Eleni

NIC MIŁOŚCI NIE POKONA – MÓWI ELENI TZOKA

„Po stracie córki zawalił nam się cały świat. Kiedy wydarzyła się ta tragedia jakby w jednym momencie zostaliśmy bez niczego. Wiem że wtedy obok mnie byli najbliżsi mi ludzie – rodzina, przyjaciele i księża którzy bardzo mi pomogli. Ale tak naprawdę człowiek zostaje sam ze swoim bólem i sam musi sobie z nim poradzić”

Bóg musi być w nas

„Zawsze chętnie wracam wspomnieniami do dzieciństwa i rodzinnego domu. Z wielką przyjemnością wspominam czas który kojarzy mi się z rodzicami, babcią, rodzeństwem i miłością jaka była między nami wszystkimi. Byłam najmłodszym, dziesiątym dzieckiem, najbardziej rozpieszczanym. Rodzice wychowywali nas w duchu wiary. Mówili że by mieć siłę na przetrwanie różnych doświadczeń i trudnych, bolesnych dni, jakie niesie ze sobą życie, trzeba mieć silną wiarę w Boga. Rodzice wskazali nam również co jest w życiu najważniejsze. Nie zapomnę nigdy jak własnym życiem pokazywali nam jak należy postępować, jak żyć i co robić dla drugiego człowieka. Miałam wspaniałe dzieciństwo i wspaniałych rodziców, i bardzo się z tego cieszę, tym bardziej że znam wiele osób które nie miały tego szczęścia”.

Pomagać innym piosenką

„Nigdy nie marzyłam by zostać piosenkarką. Moim marzeniem od dziecka było zostać nauczycielką śpiewu. Od zawsze kochałam śpiew i wychowywałam się w rodzinie muzykalnej. Na co dzień – bez żadnej okazji – śpiewaliśmy i graliśmy. Moje życie mogę podzielić na dwa etapy. Pierwszy kiedy byłam bardzo szczęśliwa, miałam w sobie olbrzymie pokłady miłości którą przekazywałam drugiemu człowiekowi, głównie przez piosenki. Wtedy powstały utwory: ‚Na miłość nie ma rady’, ‚Na wielką miłość’, ‚Miłość jak wino’. Również ogromna radość która towarzyszyła urodzeniu córki Afrodyty znalazła odzwierciedlenie w mojej twórczości. Potem natomiast przyszedł bardzo trudny okres, czas tragedii, rozpaczy po stracie jedynej córki, i to też musiało mieć jakiś oddźwięk w moich piosenkach. Przez muzykę i teksty piosenek chciałam wesprzeć drugiego człowieka, być może też przeżywającego podobny dramat, będącego na rozdrożu lub mającego inne problemy. W 1995 r., czyli rok po stracie Afrodytki, postanowiłam nagrać płytę ‚Nic miłości nie pokona’. Tak nazywa się jednocześnie piosenka przewodnia płyty. W tych piosenkach chciałam powiedzieć ludziom by nigdy się nie poddawali. Naszą mocą i siłą jest Bóg. To On jest Panem życia, a my powinniśmy poddać się Jego woli, bo tak naprawdę nic sami nie możemy. Po wielu latach powstała także książka pod tym samym tytułem”.

Zadawałam Bogu wiele pytań

„Po stracie córki zawalił nam się cały świat. Jakbyśmy w jednej chwili zostali bez niczego. Wtedy obok byli najbliżsi mi ludzie; rodzina, przyjaciele i księża którzy bardzo pomogli. Ale tak naprawdę zostaje się samemu ze swym bólem i samemu trzeba z nim sobie poradzić. Było wiele nieprzespanych nocy, przeprowadzałam wtedy z Bogiem długie rozmowy. Pytałam Go co doprowadziło do tragedii,bo przecież nie tylko Piotr był winny. My – dorośli – powinniśmy także poddać się osądowi, czy nie popełniliśmy błędów. Zadawałam Bogu tysiące pytań na które w końcu otrzymałam odpowiedź. Nie potrafię opisać pokoju w sercu i wewnętrznej harmonii z którą obudziłam się któregoś dnia. Wtedy przeczytałam opis znajomości Afrodyty z Piotrem, zapisany przez nią na zaledwie trzech stronach. Ten szczególny ‚testament’ kierowała do młodych ludzi, rówieśników… Pisała o lęku i ograniczeniach które wynikać mogą z danej sytuacji. Pisała że każdy człowiek jest niepowtarzalny i powinien pracować nad kształtem swej osobowości, i własnym rozwojem. Zastanawiałam się co zrobić, w jaki sposób przekazać publicznie treść tych słów córki? Przecież ona chciała to komuś przekazać…”

/z notatnika Afrodyty/ „Straszne są sytuacje w których dochodzi do zainteresowania się życiem innej osoby, powiedziałabym nawet ingerowania w nie. Nie mam tu na myśli rodziców czy opiekunów. Mówię o osobach tzw. bliskich które zamiast akceptować nas takich jacy jesteśmy, z czasem poznawać i odkrywać, próbują dostosować nas do siebie, przejmując nad nami kontrolę”.

/mówi Eleni/ „Jednego jestem pewna: młodzież musi mieć kontakt z własnymi rodzicami, by mogła mówić im o wszystkim, także o swoich problemach. Często dorośli nawet nie zdają sobie sprawy z problemów które dotykają ich dzieci. Jeżdżę na rekolekcje, czytam fragmenty notatnika córki i staram się pokazywać młodym ososbom że w czasach kiedy rodzice są zabiegani, sami powinni wyjść im na spotkanie. Między rodzicami a dziećmi konieczna jest bliska więź i wzajemne zaufanie. I najważniejsza jest miłość, ale miłość dobra, nie toksyczna, która zwykle prowadzi do tragedii. I choć runął cały mój świat został fundament. Zrozumiałam że muszę pogodzić się z wolą Bożą. Wbrew pozorom ta tragedia spowodowała że jeszcze bardziej zbliżyłam się do Niego. A jeżeli buduje się na Chrystusie, to można się podnieść. Choć nie mówię że jest to łatwe…”

żaniec daje siłę

„Bóg zawsze był obecny w moim życiu. Odmawiam Różaniec zawsze kiedy odczuwam jakiś niepokój, czy kiedy jadę w daleką drogę. Wtedy modlę się za tych którzy mi towarzyszą. Proszę o szczęśliwe dotarcie do celu i szczęśliwy powrót do domu. Dla mnie Różaniec jest modlitwą która zapewnia mi łączność z Bogiem. A kiedy kończę odmawianie tej niezwykłej modlitwy moje serce wypełnia nieopisana radość. Przez Różaniec nie tylko dotykamy tajemnic które pokazują życie i działalność Jezusa, ale także nasze życie, bo przecież każdy z nas ma jakąś swoją drogę, ma problemy z których czasem nie widzi wyjścia”.

Jeżeli wierzysz i kochasz potrafisz przebaczyć…

„Mogę powiedzieć że każde doświadczenie i każde cierpienie niesie ze sobą ból, nieutulony żal, a mimo wszystko bardzo człowieka uszlachetnia. Wtedy patrzymy inaczej, jakby z innej perspektywy na różnego rodzaju problemy które w gruncie rzeczy nie są aż tak istotne. Nie jest łatwo przebaczyć i często nie potrafimy tego uczynić, nawet jeżeli chodzi o jakąś błahostkę. Przebaczenie przynosi jednak ulgę i przywraca wewnętrzny spokój. A jest człowiekowi potrzebne, bo stanowi o miłości. Przebaczyłam bo wiedziałam że tak trzeba”.

„Nadszedł 22 maja, tego dnia co roku przyznawana jest Nagroda św. Rity. Otrzymują ją trzy kobiety które żyją na wzór tej świętej. Kobiety które potrafiły przebaczyć. Nie wiedziałam że zostałam do tej nagrody zgłoszona. Tak się złożyło że o. Azariasz Hess, bernardyn, który studiował w Rzymie, bardzo często jeździł spowiadać do Cascii, gdzie żyła św. Rita. Wiedział za co jest przyznawana nagroda i wiedział co wydarzyło się w moim życiu. To o. Azariasz zgłosił mnie do tej nagrody. Któregoś dnia zadzwonił telefon z wiadomością że otrzymałam Nagrodę św. Rity z Cascii. Byłam zaskoczona. Wspaniale że przyznawane są nagrody za przebaczenie. Jak już wspomniałam przebaczyłam bo uważałam że tak trzeba postępować. I te wszystkie kłótnie w których ścieramy się na co dzień nie są aż tak ważne. Ścierajmy się, wymieniajmy zdania, ale po to by z tego kiedyś wyszło coś dobrego”.

Odwiedzać ludzi starszych

„Myślę że za często zapominamy że obok nas są ludzie starsi, którzy mają wiele życiowej mądrości i mogą nam wiele podpowiedzieć, wskazać kierunek. Szacunku do osób starszych nauczyli mnie rodzice. Kiedy pojechałam na spotkanie z ludźmi mieszkającymi w domu spokojnej starości pokochałam ich. Teraz to już tradycja że odwiedzam to miejsce i towarzyszę im przy różnych uroczystościach. Kiedy śpiewam moje piosenki oni przypominają sobie młodość. Piękny jest widok ich uśmiechniętych twarzy. Poza tym osobę znaną ze szklanego ekranu mogą teraz mieć na wyciągnięcie ręki. Takie spotkania wiele wnoszą również w moje życie, dają wiele radości i energii. Ubolewam że tak mało ludzi młodych odwiedza takie miejsca jak domy spokojnej starości. Każdy z nas kiedyś będzie stary, a spotkania z ludźmi dużo uczą. Jestem wdzięczna rodzicom za życie. Rodzice pokazali też że jeżeli zaufa się Bogu to On we wszystkim pomoże. Za to też jestem im wdzięczna”.

mj/niedz. /24.VIII.2010/