Dobra Książka

*** „POZA STRACHEM. JAK POLACY RATOWALI ŻYDÓW”

BARBARA STANISŁAWCZYK

Ryzykowali wszystko: życie własne i swoich bliskich, swoich sąsiadów i całych wsi, by ratować Żydów, często zaledwie znajomych lub nawet zupełnie sobie obcych. Wojna splotła ich losy tak, że – jak pisze autorka – stali się syjamskimi braćmi, zrośniętymi nie ciałem tylko groźbą śmierci. Wydawałoby się – na zawsze

Ale czy tak było? Czy wybawiony stawał się wybawcą, kiedy po wojnie ich losy się odwróciły?
Autorka dotarła do uczestników tamtych wydarzeń, przeprowadziła dziesiątki rozmów, zdobyła unikalne zdjęcia, listy i dokumenty. Zadała trudne pytania, których nikt przed nią publicznie nie postawił: Czy wolno ratować obcych kosztem własnych dzieci? Co mówi sumienie? Jakie uczucia rodzi skrajna zależność w czasach pogardy? Wreszcie, czy istnieje wdzięczność i jaki ma smak?

To książka do bólu prawdziwa i na wskroś przejmująca, pokazująca złożone więzi, jakie rodzą się między prześladowanymi a ich wybawcami. Swoim horyzontem wykracza poza czas wojenny, odsłaniając późniejsze, dramatyczne losy wybawców, którzy w nowej rzeczywistości nagle sami stawali się ofiarami

Zweryfikowana po latach przez autorkę wersja książki „Czterdzieści twardych” ukazała się pod nowym tytułem „Poza strachem”

Książkę Barbary Stanisławczyk warto przeczytać choćby po to by dowiedzieć się o Marii Błyszczuk z Czortkowa /woj. tarnopolskie/ i jej matce Katarzynie, i czego dokonywały. W tym celu trzeba zapoznać się z rozdziałem zatytułowanym „Dziesięć razy na godzinę śmierć”… Czytamy w nim m.in.: „Za godzinę bolszewicy już byli /17 września 1939 w miejscowości w której mieszkała M. Błyszczuk – dop. CD/. Szara, brudna masa ludzi, którzy szabrowali, wyłapywali Polaków, przystawiali im pistolety do głów, prowadzili polskich żołnierzy w niewolę”

„Tylko komuniści i żydowska biedota cieszyli się z nadejścia Sowietów. Z zachwytem słuchali ich przemówień, jak to jest teraz dobrze w Związku Radzieckim. Słuchali i bili brawo. Wierzyli że nowy ustrój komunistyczny zamieni ich chałupy, w których nie było podłóg, a okna znajdowały się na poziomie ziemi, na normalne domy”

„Maria /Błyszczuk – dop. CD/ miała wtedy chłopaka, Adama. Adam był Ukraińcem /…/ Kiedy weszli Niemcy i obiecali samoistną Ukrainę ukraińscy nacjonaliści zamordowali Adama. Za to że pracował z Polakami. Uciekał na dach domu, błagał: „Bracia, ja wasz, swój”. Nie pomogło. Po kilku strzałach spadł z dachu i leżał tak kilka dni, bo ludzie bali się go dotknąć. Za okupacji niemieckiej Ukraińcy poczuli się panami na tym terenie. Sędziami bez sądów i wykonawcami swoich i niemieckich wyroków”

„Wkrótce Niemcy zaczęli masowo mordować, zwłaszcza Żydów /…/ W lipcu całą noc Niemcy strzelali do ludzi. Kiedy rano Maria szła do szpitala widziała ulice usłane trupami i gestapowców którzy leżeli na słońcu i opalali się po pracowitej nocy. Dla pozostałych przy życiu Żydów Niemcy utworzyli getta. A na murach i drzewach rozwiesili obwieszczenia, że za kawałek rzuconego za druty chleba – śmierć. Za jakąkolwiek inną pomoc – śmierć”

„Wtedy Maria zaczęła kopać pod piwnicą rodzinnego domu schron. Wykop był prawie gotowy kiedy uzmysłowiła sobie co robi. Na co naraża rodzinę. Parę dni wcześniej i zaledwie kilka domów dalej Niemcy wybili całą rodzinę Baronowskich razem z Żydami których ukrywali. Nie oszczędzili nawet małych dzieci. A było tak: jeden z Żydów wyszedł z kryjówki, miał załatwić jakieś sprawy i wrócić. I rzeczywiście po kilku dniach wrócił by zabrać swoje dziecko, ale przy okazji ściągnął za sobą gestapo. Zginęli wszyscy, a strach sparaliżował całą okolicę”

Barbara Stanisławczyk – pisarka, reportażystka, publicystka, wykładowca akademicki /UW, PAN, UKSW, Collegium Civitas/, doktor nauk społecznych. Była prezes Polskiego Radia, dyrektor wydawniczy wydawnictwa „Przekrój”, redaktor naczelny miesięcznika „Sukces”. Autorka książek: Matka Hłaski; Pajęczyna /współautorstwo/ /znalazła się w antologii polskiego reportażu 100/XX/; Miłosne gry Marka Hłaski; Kąkolewski bez litości; Dziewczyny; Ostatni krzyk. Od Katynia do Smoleńska. Historie dramatów i miłości; Od jutra; Kto się boi prawdy? Walka z cywilizacją chrześcijańską w Polsce

„Poza strachem. Jak Polacy ratowali Żydów” to książka znakomita. Nie można jej nie przeczytać, obowiązkowo do przeczytania. Barbara Stanisławczyk wykonała niesamowitą pracę, wielkie gratulacje za napisanie tej książki

Wielkie brawa także dla Frondy za wydanie tej znakomitej książki

Cezary Dąbrowski /zawszepolska.eu/ /3.1.2024/

*** „POLSKIE DZIECI W KRAJU KWITNĄCEJ WIŚNI”

SYLWIA SZAREJKO

Staraniem Muzeum Pamięci Sybiru ukazała się nowa książka o losach dzieci – potomków polskich zesłańców syberyjskich pt. „Polskie dzieci w Kraju Kwitnącej Wiśni” autorstwa Sylwii Szarejko

Polskim dzieciom w tamtych trudnych czasach na Syberii Japonia okazała pomoc dzięki której mogły one znaleźć bezpieczne schronienie i opiekę w tym kraju. „Pamięć o tamtych wydarzeniach z lat 20 XX w. stanowiących piękną kartę w relacjach polsko-japońskich jest i będzie zawsze żywa w sercach Polaków” – napisał ambasador RP w Tokio Paweł Milewski

Z pewnością ta cenna publikacja przyczyni się do jeszcze większej popularyzacji wiedzy na temat pobytu polskich dzieci syberyjskich w Japonii i podkreśli przyjaźń między Polską i Japonią – dodał Milewski

Z kolei ambasador japoński w Polsce Miyajima Akio napisał: W 1920 r. rząd Japonii oraz Japoński Czerwony Krzyż, w odpowiedzi na apel Polskiego Komitetu Ratunkowego Dzieci Dalekiego Wschodu, błyskawicznie podjęły decyzję o udzieleniu wsparcia. Przybyłe do Japonii dzieci zostały otoczone troskliwą opieką i mogły bezpiecznie wrócić do ojczyzny. Nawet kilkadziesiąt lat później pamiętały o otrzymanej pomocy. Ten piękny przejaw humanitaryzmu stworzył podwaliny przyjaźni polsko-japońskiej

I dodał: Jako ambasador Japonii mam nadzieję że niniejsza publikacja przybliży wielu osobom temat Dzieci Syberyjskich i pogłębi wiedzę o historii przyjaźni i dobrej woli, będących podstawą naszych relacji dwustronnych. Pragnę też wyrazić uznanie dla wszystkich którzy wkładają trud w ocalenie tej historii od zapomnienia i przekazywanie jej kolejnym pokoleniom

W 2019 r. obchodziliśmy stulecie nawiązania stosunków dyplomatycznych między Japonią i Polską. Lata 2020-2022 to setna rocznica pomocy Dzieciom Syberyjskim. Liczę na dalsze umacnianie przyjaźni japońsko-polskiej w kolejnym stuleciu. Japonia i Polska to dwa kraje kwitnącej przyjaźni – zakończył swój wpis do książki Sylwii Szarejko japoński ambasador

Pierwsi polscy zesłańcy znaleźli się na Syberii w 1772 r. Po Powstaniach Listopadowym i Styczniowym dołączali kolejni. Zakładali tam nieraz rodziny a na świat przychodzili ich potomkowie. Rodziny rusyfikowały się a polskie skupiska w Imperium Carskim stopniowo zanikały. Do najliczniejszych ośrodków wschodniej Syberii i Dalekiego Wschodu, gdzie przebywali Polacy, zaliczały się Władywostok, Harbin, Czyta. Istniały tam tzw. ogniska polskie, domy polskie czy organizacje harcerskie

Sytuacja Polaków diametralnie zmieniła się po wybuchu rewolucji bolszewickiej w 1917 r. i późniejszej wojnie domowej, trwającej na Dalekim Wschodzie aż do 1924 r. W wyniku eskalacji konfliktu, krwawych walk, epidemii, głodu, skrajnego ubóstwa, głębokiego kryzysu moralno-ideowego, kraj popadł w ruinę. Kilkanaście milionów osób straciło życie

Bolszewicy przejęli władzę już w 1917 r. Polacy przebywający na Syberii musieli więc uciekać, próbować ocalić jak najwięcej istnień ludzkich. A w szczególnie trudnej sytuacji znalazły się tysiące polskich dzieci. Były to najczęściej sieroty wojenne, dzieci zagubione, dzieci z sierocińców, ale też dzieci rodziców którzy ze względu na własną sytuację materialną i ogólną sytuację w Rosji bolszewickiej nie mogli im zapewnić rozwoju i godziwych warunków życia. Dlatego działacze polonijni wywodzący się z zesłańców syberyjskich postanowili zorganizować pomoc

16 września 1919 r. powstał Polski Komitet Ratunkowy Dzieci Dalekiego Wschodu. Jego członkowie mieli nadzieję że przynajmniej dzieci wrócą do kraju, który w 1918 r. po 123 latach odzyskał niepodległość. I taki był cel komitetu. Zbierano dzieci z rosyjskich i chińskich przytułków /…/ z wagonów kolejowych, z koszar, z ochron i przytułków polskich. Pierwszym szefem komitetu została wybrana Anna Bielkiewicz, jej zastępcą Józef Jakóbkiewicz

Pierwszą grupę – 98 chorych na tyfus dzieci – przywiózł z okolic jeziora Bajkał Jakóbkiewicz. Pomocy udzielili bracia Sinkiewiczowie – Edward i Bronisław. W akcję pomocy w USA zaangażował się sam Ignacy Ian Paderewski. Akcja repatriacyjna jakiej podjął się komitet rozpoczęła się w 1919 r. i trwała cztery lata. W tym czasie udało się bezpiecznie przewieźć do Polski 875 dzieci. W pięciu rejsach morskich trafiły one do Japonii, następnie przez Pacyfik 10-miesięcznym kolejnym rejsem morskim do USA. Stamtąd w 1922 r. dotarły do Niemiec, i wreszcie do Poznania /370 dzieci/

Drugi etap repatriacji odbył się w 1922 r. Dzieci wypłynęły z Władywostoku, dotarły do Japonii, zakwaterowane w Osace. Dwa japońskie statki zabrały je z Kobe i przewiozły do Wlk. Brytanii, następnie do Gdańska. Było to 390 dzieci oraz 39 opiekunów z Jakóbkiewiczem

Niektóre dzieci zanim wróciły do Polski przeszły w Japonii rekonwalescencję. Dostały troskliwą opiekę. Jakby na nowo narodziły się tam do życia. Pierwsze grupy dzieci przywieziono do Japonii w 1920 i 1921 r. Było ich ponad 370. Władze japońskie natychmiast się nimi zaopiekowały. Otrzymały pomoc szpitalną i inną niezbędną. Japoński Czerwony Krzyż zapewnił im nowe ubrania, bieliznę i buty

Przybyciem dzieci syberyjskich żywo interesowali się Japończycy. Do małych przybyszów trafiały prezenty. Odwiedzali je urzędnicy cesarscy, a nawet sama cesarzowa Sadako Kujo. Kolejna grupa 390 dzieci przybyła do Japonii w 1922 r. Znalazła schronienie w Osace. Zaangażowanie władz japońskich było zdumiewające. Oprócz zakwaterowania, wyżywienia, leczenia i rehabilitacji, dzieciom zorganizowano szkołę, zajęcia dodatkowe i wycieczki. Były pod opieką pielęgniarek i opiekunów. Czuły się niemal jak w domu

Pomoc dzieciom nie byłaby możliwa bez aktywnych działaczy społecznych którzy się w nią zaangażowali. To dzięki ich poświęceniu niemal 900 dzieci powróciło do odrodzonej Polski i mogło zacząć nowe życie. Pracował nad tym sztab ludzi, nie tylko ze strony polskiej, ale i amerykańskiej, i oczywiście japońskiej. Na szczególną uwagę zasługują trzy osoby bez których historia Dzieci Syberyjskich potoczyłaby się pewnie zupełnie inaczej – Anna Bielkiewicz, Józef Jakóbkiewicz, Jerzy Strzałkowski

Autorka tej cennej publikacji Sylwia Szarejko podkreśla że pomysł na książkę należał do jej szefa, dyr. białostockiego Muzeum Pamięci Sybiru Wojciecha Śleszyńskiego. Bogata szata graficzna została opracowana przez Dorotę Klimowicz-Bołtromiuk. Tłumaczenie na japoński – Ayaka Jimbo
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /5.11.2023/

*** „WYSADZIĆ ROSJĘ”

LITWINIENKO, FELSZTINSKI

To na pewno jedna z najciekawszych książek jakie przeczytałem. „Wysadzić Rosję” /Kulisy intryg FSB/ Litwinienki i Felsztinskiego. Z posłowiem Kurczab-Redlich

To książka zakazana w Rosji. Kurczab-Redlich pisze w posłowiu że „ten człowiek musiał umrzeć”. Jeszcze nie wtedy kiedy swojemu nowemu szefowi, dyrektorowi Federalnej Służby Bezpieczeństwa, sporządził listę wyższych urzędników państwowych – łapówkarzy i handlarzy narkotykami. I zawiadomił że Firma, jak funkcjonariusze nazywają FSB między sobą, zleciła mu zabicie bardzo ważnej w państwie osoby

Tym nowym dyrektorem był Putin. A człowiekiem który „musiał umrzeć” spec kontrwywiadu wojskowego FSB, pracownik operacyjny najwyższego szczebla, zastępca naczelnika zarządu do spraw rozpracowywania organizacji przestępczych – Litwinienko. Nie wiedział że na liście są nazwiska dobrych znajomych szefa… A także jego partnerów handlowych

Był rok 1998, lipiec – Putin kazał go śledzić. Rok 1998, listopad – pięciu funkcjonariuszy FSB z Litwinienką przed kamerami telewizyjnymi oświadcza że kierownictwo zleca im działania niezgodne z prawem, w tym… zabójstwo urzędnika państwowego

Marzec 1999 – Litwinienkę aresztują i osadzają w areszcie śledczym FSB. Dwukrotnie uniewinnia go sąd, ale jeszcze w korytarzu sądowym… zostaje aresztowany z kolejnymi zarzutami. Następnie trzeci raz uniewinniony, ale nie ma prawa opuścić kraju, jest bez pracy, śledzony, przesłuchiwany…

Rok 2000 – Putin zostaje prezydentem. Lato 2001 – Litwinience udaje się wydostać z Rosji. Uzyskuje azyl polityczny w Wlk. Brytanii. Spotyka tam Felsztinskiego i piszą książkę o której tu mowa

Rok 2002 – na podstawie książki Francuzi robią film dokumentalny o Rosji. Rok 2003 – ginie od kul Juszenkow, m.in. informator Kurczab-Redlich, mający ogromną wiedzę o zbrodniach FSB. Niedługo po Juszenkowie kacapy uśmiercają Szczekoczichina, dziennikarza śledczego, polityka; zajmującego się sprawami bezpieczeństwa, korupcją na Kremlu. Wypił zatrutą herbatę, z radioaktywnym talem…

Rok 2006 – Litwinienko współpracuje z MI6 oraz hiszpańskim wywiadem gospodarczym. Ginie Politkowska, zaprzyjaźniona z Litwinienką. „Ten człowiek musiał umrzeć” – pisze o Litwinience Kurczab-Redlich. Wypił kilka łyków herbaty, umierał 23 dni, wskutek otrucia polonem 210. Polon mógł pochodzić tylko z jednego miejsca – rosyjskiego ośrodka badań jądrowych pod Uralem

2013 rok – w Ascot umiera /najprawdopodobniej zamordowany/ Bieriezowski. 2016 rok – ginie Puncher który określił rodzaj i dawkę polonu użytego do otrucia Litwinienki

22 lutego 2022 kacapy ogłaszają niepodległość „republik donieckiej i ługańskiej”, co zapowiada ich najazd na sąsiednią Ukrainę. Dwa dni później kacapy najeżdżają Ukrainę i ją bombardują, tak jak 20 lat wcześniej Czeczenię

„Wysadzić Rosję” jest długimi fragmentami niesamowita, kapitalna, porażająca. Jedna z najlepszych książek jakie przeczytałem. Kto jej nie czytał – musi to zrobić, koniecznie! To rzecz o kacapach i ich zbrodniach, największym debilu jaki chodzi po ziemi Putinie i jego zbrodniach, tych jeszcze przed najazdem na Ukrainę. Z drugiej strony książka nieco przegadana
Wydawnictwo Rebis – 2007 r., wznowienie 2012, 2014 i ostatnio 2022 r. z posłowiem Kurczab-Redlich
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /14.9.2023/

*** „ŚLADAMI ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH”

MONIKA KAROLCZUK

Ileś miesięcy temu dostałem z Krakowa książkę. I przeleżała sporo czasu zanim w Święta Bożego Narodzenia zacząłem ją czytać. To niedobrze że musiała tyle czekać, bo okazała się albo jedną z najważniejszych, najlepszych, najciekawszych książek jakie do tej pory czytałem, albo wręcz najważniejszą, najlepszą i najciekawszą!

Mowa o tytule „Polska. Śladami Żołnierzy Wyklętych” /Przewodnik/ Moniki Karolczuk /wydawnictwo Aromat Słowa/. To niezwykła książka. Powinien ją obowiązkowo przeczytać każdy Polak, każdy polski patriota, każdy polski katolik! Jeżeli jakiś Polak, polski patriota czy polski katolik jej nie przeczyta to po prostu ciężko zgrzeszy!

Ale nie wystarczy ją tylko przeczytać! Choć i to już będzie sporo. Trzeba jeszcze treść tej książki zapamiętać i dzielić się tą wiedzą z każdym z kim się da! To święty obowiązek każdego Polaka, każdego polskiego patrioty i katolika!

Notka wydawcy: „Przewodnik przedstawia wielkich bohaterów polskiego podziemia w niezakłamanym świetle. Przez miejsca upamiętnienia – pomniki, tablice, muzea, izby pamięci, groby /z rzadka, ponieważ nie są znane miejsca pochówku większości Żołnierzy Wyklętych/ – książka przedstawia szczegółowo drogę życia i działalność dwudziestu czterech Żołnierzy Wyklętych: od generałów po sanitariuszkę. Wspomina też o wielu innych osobach współpracujących w podziemiu z pierwszoplanowymi postaciami. Zamieszczone w przewodniku orientacyjne mapki i liczne fotografie umożliwiają poznanie Polski i niedawnej polskiej historii przez pryzmat dokonań bohaterów antykomunistycznego oporu”

Z przedmowy autorki M. Karolczuk: „Przewodnik prowadzi śladami najwybitniejszych postaci antykomunistycznego powstania, pozwala niejako dotknąć tych miejsc w których bohaterowie się urodzili, walczyli, ginęli. Przenosi ich z bliżej niedookreślonego Podlasia, Podhala, Lubelszczyzny, Pomorza czy Kielecczyzny w świat konkretnych miejscowości. Tam gdzie dziś można spotkać ślady w postaci pomników, tablic, krzyży, z rzadka grobów – z rzadka bo w przypadku większości Żołnierzy Wyklętych, w tym prezentowanych w przewodniku postaci, do tej pory nie jest znane miejsce pochówku. Poszukiwania podejmowane przez Instytut Pamięci Narodowej na razie tylko w odniesieniu do nielicznych /jak z opisywanych w książce Zygmunt Szendzielarz, Hieronim Dekutowski czy wspomniany przy Mieczysławie Dziemieszkiewiczu „Roju” jego dowódca Józef Kozłowski/ przyniosło rezultaty. Przewodnik skupia się na 24 osobach – od generałów po sanitariuszkę, ale prezentuje też losy i miejsca pamięci wielu innych żołnierzy, współpracujących w podziemiu z tymi pierwszoplanowymi postaciami”

„W latach tużpowojennych starły się dwie opcje na Polskę. Jedna przyniesiona na sowieckich bagnetach/…/ Druga, której część przedstawicieli pamiętała czas walki o zagrożoną jeszcze niepodległość kraju w trakcie najazdu bolszewickiego w 1920 r., dążyła do suwerenności państwa, zbudowania go na niezawisłych rządach Polaków, a nie sowieckich „doradców” sterowanych z Kremla/…/
Akowcy i żołnierze innych formacji antyniemieckiego ruchu oporu byli aresztowani, poddawani okrutnym śledztwom, wywożeni do łagrów, zabijani w majestacie komunistycznego prawa, które z łatwością ferowało wyroki śmierci”

„Starania komunistów by na zawsze wykreślić Żołnierzy Wyklętych z pamięci Polaków nie powiodły się, choć nadal jest wiele do zrobienia w tej dziedzinie. „Śladami Żołnierzy Wyklętych” jest pierwszym przewodnikiem po miejscach związanych z naszymi bohaterami walki z czerwoną zarazą. Może stanowić przydatną i atrakcyjną cegiełkę w popularyzacji tej tematyki. Tym bardziej cenną że obok szeroko znanych postaci przybliża też sylwetki tych którzy jeszcze nie przebili się do powszechnej narodowej pamięci, jak Jan Dubaniowski „Salwa” czy Jan Sałapatek „Orzeł”

Oto 24 naszych wielkich bohaterów przedstawionych w książce M. Karolczuk /w kolejności alfabetycznej/:
Zdzisław Badocha „Żelazny” /1925-1946/ – jeden z najmłodszych dowódców 5 Wileńskiej Brygady AK mjr. „Łupaszki”, stał na czele szwadronu który dokonał spektakularnego rajdu przeciw siłom aparatu komunistycznego na Kaszubach w maju 1946
Marian Bernaciak „Orlik” /1917-1946/ – jeden z najwybitniejszych dowódców partyzantki akowskiej i podziemia antykomunistycznego na Lubelszczyźnie, dowódca oddziału partyzanckiego i struktur konspiracyjnych Inspektoratu Puławskiego AK i WiN
Zdzisław Broński „Uskok” /1912-1949/ – podoficer rezerwy WP, porucznik AK, kapitan WiN, dowódca oddziałów partyzanckich AK i WiN Obwodu Lubartów na Lubelszczyźnie
Łukasz Ciepliński „Pług” /1913-1951/ – podpułkownik WP, członek Organizacji Orła Białego, żołnierz ZWZ-AK, DSZ, prezes IV Zarządu Głównego WiN
Hieronim Dekutowski „Zapora” /1918-1949/ – cichociemny, oficer AK, DSZ i WiN, jeden z najwybitniejszych dowódców partyzanckich AK i podziemia antykomunistycznego na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu
Jan Dubaniowski „Salwa” /1912-1947/ – dowódca oddziału NSZ „Żandarmeria”, jednego z najaktywniejszych oddziałów podziemia antykomunistycznego w Małopolsce
Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój” /1925-1951/ – żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, jeden z najwybitniejszych dowódców podziemia antykomunistycznego na Mazowszu, ostatni komendant XVI Okręgu NZW, zwanego Okręgiem Warszawskim NZW
Emil Fieldorf „Nil” /1895-1953/ – legionista, generał brygady WP, dowódca Kedywu Komendy Głównej AK, zastępca komendanta głównego Armii Krajowej oraz Organizacji NIE
Henryk Flame „Bartek” /1918-1947/ – kapitan NSZ, dowódca największego antykomunistycznego zgrupowania na Śląsku Cieszyńskim i Żywiecczyźnie
Józef Franczak „Lalek” „Laluś” /1918-1963/ – ostatni partyzant podziemia antykomunistycznego w Polsce, związany z Lubelszczyzną
ks. Władysław Gurgacz „Sem” /1914-1949/ – jezuita, kapelan oddziału „Żandarmeria” Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowców
Antoni Heda „Szary” /1916-2008/ – dowódca oddziałów partyzanckich AK i ROAK na Kielecczyźnie i ziemi radomskiej
Franciszek Jaskulski „Zagończyk” /1913-1947/ – jeden z najwybitniejszych dowódców AK w Lubelskiem, komendant zgrupowania partyzanckiego WiN w Radomskiem
Józef Kuraś „Ogień” /1915-1947/ – najsłynniejszy partyzant Podhala, dowódca Zgrupowania „Błyskawica”
Leopold Okulicki „Niedźwiadek” /1898-1946/ – generał brygady, żołnierz Legionów, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej i wojny obronnej 1939, jeden z dowódców Armii Andersa, ostatni komendant główny Armii Krajowej, komendant Organizacji NIE
Witold Pilecki „Witold” /1901-1948/ – rotmistrz WP, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, podczas II wojny światowej współzałożyciel Tajnej Armii Polskiej, jako „ochotnik do Auschwitz” organizator ruchu oporu wśród więźniów obozu, żołnierz AK, powstaniec warszawski
Jan Rodowicz „Anoda” /1923-1949/ – harcerz, członek Szarych Szeregów, żołnierz AK, w Powstaniu Warszawskim walczył w batalionie „Zośka”, po wojnie żołnierz DSZ, student Politechniki Warszawskiej
Jan Sałapatek „Orzeł” /1923-1955/ – partyzant AK i BCh, najdłużej walczący żołnierz podziemia antykomunistycznego w Beskidach jako dowódca Grupy Operacyjnej AK „Zorza”
Danuta Siedzikówna „Inka” /1928-1946/ – sanitariuszka w 5 Wileńskiej Brygadzie AK mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, jedna z najmłodszych ofiar komunistycznych zbrodni sądowych w Polsce
Stanisław Sojczyński „Warszyc” /1910-1947/ – oficer Armii Krajowej, zastępca komendanta Obwodu AK Radomsko, organizator i dowódca Konspiracyjnego Wojska Polskiego, najsilniejszej organizacji podziemia antykomunistycznego w centralnej Polsce
Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” /1910-1951/ – kawalerzysta, major Wojska Polskiego i Armii Krajowej, dowódca 5 i 6 Brygady Wileńskiej AK, wybitny i bezkompromisowy żołnierz podziemia antykomunistycznego
Leon Taraszkiewicz „Jastrząb” /1925-1947/, Edward Taraszkiewicz „Żelazny” /1921-1951/ – bracia, przywódcy oddziałów partyzanckich WiN na Polesiu Lubelskim
Antoni Żubryd „Zuch” /1918-1946/ – podoficer Wojska Polskiego, kapitan Narodowych Sił Zbrojnych, dowódca Samodzielnego Batalionu Operacyjnego Narodowych Sił Zbrojnych „Zuch”, związany z ziemią sanocką
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /11.1.2022/

*** „PIĘKNA 50-TKA”

ANNA POPEK

Znana wszystkim dziennikarka TVP Anna Popek została pisarką. Napisała swoją pierwszą książkę. Podczas niedawnej promocji w warszawskiej Galerii Delfiny mówiła że pisarze są dla niej półbogami. To nowe doświadczenie znaczy więc dla Popek z pewnością bardzo dużo i „jest wielkim szczęściem”

Kiedy zaczynałem czytać “Piękną 50-tkę” Anny Popek początkowo nie byłem nią zachwycony, ale z każdą kolejną stroną było coraz lepiej i ciekawiej. Skończyło się na tym że uważam książkę za bardzo interesującą i zdecydowanie wartą przeczytania. Zawiera ona mnóstwo ciekawych, ważnych informacji, porad, które mogą mieć wielkie znaczenie w życiu każdego człowieka. Jest też w tej publikacji mnóstwo wesołych historyjek
W książce jest na przykład dużo o Golubiu na Kaszubach, w którym Popek od lat jest zakochana. Autorka pisze o tamtejszym poście warzywnym, jeździ tam na niego. Opisuje niesamowite historie, koniecznie trzeba je poznać
Książka jest głównie dla pań, o paniach, ale nie tylko. Polecam ją wszystkim, także mężczyznom. Każdy może w niej znaleźć wiele mądrych i ciekawych rzeczy. O gotowaniu, o śnie w skarpetkach, o śnie deformującym biust, o paleniu i niepaleniu papierosów, o piciu wódki i wina, o gimnastykowaniu się w wieku 102 lat, o botoksie, o myciu się w zimnej wodzie, o stewardesach, o Elonie Musku, o Grażynie Szapołowskiej /wyraźnie wygląda że jest ona faworytką p. Ani/, o warszawskiej Hali Mirowskiej, o piosenkach Marka Grechuty…
Dla kobiet to chyba wręcz książka roku

Podczas promocji w Galerii Delfiny Popek mówiła że nie wyobraża sobie życia bez dzieci. “Mam szczęście być mamą dwóch córek” – pisze w książce. Warto poczytać co uważa na temat dobrych manier, na przykład czy dmucha na gorącą zupę, czy nie… Pisze: “Lubię mieć płaski brzuch, więc kiedy widzę że się zaokrągla po prostu nie jem kolacji kilka dni”. Wyjaśnia co to jest wdzięk. Pisze: “Mam już 50 lat a nadal jestem zdziwiona ile w swym zachowaniu mogę poprawić…”
O wymaganiach stawianych sobie przez kobiety Popek pisze: “Wymagania jakie stawiają sobie kobiety są nieprawdopodobne. Z równą powagą mogą traktować pragnienie awansu zawodowego jak i to by mieć najwęższą talię na osiedlu, by piec znakomite ciasta, by doskonale wychować dzieci, by być atrakcyjną dla męża, by spędzać ciekawie czas, uprawiać sport, włączać się w działania charytatywne…”

Pytana o najważniejsze osoby w jej życiu Popek mówi że to rodzice, siostra i córki. Pytana o najważniejsze miejsca wymienia rodzinny Bytom i właśnie Golub. Mówi też że uroda może być w życiu pań przeszkodą!… A mężczyźni boją się ładnych kobiet!… Dla mnie brzmi to trochę jak herezje…
Anna Popek jest osobą religijną, modlitwa jest dla niej rzeczą normalną. Pytana czy obecnie przeżywa najlepszy okres w swoim życiu mówi że “nie narzeka”; bo właśnie napisała książkę i została pisarką
Jest w „Pięknej 50-tce” sporo ładnych zdjęć, zdjęć Popek rzecz jasna. Dla mnie dwa najlepsze są autorstwa Konrada Kalbarczyka /str. 110 i 153/
Dodam że moim zdaniem Anna Popek od lat jest ozdobą TVP, jest jedną z najbardziej wartościowych osób w TVP. Potrafi też wspaniale prowadzić spotkania, konferencje, zawsze jest przygotowana, mówi rzeczy istotne, interesujące
Książkę wydała Zona Zero
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /28.3.2019/

*** WSPANIAŁA „POLSKA WSCHODNIA”

ADAM BUJAK

Kolejny, który to już…, przepiękny album niezmordowanego Adama Bujaka, naszego mistrza fotografii z Krakowa. Tym razem to „Polska Wschodnia”, księga ogromna i niesamowita

A co można przeczytać o tym wspaniałym wydawnictwie na stronie samego, także wspaniałego „Białego Kruka”? To:
„Kiedyś były to terytoria środkowej i środkowo-zachodniej Rzeczypospolitej, dziś jest to Polska Wschodnia. Ziemia gospodarna, piękna, o urozmaiconym krajobrazie, przesiąknięta bogatą tradycją patriotyczną. Tereny te od czasów zaborów były jednak systematycznie degradowane przez okupantów, stąd przylgnęła do nich nazwa Polska B. Dziś to już na szczęście historia, gdyż ziemie te odradzają się zarówno jeżeli chodzi o gospodarkę, jak i tradycje
Wzdłuż i wszerz przemierzył Polskę Wschodnią z aparatem fotograficznym wybitny artysta Adam Bujak. Wspaniałym owocem jego kilkuletniej pracy stał się ten potężny album. Na 440 kartach ukazanych zostało 177 miejscowości, różnorodne krajobrazy, zjawiska przyrodnicze, zamki, pałace, kościoły, miejsca pamięci narodowej. Nie zabrakło fotografii obyczajów, obrzędów oraz ludzi ciężkiej pracy. W albumie zamieszczonych zostało aż 600 zdjęć!
Istotną wartość książki stanowi ponadto oryginalny tekst napisany przez wieloletniego ordynariusza drohiczyńskiego, a zarazem doktora historii i autora książek, księdza biskupa Antoniego Pacyfika Dydycza, wielce zasłużonego duchownego i patriotę, syna Ziemi Podlaskiej”

Bp Dydycz swój niesamowity tekst zaczyna tak: „Polska wschodnia zaczęła się na… zachodzie państwa Polan. Zbliżało się pierwsze tysiąclecie od narodzin Chrystusa. Tymczasem do ludów mieszkających pomiędzy Bałtykiem i Karpatami, Odrą i Bugiem tylko od czasu do czasu docierały wieści o Jezu-Kryście. Gdzieniegdzie zaczęły pojawiać się Krzyże, ale wierzenia pogańskie nie ustępowały. Z czasem coraz częściej mówiło się o chrześcijaństwie. Z latami, im więcej pojawiało się kupców, którzy wówczas byli nosicielami wiadomości o świecie, tym częściej można było słyszeć o Ewangelii. Wreszcie zaczęli być widoczni misjonarze. Nie wiadomo czy najpierw przybyli z Zachodu, czy może z Południa. Ci pierwsi mieli przeważnie rodowód niemiecki lub francuski, a liturgię sprawowali w obrządku łacińskim. Natomiast od Południa docierały praktyki w obrządku wschodnim, przekazywane przez uczniów świętych Cyryla i Metodego
Na ziemi porośniętej lasami, wśród ludności stosunkowo ubogiej coraz częściej można było dostrzec Krzyże, a nawet chramy, czyli kościoły. Nadszedł wreszcie czas że książę Mieszko zwany Pierwszym, mając bogate kontakty z sąsiadami, nabierając przekonania że chrześcijaństwo wydaje się przyszłością, postanawia przyjąć Chrzest Święty, łącząc jego przyjęcie z zawarciem małżeństwa z chrześcijanką imieniem Dąbrówka /po czesku Dubrawa/, córką króla czeskiego
I stało się to w wigilię Zmartwychwstania Pańskiego, stosownie do panującego w owych czasach zwyczaju kiedy chrztu udzielano z Wielkiej Soboty na Niedzielę Zmartwychwstania”

Album ten po prostu powala swym pięknem i niezwykłością. Trzeba go mieć! Wspaniała rzecz oczywiście także na prezent dla znajomych, bliskich. Cudowna rzecz! Polecam!
Na okładce księgi można zobaczyć XVIII-wieczną łemkowską cerkiew w Chyrowej k. Dukli na tle pięknego krajobrazu Podkarpacia
Album podzielono na części: Polska może być wszędzie, Natura, Wieś, Praca, Miasto, Architektura drewniana, Sacrum, Przydrożne krzyże, Obrzędy, Zamki, Pałace, Naród wdzięczny pisarzom, In memoriam
Na przepięknie wykonanych zdjęciach Adama Bujaka można zobaczyć m.in. Bug, Puńsk, Augustów, Puszczę Białowieską, Kalwarię Pacławską, Bieszczady, Janów Podlaski, Roztocze, Podlasie, Magurski Park Narodowy, Biebrzański Park Narodowy, Podkarpacie, Hrubieszów, Kopalnię Bogdanka, Przemyśl, Lublin, Olsztyn, Ełk, Suwałki, Białystok, Białą Podlaską, Zamość, Chełm, Rzeszów, Tomaszów Lubelski, Tykocin, Jarosław, Krosno, Kazimierz Dolny, Świętą Górę Garbarkę, Chyrową, Białowieżę, Siedlce, Łomżę, Duklę, Świętą Wodę, Sokółkę, Świętą Lipkę, Kodeń, Jabłeczną, Klasztor Wigry, Różanystok, Kamionną, Bohoniki /święto tatarskie/, Łańcut, Krasiczyn, Kozłówkę, Giby, Majdanek, Markową, Komańczę. I wiele, wiele innych miejsc, wielu ludzi, wiele niesamowitych rzeczy…
„Polskę Wschodnią” patronatem objął marszałek Sejmu Marek Kuchciński, który był obecny na niedawnej prezentacji albumu na Zamku Królewskim w Warszawie
Wydawnictwo ukazało się nie tylko w języku polskim, ale także angielskim, niemieckim i włoskim
Redakcja księgi: Leszek Sosnowski – kompozycja wydawniczo-graficzna, Jolanta Sosnowska, Paweł Stachnik – podpisy do zdjęć
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /23.12.2018/

*** „BÓG JEST PORTEM”

KS. KRZYSZTOF KRALKA

DOROTA SOKOŁOWSKA

Ks. Krzysztof Kralka – pallotyn, ewangelizator i rekolekcjonista, założyciel Pallotyńskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji, prowadzi cieszące się dużą popularnością wieczory uwielbienia i modlitwy o uzdrowienie. To notatka z okładki najnowszej książki ks. Kralki „Bóg jest portem”

Byłem akurat w Białymstoku i poszedłem na autorskie spotkanie z ks. Kralką /4 kwietnia 2016/. Chciałem zobaczyć kto to, co ma do powiedzenia, i zadać kilka pytań, napisać rozmowę czy tekst. Oto pytania jakie przygotowałem:
1. Co to jest ta Pallotyńska Szkoła Nowej Ewangelizacji, od kiedy istnieje i po co?
2. Czyżby ksiądz był kiedyś ateistą, ateistą-antyklerykałem, który się nawrócił i został księdzem?
3. Podczas spotkania Dorota Sokołowska – dziennikarka Polskiego Radia z Białegostoku, która napisała książkę „Bóg jest portem”, rozmowę z ks. Kralką – mówiła że powinniśmy ewangelizować katolików. A ja uważam że chyba powinniśmy ewangelizować przede wszystkim tych którzy nie chodzą do kościoła, niewierzących. A robić to powinni chyba w pierwszej kolejności ci którzy są najlepiej do tego przygotowani, czyli kapłani, zakonnicy, siostry zakonne
4. „Bóg jest portem” – co to za książka i po co ta książka?
5. Pytanie prowokacyjne. Ksiądz mówił że był nauczycielem i uczył dzieci w bardzo dobrej szkole katolickiej, były to dzieci posłów, europosłów, zdarzało się że byli to uczniowie niewierzący, podobnie jak ich rodzice. A jednak oddawali oni swoje dzieci do szkoły katolickiej, bo Kościół zaopiekuje się ich synami i córkami najlepiej. Czy to nie jest jednak ze strony księdza zwykłe przechwalanie się, reklama szkół katolickich? Bo takie bardzo pochlebne opinie o naszych szkołach słyszę dość często
6. Ksiądz mówił podczas spotkania że Kościół potrzebuje tabunów ewangelizatorów. Ale skąd ich brać?
Moje pytania zostały jednak bez odpowiedzi, bo ks. Kralka powiedział że nie ma czasu nawet na krótką rozmowę. Kiedy zaproponowałem że w takim razie prześlę mu kilka pytań mailem a on może mi odpowie pocztą elektroniczną, ponownie usłyszałem że nie starczy mu czasu, że nie da rady
Bardzo mi się to nie spodobało, byłem strasznie wkurzony. Poszedłem na spotkanie, wymyśliłem pytania, a tu nie ma z kim rozmawiać! Żartowałem potem że w ogóle wyrzucę tę jego książkę którą dostałem od wydawcy
Kiedy Krzysztof Kralka nie był jeszcze księdzem, był ileś tam lat młodszy, wtedy Bóg w ogóle go nie interesował. Był wręcz antyklerykałem, ateistą, żaden Kościół, żaden papież, żaden biskup, żaden ksiądz nie był dla niego ważny. Miał gdzieś to jaki jest Kościół, nie chciał w ogóle żyć po katolicku, nie było dla niego żadnych autorytetów
Wtedy jednak Polak został papieżem. Niewierzącego Kralkę nawrócił Jan Paweł II podczas jego pielgrzymki do Polski. Dzięki Janowi Pawłowi II Kralka został księdzem, z ateisty i antyklerykała. – To Bóg mnie nawrócił używając do tego Karola Wojtyły – tłumaczy
Mówi też że przed swym nawróceniem nie darzył w ogóle żadnym szacunkiem Jana Pawła II… Wręcz czekał kiedy Ojciec Święty umrze… Czekał na lepsze czasy dla Polski… Przez dwa lata w ogóle nie był w kościele, żył jakby Boga nie było. Ale Jan Paweł II to zmienił, Bóg to zmienił, powiedział mu żeby został księdzem! 22-letni wówczas student historii posłuchał, poszedł do pallotynów na formację i został księdzem!
Papież ostatni raz przyjechał do Polski i wszystko się zmieniło. Kralka nie potrafił wytłumaczyć dlaczego ciągnęło go raptem przed telewizor, dlaczego musiał słuchać Ojca Świętego, oglądać. Poprzez słowa Jana Pawła II Bóg wlewał w niego pokorę, nadzieję, miłość, radość. Usłyszał że Bóg go kocha, chce żeby był szczęśliwy. Tak go to wzięło że płakał!… I z tego wszystkiego został księdzem! Z antyklerykała!
W czasie spotkania autorskiego w Białymstoku ks. Kralka mówił o różnych rzeczach. Na przykład o tym że we Włoszech do bierzmowania przygotowuje się w jakiejś parafii 4-5 osób i zdarza się że są to jakieś straszne typy. Wysyła się je wtedy do dobrych katolickich rodzin i przy tych rodzinach stają się wspaniałymi kandydatami do bierzmowania. A w Polsce tych przygotowujących się jest nie 4-5 osób, ale 50, albo i 150. Ks. Kralka powiedział też jednak coś bardzo smutnego, że jego zdaniem za 50 lat takich dobrych rodzin już w ogóle nie będzie…
Pytany jak kształtuje swój charakter odparł że najlepiej to robić studiując Ewangelię
Trochę spostrzeżeń ks. Kralki z rekolekcji. Polska wschodnia i zachodnia, to dwa zupełnie inne światy. W Białymstoku czy Lublinie praktykuje 40-45-50 proc. Polaków, a w Łodzi, czy na terenach przygranicznych z Niemcami – jest to już tylko 18 proc., albo i nawet 8 proc. Inne światy. – Jak byłem na rekolekcjach w zachodniej Polsce, to co ja się tam musiałem naużerać, jak ja się tam namęczyłem… Białystok czy Lublin to inny świat… – mówi
Jego zdaniem ksiądz wychodzący z seminarium musi umieć już wszystko. Mówi też że kiedyś nie było kościołów, czasem było do niego kilkadziesiąt kilometrów, czasem jeden proboszcz był sam na całą 50-tys. parafię. A teraz z kolei kościoły są, ale niestety w wielu nie ma już ludzi
Kiedy ks. Kralka mówił że ma bardzo dobre relacje z Bogiem, to zaraz dostał pytanie o to co będzie z Kościołem, co mu mówi Bóg na ten temat? – Nie wiem, o tym z Bogiem nie rozmawiałem, było tyle innych tematów… Nie wiem… Kościół należy do Boga – odparł
Co do książki Sokołowskiej i ks. Kralki to jednak nie zdawałem sobie w ogóle sprawy z czym mam do czynienia. Wydawało mi się że to jakieś nudy, tak naprawdę nie bardzo miałem ochotę ją czytać, a jeszcze po tym jak ksiądz nie znalazł czasu żeby odpowiedzieć mi na kilka pytań zupełnie się zniechęciłem. Kiedy jednak po kilku miesiącach ją przeczytałem /no może prawie przeczytałem, bo częściowo ją tylko przejrzałem, z braku czasu/ okazało się że jest to coś niesamowitego!…
„Bóg jest portem” to książka bardzo dobra, bardzo ważna, bardzo poważna, bardzo mądra, bardzo pouczająca, bardzo potrzebna, bardzo ciekawa i można chyba tak jeszcze ze sto razy dopisać do „bardzo” jakiś pozytywny przymiotnik… Sokołowska pisze że ma to być poradnik, ma to być lina która pomoże zacumować przy Bogu. I JEST! W tej drodze do PORTU, czyli do BOGA, pomógł autorce ks. Kralka
„Grzech jest odwróceniem się od Bożego planu i zawsze kiedy człowiek wchodzi na drogę grzechu – doświadcza nieszczęścia. Święty Paweł powiedział że zapłatą za grzech jest śmierć” – mówi w książce ks. Kralka, kiedyś ateista. A dalej: „Bóg zawsze jest z nami. Z Nim damy radę ze wszystkim, zapewniam”
„Czy tylko chrześcijanie mogą być przez Boga zbawieni?” – pyta autorka ks. Kralkę. „Nie. Bóg pragnie by wszyscy ludzie byli zbawieni, a jak uczy Kościół Katolicki ofiara Jezusa Chrystusa była ofiarą za wszystkich ludzi. I wszędzie na świecie gdzie człowiek dostępuje łaski zbawienia, chrześcijanin czy nie, dokonuje się to dzięki dziełu Jezusa Chrystusa. On jest jedynym Zbawicielem” – odpowiada ksiądz
Gdzie indziej ks. Kralka mówi: „Świat nie reaguje na to co dzieje się w Rosji. /…/ I znów Bóg będzie obwiniany że na Ukrainie giną ludzie, są zniszczone miasta, a w powietrzu wisi słowo wojna. Jak pozostałe państwa mogą na to pozwolić? To jest znowu grzech u którego podstaw legło odrzucenie Boga. Gdyby Władimir Putin był człowiekiem Jezusa Chrystusa nigdy by tego nie zrobił. Tacy jak on często afiszują się że są Chrystusowi, ale patrząc na czyny tego nie widać. Gdyby wszyscy ludzie przyjęli Jezusa Chrystusa i żyli wiarą, bliską relacją z Nim, nie mielibyśmy tych problemów które mamy dzisiaj. Wojna nie byłaby groźnym słowem”
I jeszcze jeden cytat z ks. Kralki: „Człowiek który zamiast wiary ma religijność, to znaczy praktykuje, modli się, ale nie ufa Bogu, potrzebuje być przez Boga przekonanym że można i że warto Mu zaufać. On potrzebuje ewangelizacji. Stąd całe to nowe dzieło do którego wzywają nas trzej ostatni papieże. Ewangelizacja jest dla tych którzy są w Kościele i są pobożni, ale nie są wierzący”. I ta wypowiedź wyjaśnia w jakiejś mierze moje wątpliwości co do tego kogo dotyczy ewangelizacja
Z książki dowiedziałem się też że żaden kraj nie ma tak rozwiniętego dzieła Nowej Ewangelizacji jak Polska
„Bóg jest portem” Sokołowskiej i ks. Kralki daje odpowiedzi na tyle ważnych pytań dotyczących Boga i wiary że po prostu głowa mała… Polecam bardzo wszystkim. Zupełnie nieoczekiwanie okazało się że to jedna z najważniejszych i najciekawszych książek jakie czytałem

„BÓG JEST PORTEM” – Dorota Sokołowska rozmawia z ks. Krzysztofem Kralką – Wydawnictwo Esprit /Kraków/ – Data wydania 1.3.2016
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /22.8.2016/

*** „RODZICE PREZYDENTA”

JANINA MILEWSKA-DUDA I JAN TADEUSZ DUDA W ROZMOWIE Z MILENĄ KINDZIUK

„Cudownych rodziców mam” – śpiewa Urszula Sipińska we wspaniałej piosence poświęconej swoim rodzicom. Kiedy zacząłem czytać książkę „Rodzice prezydenta” dość szybko przyszły mi na myśl te słowa wspomnianej piosenki. To książka o cudownych rodzicach Andrzeja Dudy, rodzicach niesamowitych, ludziach niesamowitych. Ta książka powinna mieć tytuł „Niesamowici rodzice prezydenta” albo „Cudowni rodzice prezydenta”, zamiast „Rodzice prezydenta”

Trzeba koniecznie przeczytać tę książkę! I dzięki temu przekonać się że jest właśnie tak jak napisałem, to znaczy że rodzice naszego prezydenta Andrzeja Dudy są naprawdę cudowni, niesamowici. Trzeba koniecznie przeczytać tę książkę krakowskiego Wydawnictwa Esprit by przekonać się dlaczego Janina Milewska-Duda i Jan Tadeusz Duda są cudowni i niesamowici. Ta książka to wspaniały pomysł Espritu
Jestem po prostu zauroczony rodzicami naszego prezydenta po przeczytaniu tej książki. Janina Milewska-Duda i Jan Tadeusz Duda – oboje wykładają na krakowskiej AG-H, p. Janina nauki chemiczne, p. Jan Tadeusz nauki techniczne – to po prostu wzór do naśladowania. Czy niedościgniony?…
„Mówią że całkowicie oddali syna na służbę publiczną. A od dnia wyboru na prezydenta ich życie nie jest już takie samo” – tak zaczyna się ta bardzo ciekawa i bardzo potrzebna książka. Co ciekawe zanim jej nie przeczytałem nie byłem nastawiony do niej jakoś entuzjastycznie, z tym że oczywiście nie ze względu na rodziców prezydenta, tylko na autorkę Milenę Kindziuk, której po prostu nie cenię najwyżej. Ale w przypadku akurat tej książki do autorki nie ma się specjalnie do czego przyczepić. Trzeba ją mieć i czytać! Książkę rzecz jasna
Ciekawą rzecz stwierdza już na jej początku Jan Tadeusz Duda, że rodzice poprzednich prezydentów nie byli tak eksponowani; „O nich się mówiło bardzo mało albo wcale”
W innym miejscu ojciec Andrzeja Dudy mówi: „Prowadzimy zajęcia na uczelni, mamy różne zobowiązania, projekty naukowe, z których nie możemy zrezygnować. Nie chcemy też zmienić czy zaniedbać swojej pracy, która jest naszą pasją. Dlatego nie chciałem kandydować do senatu RP, choć taka propozycja była. To zmusiłoby mnie do całkowitej zmiany zawodu”
Matka naszego prezydenta zawsze odświętnie ubierała dzieci do szkoły w dniu 11 listopada. „Chciałam by na całe życie zapamiętały że tego dnia przypada w Polsce Święto Niepodległości. Jestem córką oficera Józefa Piłsudskiego, w moim domu rodzinnym rozmawiało się o zasługach Marszałka dla odzyskania naszej wolności, naturalne więc było że od małego wpajałam to również moim dzieciom”
Ojciec prezydenta: „Codziennie chodzę w garniturze albo przynajmniej w marynarce, bo uważam że marynarka jest jednym z większych osiągnięć europejskiej cywilizacji /śmiech/, o czym świadczy jej popularność w świecie. Ma dużo kieszeni, jest niezwykle praktycznym strojem. Lubię chodzić w marynarce. Niestety co jakiś czas trzeba ją zmieniać, a to już lubię mniej. Zabawne że syn zdawał maturę w moim ślubnym garniturze, który był bardzo porządny. A później, chyba w rewanżu, dostałem od niego jego ślubny garnitur, bo Andrzejowi już nie pasował, a na mnie leżał idealnie” /śmiech/
O wychowaniu dzieci. Matka Andrzeja Dudy: „Przez całe życie ‚sączyliśmy’ dzieciom te wartości które uznawaliśmy za ważne; na pierwszym miejscu religijne; to była dla nas podstawa. Dziecko ma czerpać siłę z wiary. Wtedy przetrwa wszystkie życiowe burze. I zachowa pogodę ducha. To oboje wynieśliśmy z naszych domów”
Ojciec prezydenta: „Wychowywaliśmy dzieci w przekonaniu że każde zdarzenie które nas spotyka ma sens. Dane jest po to by je wygrać”
Janina Milewska-Duda: „To Pan Bóg pokazuje jaką drogą kto ma iść. To on rozdaje talenty. Człowiek ma obowiązek je pomnażać. Kiedy to zrobi to będzie mieć satysfakcję z życia”
Jan Tadeusz Duda: „Kiedy Andrzejek się urodził mieszkaliśmy w hotelu asystenckim, w jednym pokoju o powierzchni 9 m kw”
Ojciec prezydenta: „Tłumaczyłem Andrzejkowi że musi być odważny. Że cnota to w życiu najlepszy biznes. Jeżeli człowiek pilnuje by być uczciwym i porządnym, to zawsze w życiu do czegoś dojdzie i będzie budzić zaufanie. A jeżeli Bóg dołoży mu do tego talenty to już pełna satysfakcja. Ale wtedy trzeba jeszcze bardziej służyć, wykorzystać talenty by służyć innym. I do tego wcale nie trzeba być prezydentem!”. „Jeżeli ktoś serio traktuje Ewangelię to nie może pragnąć dla swego dziecka niczego innego bardziej niż zbawienia”. „Bardzo pilnowałem by wszystkie moje dzieci miały piątkę z dwóch przedmiotów: z religii i języka polskiego”
Mama prezydenta: „Dbaliśmy o to by dzieci dużo czytały”
Ojciec prezydenta: „Harcerstwo nauczyło syna odpowiedzialności, dało szkołę patriotyzmu, stanowiło twardą szkołę życia. Mężczyźnie to potrzebne. To co łatwe do zdobycia nie daje prawdziwej radości”
Jan Tadeusz Duda o synu: „Mamy poczucie że on nie jest już nasz. Nie należy już do nas…”
Jak dla mnie to bardzo ważna, bardzo potrzebna, wspaniała książka. Powinna być chyba lekturą obowiązkową dla każdego polskiego ucznia, całej polskiej młodzieży. Polecam każdemu
Dużą wartością tej książki są też zdjęcia, i rodziców Andrzeja Dudy, i samego obecnego prezydenta
Jak to dobrze że Andrzej Duda nie był na pokładzie nieszczęsnego samolotu do Smoleńska

„RODZICE PREZYDENTA” – Janina Milewska-Duda i Jan Tadeusz Duda w rozmowie z Mileną Kindziuk – Wydawnictwo Esprit /Kraków/ – Data wydania 17.11.2015
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /5.5.2016/

*** „SKARB NA WYSOKIEJ GÓRZE”

Z ABP. PROF. EDWARDEM OZOROWSKIM, METROPOLITĄ BIAŁOSTOCKIM ROZMAWIA KS. PROF. WALDEMAR CHROSTOWSKI

Ta książka wpadła mi w ręce zupełnie przypadkiem. Choć kto to wie, może i nie przypadkiem… A okazała się bardzo ciekawa. Powstała z inicjatywy metropolity białostockiego. Ks. arcybiskup sam wybrał sobie rozmówcę, i to jakiego rozmówcę, chyba najlepszego jakiego można było wybrać

Ks. Chrostowski to nie dość że jeden z najważniejszych i najciekawszych ludzi naszego Kościoła, to jeszcze człowiek światowy, bardzo inteligentny, posiadający wielką wiedzę, świetny autor, publicysta, prelegent, no i wreszcie… wspaniały rozmówca. A do tej rozmowy z metropolitą to wybór wprost idealny
„Rozmowy trwające trzy kolejne dni odbyły się w Studzienicznej, w domu należącym do Archidiecezji Białostockiej. Zapytałem ks. arcybiskupa dlaczego zdecydował się na tę rozmowę i dlaczego wybrał właśnie mnie. Odpowiedział że został przekonany o potrzebie opowiedzenia o sobie i swoim życiu, utrwalenia tego co przeżył, a wybrał mnie po lekturze moich wspomnień i refleksji zamieszczonych w książkach ‚Bóg, Biblia Mesjasz’ oraz ‚Kościół, Żydzi, Polska’. Dzięki tej książce otrzymujemy jeszcze jedno świadectwo życia i posługi człowieka który na przełomie XX i XXI wieku w Kościele katolickim w Polsce odgrywa prominentną rolę. To świadectwo ukazuje również rozmaite ważne elementy życia Metropolii Białostockiej, spadkobierczyni tradycji dawnej Archidiecezji Wileńskiej” – napisał we wstępie ks. Chrostowski
„Więce niż przez połowę życia byłem bardzo nieśmiały. Ta nieśmiałość była tak wielka że zamykała mi usta nawet wtedy kiedy trzeba było mówić…” – zaczyna swoją opowieść metropolita białostocki
„Wszystko co mam teraz pochodzi od Boga, ale stało się to głównie przez zasługi mojej matki”
„I kapłaństwo, i biskupstwo przyszły jakby znienacka. W naszym domu panowała atmosfera bardzo religijna i w niej wzrastałem, ale w szkole podstawowej, a potem średniej, nie myślałem o drodze do kapłaństwa. Właściwie miałem pragnienie bycia muzykiem albo pójścia na studia plastyczne”
„Widok sutanny i księdza odbierał mi głos… /…/ Kiedy pierwszy raz miałem otworzyć drzwi do seminarium duchownego to chyba z pięć razy chodziłem w jedną i drugą stronę… Nie miałem żadnego pojęcia o seminarium, ani o tym co się tam dzieje”
„Moja matka urodziła się w 1902 roku. /…/ Chciała być zakonnicą, ale jej rodzice wybrali dla niej inną drogę”
„Moja mama postanowiła że jeżeli urodzi się jej córka, to pośle ją do klasztoru, a jeżeli syn, wyśle go do seminarium. Urodziła dziewięciu synów… Nie miała więc ani jednej córki, a ja byłem jej ostatnim synem. Jej plany odkładały się i w końcu zatrzymały na mnie. Moja matka przeszła bardzo trudną drogę, zwłaszcza w okresie II wojny światowej. Kiedy miałem trzy lata Niemcy zabrali ojca i już nigdy do nas nie wrócił. Zginął w obozie Gross-Rosen, dzisiaj Rogoźnica. /…/ A potem spaliło się nam całe gospodarstwo”
„Pozostała mi i moim braciom nasza matka i to ona pokierowała nami tak a nie inaczej. /…/ Kiedy zmarła, a ja byłem wtedy w Warszawie, i dowiedziałem się o tym, to przez cały wieczór głos mi odbierało, nie mogłem mówić. A potem przez cały rok śniła mi się niemal każdej nocy…”
„Wcześniej, w miesiąc po śmierci ojca pocisk uderzył w rodzinne zabudowania i wszystko strawił ogień. Mama została z sześciorgiem synów, bo trzech zmarło przed wojną, i borykała się z wszelkimi możliwymi przeciwnościami. Z sześcioma synami, najstarszy miał kilkanaście lat, a ja dopiero trzy, podjęła się odbudowy domostwa. Pokierowała losem synów bardzo mądrze, bo wszyscy moi bracia zdobyli zawód, pożenili się, a ja wstąpiłem do seminarium”
„Moja matka była kobietą bardzo stanowczą. Na przykład – w niedzielę ktoś musiał iść do kościoła /mieliśmy do niego pięć km/, a reszta kiedy był czas sumy w domu na kolanach odmawiała różaniec. Kiedy były rekolekcje to ten który był w kościele musiał potem opowiedzieć wszystko co tam słyszał. Żyliśmy w bardzo religijnej atmosferze. Matka była osobą bardzo wierzącą i myślę że swoją wiarą pokonywała wszelkie trudności. To na pewno odbiło się na wszystkich synach, ale bodaj najbardziej na mnie, bo kiedy zostałem księdzem wypełniło się jej marzenie by syn był kapłanem”
Jak stwierdza w książce ks. Chrostowski wygląda na to że kapłaństwo abp Ozorowski zawdzięcza ostatecznie swoim dziadkom, tzn. rodzicom ze strony mamy, bo to oni powstrzymali ją przed pójściem do zakonu. Bo gdyby wypełniła swoje postanowienie to nie byłoby ani syna Edwarda, ani księdza, ani całej późniejszej obecności oraz jego roli w historii i życiu Kościoła, zwłaszcza Archidiecezji Białostockiej
Abp Ozorowski: Plany Boże na pewno nie są związane tylko z tymi odcinkami czasu w których żyje konkretny człowiek. Św. Paweł pisze że Chrystus przewidział nas jeszcze przed stworzeniem świata…
„Byłem w Paryżu, na cmentarzu Père-Lachaise, i tam odnalazłem grób Chopina. Napisane jest tam tylko że syn Francuza, nic więcej… A on był tak polski, mimo że z ojca był Francuzem, to w każdej jego nucie uwidacznia się Polska. Był to kompozytor na wskroś patriotyczny”
„Dojeżdżałem do liceum pociągiem ze wsi, a moi koledzy i koleżanki ze szkoły były dziećmi profesorów, lekarzy, działaczy; oni mieli wszystko w zasięgu ręki /…/ Dojeżdżając na lekcje wychodziłem z domu o szóstej rano i wracałem na szóstą wieczorem. Na cały dzień miałem tylko 50 groszy i jedną kanapkę, którą dawała mi matka. Wszystkie lektury czytałem w świetlicy dworcowej, w której z głośników leciała muzyka /…/ Były to dla mnie czasy bardzo trudne, bo po powrocie do domu, od osiemnastej do dwudziestej, trzeba było odrobić lekcje przy lampie naftowej i zaraz iść spać, by nazajutrz można było wstać i znów iść do szkoły…”
/w seminarium/ „Na pewno było większe zdyscyplinowanie. Na przykład – wszyscy chodziliśmy w sutannach, nawet w siatkówkę graliśmy w sutannach. Do katedry szliśmy w szeregu, jak wojsko, na spacery tak samo. W seminarium mieliśmy tylko zimną wodę, raz na tydzień szliśmy do łaźni publicznej. Posiłki były bardzo skromne, bo to było tylko to co zebrano w parafiach. Pamiętam olbrzymie kotły smalcu, który dawano nam na śniadanie. Przez pierwszy miesiąc bardzo smakował, później nie mogłem już na smalec patrzeć…”
„Przed wojną w Białymstoku było 60 procent Żydów, ok. 20, może trochę więcej ludności nazwijmy ją ruskiej, czyli Białorusini, Ukraińcy i Rosjanie, a więc Polaków było niedużo. Później spotykałem białostockich Żydów, którzy ocaleli, i bardzo miło wspominają Białystok, mówią że było im u nas bardzo dobrze”
/w seminarium/ „Wszyscy mieliśmy łóżka w jednej sali i w niej spaliśmy. Wtedy idąc do seminarium trzeba było przywieźć swoje łóżko, kołdrę, koc… /…/ Była sterta słomy, którą trzeba było wypchać siennik, zanieść do pokoju i położyć na łóżko. I tak się spało… /…/ Sutannę wtedy przywdziewaliśmy po miesiącu od wstąpienia, czyli bardzo wcześnie, nie tak jak obecnie, czyli po drugim roku. A to pierwsze włożenie sutanny… /…/ Kiedy pierwszy raz przyszło mi w sutannie pojechać do domu, to nie wiedziałem którędy tam pójść i jakimi opłotkami dojść, by w rodzinnym domu się schować… Pierwsze zetknięcie z sutanną było strasznie trudne, zwłaszcza że, jak już mówiłem, przed wstąpieniem do seminarium na widok księdza i sutanny głos mi odbierało…”
Z wychowawców lub osób które szczególnie zostały z tamtych czasów w pamięci lub wobec których wdzięczność jest szczególnie żywa abp Ozorowski wymienił ks. Michała Sopoćkę, którego był uczniem
„Moja mama kiedy poszedłem do seminarium ciągle myślała tylko o tym żebym nie zrezygnował. Każdego tygodnia odwiedzała mnie w seminarium i przynosiła coś do jedzenia, bo seminaryjne było bardzo słabe. Kiedy przyjeżdżała to najpierw zachodziła do kościoła zobaczyć czy jestem wśród kleryków”
„Kiedy przyszła propozycja powrotu do Białegostoku w charakterze biskupa – pierwsze z czego się ucieszyłem to że nie będę musiał mieszkać w bloku /…/ W Warszawie był zwyczaj że ksiądz sutannę nosił tylko w kościele, a na ulicy chodziło się po cywilnemu”
Z biskupów mianowanych po wojnie tylko Bohdan Bejze był młodszy od abp. Ozorowskiego. Kiedy został biskupem miał 34 lata. Ozorowskiego mianowano w wieku 37 lat i 9 miesięcy. Karol Wojtyła, trzeci w tym „rankingu”, miał w momencie mianowania 38 lat
Metropolita białostocki jest biskupem już prawie pół swego życia – 35 lat. Jest najstarszy święceniami biskupimi z obecnych czynnych biskupów. Do niedawna był to Paweł Socha, ale on już odszedł na emeryturę
Abp Ozorowski: Wiedza nie zbawia, zbawia wiara. To gnostycy szukali możliwości zbawienia przez wiedzę
Abp Ozorowski o b. metropolicie białostockim: Abp Edward Kisiel był człowiekiem dużej pokory i wiary. Być przy nim było wypoczynkiem a nie wysiłkiem /…/ Tak jak przez pierwsze lata byłem mu synem, a on dla mnie ojcem, to później ja przejąłem funkcje ojcowskie, a on synowskie wobec mnie /…/ Bp Kisiel urodził się na obecnej Białorusi. Jego matka i siostra zostały wywiezione na Syberię. Opowiadały jak tam było, jak z domu wywoziły worki suszonego chleba aby przetrwać /…/ Bp Kisiel Wileńszczyznę miał we krwi /…/ Potem stał się człowiekiem Białostocczyzny. Starał się być prawdziwym gospodarzem, a przed śmiercią wyznał że przyjęcie biskupstwa było dla niego dużym ciężarem. Kiedy prymas Wyszyński obwieścił mu wolę papieża przez miesiąc ani jednej nocy nie spał… I udał się do prymasa mówiąc że nie może przyjąć biskupstwa bo nie śpi… Prymas nie wiedział co robić i zwrócił się do kard. Gulbinowicza. A on: Ja to załatwię. Pojechał do nominata i mówi: Choćby tylko dzień miał być biskupem to niech się zgadza. Zatem przyjął i 14 lat rządził. Ja zostałem jego biskupem pomocniczym kiedy już dwa lata był ordynariuszem. Przeprowadził przez ten okres diecezję i doczekał że był pierwszym biskupem białostockim, a po roku już arcybiskupem i metropolitą białostockim. Postać tę żywo pamiętam i często się do niej odwołuję
Metropolita białostocki o katolikach i prawosławnych: Katolik kiedy idzie do cerkwi to jak wychodzi mówi: Było bardzo pięknie, ale nic nie rozumiałem. A prawosławna kobieta kiedy przychodzi do kościoła mówi: Nareszcie zrozumiałam. I nie wiadomo co w końcu lepsze, czyli jak połączyć rozumienie i piękno
„Pojawiło się wielu ludzi o których się mówi że są opętani. W archidiecezji mamy trzech egzorcystów i każdy ma co robić. Oni namacalnie doświadczają działania złego ducha”
O ostatnim spotkaniu z Janem Pawłem II: Byłem na wszystkich pielgrzymkach, ale bodaj najważniejsza była w 2000 r. narodowa do Rzymu. Papież był już bardzo słaby, a kiedy biskupi do niego podchodzili ściskał im rękę. Do dziś żałuję że nie ucałowałem wtedy jego stóp, zabrakło mi odwagi, bo trzeba było to zrobić, jak zrobił kardynał z Rygi przy pierwszym spotkaniu: ucałował stopy Jana Pawła II. Kiedy byłem pierwszy raz po wojnie na Białorusi kobiety całowały mi stopy, ale to minęło i już nie wróci
Abp Ozorowski o cierpieniu: W Pińsku był biskup Łoziński, kandydat na ołtarze, który nie chciał w chorobie przyjmować leków znieczulających, bo chciał do końca świadomie cierpieć. Podobnie myślał biskup Kisiel który przyjmując swoje cierpienia powtarzał: Ja chcę cierpieć. Te przykłady pokazują co znaczy być z Jezusem Chrystusem aż do końca, aż do krzyża
„Nie ma Kościoła poza Chrystusem i nie ma Chrystusa bez Kościoła”
Metropolita białostocki o Radiu Maryja: Osiągnięciem księdza dyrektora Tadeusza Rydzyka jest że zdołał przetrwać mimo dużych nacisków i ataków /…/ Jak dotąd żadne medium w Kościele katolickim w Polsce nie zrobiło tak wiele dobrego ile Radio Maryja, TV Trwam i Nasz Dziennik
„Kościół jest od dłuższego czasu mocno chłostany, a najbardziej czynią to niewierzący, ale także częściowo wierzący, tacy co raczej szukają ubicia własnych interesów niż dobra tego o czym mówią”
„Zarówno hitlerowcy jak i bolszewicy kiedy napadli na Polskę od razu mordowali biskupów i księży. Skoro od tego zaczynali to znaczy kierowali się strachem. Wiedzieli że dopóki jest kapłan to lud jest mocny. A kiedy go zabraknie wtedy świeckich łatwiej wykończyć”
Książkę oczywiście bardzo polecam, bardzo ciekawa, katolik zdecydowanie powinien ją przeczytać, obowiązkowo. Jedna rzecz mnie tylko nieco zszokowała, to że ks. abp Ozorowski tak łagodnie potraktował w niej PRL, stan wojenny, funkcjonariuszy komuny i ich sługusów, tych wszystkich zdrajców, konfidentów, kolaborantów, czerwonych bandytów, morderców, złodziei…

„SKARB NA WYSOKIEJ GÓRZE” – Z abp. prof. Edwardem Ozorowskim, metropolitą białostockim rozmawia ks. prof. Waldemar Chrostowski, str. 190, Wyd. św. Jerzego w Białymstoku i Edycja Świętego Pawła, 2014
Cezary Dąbrowski/www.zawszepolska.eu/ /30.12.2015/

prl*** „BLASKI I NĘDZE ŻYCIA W PRL”

WACŁAW KLAG – FOTOGRAFIE

/WSTĘP – PROF. ANDRZEJ NOWAK
KOMENTARZE I REDAKCJA – LESZEK SOSNOWSKI/

Niedawno dotarła do mnie kolejna świetna książka naszego wspaniałego wydawnictwa z Krakowa – Białego Kruka. Mowa o albumie „Blaski i nędze życia w PRL” z blisko 300 unikatowymi zdjęciami zasłużonego krakowskiego fotografika, wieloletniego fotoreportera gazet codziennych, Wacława Klaga

Zdecydowanie więcej nędzy niż blasków… Tak można podsumować PRL i tak jest właśnie na zdjęciach Klaga. To nietypowy album, zdjęcia są wyłącznie czarno-białe i nie przedstawiają jakichś pięknych widoków, ładnych obrazków. Pokazują w ogromnej większości jakim PRL była dziadostwem, jej nędzę, biedę, beznadzieję, szarość, brud
„Jest na tych zdjęciach smutek i brud, nędza, wielkie błoto. I jest nawet w takich ramach radość młodości, pierwszych miłości, dobrotliwy uśmiech starości, nie sama tylko gorycz. Jest życie niemal w całym swym bogactwie” – napisał m.in. we wstępie do albumu prof. Andrzej Nowak, nasz znakomity, wybitny historyk
„Święto 1-majowe – wielkie doroczne święto ludzi pracy, dzień międzynarodowej solidarności klasy robotniczej, jest w Polsce od lat świętem całego narodu, robotników, chłopów, inteligencji pracującej, młodych i starych, tych którzy dopiero jutro staną przy tokarce, desce kreślarskiej, czy zasiądą przy biurku, i tych którzy spełniwszy swój obowiązek odeszli już na dobrze zasłużoną emeryturę. /…/ W dniu 1 Maja podkreślamy naszą solidarność z ludźmi pracy którzy na wszystkich kontynentach prowadzą walkę przeciw reakcji, dyktaturze wielkiego kapitału i uciskowi neokolonialnemu. Święto pracy przebiega pod znakiem walki z wojną i agresją, o trwały pokój, bezpieczeństwo wszystkich narodów” – tak pisała w 1972 r. reżimowa „Trybuna Ludu”. Red. Leszek Sosnowski, autor pomysłu na taki album, zacytował m.in. ten kompletny bełkot w rozdziale „Niech się święci”…
I jeszcze trochę tego „czerwonego” bełkotu, tym razem z przemówienia towarzysza Kliszki z 1970 r., z akademii w Warszawie: „Polska klasa robotnicza i naród polski wraz z całą postępową ludzkością składają hołd najwyższy dla dokonań rewolucyjnych, dla myśli naukowej, dla idei społecznych Wodza Wielkiego Października i twórcy pierwszego państwa socjalistycznego – Włodzimierza Lenina. Z imieniem Lenina wiąże się największy przełom społeczny w dziejach świata. W jego osobie ucieleśniały się najpełniej wszystkie szlachetne ludzkie wartości, twórczy intelekt i przenikliwość poznawcza, rewolucyjna żarliwość i umiłowanie człowieka, nienawiść do ucisku i krzywdy społecznej, dążenie do zmiany na lepsze życia mas ludowych; żelazna wola i niezłomny hart ducha; prawość charakteru i głęboko humanistyczna wrażliwość na dobro i piękno. Dzięki tym cechom stał się on przywódcą najpotężniejszego ruchu wyzwoleńczego mas pracujących jaki znały dzieje. Myśl i energia rewolucyjna Lenina uskrzydliły klasę robotniczą Rosji do walki o socjalizm, sprawiły że wywarła ona przeobrażający wpływ na rozwój całego świata, zapoczątkowała zmierzch epoki której stosunki społeczne zbudowane były na ucisku i przywilejach klasowych, otworzyła nową komunistyczną erę w historii”. Co za bełkot…
A tu znakomity komentarz red. Sosnowskiego pod jednym ze zdjęć w Rozdziale „Niech się święci”: „I socjalizm, i braterstwo, i przyjaźń, i PZPR, i KPZR, i Engels z Marksem… – tak się nam to wszystko wymieszało że już w końcu nikt nie wiedział o co w tym czerwonym galimatiasie chodzi. Jedno wszakże zawsze było jasne: trzeba świętować! A już 1 maja – najbardziej uroczyście. Choćby się wszystko dookoła waliło. Po okresie terroru czasów stalinowskich oraz szarzyźnie gomułkowskiej zmieniono propagandowe priorytety, a strach przed nową władzą miała zastąpić radość z nowego ustroju. Trzeba przyznać że w początkowym okresie gierkowskim nawet to trochę działało, ale z biegiem lat nędza narastała i radość była coraz bardziej wymuszona, a po ogłoszeniu stanu wojennego to nawet czerwonym nie było już do śmiechu. Epoka Jaruzelskiego nawiązała swą ponurością do pierwotnych czasów komunizmu: stalinowskich”
I jeszcze komentarze Sosnowskiego pod kolejnymi zdjęciami w Rozdziale „Niech się święci”: „ZSRR, Lenin – stamtąd przyszło to całe zło, degeneracja społeczeństwa. W związku z tym należało to systematycznie czcić…”. I: „Jakość, wydajność, dobra robota – wbrew pozorom i obiegowym dziś opiniom wcale tego nie brakowało. Co z tego skoro każda dobra robota wydawała się bezcelowa: poziom życia spadał, braki na rynku rosły, wolności i tak ograniczonej wciąż było coraz mniej, żaden wysiłek się nie opłacał. Owoców pracy nie zbierali bowiem ci którzy je wytwarzali, lecz rosnąca armia czerwonych darmozjadów oraz nienasycony wielki brat. I tylko w pochodach pierwszomajowych wszystko było wspaniałe”.
Jeszcze trochę Sosnowskiego: „TPPR, czyli Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, było najliczniejszą organizacją w Polsce: ponad 4 mln członków! Wpisywano do TPPR hurtem, np. całe szkoły, nie pytając nikogo czy ktoś chce, czy nie… Wielu nawet o tym nie wiedziało że należało do TPPR”
Podpisy Sosnowskiego pod zdjęciami Klaga są tak znakomite że jeszcze jeden warto poznać: „Jakby ktoś miał wątpliwości jaka literatura jest najlepsza, to wyjaśnienie. Posiadaczem sowieckiego ‚Nobla’, czyli Leninowskiej Nagrody Literackiej, był nawet sam tow. Leonid Breżniew – za cykl wspomnień o reformowaniu kołchozów w Republice Kazachskiej…”.
I jeszcze jeden wspaniały podpis Sosnowskiego: „Wydobycie węgla było priorytetem PRL-owskiej gospodarki. Górniczy stan miał się dzięki temu dużo lepiej niż pozostała część społeczeństwa, co jednak nie znaczy że miał się świetnie. Górnicy lepiej zarabiali niż inni, dostawali talony i odznaczenia, ale też mieli wyjątkowo ciężką pracę. Tak samo zresztą pracują i dziś, jednak ich zawód został tym razem przez polityków spostponowany. To co dawniej gnębiło przemysł węglowy, to wagony z tzw. czarnym złotem regularnie wysyłane za grosze do sowietów. Teraz kierunek jest odwrotny; to z Rosji jadą do nas wagony z tanim węglem. I jedno, i drugie wykańcza tę gałąź przemysłu. Różnica jednak jest taka że dawniej wysyłaliśmy na wschód węgiel najlepszej jakości, teraz za to ze wschodu dostajemy węgiel najmarniejszy… Praca przy węglu była ciężka nie tylko dla górników. Przyjrzyjmy się jak pracowali jego roznosiciele, węglarze, zawód już dziś nieistniejący, oraz jak powszechnie stosowany był węgiel. Dla tych ludzi jednak nie był on źródłem dewiz”
Tak zaczyna się recenzja albumu Białego Kruka w Tygodniku Niedziela: „Na ulicy miasta, pośród maluchów i syrenek stoi stara, wychudzona szkapa zaprzężona do wozu. Z jej wychudzonej szyi niczym okowy zwisają łańcuchy, ma sterczące żebra, pochylony łeb i otwarty pysk, dusi się albo z trudem łapie powietrze. Widok ten można uznać za symboliczny obraz zdychającego w nędzy komunistycznego systemu. Pewnie dlatego wydawca zdecydował się właśnie to zdjęcie umieścić na okładce albumu ‚Blaski i nędze życia w PRL’”
A tak jest o albumie na str. krakowskiego wydawnictwa: „Najlepsza satyra jaka ukazała się na temat PRL-u w formie książkowej – satyra jednakże smutna, co widać już na samej dramatycznej okładce. Zapewne znajdą się tacy, którzy powiedzą że przecież w PRL-u toczyło się też inne życie, były i radosne momenty – ano czasem były, ale jakoś się nie utrwaliły. Wbrew potężnej propagandzie ogólny obraz jest właśnie taki jak na tych blisko 300 zdjęciach, opatrzonych obszernymi podpisami, które starszym przypomną owe czasy, a młodszym wytłumaczą rzeczywistość, której na szczęście już nie muszą poznawać na własnej skórze. Autor, Wacław Klag ponad pół wieku pracował jako fotoreporter prasowy. Jest człowiekiem wrażliwym, świetnym obserwatorem, artystą /absolwent ASP, także malarz/, co dostrzec można na każdym jego zdjęciu. Zgromadzone przez niego przez te lata kapitalne archiwum prezentuje niniejsza właśnie książka”

„BLASKI I NĘDZE ŻYCIA W PRL”, album, wydawnictwo Biały Kruk, fotografie Wacław Klag, wstęp prof. Andrzej Nowak, komentarze do zdjęć i redakcja Leszek Sosnowski, str. 232, 21.5×26 cm, papier kredowy, oprawa twarda
Album jest dostępny na str. www.bialykruk.pl
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /4.12.2014/

bujak*** „TYSIĄCLETNI KRAKÓW”

ADAM BUJAK

Jakie to szczęście że mamy kogoś tak wspaniałego jak Adam Bujak. Właśnie dostałem kolejną cudowną księgę, cudowny album ze zdjęciami Bujaka, wydany przez także wspaniałe krakowskie wydawnictwo „Biały Kruk”

To jedna z najcudowniejszych, jeżeli nie najcudowniejsza księga z tych jakie dotychczas do mnie trafiły, jakie mogłem oglądać i czytać. Mowa o najnowszym albumie słynnego fotografika z Krakowa – „Tysiącletni Kraków”. Po prostu Kraków jakiego nie widzieliście…
Jak zawsze w przypadku „Białego Kruka” nowy album Adama Bujaka jest wydany na najwyższym poziomie. Wszystko po prostu jest najlepsze. Po pierwsze zdjęcia Bujaka są oczywiście najlepsze, tekst Krzysztofa Czyżewskiego, wybitnego historyka sztuki, jest najlepszy, papier jest najlepszy, wszystko! Szkoda jedynie że album został wyprodukowany nie w Polsce a na Słowacji, ale cóż, pewnie inaczej się nie dało, pewnie tak było trzeba
„Mojemu kochanemu wnukowi Aleksandrowi, by zawsze zachował w sercu tak przez Polaków ukochany Kraków. Adam Bujak, Kraków, czerwiec 2014 r.” – tak zaczyna się ta cudowna księga, taką dedykacją autora
Na pierwszej stronie okładki mamy wspaniałe zdjęcie katedry i części zamku wawelskiego. W sumie w albumie mamy aż 474 przepiękne fotografie Krakowa podzielone na następujące rozdziały: Wawel – zamek, Katedra Wawelska, Fortyfikacje, Uniwersytet, Rynek Główny, Teatry, Kościoły, Muzea, Cmentarze, Pomniki, Planty, Kamienice, pałace i ulice, Zwyczaje, Nowy Kraków, Wisła
„Nie ma większego fotografika, specjalisty od Krakowa, niż światowej sławy artysta Adam Bujak. Swoje rodzinne miasto fotografuje od ponad pół wieku! Wydał o starej stolicy Polski kilkanaście albumów; przyszedł czas na nowy. Bo też i miasto się zmieniło, wypiękniało. Czegóż nie ma w tym ‚Tysiącletnim Krakowie’; i katedra, i najpiękniejsze kościoły, i zamek wawelski, i pałace oraz stare kamienice, i teatry oraz muzea, i pomniki, i różne pory roku… Długo by wymieniać… Niezwykle nastrojowe zdjęcia /w sumie 474!/, widoki jakże często niedostępne dla zwykłego turysty, uzupełnione zostały o barwnie napisany tekst innego wielkiego miłośnika podwawelskiego grodu, wybitnego historyka sztuki Krzysztofa Czyżewskiego” – to redakcyjna notka na ostatniej stronie okładki. Nic dodać, nic ująć!
Każdy Polak musi mieć ten fantastyczny, cudowny album Adama Bujaka!
Panie Adamie, bardzo dziękuję za te cudowne zdjęcia! Jestem pod ich wielkim wrażeniem, jestem pod wielkim wrażeniem piękna Krakowa. Wielkie też dzięki wydawnictwu „Biały Kruk” za ten cudowny album!
Album ma 296 str., 24 x 30 cm, papier kredowy błyszczący 150 g, twarda oprawa, lakierowana obwoluta. Osobne wersje językowe: polska, angielska, niemiecka, francuska, włoska
Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu /20.7.2014/

Leszek Długosz, znany śpiewający poeta, o albumie Adama Bujaka: „Adam pokazuje nam Kraków jakoś tak w świetle, w kadrze, w serdecznym staraniu, by ten Kraków jeszcze piękniejszy niż jest uczynić, ale nic nie fałszując. Pokazuje nam go takim że, mój Boże, dech zapiera!”
Andrzej Nowak, znakomity polski historyk, o albumie „Tysiącletni Kraków”: „Dwa uczucia niosą chyba to co charakteryzuje najpełniej podejście Adama Bujaka do Krakowa i to co jednocześnie odzwierciedla miejsce Krakowa w naszych sercach – duma i miłość. Cieszymy się tym Krakowem, cieszymy się jego pięknem, podziwiamy je, bo jest tak czule uchwycone, obiektywem, spojrzeniem Adama Bujaka. Książka Mistrza Adama odgrywa tę samą rolę jaką kiedyś, nieco ponad 100 lat temu, odgrywały dzieła innego wielkiego odnowiciela znaczenia Krakowa w kulturze polskiej, Stanisława Wyspiańskiego”
Leszek Sosnowski, prezes „Białego Kruka”, podczas premiery książki „Tysiącletni Kraków”: „Książka to nie kiełbasa, to nie bułka, to nie pomidor, książki nie musi się kupić. Nie wolno mówić, jak to często słychać, że Polacy nie czytają książek. To guzik prawda. Polacy nie mają gdzie kupić książki. Nie mówiąc o tym że nie lansuje się takich książek jak wydany właśnie album Adama. /…/ Jeszcze kilkanaście lat temu było inaczej /…/ Obowiązkiem miasta i państwa jest rozpowszechnianie w świecie publikacji które przybliżają piękno Polski, pokazują jej skarby”

kate.*** „KATECHIZM POLSKIEGO DZIECKA”

WŁADYSŁAW BEŁZA

Nakładem poznańskiego Wydawnictwa Zysk i S-ka ukazało się nowe wydanie jednej z najwspanialszych, jeżeli nie najwspanialszej, książek dla naszych dzieci. Od maja tego roku jest w księgarniach nowy, najnowszy „Katechizm polskiego dziecka” Władysława Bełzy

– Kto ty jesteś? – Polak mały – to słowa znane polskim dzieciom już od ponad stu lat. „Katechizm polskiego dziecka” ukazał się pierwszy raz we Lwowie w 1900 roku i cały czas jest najbardziej rozpoznawalną książką dla dzieci szerzącą wartości patriotyczne
„Kto ty jesteś? — Polak mały
Jaki znak twój? — Orzeł biały
Gdzie ty mieszkasz? — Między swemi
W jakim kraju? — W polskiej ziemi
Czym ta ziemia? — Mą ojczyzną
Czym zdobyta? — Krwią i blizną
Czy ją kochasz? — Kocham szczerze
A w co wierzysz? — W Polskę wierzę
Coś ty dla niej? — Wdzięczne dziecię
Coś jej winien? — Oddać życie”
To najpopularniejszy wierszyk polskich dzieci, którego uczą się one od dziesiątek lat. A w książce mnóstwo innych wspaniałych wierszyków, w tym duża część poświęcona naszym królom
Polecam bardzo wszystkim tę książkę, nie tylko dzieciom. Niedroga i po prostu wspaniała! I dziękuję bardzo Wydawnictwu Zysk i S-ka za tę pozycję! Brawo!
Patronat nad wydaniem tej książki: Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu
Ilustracje do najnowszego wydania „Katechizmu polskiego dziecka”: Kasia Cerazy i Agnieszka Traczyńska
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /27.VI.2014/

pap-polak*** „ŚWIĘTY PAPIEŻ POLAK”

FOTOGRAFIE: ADAM BUJAK

Adam Bujak jest niezmordowany. Wspaniałe polskie wydawnictwo z Krakowa „Biały Kruk” wydało jego kolejny piękny album „Święty Papież Polak”. Na kanonizację wielkiego Polaka z Wadowic. Z największą przyjemnością polecam wszystkim tę kapitalną księgę! Każdy Polak powinien ją mieć!

Album ten to „fotograficzna opowieść o umiłowaniu polskości przez Jana Pawła II, jego patriotyzmie i nieustannie podkreślanych związkach z ojczyzną”. O nadzwyczajnym umiłowaniu ojczyzny przez Jana Pawła II świadczyło choćby pamiętne niezapomniane, niesamowite ucałowanie polskiej ziemi kiedy przyjeżdżał do kraju z pielgrzymką
„Jan Paweł II naznaczył swój pontyfikat polskością. Wspominał o Polsce w czasie swych jakże licznych apostolskich podróży po całym świecie, budził sympatie do swego ojczystego kraju w najdalszych nawet zakątkach globu, opowiadając o Krakowie czy Jasnej Górze nawet Indianom w dalekiej Boliwii”
Nasz Ojciec Święty mówił: „Wszędzie podkreślam moje polskie pochodzenie, trudno inaczej! Nie ma powodu żebym tego nie czynił”
„W albumie znalazły się zdjęcia dokumentujące ważne wydarzenia z udziałem biskupa i kardynała Karola Wojtyły, a potem Papieża Jana Pawła II, rozgrywające się w naszym kraju lub z nim związane na przestrzeni prawie pół wieku, od lat 60 aż do 2013 r. Są wśród nich m.in. papieskie Msze św. na krakowskich Błoniach, wizyty na Jasnej Górze, na Uniwersytecie Jagiellońskim, w polskich górach i w rodzinnych Wadowicach. Są wzruszające spotkania z pielgrzymami, chorymi, dziećmi”
Jan Paweł II „był dumny z przebogatych form polskiej pobożności, także tej ludowej, traktowanych przez niektórych z pewnym lekceważeniem. Wprowadził m.in. nabożeństwo majowe w Ogrodach Watykańskich na zakończenie miesiąca maryjnego, modlitwę różańcową w pierwszą sobotę miesiąca, która była transmitowana na cały świat przez Radio Watykańskie. W prywatnych apartamentach kultywował śpiew kolęd każdego dnia od Wigilii po święto Matki Bożej Gromnicznej /najbardziej lubił pastorałkę ‚Oj maluśki, maluśki’/
Zarówno w Watykanie jak i Castel Gandolfo odprawiał Msze św. w intencji ojczyzny. Jako papież napisał: ‚Patriotyzm oznacza umiłowanie tego co ojczyste: umiłowanie historii, tradycji, języka czy samego krajobrazu ojczystego. Jest to miłość która obejmuje również dzieła rodaków i owoce ich geniuszu. Próbą dla tego umiłowania staje się każde zagrożenie tego dobra jakim jest ojczyzna. Nasze dzieje uczą że Polacy byli zawsze zdolni do wielkich ofiar dla zachowania tego dobra, albo też dla jego odzyskania. Świadczą o tym tak liczne mogiły żołnierzy którzy walczyli za Polskę na różnych frontach świata’”
Ojciec Święty „codziennie modlił się za swój umiłowany kraj, a od stycznia 1982 aż do zniesienia stanu wojennego podczs środowych audiencji ogólnych zanosił prośby do Pani Jasnogórskiej w intencji ojczyzny. Jan Paweł II przypominał że ojczyzna jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli i jako taka jest też wielkim obowiązkiem. Pamiętał o wszystkich najważniejszych polskich rocznicach, np. wybuchu Powstania Warszawskiego, Cudzie nad Wisłą, bitwie pod Monte Cassino, wiktorii wiedeńskiej. I nawiązywał do nich podczas swych wystąpień. Chciał byśmy miłowali naszą ojczyznę oraz całe jej duchowe dziedzictwo i z dumą wnosili je do wspólnej Europy” – napisała red. Jolanta Sosnowska, autorka podpisów pod zdjęciami w albumie
„Papież Polak patriotyzm praktykował w stopniu nadzwyczajnym, godnym podziwu i naśladowania. Jak nikt inny sławił dobre imię ojczyzny, sławił jej tysiącletnią historię, kulturę i sztukę. Nie wahał się podkreślać swej polskości na całym świecie. Organizował polskie opłatki w Watykanie”
Album pokazuje wielorakie oznaki umiłowania ojczyzny przez Karola Wojtyłę – Jana Pawła II od czasu ingresu arcybiskupiego /8 marca 1964/ aż do śmierci. A zatrzymał je w kadrze dla potomności niezrównany mistrz i wybitny patriota Adam Bujak, który z aparatem fotograficznym towarzyszył krakowskiemu metropolicie, a później Papieżowi przez ponad 50 lat…
Album wydany jest jak zawsze w przypadku „Białego Kruka” na najwyższym poziomie edytorskim w formacie zbliżonym do A4 /210 x 280 mm/ i ma objętość 96 stron. Oprawa twarda
Album jest do nabycia także w Tygodniku Solidarność, jednym z jego patronów medialnych. Cena egzemplarza 30.45 zł /w tym VAT/. Przy większych zamówieniach możliwy rabat. Zamówienia można składać e-mailem: marketing@tygodniksolidarnosc.com lub faksem /22/ 8822781
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /26.4.2014/

*** „WOJTYŁA – NADZIEJA POLAKÓW”

MIECZYSŁAW ŻBIK – FOTOGRAFIE

KARDYNAŁ KAROL WOJTYŁA – SŁOWO

„Wielki Kardynał” – „W związku ze zbliżającą się kanonizacją naszego wielkiego rodaka Jana Pawła II pojawia się coraz więcej wartościowych książek i albumów. Wśród tych ostatnich wyróżnia się w sposób szczególny ‚Wojtyła – nadzieja Polaków’, wydany przez cenione wydawnictwo Biały Kruk

Co jest szczególnego w tym albumie? Czy można jeszcze czymś czytelnika zainteresować, a nawet zaskoczyć? Okazuje się że tak
Album obejmuje ostatnie cztery lata przed wyborem na Stolicę Piotrową. Na publikację składają się zdjęcia i teksty. Autorem tekstów jest sam bohater książki, którego kazania i homilie z tamtego okresu zachowują przedziwną aktualność, zdjęcia natomiast są autorstwa Mieczysława Żbika, dla którego fotografowanie od dziesiątków lat jest pasją życia. Całość komponuje się doskonale, zachęca zarówno do oglądania, jak i czytania
Zacznijmy od zdjęć. Dziś, w dobie łatwo dostępnych aparatów cyfrowych, zdjęcia robi się łatwo, a nawet zbyt łatwo. Wskutek tego fotografie, choć bardzo kolorowe, zupełnie spowszedniały i zatraciły wymiar artystyczny. Tymczasem zdjęcia starsze, a zwłaszcza czarno-białe, zawierają poza patyną elementy obrazu albo grafiki, co pozwala wydobyć głębsze wartości, przysłonięte jakże często przez kolor. A właśnie zdjęcia zamieszczone w albumie nie tylko przypominają, ale i odsłaniają świat drugiej połowy lat 70. Dominuje na nich główny bohater, który – choć obfotografowywany miliony razy jako Papież – tutaj odsłania jeszcze inne odcienie swego ujmującego uśmiechu, jak i swego głębokiego skupienia. Widzimy też nas, Polaków z tamtych lat, jak żarliwie broniliśmy wiary, uczestnicząc masowo w procesjach i Mszach Świętych
Patrzymy na siebie i zastanawiamy się czy dziś to jeszcze ci sami Polacy, czy może już inni, jacyś bardziej letni, osaczeni przez liberalizm, uwiedzeni przez konsumpcjonizm, otumanieni przez media. Dobre zdjęcie, zwłaszcza po latach, otwiera świat którego na bieżąco tak wyraźnie nie widać. A takie są właśnie fotografie pana Mieczysława Żbika
Sięgnijmy teraz po teksty ks. kard. Karola Wojtyły. Są one ciekawe nie tylko jako pamiątka tamtych lat, ale również dlatego że dla wielu z nas są czymś nowym, bo w zasadzie poznać je mogła tylko ówczesna społeczność archidiecezji krakowskiej. Teksty te nie krążyły po Polsce tak jak wypowiedzi Prymasa Polski, ks. kard. Stefana Wyszyńskiego
A tu okazuje się jak mocno współbrzmiały głosy obu wielkich kardynałów. Tak mocno że dziś z kolei mamy wrażenie jakiegoś niedosytu, jakby wówczas, w czasach komunistycznego zniewolenia, można było mocniej i wyraźniej niż dziś, kiedy Polska jest wolna, mówić o istotnych dla narodu i Kościoła sprawach
W wypowiedziach ks. kard. Wojtyły na plan pierwszy wybija się z jednej strony Bóg i Kościół, z drugiej zaś naród polski, jego dzieje i jego prawa, zwłaszcza kiedy chodzi o kulturę i wychowanie młodzieży. W imię tych właśnie wartości biskup Krakowa zabierał głos publicznie, nie lękając się ani nacisków ani zastraszania ze strony władzy
Przemawiał jako natchniony kapłan i jako świadomy siebie Polak. Przemawiał do tych którym system chciał odebrać i wiarę, i narodowość
Mówił więc: ‚Naród jest sobą poprzez świadomość historii i nie wolno tej świadomości podrywać i niszczyć’ /1973/; ‚Żadne wychowanie które odrywa od serca ojca i matki dzieci nie może przynosić prawdziwie ludzkich rezultatów. Może w ten sposób wychowują się jacyś ludzie szeregowi, nie chcę użyć wyrazu roboty’ /1973/; ‚Nie szkoła jest punktem wyjścia dla wychowania człowieka, ale rodzina. I dlatego kiedy się myśli i mówi o programach wychowania szkolnego, o reformie tego wychowania, trzeba się przede wszystkim pytać: Jakie są przekonania rodziców? Jaki jest ich światopogląd?’ /1973/; ‚zahamować ten cały proces laicyzacji który nam się wpycha w to co najświętsze’ /1978/; ‚mamy prawo mieć więcej miejsca w tej ojczyźnie, w której stanowimy większość’ /1975/; ‚modlimy się o to by /…/ nie narzucano programu wychowania ateistycznego, by nie demoralizowano młodzieży, zwłaszcza w dziedzinie wychowania seksualnego’ /1977/; ‚Chcemy by nasza młodzież poznawała całą prawdę o dziejach naszego narodu. Chcemy by dziedzictwo polskiej kultury, bez żadnych dewiacji, było przekazywane coraz to nowym pokoleniom Polaków! Naród żyje prawdą o sobie! Ma prawo do prawdy o sobie!’ /1978/
Takich wypowiedzi jest całe mnóstwo, one nie tylko pokazują nam z całą wyrazistością jak wielkiego formatu kapłanem i Polakiem był Karol Wojtyła, ale również przypominają nam że ta walka i te zagrożenia – o jakich mówił wtedy – wcale nie znikły, one są i nadal podkopują naszą tożsamość, nasz patriotyzm, naszą wiarę’
Warto sięgnąć po album ‚Wojtyła – nadzieja Polaków’, to nie tylko piękne wydanie, ale i bardzo pouczająca lektura”
/Piotr Jaroszyński/nd/ /23.10.2013/ /autor jest kierownikiem Katedry Filozofii Kultury KUL/
Wyd. Biały Kruk /2013/

*** „WIELKA KSIĘGA PATRIOTÓW POLSKICH”

RED.: ANDRZEJ NOWAK, KRZYSZTOF OŻÓG, LESZEK SOSNOWSKI

Ukazała się właśnie książka niezwykła, wydana przez znakomite krakowskie wydawnictwo Biały Kruk, lidera na polskim rynku albumów, od wielu lat promującego i propagującego rodzimą oraz światową sztukę i tradycję

Książki Białego Kruka o tematyce religijnej, patriotycznej i kulturalnej to wspaniała wizytówka Polski, jej historii oraz bogatego dziedzictwa duchowego i materialnego. Biały Kruk jest m.in. laureatem nagród „Wydawca Dziesięciolecia 2001-2010”, „Lider Europy” i „Gepard Biznesu”, wielokrotnym zdobywcą „Feniksa” oraz tytułów „Książka Miesiąca” i „Książka Roku”. W 2011 r. Biały Kruk uhonorowany został prestiżową nagrodą środowisk katolickich Totus w kategorii „Propagowanie nauczania Ojca Świętego Jana Pawła II”
Ta nowa, niezwykła książka Białego Kruka to 552 strony!, format albumowy 21×28 cm, twarda oprawa, złote tłoczenia. Takiej publikacji w dziejach polskiej książki jeszcze nigdy nie było! Sam pomysł imponuje rozmachem: ukazanie sylwetek największych Polaków na przestrzeni ponad tysiąca lat, od czasów Chrztu Polski w 966 r. aż do trudnych chwil ojczyzny w połowie 2013 r. Bogato ilustrowana /350 ilustracji/ monumentalna księga prezentuje aż 500 postaci ujętych w 430 biogramach, napisanych żywo i porywająco w formie literackiej, a nie suchej, encyklopedycznej przez szacowne grono aż 51 autorów! Redaktorami całości są bardzo znani i cenieni prof. Andrzej Nowak /UJ/, prof. Krzysztof Ożóg /UJ/ oraz prezes Leszek Sosnowski /Biały Kruk/. Publikacja podzielona została na trzy okresy – średniowiecze, wieki XVI-XIX oraz wiek XX i początek obecnego stulecia. To dzieje naszej ojczyzny pisane żywotami jej najdzielniejszych, najzdolniejszych i najofiarniejszych synów oraz córek. Autorem poruszającego swą wymową wstępu jest prof. Andrzej Nowak
W gronie najbardziej zasłużonych patriotów są nie tylko ci którzy przelali krew za ojczyznę, żołnierze, wodzowie, ale także naukowcy, krzewiciele polskiej kultury, ekonomiści, sportowcy, podróżnicy, duchowni, artyści, pedagodzy etc. Gorąco polecam tę wspaniałą, niezwykłą, przepięknie jak zawsze w przypadku Białego Kruka wydaną książkę!
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /21.5.2013/

*** „ANNA GERMAN O SOBIE”

MARIOLA PRYZWAN

W końcu jedną z nich przeczytałem! Szczęście uśmiechnęło się do wydanej w 2012 r. „Anny German o sobie” autorstwa Marioli Pryzwan. Z pewnością przyczynił się do tego serial o piosenkarce wyświetlany właśnie w TVP1

Anna German – jedna z najwybitniejszych polskich piosenkarek – zmarła ulegając w walce z rakiem 25 sierpnia 1982 r. w Warszawie. Miała wtedy 46 lat. Wypadek samochodowy we Włoszech 28 sierpnia 1967 r., w którym German została ciężko ranna, zmienił jej życie; już nigdy nie powróciła do pełni sił artystycznych
Piosenkarka urodziła się 14 II 1936 w Urgenczu w Uzbekistanie. Po matce Irmie Berner z domu Martens była potomkinią holenderskich mennonitów których do Rosji sprowadziła caryca Katarzyna II. Ojciec German – Polak niemieckiego pochodzenia – został aresztowany 25 IX 1937 i rozstrzelany w Urgenczu przez NKWD w 1938 r. pod zarzutem szpiegostwa. Anna z matką zostały zesłane do Kirgistanu. Po II wojnie matka Anny złożyła dokumenty repatriacyjne; w 1946 r. Anna German z matką i babką wyjechały do Polski
Jej największymi przebojami były „Tańczące Eurydyki” i „Człowieczy los”. German była piosenkarką obdarzoną wspaniałym, niezwykłym głosem. Komponowała też muzykę do swoich piosenek
„Anna German o sobie” to zestawienie fragmentów wywiadów piosenkarki, jej listów, skanów dokumentów oraz fotografii. To na pewno bardzo ciekawa, zdecydowanie warta przeczytania książka. Już choćby tylko ze względu na samą osobę Anny German, osobę bardzo interesującą, mądrą i lubianą. Ale jest się do czego przyczepić, na przykład do tego że nie ma w książce informacji o aresztowaniu i zamordowaniu ojca piosenkarki przez sowieckie NKWD… Tak jakby autorka i wydawca o tym nie wiedzieli… W ogóle wyraźnie brakuje krytyki sowieckiego imperium zła, sowieckich morderców, komunistycznego totalitaryzmu, czyli brakuje bardzo ważnych faktów z tego okresu. Ale mimo to w książce zdecydowanie jest co czytać!
Na koniec dowiadujemy się np. że Anna German 21 maja 1982 r., a więc trzy miesiące przed śmiercią, przyjęła chrzest w obrządku Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Jako katolikowi trochę mi żal że taka wspaniała, mądra, szalenie lubiana i popularna osoba nie była jednak katoliczką, choć wielu tak o niej myślało i pewnie nadal myśli. Piosenkarka została pochowana na warszawskim cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym. Na jej tablicy nagrobnej widnieje napis z Psalmu 23: Pan jest pasterzem moim
CYTATY Z KSIĄŻKI:
„Była zjawiskiem muzycznym, wielką gwiazdą polskiej piosenki lat 60” /…/ „Pozostał głos o niepowtarzalnej barwie, głos za którym tęsknią miliony wielbicieli w Polsce, we Włoszech, w Japonii i krajach byłego Związku Sowieckiego” /…/ „W naszym domu mówiło się w kilku językach. Z rówieśnikami rozmawiałam po rosyjsku, chodziłam do sowieckiej szkoły i pierwsze piosenki które zaśpiewałam też były rosyjskie” /…/ „Mój debiut nie należał do udanych. Na festiwalu studenckim w Krakowie zapomniałam z wrażenia słów piosenki i tak się zdenerwowałam że postanowiłam nie wracać do śpiewania!” /…/
„Jakie piosenki lubię najbardziej? To zależy od nastroju. Kiedy byłam wesoła tańczyłam z przyjaciółmi przy przebojach Niebiesko-Czarnych /zwłaszcza ‚Hej, dziewczyno hej’, ‚Ciuciubabka’/. W chwilach zadumy ‚Mały książę’, tylko w wykonaniu Kasi Sobczyk, oraz piosenki Toma Jonesa. A już kiedy groziła mi depresja nastawiałam i nastawiałam płytę Starszych Panów” /…/
„Moim naprawdę pierwszym sukcesem mogę nazwać udział w festiwalu opolskim w 1964 r. Wówczas publiczność zaakceptowała ‚Tańczące Eurydyki’ dając mi tym samym prawo uczestnictwa w festiwalu sopockim. Trudno mi dziś nawet wyrazić co wtedy czułam, rozpierające uczucie szczęścia, spełnienia” /…/
„Przyznać się muszę że mój pobyt tutaj /we Włoszech – red./ jest jednym wielkim oczekiwaniem na powrót do Warszawy” /…/ „Tęsknię za domem, za Polską w sposób niewiarygodny. Obawiam się że wręcz chorobliwy, bo nie do wytrzymania! Nie cieszy mnie żadne tam niebo, upał i inne uroki Południa. O wiele szczęśliwsza byłam w Reszowskiem, w Bieszczadach, gdzie trzeba było saniami do sali /zimnej/ dojeżdżać…” /…/
„Diagnoza lekarzy /po wypadku we Włoszech – red./ była surowa i kategoryczna: Będzie pani żyć ale o powrocie na scenę proszę zapomnieć. Mój powrót do zdrowia trwał prawie trzy lata. Wtedy wydawało mi się że muszę zapomnieć o muzyce, ale ona wróciła do mnie! Sił dodawały mi serdeczne słowa nieznanych ludzi.” /…/ „Moja sytuacja była rozpaczliwa – i fizyczna i psychiczna. Długo nie odzyskiwałam przytomności, nie mogłam mówić. Pięć miesięcy byłam w gipsie po szyję, kolejne pięć unieruchomiona już bez gipsu… Trzy włoskie i trzy polskie szpitale starały się przywrócić mnie życiu. Nie było wiadomo czy kości się zrosną, czy będę mogła chodzić” /…/ „Czuję się już prawie doskonale. Czasami miewam jeszcze swoje ‚smutne’ dni, ale wtedy biorę się za jakąś domową robotę, na przykład pastowanie podłogi i zaraz zły nastrój mija” /…/
„Dobrze być jednocześnie autorem i wykonawcą piosenki. Łatwiej wówczas o zgodność utworu z możliwościami i temperamentem wykonawcy. Szczerze mówiąc moje próby kompozytorskie nie wyniknęły z powołania i przekonania że potrafię komponować. Po prostu z konieczności i potrzeby. Wracając powoli do zdrowia nie mogłam długo myśleć o występach, a bardzo już tęskniłam za piosenką…” /…/ „Nigdy nie mówię że coś skomponowałam. Raczej ułożyłam melodię. Nie jestem przecież zawodowym kompozytorem. I tak mi mówić nie wolno”
„Przez dwa lata po wypadku ćwiczyłam pamięć. Nie pamiętałam tekstu żadnej piosenki” /…/ „Kiedy leżałam w łóżku zaczęłam układać muzykę. Najpierw bez fortepianu, w głowie. Potem przyjaciele zapisywali te nuty. Pierwszą piosenką był ‚Człowieczy los’” /…/ „Płyta ‚Człowieczy los’ zawierać będzie 12 nowych piosenek. Mają one dla mnie ogromne znaczenie, każdą bowiem komuś poświęcam. Piosenkę ‚Za grosik marzeń’ dedykuję babci, ‚Trampowski szlak’ jest dla Leonida Teligi, ‚Dziękuję mamo’ dla matki, ‚Uroczysko’ poświęcam Alinie Nowak” /…/
„Dlaczego mi tu /we Włoszech – red./ smutno? Nikt nie zrozumie i nie uwierzy. Ludzie inni i serca też. A najczęściej ich w ogóle brak. Już zupełnie zmroziły mnie ich uśmiechy” /…/
„Moja postawa życiowa, stosunek do świata i ludzi jest w pewnej mierze odbiciem myśli i sposobu życia oraz pojmowania świata babci” /…/ „Kochałam ją nad życie… Dzięki niej nie uległam współczesnej modzie na papierosy i alkohol! Dała mi bardzo dużo” /…/ „Moja mama jest wspaniałą kobietą. W tych najtrudniejszych chwilach umiała sobie poradzić, pomóc nam wszystkim po prostu utrzymać się przy życiu, bo tak to w czasach wojny wyglądało. Kocham ja bardzo” /…/
„Nigdy nie uczyłam się śpiewu. Nie wyrywam się z tym oświadczeniem, bo zwykle mi nie wierzą…” /…/ „Piosenkarz jest we współczesnej sztuce bardzo popularną postacią. Powinien być osobowością, mieć coś do przekazania innym. Jeżeli nie ma, nie powinien wychodzić na scenę” /…/ „Utrzymanie się na pewnym poziomie wymaga nieraz rezygnacji z życia osobistego. Taki jest ten zawód, choć z drugiej strony pasjonujący i piękny. Dla niego zrezygnowałam z geologii którą też lubiłam” /…/ „Leciałam do ZSRS, obok mnie siedział nasz pierwszy kosmonauta Mirosław Hermaszewski. Powiedział że kosmonauci przed startem słuchają w skupieniu ‚Nadziei’. I choć nagrało ją wielu piosenkarzy, wyłącznie w moim wykonaniu. Byłam z siebie dumna, choć nie leży to w mojej naturze” /…/
„Istnieje sporo piosenek bezmyślnych, nie wiadomo o czym. Żyją jakiś czas dzięki muzyce… Długi żywot ma tylko ta piosenka która porusza i umysł, i duszę, a to udaje się wtedy kiedy tekst jest artystyczny. Staram się śpiewać takie utwory” /…/
„Z aktorów bardzo lubię Irenę Kwiatkowską i Shirley Mac Laine, Michnikowskiego, Gołasa i Perepeczkę. I co jeszcze lubię, co względnie mnie interesuje? Szyję sobie sama wszystkie sukienki, i dla mamy też. Lubię tańczyć i w ogóle wszelki ruch. Interesuje mnie ceramika, choć nigdy nie mam czasu się nią zająć” /…/ „Poza śpiewaniem lubię sport: pływanie, jazdę na rowerze, długie spacery, spotkania z przyjaciółmi, kino”
Książkę wydało Wydawnictwo MG
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /31.3.2013/

*** „UBEK”

BOGDAN RYMANOWSKI

Podczas spotkania promującego „Ubeka” w Warszawie Jerzy Jachowicz mówił że jest to „świetna” książka. Ze zdaniem kogoś takiego wypadałoby się zgodzić w stu procentach

Jednak po jej przeczytaniu mam mieszane uczucia. Książka jest warta przeczytania, jest w wielu miejscach ciekawa, ale ze względu na postać głównego „bohatera”, Janusza Molkę, najpierw działającego w opozycji/?/, później konfidenta donoszącego esbekom na opozycję, a później kadrowego funkcjonariusza SB, i niektóre jego wypowiedzi, można mieć spore wątpliwości…
Bo jeżeli Molka mówi że: „Nie ma nic w PRL-u co byłoby warte dobrych wspomnień. Nic. Pustka. Ten system łamał, niszczył i doprowadzał – jak pisał Zinowiew – do skundlenia. W czasach stalinowskich przeciwników likwidowano. Później, kiedy tego robić już nie wypadało, łamano charaktery i sumienia. Chwała tym którzy wytrwali, lecz było ich niewielu. /…/ Niemal całe społeczeństwo budowało z entuzjazmem komunizm, i czyniło to prawie do końca. Z gorliwości albo z przymusu. W opozycji był tylko mały margines. Komunizm budowali nauczyciele i kadrowi, milicjanci i dziennikarze, sędziowie i adwokaci, ojcowie rodzin i matki. Oni mieli już za dużo do stracenia. Chcieli żyć, robić kariery. Nie można ich potępiać że nie chcieli iść na kule karabinowe z gołą piersią. Ale taka jest prawda. /…/ Komuna zdechła bo przyszła pierestrojka. I była wielka trójka: Jan Paweł II, Ronald Reagan i Margaret Thatcher. W historii taka konstelacja wybitnych postaci i sprzyjających okoliczności zdarza się rzadko. Gdyby nie ich mądrość komuna tak szybko by się nie skończyła. Decydująca była obecność papieża, to on podniósł z kolan dużą część narodu. Opozycja była istotna w tym sensie że pojawił się podmiot z którym można było rozmawiać o podzieleniu się władzą” – to z tym wszystkim trudno się nie zgodzić. Ale Molka to postać bardzo nieciekawa, do której trudno mieć zaufanie, trudno czuć jakąś sympatię, można by nawet stwierdzić że to postać obrzydliwa… I w części swoich wypowiedzi mówi rzeczy które budzą duże wątpliwości… Dlatego nie do końca wierzę we wszystko co powiedział Bogdanowi Rymanowskiemu w książce
Ale jest w „Ubeku” sporo rzeczy bardzo ciekawych i wartych przeczytania
NAJCIEKAWSZE CYTATY Z KSIĄŻKI:
1/ To Paweł Mikłasz – twierdzi Janusz Molka – był prawdziwym królem agentów. Jednym z najbardziej niebezpiecznych donosicieli dwóch ostatnich dekad PRL-u. Molka o Mikłaszu: Był duszą towarzystwa i człowiekiem o diabolicznej inteligencji. Znał cały salon warszawskiego KOR-u i ROPCiO-a. W obozie dla internowanych siedział z Michnikiem. Zapytałem go kiedyś jak agent agenta kogo z opozycji obawia się najbardziej. Powiedział że Macierewicza. Ostrzegał mnie że Macierewicz jest bardzo czujny i musimy uważać
2/ Od czerwca 1989 r. do wiosny 1990 zniszczono w całości materiały IV Departamentu MSW zajmującego się inwigilacją Kościoła. Z Kartoteki Ogólnoinformacyjnej Biura Ewidencji i Archiwum UOP zniknęły 83 tys. kart. Jej rozmiary w latach 1987-99 skurczyły się z 3.1 mln do 2.5 mln kart. W maju 1990 Biuro Śledcze MSW podjęło dochodzenie które wykazało że unicestwiono nie tylko kilometry akt ale także protokoły ich zniszczenia. Odpowiedzialnym za to gen. Dankowskiemu i Majchrowskiemu nie spadł włos z głowy
3/ W czasie kiedy Wałęsę pochłaniało robienie wielkiej polityki bieżącymi pracami Solidarności kierował Lech Kaczyński. Był zastępcą Wałęsy i faktycznie mózgiem związku, a z kolei jego prawą ręką był Bierecki
4/ Historyk Sławomir Cenckiewicz twierdzi że posiadane przez Stasi /a więc również przez KGB/ dossier na temat polskiej opozycji /w tym Wałęsy/ stało się wspólną wiedzą państw rosyjskiego i niemieckiego. Molka: Akt tych najważniejszych agentów nie ma albo nigdy nie powstały. Spora część archiwów MSW jest w Moskwie, bo na pewno doszło do ich przekazania. Myślę także o teczkach polskiej agentury zwerbowanej bezpośrednio przez GRU i KGB. Wiem że pewni ważni agenci ulokowani w Solidarności odbywali spotkania z oficerami wywiadu sowieckiego. To było na przełomie 1989 i 1990 r. Na al. Szucha było sowieckie przedstawicielstwo handlowe, gdzie prowadzono wiele takich dyskretnych rozmów. Nie będę mówić nazwisk. To za poważne sprawy, a ja chcę jeszcze trochę pożyć. Zapewniam że nie konfabuluję
5/ Marek Czachor o Molce: Zapytałem: „No to co, Wałęsa to agent, nie?”. Zaśmiał się i powiedział: „Stary, znam człowieka który go zwerbował”
6/ Molka: W SB spotkałem wielu wspaniałych ludzi, w przeciwieństwie do opozycji, gdzie większość to kanalie
7/ Bierecki o Molce: Nie wierzę w jego wewnętrzną przemianę. Myślę że nadal jest w orbicie służb. Jego osoba i historia mogą być używane do kompromitowania innych. Wiem że w ostatnich latach utrzymywał kontakty z byłymi funkcjonariuszami SB którzy próbują być aktywni w sferze politycznej i gospodarczej. Wykonywał dla nich różne zadania. Koledzy ubecy na pewno dają mu zarobić. Ile razy Molka jest odkopywany przez dziennikarzy – tyle razy coś dziwnego dzieje się wokół dawnego środowiska gdańskiego NZS. /…/ Wielu ludzi uwierzyło w legendę Molki, że znalazł się w SB w stanie wojennym. Uważam że mógł z nimi współpracować już na studiach. On kreuje się na prowokatora który był demonicznym sprawcą naszych działań. To brednie. To zwykły esbek który wykonywał polecenia przełożonych. To typowy produkt Służby Bezpieczeństwa. /…/ Był człowiekiem skrajnie cynicznym, wyzbytym jakiejkolwiek moralności. Szokujący był jego stosunek do kobiet. Traktował je w sposób przedmiotowy, sprowadzając do jednej części ciała
8/ Bierecki o Molce: Czy chciałbym mu coś powiedzieć? A po co? Przecież powiedział w filmie że nie byliśmy jego przyjaciółmi tylko figurantami. To przeciwnik, wróg. Liczę że kiedyś zostanie osądzony. Warto przyjrzeć się czy jego działania nie podpadają pod znamiona zbrodni komunistycznej. Tacy ludzie powinni być ukarani, bo wspierali reżim. Ponosi winę za cierpienia wielu ludzi. /…/ Zastanawiam się kto go teraz używa. Przemiana „złego” w „anioła” do niego nie pasuje. Jest rozczarowanym esbekiem który liczył że dostanie od kolegów coś więcej. Jeżeli nie dostał to oceniają go podobnie jak ja. To co teraz robi to czysta autokreacja
9/ Molka: W SB przestawało się być człowiekiem. Zacząłem się posługiwać odwróconym dekalogiem. Zło było dobrem, a dobro złem. Część moich kolegów to od początku byli źli ludzie. Tych dobrych zniszczyła służba. /…/ Wiedzieliśmy że komuna ideologicznie już dawno się skończyła. To my podtrzymywaliśmy cały ten burdel przy życiu. Byliśmy kroplówką ustroju. /…/ Schyłkowy PRL był straszny. Społeczeństwo toczyła gangrena. Państwo z każdym mogło zrobić wszystko. Pozbawić pracy, rodziny, mieszkania. Przemielić i zetrzeć na proch. Wielu się zeświniło i nie chcemy tego przyjąć do wiadomości. Wie pan dlaczego? Bo było gorzej niż można sobie wyobrazić… /…/ Większość polityków dobrze wie że jedna z legend Solidarności z nami współpracowała
10/ W 2007 r. ówczesny premier Jarosław Kaczyński mówi tygodnikowi Wprost że latem 1990 r. gen. Kiszczak zaproponował mu przez pośredników zawarcie swoistej ugody. „On da mi listę stu najważniejszych agentów SB, którzy nigdy nie byli zarejestrowani, a ja mu zagwarantuję bezpieczeństwo”. Identyczną propozycję miał dostać od szefa SB gen. Dankowskiego. Kaczyński zapewnia że z ofert nie skorzystał. Molka „listy Dankowskiego” nie widział ale o agentach w kontraktowym sejmie wiedział sporo. Molka: Skłamałbym mówiąc ilu ich dokładnie było. Na pewno jednak opozycja była nasycona agenturą
11/ Radomska operacja kończy się pełnym sukcesem. W wyborczej dogrywce Lipski pokonuje Pająka, zdobywając mandat senatora w drugiej turze. Nie ma pojęcia o wsparciu jakie otrzymał od tajnych służb. Targana wewnętrznymi konfliktami Polska Partia Socjalistyczna jest inwigilowana jeszcze długo po wyborach. /…/ Służba Bezpieczeństwa sądziła że to właśnie PPS zastąpi PZPR która żegnała się z życiem. Dlatego tak szczelnie obstawiliśmy ją agentami. Po czasie okazało się że PPS była tylko nadmuchaną bańką mydlaną
12/ Szefem poligrafii był Mikłasz. To jego ludzie wydrukowali słynny plakat „W samo południe” z Gary Cooperem który nosi w klapie znaczek Solidarności. Posłużyła do tego maszyna typu Romayor którą obsługiwał wiecznie pijany drukarz, nasz agent. Molka: Polecenie podpułkownika Rzeźniczaka było jasne: „Będziesz prowadzić kampanię wyborczą Jana Józefa Lipskiego”. Całą ekipę zorganizował Mikłasz. Prócz mnie było w niej pięciu agentów, jeden dużego formatu. Cała PPS była naszpikowana ogromną liczbą konfidentów. Lipski startował z wyjątkowo trudnego okręgu radomskiego. W całym kraju Kościół milcząco wspierał kandydatów Komitetu Obywatelskiego Lecha Wałęsy, tylko w Radomiu było inaczej. Przeciw liderowi PPS wystąpił kandydat prawicy Jan Pająk popierany przez miejscowego biskupa Materskiego. Lipski nie mógł być pewien wygranej. Bezpieka postanowiła pomóc
13/ Bierecki o Molce: Kontrolował NZS? Proszę nie żartować. To iluzja. Molka nie uczestniczył w najważniejszych spotkaniach. Owszem proponował że może coś tanio i szybko wydrukować, np. w wydawnictwie Myśl. Ale to co dziś mówi to brednie. Był zwykłym kapusiem, a teraz usiłuje budować swoją legendę
14/ Molka: Widziałem jak w dużych oficynach podziemnych znikały wielkie pieniądze. Niejeden z opozycjonistów był cynicznym kanciarzem, który rabował związkowe pieniądze a potem szlajał się po drogich knajpach. Ze zrozumiałych względów nie podaję nazwisk. Niektórzy z nich należą do finansowo-politycznej elity i zbyt wiele dziś mogą
15/ Molka o swojej pracy w SB: Nasze odprawy służbowe zawsze wyglądały podobnie. Gorzała, gorzała i jeszcze raz gorzała. Nigdy nie siadaliśmy do małych ilości wódki. Musiała być co najmniej butelka na łeb, pita w szybkim tempie, bez zagrychy
16/ /O Molce/ Największą satysfakcję finansową „Nowak” odczuwał kiedy odbierał pensję esbecką. Po zostaniu funkcjonariuszem już po roku zarabiał 14 tysięcy. Z każdym awansem pieniądze były coraz większe. W 1987 r. otrzymywał 35 tys. miesięcznie, cztery miesiące później już ponad 50 tys. Za szczególnie wartościowe raporty dostawał premie
17/ Lecha Kaczyńskiego Molka poznał w 1984 r. w kościele św. Bartłomieja. Molka: Do kościoła przychodziła cała czołówka podziemia. Konspirowali w jednej z salek. Kogo tam nie było: Lech Kaczyński, Andrzej Gwiazda, Krzysztof Dowgiałło, Grzegorz Bierecki. /…/ Panowie gaworzyli nie zdając sobie sprawy że wszystko zbierały czułe mikrofony. Nie byłem tam sam, wokół kręciło się mnóstwo innych agentów
Książka została wydana przez Zysk i S-ka Wydawnictwo /2012/
/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /21.12.2012/

*** „MIĘDZY WISŁĄ A POTOMAKIEM”

MAREK JAN CHODAKIEWICZ

„Między Wisłą a Potomakiem” to obszerny zbiór publicystyki historycznej i politycznej Marka Jana Chodakiewicza, znakomitego historyka, laureata Nagrody im. Józefa Mackiewicza

Autor mieszka w Stanach Zjednoczonych, gdzie szefuje Katedrze Studiów Polskich w Institute of World Politics w Waszyngtonie
Jego książka składa się z artykułów drukowanych wcześniej głównie na łamach „Tygodnika Solidarność” i „Najwyższego Czasu!”. Imponuje już sama rozpiętość tematyczna „mieszanin politycznych” Chodakiewicza
Chodakiewicz pisze o relacjach polsko-żydowskich, zastanawia się nad etosem badacza dziejów i „archeologią pamięci”, pyta o tożsamość i przyszłość Polski, jej miejsce we współczesnym świecie, o wizje Polski jako części wielkiego Intermarium albo skundlonej „Post-Sowiecji”, omawia sytuację Europy, Ameryki, ale też np. Mongolii, Jemenu czy Somalii, interesuje się polską armią, pokoleniem Y, cenami ropy i wody etc. etc. Nie ma tu chaosu, bo dla Chodakiewicza to co dzieje się nad Wisłą jest ściśle związane z tym co dzieje się nad Potomakiem – i odwrotnie
Tak samo jest z historią która ma swoje jak najbardziej teraźniejsze konsekwencje. A więc Chodakiewicz to uniwersalista i geopolityk, wyznawca „realistycznego optymizmu”, który zarazem jest polskim patriotą i konserwatystą. Stąd rola „lodołamacza” poprawnych politycznie stereotypów, jaką pełni. Chodakiewicz jest zresztą doskonale świadom że współczesny liberalizm paraliżuje samodzielną myśl, przenikliwie analizuje dzisiejsze zniewolenie umysłów na drobnym przykładzie (złej) obecności słówka „sowiecki” we współczesnej polszczyźnie. Bardzo ciekawy jest tutaj blok tekstów „Polacy, Żydzi, Kresy”, przenikliwe i dowcipne są analizy „postmodernistycznego marksizmu-lesbianizmu”, intrygujące uwagi na temat współczesnej Rosji
/prof. Maciej Urbanowski, historyk literatury polskiej, krytyk literacki, Uniwersytet Jagielloński, 11.VIII.2012/
Książkę wydała Patria Media, w serii „Biblioteka Liderów Opinii”

*** WDOWY SMOLEŃSKIE

DARIUSZ WALUSIAK

Bardzo dobra książka, składająca się z rozmów z Ewą Błasik, Beatą Gosiewską, Ewą Kochanowską, Zuzanną Kurtyką i Magdaleną Mertą, wdowami po pięciu wspaniałych Polakach, którzy zginęli w katastrofie naszego rządowego samolotu pod Smoleńskiem, 10 kwietnia 2010 r. Książka Dariusza Walusiaka – historyka, dokumentalisty, autora kilkudziesięciu filmów o najnowszej historii Polski – to opowieść pięciu dzielnych kobiet, którym sumienie, poczucie przyzwoitości i honor nie pozwoliły milczeć. Ewa Błasik – wdowa po dowódcy sił powietrznych RP gen. Andrzeju Błasiku. Beata Gosiewska – wdowa po wicepremierze Przemysławie Gosiewskim. Ewa Kochanowska – wdowa po rzeczniku praw obywatelskich Januszu Kochanowskim. Zuzanna Kurtyka – wdowa po prezesie Instytutu Pamięci Narodowej Januszu Kurtyce. Magdalena Merta – wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie

10 kwietnia 2010 r. wielu Polakom świat się nagle zawalił… Szczególnie dotyczy to rodzin ofiar…

EWA BŁASIK /cytat z książki/: Dwa tygodnie przed tą tragedią mąż miał sen. Mówił mi kiedy się obudził że śniło mu się jak jego ciało rozrywa się na części… Dlaczego teraz wojsko nie staje w jego obronie? Na miejsce mojego męża postawiono człowieka po rosyjskiej akademii, bezwzględnego. Wojsko jest zastraszane, boi się stanąć w obronie mojego męża. /…/ Cały czas, do mianowania nowego zwierzchnika sił powietrznych, czułam opiekę wojska. Później nowy dowódca powyrzucał ludzi mojego męża, zastąpił swoimi. Zrobiono czystkę, tak jak w pałacu prezydenckim

EWA BŁASIK /cytat z książki/: Mój mąż znał dobrze kpt. Arkadiusza Protasiuka, dowódcę samolotu tu-154. Niezmiernie go cenił. Na początku roku nagrodził go za prawdziwy wyczyn, jakim był lot powrotny z Haiti, gdzie tupolew poleciał z misją humanitarną. W samolocie popsuł się wówczas autopilot i kpt. Protasiuk przez wiele godzin ręcznie pilotował tupolewa do Warszawy. W środowisku lotniczym mówiono wtedy o mistrzowskim locie

EWA BŁASIK /cytat z książki/: Rosjanie kłamią nam prosto w twarz. Śmieją się z Polaków. Oczerniają nas przed całym światem, a my w żaden sposób na to nie reagujemy. Po prezentacji raportu MAK-u ledwo żywa pojechałam do sejmu. Powiedziałam dziennikarzom że na oczach całego świata obraża się polskiego generała. Wtedy mec. Bartosz Kownacki ujął się i zgodził zająć się sprawą szkalowania mojego męża. /…/ Prezydent Komorowski, zwierzchnik sił zbrojnych, powiedział coś z czego wynikało że nieważny jest honor, tylko prawda. O jakiej prawdzie on mówił? O tej którą podawali Rosjanie?…

EWA BŁASIK /cytat z książki/: Na pogrzeb mojego męża przyleciał z Kanady dowódca tamtejszych sił powietrznych, po to tylko by pochylić się nad grobem. Podobnie z USA. Gdyby Andrzej nie był szanowany to zdecydowaliby się na taką długą podróż? Słyszałam że w powojennej historii nie było takiego pogrzebu. 50 pocztów sztandarowych z całej Polski, tysiące ludzi, delegacje z ponad 20 krajów. Stojąc nad grobem wiedziałam że żegnam wielkiego człowieka

EWA BŁASIK /cytat z książki/: – Czy wierzy pani że kiedyś poznamy prawdę? – Myślę że dopiero jak zmieni się władza. Na obecnej strasznie się zawiodłam. Czuję się zdradzona, opuszczona. Mąż oddał całe życie ojczyźnie i co go spotyka po śmierci? Rosjanie obrażają polskiego oficera i nikt nie reaguje! To skandal! Gdzie my żyjemy?! Zostaliśmy strasznie skrzywdzeni, cała nasza rodzina… Zhańbiono polskiego generała

EWA BŁASIK /cytat z książki/: Ci którzy za wszelką cenę chcą obwinić naszych, a wybielić Rosjan, są zwykłymi zdrajcami. Dziennikarze, publicyści, eksperci lotniczy, oni na siłę, nie mając żadnych podstaw, kreują zupełnie inny obraz. Od tego rządu nie mogę się niczego dobrego spodziewać

EWA BŁASIK /cytat z książki/: – Zachodni oficerowie wspierają panią, a polscy? – Polscy się boją… Nie chcą wychodzić przed szereg… Każdy martwi się o swoje stanowisko… Jeżeli minister obrony nie stanął po stronie swego dowódcy, podobnie polski premier czy prezydent, to nikt nie chce się wychylać… /…/ – W Polsce ktoś panią wspierał w tych trudnych chwilach? – PiS, Radio Maryja, duchowni zawsze byli ze mną /…/ Najbardziej było mi przykro kiedy piloci z 36 Specpułku zeznawali przeciw mojemu mężowi . Telewizja TVN nagłaśniała te wszystkie kłamstwa. Piloci mówili że nie lubili latać z moim mężem… Same bzdury…

BEATA GOSIEWSKA /cytat z książki/: Prezydent Bronisław Komorowski, wtedy jeszcze marszałek sejmu, powiedział że polityka nie kieruje się współczuciem… Mówił to jeszcze wtedy kiedy nie wystygło ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ono jeszcze nie zostało odnalezione, a on już zajmował pałac prezydencki… Wówczas rodzinami posłów które straciły swoich bliskich – nie miał się kto opiekować. Marszałek Komorowski czuł się panem w pałacu prezydenckim i nie był nami zainteresowany. /…/ Premier polskiego rządu mówił że on nie ma powodu by nie ufać Rosjanom!… Zastanawialiśmy się kogo ten człowiek reprezentuje, polski rząd czy jakieś kolesiostwo… Dla nas było to szokujące, zginęli nasi bliscy a on mówi o pojednaniu!… /…/ Prezydent Komorowski w trakcie toczącego się śledztwa publicznie podał przyczyny katastrofy, wskazując na błędy pilotów i lądowanie przy złej pogodzie. Takie same przyczyny podano bezpośrednio po katastrofie. Wyglądało to jakby taka wersja była skrupulatnie z góry przygotowana przez najlepszych mistrzów dezinformacji, jakimi są służby rosyjskie…

BEATA GOSIEWSKA /cytat z książki/: W Telewizji Trwam pokazano jak w dniu kiedy przylatywała trumna z moim mężem marszałek Komorowski stał z premierem Tuskiem, ministrem Sikorskim i byli radośni, we wspaniałym humorze… Zobaczyłam że oni z trudem ukrywają satysfakcję, że tak naprawdę czują się wielkimi zwycięzcami… Znienawidzonych przez lata wrogów udało się im w końcu pozbyć… Tak to odebrałam

BEATA GOSIEWSKA /cytat z książki/: Kiedy mój mąż żył – wielokrotnie go pytałam o współpracę PO z PiS-em, o koalicję na którą wszyscy liczyli, dlaczego nie mogą się dogadać. Mąż odpowiadał: ‚Oni uśmiech mają tylko do kamery. Tak naprawdę oni nas nienawidzą. Gdyby mogli, to by nas pozabijali…’. Okazał się jasnowidzem… – Z czego ta nienawiść wynikała? – Według mnie brała się ze strachu. Rząd Jarosława Kaczyńskiego, w którym był mój mąż, walczył z korupcją. Wiele osób, które swoje majątki zbudowały nieuczciwie, przestraszyło się. Jak mówił mój mąż ci najwięksi uciekli za granicę kiedy rządziło PiS

BEATA GOSIEWSKA /cytat z książki/: – Będąc wicepremierem pani mąż nie dorobił się żadnego wielkiego majątku. Mało kto wie że zajmujecie państwo nieduże mieszkanie w bloku… – Mój mąż w ogóle nie dorobił się żadnego majątku, nawet własnego mieszkania. Teraz mieszkamy w 48-metrowym mieszkaniu jego rodziców. On nie przywiązywał wagi do pieniędzy. Ważne by można było zabezpieczyć podstawowe potrzeby rodziny. On miał swoją wielką misję i zajmował się pracą społeczną. Na to też przeznaczał wszelkie wolne środki, na kampanie, na objazdy województwa. Przejeżdżał tysiące kilometrów. Mówi się tyle jak to posłowie mają dużo pieniędzy… Na prowadzenie biura… Mojemu mężowi nigdy nie starczało i z tego że był bardzo aktywny musiał często jeszcze dokładać z własnej kieszeni

BEATA GOSIEWSKA /cytat z książki/: W tej katastrofie wszystko pozorowane jest na niekompetencję, na zaniedbania. Mówi się o niedbalstwie Rosjan. Postępowanie na miejscu katastrofy od pierwszych chwil przeraża, nie mieści się w żadnych standardach cywilizowanych państw. Uważam że to celowe działanie, pozorowanie zaniedbań. Przyczyną tej katastrofy było upozorowanie wypadku /…/ Zastanawiające były też wypowiedzi różnych osób z rządu czy posłów. Pamiętam jedną, posła PO, zaraz po katastrofie, kiedy dyskutowano która prokuratura powinna prowadzić śledztwo. On wtedy powiedział: ‚Gdybyśmy my prowadzili śledztwo to byście mieli pretensje do nas, a tak będziecie mieć pretensje do Rosjan…’ /…/ SLD, będący jak PiS w opozycji, nagle zamilkł kiedy Marek Belka został szefem Narodowego Banku Polskiego… Według mnie tym kupiono milczenie lewicy…

BEATA GOSIEWSKA /cytat z książki/: Wiem od ludzi gromadzących się przed pałacem prezydenckim że 80 procent tych którzy przychodzili tam, lżyli i bili modlących się przed krzyżem, potem było na konwencji Janusza Palikota. Ci którzy przychodzili tam pijani czy naćpani nie ukrywali że są opłacani. A media pokazywały na odwrót… Ludzi którzy modlili się przed krzyżem i nikomu nie przeszkadzali pokazywano jako agresywnych wariatów. A tych bandziorów którzy przychodzili tam i pili wódkę ukazywano jako osoby wyzwolone

BEATA GOSIEWSKA /cytat z książki/: Grupa tzw. Tarasa, nieformalnego przywódcy osób domagających się usunięcia krzyża spod pałacu prezydenckiego, była sterowana, bezkarna i przez to bardzo agresywna. Media nie pokazywały tego co tam robiła. Ci ludzie dopuszczali się przestępstw, które powinny być ścigane z urzędu: obrażali krzyż i uczucia religijne. /…/ Były też wypowiedzi wielu wysokich rangą urzędników państwowych, m.in. premiera, wicemarszałka sejmu Stefan Niesiołowskiego, którzy mówili: ‚Mamy nadzieję że mieszkańcy Warszawy przepędzą tych wariatów spod krzyża’. To było jawne podżeganie do przemocy. To niedopuszczalne

BEATA GOSIEWSKA /cytat z książki/: – Kto jest odpowiedzialny za te wszystkie braki o których pani mówi? – Przede wszystkim winien jest szef polskiego rządu który nie zadbał o udział niezależnych międzynarodowych ekspertów i o to by polska prokuratura uczestniczyła w tym śledztwie. Powiem więcej, zarówno premier jak i prokuratura brutalnie okłamywali polskie społeczeństwo, że współpraca z Rosjanami wygląda wzorowo… /…/ Upewniło mnie to w przekonaniu że mamy do czynienia z wielkim kłamstwem któremu towarzyszy zacieranie śladów i niszczenie dowodów. /…/ To są wersje podawane w mediach i rozpowszechniane przez osoby które chcą wskazać innych winnych, po to by ci prawdziwi mogli dalej rządzić. Szokujące jest że do tej pory nikomu włos z głowy nie spadł. W państwie prawa takie zasady są nie do pomyślenia. Pamiętam jak za czasów rządów PiS-u mówiło się o tym że szwedzka minister kupiła bodajże pieluchy płacąc służbową kartą i po ujawnieniu tego musiała podać się do dymisji. Tu mamy do czynienia z tragedią jaka się w Polsce dotąd nie zdarzyła. Ginie urzędujący prezydent i wiele ważnych osób, m.in. prezes NBP, prezes IPN-u, bardzo niewygodny dla rządzących. To wręcz rodzi pytania czy nie chodziło o pozbycie się niewygodnych ludzi. I co się dzieje? Okazuje się że winni są ci co zginęli!… Dlatego że wsiedli do samolotu, że dali się zwabić w pułapkę. A ci co odpowiadają za funkcjonowanie polskiego państwa są niewinni… Nikt ich nie rozlicza… Jednocześnie premier apeluje w sejmie o trochę zaufania do instytucji państwowych!…

BEATA GOSIEWSKA /cytat z książki/: W mediach wypowiada się wielu tzw. ekspertów, którzy po sprawdzeniu okazują się oficerami politycznymi. Jak się spojrzy w ich życiorysy, to jakoś tak przedziwnie ścieżki ich wszystkich splatają się w przeszłości. Nie wspomnę już o ambasadorze Tomaszu Turowskim, który – to szokujące – był na miejscu katastrofy jako jeden z pierwszych polskich przedstawicieli. Było też dużo przedziwnych wydarzeń po tej tragedii. Jeden z ekspertów twierdził że to co jest tam porozrzucane to nie są szczątki tego tu-154, fotele są z innego samolotu!… Człowiek ten niestety już nie żyje… Mówię o panu Wróblu, wybitnym ekspercie /…/ Uważam że to był rzeczywiście perfekcyjnie upozorowany wypadek

BEATA GOSIEWSKA /cytat z książki/: – Tak jak mąż – będzie pani uczestniczyć w życiu regionu który reprezentuje? – Mój mąż był wicepremierem, ministrem i miał zupełnie inne możliwości. Przez dwa lata rządów Prawa i Sprawiedliwości udało się na tej ziemi zrobić prawie cuda, zrealizować ogromną liczbę inwestycji /…/ Straszenie PiS-em to celowe działanie. W jednej z wiosek usłyszałam że ‚jak Kaczyński wygra wybory to będzie wojna z Rosją’… Na tym przykładzie widać jak prości ludzie są zmanipulowani. Ludziom żyje się coraz gorzej, coraz biedniej i stąd ten strach oraz obawy przed tym co może nastąpić. Społeczeństwo od dziesięciu lat słyszy że PiS jest zły. Kłamstwo powtarzane tysiąc razy dociera do podświadomości

BEATA GOSIEWSKA /cytat z książki/: Mąż wielokrotnie mówił że gdyby mogli to by nas z ‚miłości’ zamordowali. Było to jego dyżurne powiedzenie. Przed wylotem powiedział że gdyby się im coś stało, to wielu by się z tego ucieszyło

EWA KOCHANOWSKA /cytat z książki/: – Czy to była pierwsza podróż pani męża do Katynia? – Tak. Odradzaliśmy mu ten wyjazd, tym bardziej że tydzień później miały być jego urodziny i córka chciała go z tej okazji zabrać do Wenecji. Nie było jednak sposobu by go od tego odwieść. Bardzo chciał tam pojechać. Dla niego jako Polaka i patrioty Katyń to była niespotykana zbrodnia, mord dokonany na narodzie. To nie było tylko zamordowanie 22 tysięcy Polaków. Zamordowano najwartościowszych, najbardziej twórczych, najprzyzwoitszych ludzi. To była elita II RP, której zabrakło w późniejszej Polsce. Pozostała przy życiu część poległa w Powstaniu Warszawskim. Potem jeszcze wykańczanie żołnierzy Armii Krajowej, którzy nie zgadzali się z nową władzą…

Książkę ‚Wdowy smoleńskie’ wydał Dom Wydawniczy Rafael z Krakowa /2011/

/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /2.5.2012/

*** JAN PAWEŁ II

ADAM BUJAK – KOLEJNY ALBUM

Ukazał się kolejny album poświęcony błogosławionemu już Janowi Pawłowi II autorstwa naszego znakomitego fotografika Adama Bujaka

Jak wszystkie wcześniejsze publikacje zawierające zdjęcia Bujaka, również ta książka jest ze wszech miar godna polecenia, także przecież ze względu na osobę naszego umiłowanego Ojca Świętego
– Wdzięczność to bardzo piękna cecha ludzka. A jeżeli ta wdzięczność jest za wielki dar Pana Boga, czyli beatyfikację jednego z nas, to urasta ona do ogromnego wydarzenia – powiedział m.in. ks. kard. Stanisław Nagy podczas spotkania prezentującego nowy album ‘Dziękczynienie za dar Jana Pawła II’, wydany przez wydawnictwo Biały Kruk
Album zawiera zbiór zdjęć Adama Bujaka, który fotografował Karola Wojtyłę przez ponad 40 lat. Dokumentuje on najważniejsze i najciekawsze wydarzenia dziękczynne z terenu całej Polski. W publikacji przywołano również poruszające, mające dziś wartość historyczną, teksty wygłoszonych przemówień i homilii. Są więc w niej przemówienia i homilie kard. Camilla Ruiniego, kard. Stanisława Dziwisza, kard. Stanisława Ryłki, kard. Stanisława Nagyego, abp. Henryka Hosera, abp. Mieczysława Mokrzyckiego i abp. Józefa Michalika
Leszek Sosnowski, prezes wydawnictwa i redaktor książki, powiedział m.in. że jest ona niezwykłym świadectwem niezwykłego narodowego dziękczynienia, które zmobilizowało i zjednoczyło Polaków, tak jak było to za życia Ojca Świętego. – Piękne słowo i obraz w podzięce za tyle lat opieki nad naszą ojczyzną – tak można podsumować ‘Dziękczynienie’. – To historyczne momenty utrwalone dla nas i dla następnych pokoleń – dodał Sosnowski
/27.4.2012/

*** SAM BYM TEGO NIE WYMYŚLIŁ

JAN BUDZIASZEK

/OPOWIADA CEZAREMU SĘKALSKIEMU/

Kapitalna książka! Grzechem byłoby jej nie przeczytać! Wspaniała, pouczająca, pełna mądrości i humoru, kapitalna ewangelizacja. Czyta się ją z wielką przyjemnością, nie można się od niej oderwać. ‚To opowieść o narodzinach wielkiej muzycznej pasji spleciona z historią polskiego big bitu i jazzu oraz świadectwo wewnętrznej przemiany człowieka który poszedł raz w klapkach na pielgrzymkę i od tej pory zaczął w życiu realizować scenariusz którego – jak sam twierdzi – nie jest autorem…’

JAN BUDZIASZEK – perkusista jazzowy /grał m.in. z Tomaszem Stańką, Januszem Muniakiem, Jarosławem Śmietaną/ i estradowy /grał w zespole Maryli Rodowicz, w grupie Pod Budą oraz niemal od początku z zespołem Skaldowie, z którym występuje do dziś/. Od 1985 r. w miesięczniku List ukazuje się jego ‚Dzienniczek perkusisty’ /do dziś pięć wydań książkowych/. Od ponad 20 lat jeździ z rekolekcjami

JAN BUDZIASZEK, cytat z książki: ‚Kiedyś pewni biskupi pytali mnie jak odbiera mnie moje środowisko. A ja powiedziałem że gdyby zobaczyli we mnie najpierw człowieka pobożnego, natychmiast by mnie skreślili, jak Podbudziści. Oni muszą we mnie zobaczyć najpierw kogoś z kim przyjemnie zjeść kolację, pobiesiadować, przyjemnie spędzać czas. Relacja z Panem Bogiem to nie jest najpierw pobożność, tylko najpierw miłość. A my się bez przerwy chwytamy bardziej formy niż treści. Teraz, jak komuś z branży jest źle, Ryśkowi Rynkowskiemu czy Staszkowi Sojce, to dzwoni do mnie i prosi o spotkanie’

JAN BUDZIASZEK, cytat z książki: ‚To co chciałem powiedzieć Andrzejowi /Sikorowskiemu, z grupy Pod Budą – red./ parę lat wcześniej, on mówił mi teraz przy grobie swego ojca. I tu znowu przyszła mi do głowy myśl że my nie jesteśmy od nawracania, tylko od kochania i każdy ma swój czas spotkania z Bogiem. Jeden w kołysce, inny na łożu śmierci. Każdy inaczej’

JAN BUDZIASZEK, cytat z książki: ‚Podczas audiencji generalnej w Watykanie Ojciec Święty Jan Paweł II zatrzymuje się przy mnie, łapie mnie za rękę i trzyma mnie tak z kilkanaście sekund, może dłużej, potem otwiera oczy i mówi: – Matka Boża wie o tym i błogosławi ci’

JAN BUDZIASZEK, cytat z książki: ‚Święty brat Albert pokazał mi że artysta to jeden z najbardziej służebnych zawodów. Idąc jeszcze dalej, za Norwidem: sztuka jest po to by zachwycała do pracy, a praca by się zmartwychwstało. My jesteśmy po to by każdy człowiek który obcuje z naszym produktem – odkrył swój talent. Ja pracuję nie po to by ktoś mnie podziwiał /przepraszam artystów którzy czują inaczej/. Nie o to chodzi by piekarz na moim koncercie dostrzegł że gra Jasiu Budziaszek czy ktoś inny, i czy jest ładny czy brzydki, tylko by nagle poczuł pragnienie by w jego piekarni zaczęły powstawać najlepsze bułki na świecie, i by sztuka w nim to wyzwoliła. Bo każdy człowiek dostał życie od Pana Boga w jakimś bardzo konkretnym celu. Nie ma człowieka który jest zbędny. Każdy ma w sobie coś bezcennego, czym może uzupełniać ludzką wspólnotę. Każdy w tej wspólnocie jest w czymś najlepszy na świecie i najważniejszy. Nie jest najważniejszy ten kogo lansuje telewizja, ale dobry lekarz, dobry piekarz i chłopak który co dwa tygodnie przyjeżdża do mnie po śmieci, bo gdyby nie on, to ja umarłbym marnie pod tymi śmieciami’

JAN BUDZIASZEK, cytat z książki: ‚Po to są właśnie skandale! Reklama polega na tym by mówiono, nieważne czy dobrze, czy źle. Jak komuś kończy się wena, to musi coś zrobić, zakręcić wokół siebie. Zwykle jak wybuchają skandale, to wiadomo że człowiek nie ma już nic więcej do powiedzenia. Bo jak mam coś do przekazania światu, to wcale nie muszę zakładać kolczyka do nosa… Wszystko najważniejsze jest w środku, wewnątrz nas, nigdy na zewnątrz’

Do książki dołączona jest płyta cd, na której znajdują się oryginalne oraz unikalne klubowe nagrania, między innymi Skaldów, grupy Pod Budą, Jarosława Śmietany, Andrzeja Cudzicha, Marka Janickiego, Big Bandu Jaszczury, New Life M. – z udziałem Jana Budziaszka

wyd. Serafin, 2012

/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /16.4.2012/

*** „W BLASKU KRZYŻA”

KS. JACEK BAŁEMBA SDB

KOŚCIÓŁ I POLSKA WIDZIANE OCZAMI KAPŁANA-POLAKA

‘Książkę ‘W blasku Krzyża’ można dostać w niewielu księgarniach. Księgarze się jej boją. Nie chcą jej przyjmować do sprzedaży. Ks. Jacek Bałemba – salezjanin który od sierpnia 2010 r. prowadzi każdego wieczora modlitwy na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim – mówi w niej o polskim Kościele i Polsce, patrzy na to co dzieje się w naszym kraju przez pryzmat Krzyża, oczami kapłana-Polaka który pragnie Polski Chrystusowej, Polski wielkiej i wspaniałej, Polski która jest Polską

TO NAJMOCNIEJSZA I NAJODWAŻNIEJSZA KSIĄŻKA NAPISANA PRZEZ POLSKIEGO KAPŁANA JAKĄ ZNAM. Jest w niej ewangeliczne ‘tak, tak, nie, nie’. Jest w niej gorąca miłość do Chrystusa, Kościoła i Polski. Warto by dotarła do wielu Polaków. To książka o Krzyżu, Kościele i Polsce. Odważna, bezkompromisowa – ‘tak, tak, nie, nie’. Rzeczy nazywane są po imieniu’ /Stanisław Krajski/

FRAGMENTY: ‘’Ojciec Święty Benedykt XVI stawia Krzyż na ołtarzu – na środku, w samym centrum, pasyjką w stronę kapłana. Liturgia papieska jest wzorem dla całego Kościoła. Sapienti sat!

W miejscu Pamięci, Prawdy i Nadziei wrażliwe polskie serca postawiły Krzyż – w samym centrum, w naszej Stolicy. Modlitwa trwa tam codziennie. Modlą się wierni, modlą się kapłani. Codziennie! Mówmy o tym!

Domagają się od nas, wierzących, świętości absolutnej i intencji nieskazitelnie czystej – broń Boże by było coś z polityki. ‘Uplątali Krzyż w politykę! Oszołomy! Do kościoła!’. Skwapliwie szukają okazji by udowodnić swoją tezę że faktycznie oszołomy spod Krzyża to oszołomy.

I cóż na to powiem? Jesteśmy ludźmi. Nikt z nas stojących pod Krzyżem nie pcha się z butami na ołtarz by nas adorowano. Mamy cnoty i mamy wady. Apostołowie też mieli cnoty i mieli wady. A Pan Jezus ich wybrał, bo tak chciał. I posłał ich z zaszczytną misją. Odczytujemy tak dzisiaj: ewangeliczną misję realizujemy w tym czasie i w tym miejscu. Nie jesteśmy doskonali ale chcemy dać publiczny i jawny, i jasny wyraz naszej wiary przez modlitwę, przez trwanie w miejscu Pamięci, Prawdy i Nadziei – dla Polski, dla naszych Rodzin, dla nas

‘Do każdego więc który się przyzna do Mnie przed ludźmi – przyznam się i Ja przed moim Ojcem który jest w niebie’ (Mt 10, 32)

Więc katoliku postronny, zawsze mądrzejszy, nie żądaj absolutnej świętości od modlących się pod Krzyżem, bo może sam nie jesteś bez winy. Jeżeli możesz, przyjdź, uklęknij i pomódl się z nami

‘Przed twoim Bogiem zginaj kolana!’ Przybędzie dobra w Twoim sercu i w Polsce!

Pan Jezus mówi dzisiaj do nas: ‘Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych’ (Łk 12,8-9)

Publiczna modlitwa w miejscu Pamięci, Prawdy i Nadziei jest przyznaniem się do Chrystusa przed ludźmi, bez lęku

Modlitwa trwa!

Zasadne jest pytać: co dalej? Zasadne jest modlić się dzisiaj! Przychodzimy na miejsce które wybrały wrażliwe polskie serca. Na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie dzieje się wielkie dobro: dzieje się modlitwa! Modlitwa jest rozmową z Bogiem. Modlitwa jest czasem przemiany serca. Modlitwa jest służbą społeczną

W centrum naszej Stolicy trwa modlitwa. Słowo modlitwy. Milczenie modlitwy.

Wczoraj otrzymałem piękną odznakę od przedstawicielki Polonii z Francji. Mamy sygnały że wielu Polaków w kraju i na emigracji modli się z nami, w duchowej jedności. Myślą z szacunkiem o Miejscu Pamięci, Prawdy i Nadziei. Pozdrawiam serdecznie wszystkich którzy będąc z dala od Ojczyny, na wszystkich kontynentach, mają serce czujące, wrażliwe i dojrzale, z troską, myślą o przyszłości Polski. Tworzymy dzisiaj wspólnotę modlitwy. Wielkie dobro!

Moje reminiscencje…

Minęło pół roku od niewyjaśnionej katastrofy smoleńskiej. Modlimy się za tych którzy zginęli. Pamiętamy!

Warszawa. Archikatedra. Msza Święta, godz. 19. Świątynia wypełniona ludźmi. Bardzo wielu stoi przed drzwiami. Rozdaję Komunię Świętą. Podchodzi Halina Łabonarska. Ucieszyłem się. Ksiądz proboszcz Bogdan Bartołd, mówiąc na zakończenie do zgromadzonych 10 listopada, powiedział w imieniu swoim i nas, kapłanów koncelebrujących (z różnych części Polski): ‘Będziemy na was czekać!’. Długie oklaski

Po Mszy Świętej, w zakrystii. Powiedziałem księdzu proboszczowi z sympatią i bez ogródek: ‘Ksiądz Proboszcz ratuje honor duchowieństwa Archidiecezji Warszawskiej. Cenna kontynuacja!’. Uśmiechnął się

Przejście na Krakowskie Przedmieście.

Morze ludzi… – co najmniej kilka tysięcy. Więcej nas niż miesiąc temu. To znaczące. Prawda przynagla i gromadzi. Przed pałacem. Miejsce Pamięci, Prawdy i Nadziei napełnione Bogiem. Pełne ludzi. Wrażliwe, polskie serca wybrały to miejsce. Wzrost jakości: skupienie, modlitwa, potem życzliwe rozmowy. Dojrzewamy

Ucieszyła mnie bardzo liczna obecność ludzi młodych. Znak nadziei!

Książkę można zamawiać: stanislaw@krajski.com.pl

*** „PIELGRZYMKA DO NIEBA”

ALBUM O BEATYFIKACJI JANA PAWŁA II

Album ze zdjęciami Adama Bujaka i Arturo Mari „PIELGRZYMKA DO NIEBA. ŻYCIE, KULT I BEATYFIKACJA JANA PAWŁA II”, wydany przez Wydawnictwo Biały Kruk, zaprezentowano 12 maja w kurii metropolitalnej w Krakowie

Na zdj.: Papiescy fotograficy – Arturo Mari i Adam Bujak podczas prezentacji książki
KSIĄŻKA O CZŁOWIEKU BOGA
„Pielgrzymka do nieba. Życie, kult i beatyfikacja Jana Pawła II” – album – obszerna relacja z beatyfikacji Papieża Polaka. Patronem medialnym wydanej nakładem wydawnictwa Biały Kruk książki są Radio Maryja i Telewizja Trwam
– Wielka postać, o której opowiada ta książka, była dla nas impulsem, jak lepiej żyć. Jan Paweł II całe swoje życie poświęcił nam wszystkim – mówił podczas krakowskiej prezentacji książki przybyły z Rzymu Arturo Mari
– Miałem wielkie szczęście że mogłem przez dwadzieścia siedem lat żyć obok żywego świętego, to był doprawdy człowiek Boga – dodał Mari
„PIELGRZYMKA DO NIEBA. ŻYCIE, KULT I BEATYFIKACJA JANA PAWŁA II” składa się z dwóch części. Pierwsza to obszerna opowieść biograficzna pióra Jolanty Sosnowskiej, ilustrowana archiwalnymi zdjęciami. W drugiej również poprzez zdjęcia autorstwa Adama Bujaka zatrzymujemy się na wydarzeniach związanych z beatyfikacją
W albumie odnajdujemy fotograficzny zapis m.in. ostatniej Mszy św. przed grobem Jana Pawła II w Grotach Watykańskich, uroczystego przeniesienia relikwii, czuwania w Circo Massimo, Mszy św. beatyfikacyjnej, ale również Eucharystii dziękczynnych za dar nowego błogosławionego

SMOLEŃSKI UPADEK

Wydawnictwo Fronda wydało książkę TADEUSZA ŚWIĘCHOWICZA ‘SMOLEŃSKI UPADEK. KATASTROFA, KTÓRA WSTRZĄSNĘŁA ŚWIATEM’

Wkrótce minie rok od katastrofy rządowego samolotu TU-154. Sprawa tragedii jest i długo pozostanie najważniejszym tematem dla świata polskiej polityki i mediów. Niemal każdego dnia docierają do nas nowe ustalenia związane z tragedią. W ogromie informacji, interpretacji, domysłów, niekiedy zaciera się granica między faktem a hipotezą. Tadeusz Święchowicz przedstawia wielomiesięczne zmagania dziennikarzy i ekspertów w poszukiwaniu prawdy, przeprowadza czytelnika przez gąszcz codziennych doniesień, prezentuje szereg hipotez powstałych od dnia wypadku

Czy raport MAK mówi prawdę? Jak oszukiwano nas od 10 kwietnia? Jak kontrolerzy wprowadzali w błąd? Czy piloci nie wykonywali poleceń? Dlaczego sprawny samolot runął? TEGO NIE DOWIESZ SIĘ Z TELEWIZJI ANI OD RZĄDU! PIERWSZA KOMPLETNA ANALIZA PRZEBIEGU KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ, JEJ PRZYCZYN, OKOLICZNOŚCI I SKUTKÓW. SPRAWA SMOLEŃSKA NIE SKOŃCZYŁA SIĘ, ONA SIĘ DOPIERO ZACZYNA. ODKRYJ PRAWDĘ I PRZYGOTUJ SIĘ NA SZOK…

*** „LIST Z POLSKI”

ARTUR DMOCHOWSKI, MARIUSZ PILIS

„List z Polski” to w pierwszej kolejności film który bije w internecie rekordy popularności. Wyprodukowany dla holenderskiej telewizji wywołał burzę. Jako pierwszy zadawał niewygodne pytania odnośnie katastrofy smoleńskiej. Jednocześnie narodził się pomysł napisania książki która stanowiłaby pełną transkrypcję wywiadów, jakie zostały udzielone na potrzeby filmu. Rozmówcy Mariusza Pilisa – wśród nich Wiktor Juszczenko, Władimir Bukowski oraz Piotr Naimski – mieli zdecydowanie więcej do powiedzenia aniżeli mogła pomieścić taśma filmowa

Powstała książka ważna, stawiająca pytania o Rosję, politykę Lecha Kaczyńskiego, rolę Polski w świecie. Pytania które dla wielu mogą być niewygodne. Jedno z nich brzmi: w jakim kierunku zmierza Polska? Drugie: kto wskazuje ten kierunek?

‘Tej książki po prostu nie wypada nie znać’ – Rafał A. Ziemkiewicz

‘Myślę że jesteśmy w bardzo niebezpiecznej sytuacji międzynarodowej. A ona jest tym bardziej niebezpieczna że nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dlatego że obecnie rządzący i ośrodki opiniotwórcze robią wszystko by Polakom wmówić, że są absolutnie zabezpieczeni układami międzynarodowymi, że NATO i UE gwarantują nam po wieczne czasy bezpieczeństwo. Niestety to nieprawda’ – Bronisław Wildstein

‘Nie mam najmniejszych wątpliwości co do faktu że Zachód znów was sprzedaje’ – Władimir Bukowski

„Nazywałem [Lecha Kaczyńskiego] ‘polskim Ronaldem Reaganem’ i jestem przekonany że wcześniej czy później większość sobie to uświadomi” – Wiktor Juszczenko

wyd. Zysk i S-ka – 2011

*** „ZATAJONY KATYŃ 1941”

TADEUSZ KISIELEWSKI

NIEZNANA TRAGEDIA POLSKICH WOJSKOWYCH

Cały cywilizowany świat już wie że zbrodnia katyńska czyli sowiecki mord na 22 tysiącach oficerów Wojska Polskiego, policjantów i urzędników Rzeczypospolitej dokonana została w 1940 r.

Tadeusz Kisielewski opierając się na dokumentach znanych od dziesięcioleci ale i niedawno odkrytych lecz fałszywie interpretowanych udowadnia że miała ona tragiczny dalszy ciąg w 1941 r. – w pierwszych dwóch tygodniach niemieckiego ataku na ZSRS

Z WNIKLIWYCH BADAŃ AUTORA WYNIKA ŻE NA ZACHÓD OD SMOLEŃSKA UCIEKAJĄCY PRZED NIEMCAMI ENKAWUDZIŚCI ROZSTRZELALI TYSIĄCE POLSKICH WOJSKOWYCH

Do dziś leżą oni w nie oznaczonych grobach na których przez 70 lat nie zapłonęła żadna świeczka…

Dr Tadeusz A. Kisielewski jest absolwentem Instytutu Nauk Politycznych UW. Od 1979 r. pracował w PAN a następnie na UJ. Obecnie jest niezależnym analitykiem stosunków międzynarodowych, zajmuje się geopolityką i geostrategią. Od lat bada też okoliczności katastrofy gibraltarskiej, to m.in. za jego sprawą doszło do ekshumacji szczątków gen. Sikorskiego. Dom Wydawniczy REBIS wydał jego bestsellery poświęcone tej historycznej zagadce: Zamach (2005) i Zabójcy (2006), a także Katyń. Zbrodnia i kłamstwo (2007) oraz Gibraltar i Katyń. Co kryją archiwa rosyjskie i brytyjskie (2008)

Książka ‘Zatajony Katyń 1941’ ukazała się nakładem wyd. Rebis

/Okazuje się że nie wiemy jeszcze o wielu wydarzeniach II wojny światowej. Mała jest także nasza wiedza na temat zbrodni katyńskiej. Czy Rosjanie ujawnili wszystkie jej tajemnice? Historyk Tadeusz Kisielewski stara się udowodnić że tragiczne wydarzenia katyńskie miały o wiele szerszy zakres niż nam się wydawało a polskich oficerów przetrzymywano i mordowano jeszcze długo po 1940 r./

*** „SKRWAWIONE ZIEMIE”

TIMOTHY SNYDER

„EUROPA MIĘDZY HITLEREM A STALINEM”

Nota wydawcy:

‘SKRWAWIONA ZIEMIA TO OBSZAR NA KTÓRYM STALIN I HITLER ZABILI 14 MILIONÓW CYWILÓW I JEŃCÓW. Rozciąga się od środkowej Polski po zachód Rosji, poprzez Ukrainę, Białoruś i kraje bałtyckie. ŚMIERĆ TYCH LUDZI – POŁOWA ZMARŁA Z BRAKU ŻYWNOŚCI – BYŁA Z GÓRY ZAPLANOWANA. Co Sowieci i Niemcy chcieli w ten sposób osiągnąć? Na czym polegał proces czystek etnicznych przeprowadzanych przez oba reżimy? Doskonale udokumentowana praca o straszliwych mechanizmach totalitaryzmu i morderstwach, uzasadnianych polityką i gospodarką, omawia dwie dekady z życia Europy XX wieku, od lat trzydziestych po czasy powojenne’

‘Łącząc fenomenalne zdolności literackie z pasją detektywa i poczuciem uczciwego obiektywizmu Snyder podejmuje się odpowiedzieć na pytania, które odstraszyły mniej odważnych historyków: gdzie i kiedy doszło do największej liczby ofiar? Kim byli prześladowcy i do jakich grup etnicznych należały ofiary? Jak skalkulować i zweryfikować liczby? Ta książka zmusi czytelników do przemyślenia historii na nowo’

‘Odważne i oryginalne ujęcie historii ludobójstwa w dwudziestym wieku’

‘Porywająca i dająca do myślenia. Jedna z najlepszych książek 2010 r.’

Trójka – Rafał Kowalczyk:

‘PROF. TIMOTHY SNYDER PRZEZ SWOJĄ KSIĄŻKĘ ‘SKRWAWIONE ZIEMIE. EUROPA MIĘDZY HITLEREM A STALINEM’ stara się zmienić świadomość historyczną człowieka Zachodu który na Wschodzie przez lata nie był skłonny widzieć niczego poza Rosją.

Snyder – uczony z Uniwersytetu Yale, od doktoratu w 1997 r. zajmuje się historią polityczną, społeczną oraz historią idei naszej części Europy. W Polsce ukazało się właśnie tłumaczenie jego najnowszej pracy ‘Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem’ w której opowiadając o latach 1933-45 przedstawia je nie jako czas walki ‘dobra’ (ZSRS i Alianci) ze ‘złem’ (Niemcy hitlerowskie), lecz jako dzieje nazistowskich i stalinowskich zbrodni, nigdy jasno nieuświadomionych sobie przez Aliantów. Tytułowe ‘skrwawione ziemie’ obejmują dzisiejszą Polskę, kraje bałtyckie, Ukrainę, Białoruś i Zachodnią część Rosji.

Gość Klubu Trójki – prof. Snyder – CHCIAŁ POKAZAĆ ŻE HISTORIA NIE DZIEJE SIĘ TYLKO W BERLINIE CZY MOSKWIE. – Chciałem zacząć od tej brudnej, skomplikowanej terytorialnej rzeczywistości która pozwala nam liczyć ofiary, myśleć o ich losach i potem, na tej podstawie, budować historię zbrodni nazistowskich i sowieckich – mówił.

Jerzy Sosnowski, gospodarz audycji powiedział, że z perspektywy polskiej książkę tę czyta się ulgą. – WRESZCIE JAKIŚ POWAŻNY HISTORYK ZACZYNA OPOWIADAĆ O HISTORII ZGODNEJ Z PAMIĘCIĄ RODZINNĄ LUDZI KTÓRZY TUTAJ ŻYLI – tłumaczył.

– NIE CHCĘ BY POLACY UWAŻALI ŻE W TEJ KSIĄŻCE PODAŁEM AMERYKANOM TO CO JUŻ WIADOMO W POLSCE. JEST TU BARDZO DUŻO MATERIAŁÓW KTÓRE MOGĄ BYĆ DLA POLAKÓW NOWE – mówił Snyder w radiu. Na przykład cały rozdział poświęcony jest terrorowi stalinowskiemu przeciw Polakom obywatelom sowieckim.

– W JEDNEJ OPERACJI ZABITO WIĘCEJ NIŻ 100 TYS. LUDZI, W WIĘKSZOŚCI POLSKIEJ NARODOWOŚCI. O TYM WŁAŚCIWIE NIKT W POLSCE NIE WIE CHOĆ TA TRAGEDIA OBJĘŁA WIĘCEJ OFIAR NIŻ NP. OPERACJE KTÓRE ROZUMIEMY POD HASŁEM KATYŃ – tłumaczył Snyder. Dodał też że jego publikacja ‘NIE JEST POLSKĄ HISTORIA NAPISANĄ PO ANGIELSKU’. /20.5.2011/

ŚWIAT KSIĄŻKI – 2011

*** „KGB GRA W SZACHY”

ANNA ZECHENTER

LIKWIDACJA LWA DAWIDOWICZA BRONSTEINA, BO TAKIE NAZWISKO NOSIŁ TROCKI, NALEŻAŁA PRZEZ 11 LAT DO NAJWAŻNIEJSZYCH ZADAŃ AGENTURY SOWIECKIEJ. Nawet po wybuchu II wojny światowej, kiedy uwaga agentów sowieckich powinna się skoncentrować na planach Hitlera oraz jego otoczenia, Stalin w pierwszym rzędzie domagał się jego głowy

FAŁSZYWY OBRAZ ERNESTO GUEVARY (CHE), UBLIŻAJĄCY JEGO OFIAROM – ROZSTRZELANYM I ZAMĘCZONYM – ZAWDZIĘCZA SWOJĄ EGZYSTENCJĘ NIE TYLKO PROPAGANDZIE HAWANY CZY MOSKWY. Lwią część odpowiedzialności za wystawienie oprawcy pomnika, za zbezczeszczenie pamięci umarłych, za upokorzenie ich rodzin ponoszą pisarze, wydawcy i dziennikarze wolnego świata, aktorzy, reżyserzy i bezkrytyczni czytelnicy

BYŁY KANCLERZ GERHARD SCHROEDER NAZWAŁ PUTINA ‘DEMOKRATĄ BEZ SKAZY’, jeździł razem z nim saniami i na traktorze, putin był honorowym gościem na 60 urodzinach ówczesnego kanclerza – razem z całym kozackim chórem, zaś kanclerz zaadoptował dwoje dzieci z sierocińca w rodzinnym mieście putina, petersburgu. Chadecka kanclerz Angela Merkel postawiła na swoim biurku portret carycy Katarzyny, a Steinmeier, do listopada 2009 r. socjaldemokratyczny wicekanclerz, zachwycał się grą na gitarze Siergieja Ławrowa, ministra spraw zagranicznych. TYMCZASEM LICZBA AGENTÓW MOSKWY W NIEMCZECH JEST CORAZ WYŻSZA, DUŻO WYŻSZA NIŻ W CZASACH ZSRS…

ANNA ZECHENTER (1959) Z WYKSZTAŁC. GERMANISTKA. Przed 1980 r. członek Studenckiego Komitetu Solidarności w Krakowie, w 1980 współzałożycielka NZS w Krakowie, członek Klubu Myśli Patriotycznej Jagiellonia. Publikuje m.in. w Dzienniku Polskim, Arcanach, wydawnictwach IPN, Nowym Państwie. W 1994 opublikowała na łamach Czasu Krakowskiego pierwsze w Polsce raporty agentów wschodnioniemieckiego Stasi (MfS), m.in. raport Zbigniewa Sobotki z 1989 (w 1994 min. spraw wewnętrznych); akta zamieszkałego w PRL agenta Stasi Detlefa Rusera z inwigilacji podziemnej S w Gdańsku w l. 80 oraz raporty agenta Stasi Hermanna Schneidera z inwigilacji ks. Henryka Jankowskiego w l. 80. Obecnie pracownik krakowskiego oddziału IPN

wydawnictwo – ARCANA

*** „KONTRA GROSS!” „ZŁOTE SERCA, CZY ZŁOTE ŻNIWA? STUDIA NAD WOJENNYMI LOSAMI POLAKÓW I ŻYDÓW”

Pierwsza naukowa publikacja w odpowiedzi na antypolską, skandaliczną, fałszywą, obraźliwą książkę Jana Tomasza Grossa ‘Złote żniwa’

NAJNOWSZA KSIĄŻKA PROF. MARKA JANA CHODAKIEWICZA ‘ZŁOTE SERCA CZY ZŁOTE ŻNIWA?’ – ZBIÓR ESEJÓW, PRZEDSTAWIAJĄCYCH FAKTYCZNE STOSUNKI MIĘDZY POLAKAMI I ŻYDAMI W REALIACH NIEMIECKIEJ OKUPACJI

Autor książki ‘Złote serca, czy złote żniwa’ specjalizuje się w tematyce polsko-żydowskiej, w latach 2005-10 był członkiem rady państwowego Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie z nominacji prezydenta USA. PUBLIKACJA ZAWIERA ESEJE M.IN.: KS. PROF. WALDEMARA CHROSTOWSKIEGO, DR PIOTRA GONTARCZYKA, PROF. PETERA STACHURY (UK) ORAZ JOHNA RADZIŁOWSKIEGO (USA)

Kolejny głos w debacie naukowej na temat postaw Polaków w czasie okupacji hitlerowskiej. Analiza ostatniej ‘pracy’ Grossa. Wykazuje błędy faktograficzne i metodologiczne ‘Złotych żniw’. Teksty przybliżą relacje polsko-żydowskie na polskiej prowincji podczas kampanii wrześniowej 1939 r. a także problematykę Kresów Wschodnich w tym kontekście

Wypowiedzi naukowców zawarte w publikacji:

PROF. CHODAKIEWICZ:
Naukowa i empiryczna, debata o ‘Złotych żniwach’ mija się z celem. Bo to tak jak zwoływać konsylium wybitnych chirurgów po tym jak wiejski konował porąbał pacjenta i nakazuje innym konowałom stosować taki sam typ ‘kuracji’ w podobnych przypadkach. Konowałów jest przecież więcej na świecie, niż wybitnych chirurgów. Ci pierwsi zawsze wygrają każdy demokratyczny wyścig z tymi drugimi

KS. PROF. CHROSTOWSKI:
Sytuacja w Polsce okupowanej przez Niemców była specyficzna: tylko tutaj za pomoc okazywaną Żydom groziły najsurowsze represje ze śmiercią włącznie, i to najczęściej także ze śmiercią najbliższych oraz sąsiadów. Obowiązywała zasada odpowiedzialności zbiorowej, której potwierdzeniem i brutalną ilustracją były łapanki i masowe egzekucje. Można odnieść wrażenie, że przedmiotem moralnych potępień i napiętnowania coraz rzadziej są oprawcy, natomiast coraz częściej ci, którzy byli terroryzowani, upadlani i wyniszczani. Nie sposób nie zauważyć, że w udzielaniu odpowiedzi na to pytanie przodują ci, którzy wymagają wiele od innych, natomiast bardzo niewiele od siebie

DR RYSZARD TYNDORF /KANADA/:
Zdumiewające że stan badań nad udziałem Polaków w ratowaniu Żydów pozostawia wciąż tak wiele do życzenia. Dopiero niedawno Instytut Yad Vashem wydał dwie publikacje zadedykowane 5 333 Polakom, którym do 2000 r. został nadany tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Na 1 stycznia 2010 odznaczenie Sprawiedliwy wśród Narodów Świata zostało przyznane 6 195 Polakom, co stanowi dotychczas największą pojedynczą grupę narodową, uhonorowaną przez tę instytucję. Ogromna grupa Polaków pomagających Żydom nie została w ogóle odznaczona; często z uwagi na fakt, że ich żydowscy ocaleni poumierali bądź zerwali z nimi wszelkie kontakty

WYPOWIEDŹ WOJCIECHA MUSZYŃSKIEGO, JEDNEGO Z REDAKTORÓW PUBLIKACJI:
To nie do końca odpowiedź na książkę Grossa. On napisał że Polacy tylko zabijali Żydów, my w odpowiedzi musielibyśmy napisać że tylko ratowali. Gross stworzył skrajną, absurdalną tezę, my nie musimy. Nas interesują fakty. Nie pomijamy udokumentowanych przypadków zabijania Żydów przez polskich sąsiadów, takie przypadki były. Ale gdyby nie było możliwości ukrywania się na wsi, z Zagłady nie uratowałoby się 60 tysięcy Żydów. A ta pomoc była faktem masowym. Czasem ludzie nie pomagali bezinteresownie, ale śmierć groziła im tak czy siak

*** „AUGUSTO PINOCHET” „PROCES POKAZOWY. OSKARŻONY AUGUSTO PINOCHET”

WOJCIECH KLEWIEC

Wstęp autora:
‘TA KSIĄŻKA NIE POWSTAŁABY, GDYBY NIE CZCIGODNI REDAKTORZY DZIENNIKA ‘RZECZPOSPOLITA’ – ELŻBIETA SAWICKA, PIOTR ALEKSANDROWICZ I MACIEJ ŁUKASIEWICZ. BEZ ICH WSPARCIA NIE WYJECHAŁBYM DO CHILE WE WŁAŚCIWYM CZASIE. I NIE PRZEKONAŁBYM SIĘ ŻE NIE KAŻDA DYKTATURA JEST ZŁA. DZIĘKUJĘ!

Dziękuję księgarzom z Santiago którzy podsunęli mi pomysł napisania tej stronniczej i zuchwałej książki. STRONNICZEJ – ponieważ przedstawia sprawę generała Augusto Pinocheta widzianą oczami tylko jego zwolenników. ZUCHWAŁEJ – ponieważ zrodziła się z kilku zaledwie tygodni spędzonych w Chile, kilkunastu długich rozmów i kilkudziesięciu lektur. Na dobrą sprawę nie powinna więc ujrzeć światła dziennego
I zapewne nie ujrzałaby, gdyby nie zachęta jakiej mimowolnie udzielili mi autorzy rozmaitych publikacji poświęconych ojczyźnie Augusto Pinocheta i Salvadora Allende. Mam na myśli dzieła które nie przyznają się otwarcie do określonego punktu widzenia, chcą uchodzić za uczciwe i bezstronne, ale uczciwe i bezstronne nie są. Roi się w nich od spisów zbrodni popełnianych wyłącznie przez wojskowych. Mnożą się spostrzeżenia odległe od prawdy, niekiedy frapujące. Generałowi Pinochetowi – który socjalizmu nie cierpi – dorabia się na przykład gębę socjalisty. I bez żenady porównuje się dawnego prezydenta Chile z fuehrerem Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej lub z umundurowanym wodzem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej
Ukazując wydarzenia które rozegrały się w Chile w latach 70 i 80, wyważone i bezstronne ponoć opracowania skupiają się na nieszczęściach do jakich doszło w czasie rządów wojskowych. Piszą o ponad 3 tysiącach zabitych i zaginionych ale na ogół nie sięgają do przyczyn tragedii. Nie przedstawiają chwytów jakich używał prezydent Allende w walce z opozycją, milczą o jego osiągnięciach w doprowadzeniu kraju do ruiny, milczą o zbrodniach lewicowych terrorystów. SŁOWEM – NIE PODAJĄ KOSZTÓW BUDOWY SOCJALIZMU W CHILE. A KOSZTY BYŁY OLBRZYMIE. I BYŁYBY JESZCZE WIĘKSZE — JAK W PERU, NIKARAGUI, AFGANISTANIE, WIETNAMIE CZY W POLSCE — GDYBY NIE ZAMACH DOKONANY 11 WRZEŚNIA 1973 R.
Dziękuję pozostałym autorom publikacji z których korzystałem
Prawdziwymi skarbnicami wiedzy okazały się zwłaszcza reakcyjne dzieło ‘Desde las Cenizas’ Jamesa Whelana i postępowa książka ‘Salvador Allende’ którą napisał Josif Ławriecki. Większość bezcennych wiadomości zaczerpnąłem z nich właśnie, do czego przyznaję się, ponieważ powodowany skromnością postanowiłem nie nadawać mojej pracy charakteru naukowego. Dlatego nie znajdzie w niej czytelnik odnośników do źródeł cytatów. Cytaty, jeżeli ich pochodzenie nie zostało objaśnione, czerpałem albo ze wspomnianych już tytułów, albo z prasy archiwalnej, albo z innych źródeł których lista umieszczona jest na końcu książki
Gracias – Wojciech Klewiec’
Wojciech Klewiec – ur. 1966 r., ukończył iberystyke na UW, 1991-2000 pracował w ‘Rzeczpospolitej’. W I edycji Literackiej Nagrody im. Józefa Mackiewicza ‘Proces pokazowy. Oskarżony Augusto Pinochet’ uhonorowano wyróżnieniem
Wydawnictwo El-Ka /2001/

*** „TERESA TRAWA ROBOT”

WOJCIECH SUMLIŃSKI

„NAJWIĘKSZA OPERACJA KOMUNISTYCZNYCH SŁUŻB SPECJALNYCH’”

Ksiądz Stanisław Małkowski: „Książka Wojciecha Sumlińskiego ‘TERESA, TRAWA, ROBOT. NAJWIĘKSZA OPERACJA KOMUNISTYCZNYCH SŁUŻB SPECJALNYCH’ zbliża czytelnika do poznania prawdy o męczeństwie księdza Jerzego Popiełuszki. Zakłamany proces toruński, który doprowadził do skazania czterech osób zamieszanych w zabicie księdza Jerzego, miał w założeniu umocnić władzę Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka

Zdawałoby się że z chwilą politycznej transformacji rewizja tego procesu jest możliwa. Otóż jak dotąd nie jest. Znane z podsłuchu i publikowane tutaj rozmowy bliskich pułkownika Adama Pietruszki ukazują stan świadomości ludzi którzy czują się zdradzeni i oszukani przez najwyższych przedstawicieli władz PRL. Nie mają złudzeń co do metod: są szantażowani i gotowi są szantażować, wiedzą z kim mają do czynienia /‘banda łobuzów’ – mówi o nich żona Pietruszki, ‘Kiszczak poświęci wszystkich byleby samemu się ratować’ – mówi syn i dalej cynicznie stwierdza: ‘trzeba się odciąć od tego kraju, od tego narodu, trzeba zacząć dbać o własną dupę, trzeba odkuć się, niech to państwo w gruz się wali’ – głoszą słowa które są przecież zasadą dzisiejszych władz/

Bliscy płk. Pietruszki chcą ponownego procesu bo wiedzą kto ponosi główną odpowiedzialność za zbrodnię. Tymczasem wyjaśnienia okoliczności śmierci księdza Jerzego nie chcą sprawcy, ale nie chcą też ci którzy sprawców kryją – władza III RP poczuwa się do ciągłości z władzami i dziedzictwem PRL

W ten sposób morderstwo popełnione na księdzu Jerzym staje się aktem założycielskim III RP. Stąd się biorą zastraszanie i likwidowanie świadków, matactwa, gry operacyjne, zamykanie ust tym którzy prawdy szukają i chcą być jej świadkami, mimo osobistego zagrożenia

TAK ZWANA DEMOKRACJA BEZ PRAWDY PRZEMIENIA SIĘ, ZGODNIE Z PRZESTROGĄ I PROROCTWEM JANA PAWŁA II, W ZAKAMUFLOWANY TOTALITARYZM

DZIĘKUJĘ AUTOROWI ZA ODWAGĘ I WYTRWANIE’

FRONDA – 2009

*** BŁ. KS. JERZY POPIEŁUSZKO

„KAZANIA 1982-1984” – WYGŁOSZONE W KOŚCIELE ŚW. STANISŁAWA KOSTKI W WARSZAWIE

Wstęp ks. kanonik Tadeusz Bożełko – kustosz sanktuarium bł. ks. Jerzego Popiełuszki i ks. prałat Teofil Bogucki

BŁ. KS. JERZY POPIEŁUSZKO: „Gromadzimy się w imię Jezusa Chrystusa. Gromadzimy się by nasze modlitwy złożyć na ołtarzu Chrystusowym. A także to wszystko co dane jest nam przeżywać w tym czasie doświadczeń całego narodu. Naszą modlitwą ogarniamy szczególnie tych których stan wojenny dotknął najboleśniej. Naszą modlitwą ogarniamy wszystkich pozbawionych wolności, aresztowanych, internowanych, zwolnionych z pracy oraz ich rodziny. Naszą modlitwą ogarniamy również tych wszystkich którzy są na służbie kłamstwa i niesprawiedliwości”
Wydawnictwo Sióstr Loretanek
Książkę można zamawiać w Wyd. Sióstr Loretanek, ul. Żeligowskiego 16/20, Warszawa, tel. /22/ 6735839, /22/ 6734693, wsl@loretanki.pl

****

*** JOHN LEARY

„PRZYGOTUJCIE SIĘ NA WIELKI UCISK I ERĘ POKOJU”

„W oparciu o Pismo Św. i współczesne przepowiednie, opis wydarzeń, jakie mogą nastąpić (jeżeli nie będzie pokuty i nawrócenia) w niedalekiej już przyszłości. Publiczne ujawnienie się Antychrysta. Powstanie Rządu Światowego i jego upadek. Pouczenie, dlaczego i jak należy uniknąć przymusowego przyjęcia znaku Bestii. Po przeczytaniu tej książki każdy będzie wiedzieć, jak zachować się wobec osoby Antychrysta, by uniknąć wiecznego potępienia” /za Wydawnictwem Arka/ /www.ppharka.hg.pl/

Długimi fragmentami książka bardzo ciekawa, znakomita, bardzo katolicka, papieska i polska. Te długie fragmenty, na przykład na temat masonerii, bardzo – wszystkim katolikom i nie tylko im – polecam!

*** „PO DWÓCH STRONACH BARYKADY PRL”

„TOWARZYSZE ZDRAJCY BOHATEROWIE NIEZŁOMNI”

MACIEJ KORKUĆ, FILIP MUSIAŁ, JAROSŁAW SZAREK

PORTRETY PRL-U

Świadectwo heroizmu i podłości, patriotyzmu i zdrady. Z jednej strony ludzie gotowi do największych poświęceń w imię wolnej Ojczyzny, z drugiej zdolni do różnej skali niegodziwości w imię Wielkiego Brata, dla kariery i zaszczytów. Przez lata zafałszowane, przedstawiane wręcz a rebours sylwetki koryfeuszy tamtej epoki, jak i opisane kłamliwą propagandą bądź pomijane milczeniem postacie prawdziwych bohaterów zostały w tej książce wiernie przedstawione przez historyków z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, na podstawie dokumentów archiwalnych i świadectw epoki, coraz śmielej wychodzących na jaw

Po 1989 r. wielokrotnie w krzywym zwierciadle pokazywano najnowszą historię Polski. A jednym z narzuconych fałszów było stwierdzenie, że w PRL wszyscy byli współodpowiedzialni za istnienie totalitarnego systemu. Pierwsza część książki pokazuje ludzi w różnych okresach życia służących komunizmowi, dla których PRL oznaczał drogę życiowej kariery, ale także szkołę cynizmu i zakłamania w totalitarnym państwie. Życiorysy wielu z nich są tylko pozornie znane i rozpoznawalne. Bowiem przez wiele lat podlegały manipulacjom i rozlicznym przemilczeniom. Część druga to portrety osób które podjęły próbę dochowania wierności ideałom niepodległej nawet w najtrudniejszych okresach polskiej historii…

Z DZIEJÓW HAŃBY I HONORU W POLSCE XX WIEKU

‘TA KSIĄŻKA POWINNA SIĘ ZNALEŹĆ NA PÓŁCE KAŻDEGO MŁODEGO POLAKA NIEPAMIĘTAJĄCEGO JUŻ CZASÓW PRL-U, ALE I TYCH KTÓRZY ŻYJĄC W PRL-U NIE ZNALI PRAWDY O NAJNOWSZEJ HISTORII. ‘Po dwóch stronach barykady’ to łącznie 30 życiorysów. To, co wiąże ich bohaterów, to życie w czasach ‘Polski Ludowej’. Dzieli natomiast niejednokrotnie ogromnie wiele. Tak wiele że można mówić o dwóch stronach barykady, o bohaterach i zdrajcach, ludziach honoru i tych, co nie mieli go za grosz. Dlatego książka podzielona jest na dwie części

Pierwsza ‘W SŁUŻBIE REŻIMU’, zawiera 15 historii ludzi w różny sposób wysługujących się komunistycznej władzy. Są tutaj zwykli karierowicze, także znani z pierwszych stron gazet, którzy niczym nieskrępowani, bez rumieńca wstydu brylowali później w czasach III RP. Są tajni współpracownicy UB i SB, również ci, którzy potem w wolnej już Polsce byli kreowani na tzw. ‘autorytety moralne’. Nie sposób nie zauważyć, że mogli oni skrzętnie ukrywać swoją przeszłość dzięki temu że przez długi czas nie przeprowadzono lustracji, której sami niejednokrotnie się sprzeciwiali. Są także tutaj zwykli komunistyczni aparatczycy, ‘utrwalacze’ władzy ‘ludowej’, oprawcy, sędziowie skazujący w sfingowanych procesach, którzy sami byli na bakier z prawem. Trzeba przyznać że lektura tej części napawa nie tylko niesmakiem, ale wręcz obrzydzeniem, wstrętem. Jak bowiem nie czuć odrazy czytając np. o indywiduum, uchodzącym potem za autorytet moralny i wybitnego literata, które donosiło na własnych rodziców, biorąc jeszcze przy tym za to pieniądze? A są w tym rozdziale przedstawieni łajdacy i kanalie znacznie większego kalibru

Z prawdziwą ulgą, po takiej porcji żywotów niegodziwych i podłych, przechodzi się do czytania drugiej części, zatytułowanej ‘ZA WOLNĄ POLSKĘ’. Dlatego też dobrą formą lektury, jedną z możliwych, jest czytanie tych opowieści naprzemiennie, jako ‘żywotów równoległych’, jak ktoś słusznie określił ‘Po dwóch stronach barykady’. Drugie 15 historii opisuje postaci których gwiazda życia lśni prawdziwym blaskiem na tle poprzedniego panoptikum. I to mimo tego że pewnie nie zawsze są one posągowo piękne czy nieskazitelne. Są tu ludzie zarówno znani, jak i tacy o których zapomniano, a którzy zasługują nie tylko na choćby skromną tablicę pamiątkową czy pomnik, ale i na to by stać się dla młodzieży wzorem bohaterstwa, honoru, niezłomności, wierności zasadom moralnym. Niejedna zamieszczona tu tragiczna biografia mogłaby posłużyć za kanwę dobrego filmu i aż dziw że tak do tej pory się nie stało

Smutną cechą bowiem wolnej Polski jest to że przeciętny Polak bez trudu rozpozna na zdjęciu nikczemnika wysługującego się obcemu mocarstwu, a niewiele będzie potrafić powiedzieć czy skojarzyć patrząc na wizerunek człowieka tak niezwykłej odwagi, jak rotmistrz Witold Pilecki czy Franciszek Niepokólczycki. Jeżeli więc jeszcze nie wiesz, kim jest Stanisława Rachwałowa czy Wacław Felczak, to koniecznie sięgnij po tę książkę. Pokazuje ona bowiem że ci którzy głoszą hasło ‘wybierzmy przyszłość’ – niejednokrotnie chcieliby zamazać wstydliwą przeszłość, z karłów stać się równymi olbrzymom, udawać że stali po tej stronie barykady po której ich nie było. To dla nich właśnie pamięć o prawdziwych bohaterach: Stanisławie Rachwałowej, Józefie Kurasiu Ogniu czy Mieczysławie Klempce jest niewygodna’

Jan Franczak /12.9.2007/

wyd. KLUSZCZYŃSKI – 2007

****

*** „W OBRONIE KRZYŻA”

MARIA KOMINEK OPS STANISŁAW KRAJSKI

Z wprowadzenia:
‘Ta książka nie ma autora. Trudno też powiedzieć że ma wielu autorów. To raczej zbiór różnego typu dokumentów odnoszących się do tego, co działo się w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim po 10 kwietnia 2010 r., ze szczególnym uwzględnieniem okresu 3 sierpnia – 29 września 2010

Dokumenty te stanowią opowieść o Obrońcach Krzyża, o ich heroicznej modlitewnej walce o Prawdę, o miejsce Krzyża w polskim życiu publicznym, o to by Polska była Polską

Zawierają też opis bezprecedensowych ataków dokonywanych na Krakowskim Przedmieściu na Obrońców Krzyża, na Krzyż Smoleński, na Krzyż jako taki, na Kościół katolicki, jego świętości i wartości’

Spis treści:

Historia Jana Kossakowskiego
Stanisław Krajski – Tu chodzi o Krzyż i Polskę
Maria Kominek OPs – Znak któremu sprzeciwiać się będą
Stanisław Krajski – Dlaczego jesteśmy zobowiązani stanąć w obronie Krzyża stojącego pod Pałacem Prezydenckim?
Stanisław Krajski – Jak długo Krzyż powinien stać pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie?
Maria Kominek OPs – Czas nowych bezbożników
Stanisław Krajski – Szatana słychać śmiech
Stanisław Krajski – Święto nienawiści
Z rozważań ks. Jacka Bałemby SDB – wyboru dokonała Maria Kominek OPs

Zamówienia można złożyć na: krajski.com.pl

*** „KRZYŻ POLSKI”

„PATRIOTYZM I MĘCZEŃSTWO” t. 4

Ostatni tom wielkiej serii wydawniczej

fotografie: ADAM BUJAK

tekst: prof. ANDRZEJ NOWAK

koncepcja, wybór i grafika: LESZEK SOSNOWSKI

Krzyż towarzyszył Polakom zarówno w najwznioślejszych, jak i najtrudniejszych dla całego narodu chwilach. Był symbolem nadziei, patriotyzmu, wolności i niepodległości. Jest w naszym kraju od wieków znakiem pamięci, męczeństwa, przelanej krwi. Krzyż odnajdujemy na pomnikach i postumentach postawionych ku czci bohaterów oraz ofiar wojen, totalitarnych reżimów, prześladowań i kaźni. O tym właśnie opowiada tom IV ‘Krzyża polskiego’. Opowiada nie tylko obrazem mistrza Adama Bujaka, ale i szczególnie bogatym słowem wybitnego historyka i pisarza prof. Andrzeja Nowaka

‘KRZYŻ POLSKI’

‘KRAJOBRAZ I SACRUM’ t. 3

tekst: ks. prof. WALDEMAR CHROSTOWSKI

fotografie: ADAM BUJAK

koncepcja wybór i grafika: LESZEK SOSNOWSKI

To trzeci z czterech tomów ‘Krzyża polskiego’. Albumy te stanowią żywe i piękne świadectwo wpisania symbolu Zbawienia w dzieje narodu polskiego. Jak kraj długi i szeroki, Krzyż Chrystusa przypomina Polakom o ich ponadtysiącletniej chrześcijańskiej tradycji i stanowi drogowskaz na kolejne milenium

Album ten świadczy o tym jak bardzo znak Chrystusowego Zbawienia wrósł w krajobraz Polski – towarzyszył m.in. udającym się do pracy, wyruszającym w podróż, był znakiem pokuty i zadośćuczynienia, wyrazem dziękczynienia i prośby. Tom ów prezentuje krzyże w miastach i na wsiach, wśród pól i w lasach, przy drogach i domostwach, na cmentarzach i w wielu innych miejscach, które ludzie chcieli naznaczyć obecnością Boga

KRZYŻ POLSKI

‘PRZYBYTEK PAŃSKI’ t. 2

tekst: ks. kard. STANISŁAW NAGY

fotografie: ADAM BUJAK

koncepcja wybór i grafika: LESZEK SOSNOWSKI

‘Krzyż polski’ – takim wspólnym tytułem opatrzone zostały cztery tomy poświęcone dziejom krzyża w naszej Ojczyźnie. Już pierwszy z nich spotkał się z niezwykle życzliwym przyjęciem. Cztery albumy z obszernymi tekstami ukażą obecność krzyża w życiu całego narodu na przestrzeni tysiąca lat, jego trwanie w sercach Polaków. Zachwycają zdjęcia mistrza sakralnej fotografii Adama Bujaka; zarówno najprostszych, przydrożnych krzyży, jak i wielkich dzieł sztuki. Przeglą¬dając karty kolejnego tomu ‘Krzyża polskiego’ trudno nie przyznać racji naszemu wielkiemu wieszczowi który pisał: ‘Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem – Polska jest Polską, a Polak Polakiem’ (Adam Mickiewicz)

W albumach ‘Krzyż polski’ jest piękno, niezachwiana moc i po¬tęga krzyża. Są pokazane obiekty znane, otoczone powszechną czcią, będące wspaniałymi dziełami sztuki oraz te odnalezione w najdalszych zakątkach Polski. Utrwalił je wybitny artysta fotografik Adam Bujak – dla nas i dla przyszłych pokoleń

‘KRZYŻ POLSKI’

‘PRZYBYTEK PAŃSKI’ t. 1

tekst: prof. KRZYSZTOF OŻÓG

fotografie: ADAM BUJAK

koncepcja wybór i grafika: LESZEK SOSNOWSKI

‘Krzyż polski’ – 4-tomowe opracowanie poświęcone zarówno dziejom krzyża w Polsce na przestrzeni jej tysiącletniej historii, jak i obecności krzyża w tzw. przestrzeni publicznej. Zdjęcia od Odry po Bug, od Bałtyku po Tatry. Tylko w pierwszym tomie zaprezentowane zostały krzyże z ponad stu miejscowości. Obok bogatych w dzieła sztuki katedr i sanktuariów prawdziwe odkrycia artystyczne krzyży nieznanych a zachwycających. Zdumiewa wielość i różnorodność form przedstawień krzyża i Ukrzyżowanego. Widać potęgę krzyża i jego znaczenia dla naszego narodu, widać że Polska krzyżem stoi. Widać że walka z krzyżem to podważanie chrześcijańskich fundamentów kraju

Przepiękne fotografie Adama Bujaka uzupełnione zostały świetnymi tekstami; w pierwszym tomie wybitnego historyka prof. Krzysztofa Ożoga

BIAŁY KRUK

*** „JAK OBALIŁEM KOMUNĘ”

JAN PIETRZAK

Teksty Jana Pietrzaka obejmujące okres od powstania kabaretu Hybrydy (1966) przez Egidę do 1989 r. Książka bogato ilustrowana zdjęciami wykonawców kabaretowych, biorących udział w programach, jak i rysunkami satyrycznymi Andrzeja Mleczki, Szymona Kobylińskiego i Andrzeja Krauze

DUŻO MIEJSCA W KSIĄŻCE ZAJMUJĄ FOTOKOPIE DOKUMENTÓW WYTWORZONYCH PRZEZ SB KTÓRA ROZPRACOWYWAŁA AUTORA I JEGO OTOCZENIE. Z raportów i donosów: ‘Krytykuje i ośmiesza się władze najczęściej w sposób złośliwy’ (z notatki służbowej por. Jerzego Filipowskiego)

‘Program ten nacechowany jest akcentami o wrogiej politycznie treści, zawiera szereg aluzji przedstawiających w sposób złośliwy obecną rzeczywistość’ (z informacji operacyjnej przyjętej od k.o. Janina przez ppor. Elżbietę Wójtowicz)

Pietrzak nie zawahał się podać w książce – pochodzących z akt SB – nazwisk donoszących na niego tajnych współpracowników SB, w tym bardzo znanych i popularnych swego czasu aktorów – Tadeusza Borowskiego i nieżyjącego już Stanisława Zaczyka

wyd. LTW (2010)

LTW/Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu /2011/