Irlandia
BIORĄ PRZYKŁAD Z POLAKÓW
Wypowiedź Kate Sinat, organizatorki „Różańca do wybrzeży Irlandii za życie i za wiarę”
Kate Sinat – jedna z organizatorek „Różańca do wybrzeży za życie i za wiarę”, modlitwy różańcowej wokół wybrzeży Irlandii która odbędzie się 26 listopada 2017
/Pytanie:/ Jaka jest sytuacja Kościoła katolickiego w Irlandii, sytuacja w której znalazło się społeczeństwo w Irlandii po zmianach zachodzących w ostatnich latach?
Kate Sinat: Irlandia była przez wiele lat bardzo wierna. Była krajem z głęboko zachowaną tradycją katolicką, budowaną przez 1600 lat, od czasów przybycia św. Patryka. Była krajem przepojonym wiarą katolicką. Jednak od 50 lat w moim kraju nie ma edukacji religijnej, zaprzestano katechizacji w szkołach, zaczęły się problemy w seminariach duchownych, co zamknęło drogę do Chrystusa dla wielu wspaniałych młodych ludzi
Seminaria proponowały tylko ograniczony program kształcenia, więc doszliśmy do sytuacji gdzie Msze św. sprowadzały się jedynie do pouczania nas że powinniśmy być dobrzy, było w nich bardzo niewiele katechizacji. Kiedyś rodziny spędzały czas wieczorami odmawiając wspólnie różaniec, ale zostało to ograniczone w znacznym stopniu przez nadejście telewizji w latach 60 i 70. I w czasie kiedy rodzina przed laty zbierała się na wspólne odmawianie różańca teraz zbierała się na wspólne oglądanie telewizji
Tak naprawdę to nasze media były i są głęboko antykatolickie. Możemy w Irlandii słuchać Radia Maryja przez internet dopiero od dwóch lat. Przedtem całe lata nasz rząd nie dawał koncesji dla radia czy telewizji katolickiej. Media głównego nurtu były i są bardzo antykatolickie. I z tego powodu nasze uniwersytety stały się nawet nie neutralne a wręcz zażarcie antykatolickie. I stały się miejscami w których wiara katolicka jest bez przerwy ośmieszana, a osoby wierzące stają się celem ataku
Właśnie w zeszłym tygodniu bardzo dobra dziewczyna opowiadająca się za życiem, która była przewodniczącą związku studentów na Uniwersytecie w Dublinie, została postawiona w stan oskarżenia, pozbawiono ją szefowania tej organizacji, mimo że postępowała słusznie i niczego złego nie zrobiła. Padła jednak ofiarą prześladowań bo była za życiem i była katoliczką
Sytuacja jest więc bardzo zła. Musimy walczyć na dwóch frontach. Pierwszy dotyczy nadrzędnej roli wiary i Kościoła w życiu, co jest ogromnym problemem, szczególnie wśród ludzi młodych, bo po 1600 latach nikt im tej wiary nie przekazuje, więc ją odrzucają. Odrzuca ją wielu z nich, ale nie wszyscy, bo mamy też niemało wspaniałych młodych ludzi. Jeżeli chodzi natomiast o problem obrony życia, ten drugi front, to broniliśmy tej sprawy przez wiele lat, ale z osłabieniem wiary osłabła też nasza determinacja by chronić życie od poczęcia. Obecnie nasz naród jest więc pod ogromną presją, związaną ze staraniami o zalegalizowanie aborcji, zarówno w Irlandii Północnej, jak i Południowej. Bardzo dużo pieniędzy płynie do naszego kraju na ten właśnie cel z Instytutu Społeczeństwa Otwartego Georgea Sorosa, innej dużej grupy, zwanej Atlantic Philanthropies, i jeszcze innej bardzo bogatej fundacji wydającej ogromne kwoty by wprowadzić powszechną aborcję w Irlandii, zarówno na południu, jak i na północy kraju
Zebrały się więc przeciw nam ogromne siły, a Irlandia to przecież mały kraj. Można tu zadawać pytanie, skąd tak wielkie zainteresowanie nami? Chodzi chyba o to o czym mówił Papież Jan Paweł II, że kultura śmierci chce przechwycić Irlandię. Czujemy więc tę ogromną presję, ale jednocześnie też od wielu lat mamy u nas organizacje walczące o życie. Nie wszystkie, ale wiele z nich walczyło o zachowanie życia w bardzo świecki sposób, bezskutecznie. Niestety zagrożenia są coraz większe. Coraz bardziej zaczynamy sobie zdawać sprawę że jeżeli nie uda nam się obronić sprawy życia poczętego, obronić tak jak to dzieje się w Polsce, będziemy musieli walczyć o to pod sztandarem Matki Boskiej i Chrystusa Króla. Bo tylko pod krzyżem możemy wygrać tę bitwę. Bitwę ze złem
Skąd wzięła się nazwa dla inicjatywy którą prowadzisz?
Przede wszystkim pomysł zorganizowania tej akcji przyszedł z Polski. Wasz „Różaniec do granic” stał się dla nas inspiracją. Dzięki niej spłynęła na ludzi łaska. Spłynęła też na nas. A kiedy Włosi wzięli z was przykład narodził się w nas ten sam pomysł. 7 października, kiedy zobaczyliśmy w youtube jak modlą się Polacy, pomyśleliśmy że nie możemy dać nazwy naszemu wydarzeniu „Różaniec do granic”, bo granica to linia oddzielająca północną część Irlandii od południowej, i musieliśmy naszą akcję nazwać „Różaniec do wybrzeży”. Bo choć Irlandia jest podzielona na dwa kraje, to Kościół jest jeden, wspólny. Prymas Irlandii rezyduje na północy, ale jest też moim prymasem, choć ja mieszkam w Irlandii Płd. Św. Patryk ustanowił dla Irlandii jeden Kościół, ale polityka podzieliła nasz kraj
Kto organizuje waszą akcję?
Kluczowy zespół znajduje się w samym sercu tej kampanii; to ja i czwórka ludzi, wspaniałych młodych ludzi, oraz kapłan, działający tu, w Irlandii, młody, bardzo energiczny ksiądz, ogromnej wiary. Nasz zespół powiększył się o grupę organizatorów lokalnych, którzy zajmują się organizacją misji modlitewnych wzdłuż wybrzeży, znacznie się powiększył. Ale jego sercem nadal pozostaje czwórka młodych ludzi, oraz ja, która wiele lat temu postanowiłam poświęcić życie swojej rodzinie oraz Kościołowi. Nasza piątka plus kapłan. Wśród tych młodych ludzi jeden zna się świetnie na komputerach, drugi na facebooku. Ja nie potrafiłabym się tym zająć
Czy macie wsparcie innych księży, biskupów?
Tak, możemy na nich liczyć. Kiedy zaczynaliśmy tę akcję rozesłaliśmy listy do wielu księży. Otrzymaliśmy odpowiedzi głównie od młodych księży. Ale też od wielu nie było odpowiedzi. I ktoś poradził mi coś bardzo mądrego; powiedziano mi: idźcie najpierw do ludzi świeckich, a potem pojawią się księża, bo księża są obecnie w bardzo trudnej sytuacji z powodu wieloletniej nagonki medialnej. I kiedy zwykli ludzie zaczęli się do nas przyłączać, kiedy nawiązaliśmy kontakt z Irlandczykami, odzew był niesamowity. Świeccy włączają w tę akcję swoich księży. Cały czas otrzymujemy wiadomości od księży. Wielu z nich odwiedza nasze miejsca modlitewne. Wiemy o trzech biskupach którzy wybierają się na nasz różaniec, ale wiemy że będzie ich więcej. Udostępniono nam dwie katedry w których będzie się odbywać modlitwa. Mamy zgodę naszych biskupów, mamy błogosławieństwo Prymasa Irlandii abp. Eamona Martina, z siedziby św. Patryka. Tak więc mamy ogromne wsparcie od księży, i teraz od biskupów. Jesteśmy pewni że osób świeckich będą na naszym różańcu tłumy, całe tysiące. Irlandia jest małym krajem, ale reakcja ludzi jest wspaniała. Inna sprawa to że ludzie bardzo dobrze wiedzą po co będą na naszym spotkaniu. Wiedzą że przyjdą z Matką Bożą przed tron Chrystusa Króla by błagać o cud, o cud odrodzenia wiary i cud ochrony życia w Irlandii i na całym świecie
Kiedy dokładnie będzie wasza akcja?
Nasze wydarzenie zaplanowaliśmy na 26 listopada. To niedziela i święto Chrystusa Króla. Wiem że Polska została poświęcona Chrystusowi Królowi w zeszłym roku. A Irlandia była pierwszym krajem poświęconym Chrystusowi Królowi, już w latach 40. Odnawiamy więc te śluby. A niedziela 26 listopada to także wigilia Święta Medalika Niepokalanego Poczęcia. Dlatego po zakończeniu naszego różańca, po koronce do Miłosierdzia Bożego, po modlitwie o odnowienie ślubów, modlitwie o ochronę życia, uczestnicy wezmą udział w ceremonii układania cudownych medalików wzdłuż wybrzeży Irlandii. Ludzie przyniosą ze sobą cudowne medaliki i ułożą je wokół Irlandii
Chcę dodać że także wielu Polaków mieszkających w Irlandii bierze udział w naszej akcji. Również polskich księży
Gdzie będziecie się modlić?
Większość miejsc naszej modlitwy będzie na plażach wzdłuż wybrzeży. Będą to także kościoły znajdujące się w pobliżu wybrzeża i na samym wybrzeżu. Ludzie najpierw odbędą modlitwę w kościele, potem udadzą się na brzeg morza, gdzie zakopią medaliki, czyli posadzą żywopłot ochronny. Są też miejsca w centrum kraju, sanktuaria Chrystusa Króla, kościoły i oratoria. Apelujemy też do tych którzy nie mogą wziąć udziału w naszej modlitwie, by modlili się w swoich domach. Dostajemy dużo wiadomości od takich ludzi, że będą się modlić w domach ze swymi rodzinami, bo mieszkają zbyt daleko od wybrzeży
Prosimy Polaków by modlili się z nami. I dziękujemy Polakom, bo nasza akcja zrodziła się z ich „Różańca do granic”. Módlcie się z nami, by pomóc nam ochronić życie i naszą wiarę. To prośba do Polaków w Irlandii, ale także do Polaków w Polsce. Módlcie się z nami na całym świecie, w Ameryce, w Kanadzie, wszędzie. Módlcie się w tym dniu za Irlandię, za obronę życia poczętego i za naszą wiarę. Modlimy się o wielki cud, by Chrystus Król ponownie zawładnął naszymi sercami i duszami, naszym Kościołem, życiem naszych polityków, co doprowadzi nas do pokoju. Wierzę, wierzymy że modlitwa ta przyniesie wiele dobrego w życiu naszego kraju
Św. siostra Faustyna miała objawienie że Polska stanie się światłem dla świata. Jesteśmy wdzięczni za te słowa. Dziękuję Polakom za danie nam tej szansy, za pokazanie nam drogi
/Cezary Dąbrowski/www.zawszepolska.eu/ /26.11.2017/
/na podst. Radia Maryja/ /20.11.2017/
*****
BOHATERSKI POLAK
Chwila nieuwagi spowodowała że matka z dwójką dzieci znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Przed utonięciem w rzece Lee w irlandzkim Cork całą trójkę uratował mieszkający od ośmiu lat w mieście Polak Piotr Smoleński – pisze „Irish Examiner”
Do zdarzenia doszło w sobotni wieczór. Około godz. 19:20 zaparkowany na poboczu samochód, w którym znajdowała się kobieta z dwójką dzieci i psem Milo, zaczął nagle staczać się po pochyłej drodze do rzeki. Najpewniej przypadkowo odblokował się hamulec ręczny
Samochód wpadł do rzeki i zaczął nabierać wody. Ojciec dzieci, Bart Waszczewski, który na moment wyszedł z auta, zobaczył co się stało i ruszył na ratunek. W pojedynkę nie był jednak w stanie wybić szyby, ani wyciągnąć samochodu na brzeg
Wówczas z pomocą ruszył przejeżdżający obok Piotr Smoleński. 35-latek zatrzymał pojazd i bez chwili zastanowienia wskoczył do wody. „Robiłem co mogłem, ale samemu nie dałbym rady ich ocalić. Może wyciągnąłbym jedną osobę, może dwie. Wtedy dołączył do mnie Piotr. Dzięki niemu wszyscy przeżyli” – opowiada ojciec uwięzionych w aucie dzieci
„Nie jestem bohaterem, jestem zwykłym człowiekiem. Każdy zrobiłby na moim miejscu to samo” – mówi dzielny 35-latek
Szczęśliwie jedno z okien było częściowo otwarte. Piotr Smoleński zdołał je wyłamać i wyciągnąć pierwsze z dzieci. Chwilę później wrócił po drugie, na końcu uratował ich matkę. Rodziną zaopiekowali się przechodnie, którzy szybko zgromadzili się wokół miejsca zdarzenia. O własnych siłach na brzeg dotarł również pies Milo
Zdrowiu ocalonych nic nie zagraża, pozostanie pewnie trauma. O wielkich emocjach mówi ich wybawca
„Mieliśmy sekundy by im pomoc. Ludzie, róbcie tak samo. Kiedy widzicie kogoś w potrzebie po prostu pomóżcie. Wciąż jestem w szoku, ale jest ok. Najważniejsze że wszyscy są bezpieczni” – mówi Piotr Smoleński, o którym głośno w irlandzkich mediach
/fakty.interia.pl/ /29.6.2017/