Jarosław Kaczyński

MAMA MIAŁA NA NAS OGROMNY WPŁYW

Wywiad z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim

– Mama – zresztą tata także miał w tym swój udział – zbudowała nam świat oczywistości. Od dzieciństwa wiedzieliśmy że PRL to nie jest kraj niepodległy, że komunizm jest nie do przyjęcia, a o wolność Polski trzeba walczyć  – powiedział Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”

– Ale całą tę opowieść o sytuacji Polski poznawaliśmy w sposób bardzo naturalny, poprzez opowieści mamy. Tak często relacjonowała nam różne wojenne wydarzenia, które sama przeżyła lub które były udziałem bliskich jej osób, że my jako mali chłopcy mieliśmy w pewnym momencie poczucie że tę wojnę sami przeżyliśmy – mówił prezes PiS

Obserwując i słysząc o wyjątkowej relacji pomiędzy panem, pana ś.p. bratem, a panów mamą można odnieść wrażenie że ona wykraczała poza więź rodzic-dziecko i miała silny wpływ na panów drogę polityczną. Czy rzeczywiście tak to było?
Na pewno miała ogromny wpływ na nasze polityczne wybory. Ale przede wszystkim przez wychowanie, atmosferę w domu rodzinnym. Mama, zresztą tata także miał w tym swój udział, zbudowała nam świat oczywistości. Od dzieciństwa wiedzieliśmy że PRL to nie jest kraj niepodległy, że komunizm jest nie do przyjęcia, a o wolność Polski trzeba walczyć. Ale całą tę opowieść o sytuacji Polski poznawaliśmy w sposób bardzo naturalny, przez opowieści mamy. Tak często relacjonowała nam różne wojenne wydarzenia, które sama przeżyła lub które były udziałem bliskich jej osób, że my jako mali chłopcy mieliśmy w pewnym momencie poczucie iż tę wojnę sami przeżyliśmy. Mama opowiadała nam o konspiracji, o swoich przyjaciołach z tej konspiracji. A zdecydowaną większość wojny spędziła w Starachowicach. W Warszawie była dosłownie kilka miesięcy. Nie miała zatem doświadczenia Powstania Warszawskiego, jak tata. Ale była żołnierzem Szarych Szeregów i brała udział w Akcji „Burza”

Jak zatem zareagowała kiedy jej synowie włączyli się w konspirację?
Nigdy nie próbowała nam tego zabraniać czy w jakiś sposób odwodzić nas od tego. Miałem nawet takie poczucie że zarówno mama, jak i tata, patrzyli na sprawę działalności opozycyjnej jak na coś znacznie poważniejszego niż my ją widzieliśmy. Pamiętam, kiedy razem z Leszkiem szliśmy na strajk studencki w 1968. Byliśmy wówczas zwyczajnymi jego uczestnikami, jak wielu innych. Nasi rodzice widzieli w tych wydarzeniach coś na kształt nowego powstania, a my byliśmy w ich oczach takim kolejnym pokoleniem, które zaczyna walkę o wolną Polskę. Z kolei dla nas ten czas nie miał takiej rangi, nie odczuwaliśmy specjalnego zagrożenia. Po prostu nie mieliśmy poważnego doświadczenia epoki stalinizmu, przecież w tamtych czasach byliśmy dziećmi
Czy UB przychodziło do waszego domu?
W latach 50 to się rzeczywiście zdarzało. Nasza sąsiadka została przez nich na jakiś czas aresztowana. Jednak świadomość dziecka, nawet wychowującego się w domu, w którym dużo i bez owijania w bawełnę mówi się o historii, nie ogarnia całości okropieństwa tamtych czasów

Czasami rodzice, którzy mieli za sobą doświadczenia wojennej konspiracji, nie chcieli opowiadać swoich historii dzieciom. U pana w domu było zupełnie inaczej
Tak. Zarówno mama, jak i tata dużo opowiadali. Tata nie miał kciuka i części dłoni. Stracił je pierwszego dnia Powstania. Doskonale znaliśmy okoliczności w jakich do tego doszło: podczas walki z niemieckim żołnierzem. Przeciwnik trafił w karabin taty, odłamki urwały mu palec i część dłoni. Niemca zastrzelili towarzysze broni ojca, a on sam trafił do szpitala, ale dopiero po całym dniu walki. Pomocy udzielała mu ciotka Bronisława Komorowskiego. Po tej historii brał jeszcze udział w Powstaniu. Rodzice nam o tym opowiadali wielokrotnie. O tym i o innych wydarzeniach. Zresztą trudno mi sobie wyobrazić by mogli milczeć. Tata miał przecież widoczny ślad po udziale w walce; nie miał kciuka prawej dłoni. Pisał trzymając długopis pomiędzy drugim a trzecim palcem. To w oczywisty sposób wywołało nasze pytania. Poza tym do naszego domu przychodziło wielu znajomych rodziców. Nieodłącznym elementem tych spotkań były wspomnienia wojenne. Nawet więcej, dość liczną grupą udawaliśmy się zawsze 1 listopada na Powązki Wojskowe. Mama i tata zabierali nas ze sobą. Dziś dzięki ustaleniom profesora Sławomira Cenckiewicza wiem że to wspólne upamiętnianie poległych kolegów zwróciło uwagę Służby Bezpieczeństwa, która rozpoczęła nawet jakieś działania śledcze, podejrzewając że jakaś grupa dawnych żołnierzy AK się integruje

Ile mieliście wówczas lat?
Siedem, osiem…, zaczynaliśmy szkołę. Tradycja wspólnego nawiedzania kwater powstańczych nie była jedyną. W naszych rodzinnych Wigiliach uczestniczyli także żołnierze AK, przede wszystkim znajomi naszej ciotki, lecz także mamy z czasów starachowickich. Przyjechali po wojnie do Warszawy, skończyli studia, ale część z nich nie ułożyła sobie życia. I od pewnego momentu wszyscy oni zaczęli być zapraszani na kolację wigilijną. Te Wigilie na Saskiej Kępie, w domu naszej ciotki i wuja, miały również taki wspomnieniowy charakter. Wuj zresztą był niezwykłą postacią. W czasie wojny był autorem wielu grafik i symboli wykorzystywanych przez Armię Krajową. Brał udział w akcji „N”, która tak w skrócie polegała na wytwarzaniu fałszywych niemieckich pism opozycyjnych, by wywołać zamieszanie w szeregach wroga. Okazała się również dużym sukcesem, bo Niemcy dali się nabrać i podobno nawet skazali na karę śmierci jakiegoś marszałka „konspiratora”
A czy w czasach pana działalności konspiracyjnej mówił pan o wszystkim mamie?
Nie. Mówiłem tylko wówczas kiedy istniało prawdopodobieństwo że zostanę na przykład zatrzymany. Nie chciałem by rodzice martwili się gdybym nagle nie wrócił do domu
Czy były takie sytuacje w których mama bądź tata mówili panu: „nie jedź”, „nie idź”?
Kiedy zaczęła się już taka regularna praca konspiracyjna starałem się mówić jak najmniej. Praca w Biurze Interwencyjnym polegała przede wszystkim na jeżdżeniu po Polsce. Dzięki prof. Andrzejowi Stelmachowskiemu dostałem pracę w Białymstoku. W razie jakiegoś wyjazdu mogłem zawsze powiedzieć że jadę właśnie tam. Dosłownie na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuacje w których oceniłem że powinienem powiedzieć bo coś się może niespodziewanie przedłużyć. Tak zrobiłem przed wyjazdem na Śląsk w sprawie Kazimierza Świtonia. Zakładałem że mogę zostać zatrzymany na kilka dni. I powiedziałem

I jaka była reakcja?
Byłem dorosły i rodzice przyjmowali to do wiadomości. Wiem że się martwili, jak to rodzice. Ale przyjmowali do wiadomości
Jak się zakończył ten wyjazd na Śląsk?
Wróciłem bez opóźnień. Nic się nie wydarzyło. Choć kiedy wysiedliśmy na dworcu w Gliwicach to weszliśmy na grupę panów którzy już na pierwszy rzut oka wyglądali na bezpiekę. Bez wątpienia uratował mnie dość mizerny i skromny wygląd. Esbekom wydawało się że zarówno ja jak i moi towarzysze wyglądamy na tyle niepoważnie iż wykluczyli nas z grona podejrzanych. Nawet słyszałem jak mówili że to nie możemy być my: „gdzie tam tacy?” – mówili między sobą. Zresztą jeszcze na dworcu udaliśmy się do baru, czym tylko utwierdziliśmy bezpiekę że ktoś kto chce się ukryć nie siedzi w takim miejscu tylko stara się rozpłynąć w tłumie
Jak zareagowała pana mama kiedy obaj weszliście na poważnie, już w zupełnie innych okolicznościach, do polityki?
Nie była zaskoczona. I akceptowała to. Być może nawet spodziewała się tego długo wcześniej, bo my zawsze o tym mówiliśmy, szczególnie ja. Sądzę że było to dla niej w pewnym sensie naturalne. Rodzice byli bardzo dumni kiedy zostaliśmy senatorami
A dużo rozmawiał pan z mamą o polityce? Radził się pan jej?
Nie wiem czy można powiedzieć że się radziłem. Po prostu rozmawialiśmy, dyskutowaliśmy, wymienialiśmy poglądy. Rodzice byli na bieżąco z tym co się dzieje w Polsce i na świecie

Czy pani Jadwiga Kaczyńska znała się na polityce?
Interesowała się wydarzeniami, miała swoje zdanie, jednak nie mogę powiedzieć że była osobą o silnych zainteresowaniach politycznych. Ale rozumiała o co chodzi w sporze który toczy się w Polsce. Tata interesował się bardziej i rzeczywiście miał bardzo dobrą orientację. Mama była przede wszystkim oddana literaturze. Przez całe życie i do końca życia. To był jej świat. Bardzo dużo czytała. Obraz jej przy biurku z książką mam zawsze przed oczami. Tata także dużo czytał, ale dodatkowo miał doświadczenie pełnienia różnych funkcji kierowniczych. Nie zawsze poddawałem się jego radom, ale z perspektywy czasu dochodziłem do wniosku że miał rację
Czy panów mama bała się o wasze bezpieczeństwo?
Czy miała poczucie że może wam się coś stać? Tak chyba można powiedzieć, ale też zarówno ja jak i mój ś.p. brat staraliśmy się chronić ją i nie dzielić się informacjami wzbudzającymi niepokój. Nie powiedziałem mamie o bardzo poważnym wypadku w drodze do Elbląga w dniu podpisania porozumienia tworzącego AWS. A było bardzo, bardzo groźnie i gdyby nie umiejętności mojego kierowcy, a także oczywiście Opatrzność, to było blisko tragedii. O wypadku mamie nie powiedziałem
Dowiedziała się po latach?
Tak
Miała o to żal? A może wzięła pana na dywanik.
Nie. To nie był ten rodzaj relacji
Nie wzywała na dywanik?
W dzieciństwie potrafiła być także surowa. Oczywiście tylko wtedy kiedy poważnie przeskrobaliśmy

Jak pani Jadwiga Kaczyńska patrzyła na III Rzeczpospolitą?
Myślę że tak jak ja czy mój ś.p. brat. Widziała ułomności naszej rzeczywistości i potrafiła je precyzyjnie wskazać. Było dla niej oczywiste że z koniecznych zmian po 1989 roku dokonano jedynie dwóch, i to w sposób bardzo ułomny: wprowadzono instytucje demokratyczne i jakoś tam zniesiono ograniczenia, wprowadzono gospodarkę rynkową, ale przecież bardzo niedoskonałą, mówiąc delikatnie. Ale już nie zbudowano nowego aparatu państwa, tym samym nie rozpoczęto procesu tworzenia nowej hierarchii społecznej by ograniczyć nomenklaturę i dać szansę na awans innym. To się w Polsce na nasze nieszczęście nie wydarzyło. Mama miała świadomość konsekwencji tych zaniechań. Nie miała także wątpliwości że brak rozliczenia czasu komunizmu będzie na Polsce ciążyć i choćby blokować szybki rozwój kraju
Panie premierze, przyszło panu przekazać pani Jadwidze dramatyczną wiadomość o śmierci syna i synowej. To na pewno była najtrudniejsza rozmowa w pana życiu
Tak, to ja powiedziałem mamie o Smoleńsku. Ale nie od razu. Stan jej zdrowia kompletnie wykluczał taką możliwość, po prostu by tego nie przeżyła. Czekałem ponad miesiąc by odzyskała tyle sił by była w stanie zmierzyć się z tą straszliwą informacją. Robiłem wszystko co w mojej mocy by mamę ratować. Tuż po 10 kwietnia była w tak słabej formie że myliła mnie z bratem. A to nigdy wcześniej jej się nie zdarzało

Nawet w dzieciństwie
Tak. Nigdy nie miała najmniejszych problemów z rozpoznaniem nas. Po prostu spojrzała i od razu wiedziała. Po Smoleńsku kilkakrotnie myślała że ja to Leszek, a ja to wykorzystałem. Później kiedy jej stan ulegał poprawie takie udawanie nie było już możliwe. Ale lekarze uważali że czas na prawdę jeszcze nie nadszedł. Wymyśliłem opowieść o wizycie brata i bratowej w Ameryce Południowej. O problemach z powrotem, z łącznością. Kiedy przestawała dawać temu wiarę wydrukowaliśmy specjalny numer jednego z dzienników, w którym był artykuł potwierdzający moją opowieść. W końcu lekarze byli bliscy wydania zgody na rozmowę. Przygotowałem się na nią, przemyślałem. Ale w ostatniej chwili podjęli decyzję by jeszcze dać mamie trochę czasu na odzyskanie sił. Kiedy w końcu ten moment nadszedł i powiedziałem o śmierci brata przeżyła potężny wstrząs. Niemal zapadła się w siebie, cofnęła w walce z chorobą. Do tej rozmowy dokonywała dużych postępów podczas rehabilitacji. Po niej niemal wszystkie dotychczasowe osiągnięcia poszły na marne. Miała wyjść ze szpitala po niecałych dwóch tygodniach, ale kiedy dowiedziała się o Smoleńsku została tam ponad dwa miesiące. W końcu wróciła do domu, ale to był dla niej i dla mnie okropny czas
Nie miała żalu że tyle pan zwlekał z powiedzeniem prawdy?
Nie. Wiedziała że gdybym to zrobił od razu nie przeżyłaby tego. Trudno mieć żal o to że ktoś nie chciał zabić. A ta wiedza by ją po prostu zabiła. Nie miałem najmniejszych wątpliwości. Muszę powiedzieć także o tym że mimo swojego niewyobrażalnego bólu mama mnie wspierała. Z natury była osobą bardzo wesołą, optymistycznie patrzącą na życie. Wiem że w chwili poznania prawdy jej życie bezpowrotnie się zmieniło. Ale walczyła ze swoim bólem by pomóc mnie. Była silna dla mnie. To najtrudniejszy czas w moim życiu. Tym bardziej że zawsze czuła niepokój o to by nam się nic nie stało. I nie mam na myśli takiej zwyczajnej troski matki o dzieci. Te jej obawy wynikały z doświadczeń życiowych mojej babci, mamy mojej mamy: straciła dwóch mężów i syna. Moja mama nie chciała tego przeżyć
Wspomniał pan że była wesołym człowiekiem
– Taka była. Bardzo lubiła śpiewać. Szczególnie przedwojenne i tużpowojenne piosenki. Pieśni patriotyczne. Śpiewała w dwóch chórach. Moja babcia była niespełnioną śpiewaczką. Miała podobno świetny głos. Mama to zainteresowanie odziedziczyła
/pis.org.pl/ /16.01.2019/

MSZA ŚW. W ROCZNICĘ ŚMIERCI MATKI

WARSZAWA

BAZYLIKA ŚW. KRZYŻA

17 STYCZNIA 2019

W warszawskiej Bazylice Św. Krzyża 17 stycznia o godz. 19.00 zostanie odprawiona uroczysta Msza św. w intencji świętej pamięci Jadwigi Kaczyńskiej z okazji kolejnej rocznicy śmierci

Jadwiga Kaczyńska z d. Jasiewicz, herbu Rawicz, urodziła się 31 grudnia 1926 r. w Starachowicach. Jej ojciec Aleksander był inżynierem budownictwa. W czasie okupacji niemieckiej była sanitariuszką, harcerką Szarych Szeregów w Starachowicach. Miała pseudonim „Bratek”. Od 1944 r. pracowała na oddziale chirurgii starachowickiego szpitala. Należała do Sodalicji Mariańskiej. W 1946 r. ukończyła I LO w rodzinnym mieście, a 2 lata później wyszła za mąż za Rajmunda Kaczyńskiego, porucznika AK, powstańca warszawskiego. W 1949 r. urodzili się im synowie Lech i Jarosław. Ukończyła studia polonistyczne na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Warszawskiego i od 1953 r. pracowała w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, a także jako nauczycielka języka polskiego
Jadwiga Kaczyńska zmarła 17 stycznia 2013 r. w Warszawie. Po Mszy św. pogrzebowej sprawowanej w Bazylice Świętego Krzyża w Warszawie została pochowana w rodzinnym grobowcu na Powązkach
/radioplus.com.pl/

Była silna dla mnie
17 stycznia minie szósta rocznica śmierci Jadwigi Kaczyńskiej. Prezes PiS we wzruszającym wywiadzie wspomina ukochaną mamę, która była dla niego wszystkim. Jarosław Kaczyński opowiada m.in. o dramatycznych chwilach po katastrofie smoleńskiej, kiedy musiał ukrywać śmierć swojego brata, Lecha przed mamą, która przebywała wówczas w szpitalu

– Wiem że z chwilą poznania prawdy jej życie bezpowrotnie się zmieniło. Ale walczyła ze swoim bólem by mi pomóc. Była silna dla mnie – powiedział Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”. – Miała wyjść ze szpitala po niecałych dwóch tygodniach, ale kiedy dowiedziała się o Smoleńsku została tam ponad dwa miesiące – mówi lider PiS. Nie mógł opowiedzieć w tamtym czasie mamie o tym co stało się w Smoleńsku. – Stan jej zdrowia kompletnie to wykluczał, po prostu by tego nie przeżyła. Czekałem ponad miesiąc – mówi Kaczyński
– Wymyśliłem opowieść o wizycie brata i bratowej w Ameryce Południowej. O problemach z powrotem, z łącznością. Kiedy przestawała w to wierzyć wydrukowaliśmy specjalny numer jednego z dzienników w którym był artykuł potwierdzający moją opowieść – tłumaczy J. Kaczyński. A kiedy Jadwiga Kaczyńska w końcu poznała prawdę przeżyła szok. – Niemal zapadła się w sobie, cofnęła w walce z chorobą

W wywiadzie dla „GP” J. Kaczyński powraca też do czasów dzieciństwa, w których stawiano na antykomunistyczny przekaz wpajany przez rodzinny dom. – Mama zbudowała nam świat oczywistości. Od dzieciństwa wiedzieliśmy że PRL to nie jest kraj niepodległy, że komunizm jest nie do przyjęcia – mówi prezes PiS, który w młodości często słuchał wojennych opowieści mamy. – Tak często relacjonowała nam różne wojenne wydarzenia, które sama przeżyła lub które były udziałem bliskich jej osób, że my jako mali chłopcy mieliśmy w pewnym momencie poczucie iż tę wojnę sami przeżyliśmy
/KS/www.se.pl/ /16.1.2019/

Ś.P. JADWIGA KACZYŃSKA

5 ROCZNICA ŚMIERCI

MSZA W WARSZAWIE

17 STYCZNIA 2018

Przed pięciu laty, 17 stycznia 2013 r. odeszła ś.p. Jadwiga Kaczyńska – moja i mojego Brata Lecha Mama
31 grudnia 2017 r. minęła 91 rocznica Jej urodzin
Była mądrą, dobrą Kobietą, troskliwą Matką, niosła ze sobą i przekazywała innym piękną tradycję polskiej inteligencji, patriotyzmu, uczciwości, zaangażowania w sprawy innych, otwartości wobec ludzi bez względu na ich życiową pozycję, głębokiego przywiązania do rodziny i Kościoła
Była dla swoich najbliższych, dla mojego Brata i dla mnie, nauczycielem i podporą. Pozostała nią mimo bardzo ciężkiej choroby także w ostatnim okresie życia, po tragedii smoleńskiej
Pozostawiła po sobie najlepszą pamięć i niemożliwą do zapełnienia pustkę
Msza Święta w piątą rocznicę Jej śmierci zostanie odprawiona 17 stycznia o godz. 19 w Bazylice Świętego Krzyża w Warszawie
/syn Jarosław/

UCZCIŁ PAMIĘĆ MATKI
„Ta uroczystość jest dla mnie, dla syna Jadwigi Kaczyńskiej i brata Lecha Kaczyńskiego, czymś niezmiernie ważnym, wzruszającym” – powiedział w Starachowicach prezes PiS Jarosław Kaczyński, który we wtorek 16 stycznia uczestniczył tam we Mszy świętej odprawionej w przeddzień piątej rocznicy śmierci matki, Jadwigi
Matka Jarosława Kaczyńskiego oraz nieżyjącego prezydenta Lecha Kaczyńskiego pochodziła ze Starachowic /Świętokrzyskie/. W tym mieście wychowała się, na Kielecczyźnie spędziła okupację
Mszę św. odprawiono w starachowickim kościele Wszystkich Świętych. Po nabożeństwie prezes PiS złożył kwiaty pod tablicami upamiętniającymi matkę oraz brata i pozostałe ofiary katastrofy smoleńskiej. Tablice mieszczą się w Panteonie Pamięci Narodu Polskiego, zlokalizowanym przy parafii
„Chciałbym serdecznie wszystkim podziękować, za tę już piątą mszę” – zwrócił się do zebranych Jarosław Kaczyński. „Ta uroczystość jest dla mnie, dla syna Jadwigi Kaczyńskiej i brata Lecha Kaczyńskiego, czymś niezmiernie ważnym, wzruszającym. Czymś co przypomina nie tylko moją mamę, mojego brata, ale przypomina mojej mamy życie” – powiedział
„To miasto, w którym spędziła kilkanaście bardzo ważnych lat, w tym lata wojny, było dla niej takim nieustającym wspomnieniem, do którego ciągle wracała. Od wczesnego dzieciństwa, od czasu który pamiętam zawsze była mowa o Starachowicach, o dzieciństwie tutaj spędzonym, o wczesnej młodości, koleżankach i kolegach, ludziach i dramatach czasów wojny, a także o ludzkim życiu” – mówił Kaczyński
„Mama zawsze mówiła że w tym mieście mieszkało się jej lepiej”; „ludzie byli sobie bliżsi, że te relacje, które tworzą nasze życie, były cieplejsze, łatwiejsze”
„Mówiła że tu po prostu, w jakiejś mierze, ciągle pozostała jej mała ojczyzna” – wspominał prezes PiS

Życiorys Jadwigi Kaczyńskiej
Jadwiga Kaczyńska urodziła się 31 grudnia 1926 r. w Starachowicach jako córka inżyniera budownictwa Aleksandra Jasiewicza i Stefanii z Szydłowskich. W Starachowicach rodzina przebywała także w czasie wojny
W czasie okupacji hitlerowskiej była sanitariuszką Szarych Szeregów na Kielecczyźnie. Według not biograficznych które ukazywały się w mediach wstąpiła do konspiracyjnego harcerstwa w 1941 r., miała wówczas 14 lat; nadano jej pseudonim Bratek, należała do zastępu Zioła, zrzeszającego łączniczki. Po przyspieszonym kursie medycznym skierowano ją do pracy w starachowickim szpitalu, gdzie trafiali żołnierze ranni w akcji Burza. Kaczyńska ukończyła starachowickie I Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki
Jadwiga Kaczyńska była filologiem; pracowała w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, przez kilka lat uczyła języka polskiego
Napisała obszerną monografię bibliograficzną poświęconą Janowi Józefowi Lipskiemu, zmarłemu w 1991 r. opozycjoniście, krytykowi i historykowi literatury; znała go dobrze bo przez wiele lat pracowała z nim w IBL PAN. Napisała także wstęp do „Niemców” Leona Kruczkowskiego, a w 1992 r. wydała monografię tego pisarza. Była także współautorką „Słownika pseudonimów pisarzy polskich XV wieku – 1970 rok”
Zmarła w Warszawie 17 stycznia 2013 r. Została pochowana w rodzinnym grobowcu na warszawskich Starych Powązkach
W styczniu 2013 r. radni Starachowic jednogłośnie przyjęli uchwałę o przyznaniu Jadwidze Kaczyńskiej honorowego obywatelstwa miasta
W ubiegłym roku imieniem Jadwigi Kaczyńskiej nazwano jedną z ulic w Starachowicach, odcinek dawnej ulicy Józefa Krzosa, zaczynający się przy Rondzie Lecha Kaczyńskiego. Decyzję w październiku 2016 podjęli radni Starachowic, podejmując uchwały o zmianie nazw kilkunastu ulic w związku z tzw. ustawą dekomunizacyjną
/PAP/interia.pl/ /16.1.2018/

U PRZYJACIÓŁ W TBILISI

Prezes PiS-u Jarosław Kaczyński spotkał się 30 lipca w Tbilisi z prezydentem Gruzji Micheilem Saakaszwilim oraz przebywającym w areszcie byłym premierem Vano Merabiszwilim

Saakaszwili w obecności Polaków mieszkających w Gruzji odznaczył Jarosława Kaczyńskiego Orderem Zwycięstwa św. Jerzego. Mówił o zasługach prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz Jarosława Kaczyńskiego dla niepodległości Gruzji. Prezes PiS-u oraz prezydent Saakaszwili w trakcie spotkania rozmawiali m.in. o stanie demokracji w Gruzji, sytuacji na Kaukazie oraz stosunkach rosyjsko-gruzińskich. Po uroczystościach w Pałacu Prezydenckim Micheil Saakaszwili oraz Jarosław Kaczyński złożyli kwiaty przed pomnikiem Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi
Wcześniej prezes PiS-u rozmawiał pół godziny z byłym premierem Vano Merabiszwilim, który przebywa w areszcie. – Warunki w jakich przebywa były premier Gruzji są niewyobrażalne. Takich praktyk nie spotyka się w cywilizowanym świecie. Były premier jest pozbawiony kontaktu ze światem, przebywa w małej celi. Ta wizyta była wstrząsająca – powiedział po spotkaniu Kaczyński. Jego zdaniem wskazuje to że sytuacja w Gruzji jest niepokojąca

Politycy PiS-u zapowiedzieli poruszenie kwestii warunków w jakich przetrzymywany jest Merabiszwili na forum polskim, UE oraz Rady Europy. Z kolei eurodeputowani PiS-u zapowiadają na 3 września wysłuchanie publiczne dotyczące Gruzji w Parlamencie Europejskim. Te kwestie Kaczyński zamierzał też poruszyć podczas wieczornych rozmów z premierem Bidziną Iwaniszwilim, politycznym przeciwnikiem prezydenta Saakaszwilego. Premier jest oskarżany przez obóz prezydencki o zapędy dyktatorskie i dokonywanie politycznej zemsty na przedstawicielach poprzedniego rządu. Tym właśnie tłumaczone jest aresztowanie Vano Merabiszwilego. Jego obrońcy przekonują że prokuratura nie ma żadnego dowodu na rzekome nadużycia władzy oraz korupcję i działa na polityczne zlecenie premiera. Pojawiają się też obawy że kiedy jesienią z urzędu odejdzie prezydent Saakaszwili, on także dostanie się w tryby machiny śledczej
/nd/ /31.VII.2013/

DO JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO

Ojczyzna jest w potrzebie – to znaczy: łajdacy
Znów wzięli się do swojej odwiecznej tu pracy

Polska – mówią – i owszem to nawet rzecz miła
Ale wprzód niech przeprosi tych których skrzywdziła

Polska – mówią – wspaniale lecz trzeba po trochu
Ją ucywilizować – niech klęczy na grochu

Niech zmądrzeje niech zmieni swoje obyczaje
Bo z tymi moherami to się żyć nie daje

I znowu są dwie Polski – są jej dwa oblicza
Jakub Jasiński wstaje z książki Mickiewicza

Polska go nie pytała czy ma chęć umierać
A on wiedział – że tego nie wolno wybierać

Dwie Polski – ta o której wiedzieli prorocy
I ta którą w objęcia bierze car północy

Dwie Polski – jedna chce się podobać na świecie
I ta druga – ta którą wiozą na lawecie

Ta w naszą krew jak w sztandar królewski ubrana
Naszych najświętszych przodków tajemnicza rana

Powiedzą że to patos – tu trzeba patosu
Ja tu mówię o sprawie odwiecznego losu

Co zrobicie? – pytają nas teraz przodkowie
I nikt na to pytanie za nas nie odpowie

To co nas podzieliło – to się już nie sklei
Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei

Którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu
Jarosławie! Pan jeszcze coś jest winien Bratu!

Dokąd idziecie? Z Polską co się będzie działo?
O to nas teraz pyta to spalone ciało

I jest tak że Pan musi coś zrobić w tej sprawie
Niech się Pan trzyma – Drogi Panie Jarosławie

/Milanówek – 19 kwietnia 2010/ /Jarosław Marek Rymkiewicz, „Wiersze polityczne”/

*****

WYKRĘCONA RĘKA TUSKA

Rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim, prezesem Prawa i Sprawiedliwości

Panie prezesie, rozmawiamy przed kongresem PiS-u na Śląsku. Czego pan oczekuje od tego wydarzenia?
Kongres z jednej strony jest częścią partyjnej rutyny, trzeba wybrać nowe władze i my w tym względzie zdecydowaliśmy się na pewne przyspieszenie, być może – ale to będzie decyzja kongresu – nastąpi skrócenie kadencji władz z czterech do trzech lat, jako trwała reguła. Jednocześnie jest to także wydarzenie wpisujące się w aktualne potrzeby, które odczuwamy jako partia, ale które są istotne także dla kraju. Potrzeba pierwsza odnosi się do Śląska i sprowadza się do wyraźnego powiedzenia że ten region jest, jak kiedyś, fundamentem polskiej gospodarki. Zgromadzony tu zasób tradycji pracy powinien być wykorzystany, a nie niszczony. Na Śląsku jest także wielki potencjał intelektualny, związany z funkcjonowaniem tam ważnych środowisk akademickich. I to także trzeba wykorzystać lepiej niż dotychczas
Będzie więc jakaś specjalna „śląska” część kongresu?
Tak. I nie jest to nic nowego, bo już przed 20 laty, jeszcze jako Porozumienie Centrum, moje środowisko polityczne miało jasną ofertę dla Śląska. Chcemy by i tym razem wyraźnie wybrzmiała nasza opinia na temat rangi Śląska na mapie Polski, miejscowej tradycji, wiary. Cieszę się że na zakończenie kongresu – 30 czerwca zaplanowana jest Msza św. w katowickiej katedrze. To wszystko jest ogromną wartością i chcemy by nie była ona niszczona ani dezawuowana, ale umacniała się i żeby Śląsk był, być może, najważniejszą lokomotywą naszego rozwoju
Ale PiS-owi dotąd nie szło najlepiej na Śląsku w kolejnych wyborach
Różnie to wyglądało. W 2005 r. praktycznie mieliśmy ten sam wynik, co Platforma. Ale to nie jest zagadnienie o którym chciałbym rozmawiać z perspektywy partyjnej. Dla nas Śląsk jest ważny z perspektywy całego kraju i jego potrzeb. Szukamy zasobów które pozwolą Polsce na dalszy rozwój, by pod względem poziomu PKB osiągnąć poziom podobny do niemieckiego – taki jest nasz cel w wymiarze ekonomicznym. Poza tym my mamy jeszcze jeden istotny cel – utrwalanie wspólnoty narodu polskiego, jego siły i wartości. Jest to również związane z oceną wartości religii w życiu wspólnoty narodowej. Nie jest przypadkiem że już w 1991 r. mówiłem tutaj że Kościół w Polsce jest depozytariuszem jedynego powszechnie znanego systemu wartości. Nawet więc gdyby ktoś był niewierzący, ale uważał się za polskiego patriotę, nie może Kościoła atakować, lecz powinien go bronić. I my, nie będąc partią konfesyjną, bardzo mocno to podkreślamy
Ale jest też śląska specyfika z którą miał pan problem. Niektóre pana wypowiedzi na temat Śląska były różnie interpretowane
Na skutek manipulacji, bo moim słowom przypisywano inne znaczenie, niż w rzeczywistości miały. Moje stanowisko w tej kwestii jest niezmienne i sprowadza się do stwierdzenia że śląskość jest odmianą polskości, bardzo cenną, którą powinniśmy podtrzymywać. Bogactwo Polski polega m.in. na tym że nasza kultura jest bogata i odmienna w różnych przejawach i wydaniach. Nie ma także żadnych powodów by ją na siłę ujednolicać. Kto zna Polskę – a ja ją znam, bo od 20 lat nieprzerwanie jeżdżę po kraju, spotykając się z ludźmi – ten wie jak te regionalne różnice są znaczne. Ale ja je przyjmuję jako bogactwo, a nie jako problem
Jak rozumiem popiera pan ideę budowy pomnika Wojciecha Korfantego w Warszawie, wysuniętą niedawno przez prezydenta Komorowskiego?
Oczywiście że popieram. Jego pomnik powinien w Warszawie stanąć bo był to polityk który bardzo się przysłużył Polsce i Śląskowi
Mamy tu jednak środowiska które rozwadniają polską tożsamość Śląska, zarówno w wymiarze historycznym jak i współczesnym
Z tym się nie zgadzam. Nie mam wątpliwości że w powstaniach śląskich walczono o polski Śląsk i że nie była to wojna domowa, jak to niektórzy dzisiaj próbują interpretować. Nie można więc przeciwstawiać śląskości polskości, a na wielu cechach tego regionu, na przykład etosie pracy, trzeba się po prostu wzorować
A tak zwyczajnie lubi pan Śląsk? Lubi pan tu bywać, niekoniecznie jako polityk?
Niestety moje pobyty tutaj, zresztą jak i w innych regionach Polski, najczęściej związane są z obowiązkami służbowymi. Ostatni raz prywatnie byłem na Śląsku jeszcze w czasach KOR-owskich, kiedy razem z bratem mieliśmy kontakt z tutejszymi środowiskami opozycyjnymi. Ale bez żadnej kokieterii mogę powiedzieć że Śląsk naprawdę lubię. Jednocześnie patrzę na ten region jak na wielkie wyzwanie, gdzie wiele rzeczy można poprawić, ulepszyć. Dam panu przykład. Jestem pod wrażeniem architektury Śląska, piękna secesji w wielu miastach tego regionu, która jednak nie jest wystarczająco odkryta i właściwie utrzymana. Dlatego mówimy że potrzebny jest regionalny plan dla Śląska, i my go stworzymy. Wiem że to nie jest proste i będzie dużo kosztowało. Wiem że nie zrobimy tego z dnia na dzień. Ale stwórzmy jednak taki plan, który byłyby wyzwaniem dla całego pokolenia i szansą, zarówno dla Śląska, jak i dla Polski. Powinien on zawierać zarówno perspektywę dla przemysłu ciężkiego, uwzględniającą tutejsze zasoby naturalne, wiedzę, doświadczenie oraz etos pracy, jak i wspierać nowe technologie oraz miejscowe zasoby intelektualne
Fakty są takie że Unia Europejska ze swymi normami klimatycznymi będzie od nas wymagać raczej odchodzenia od górnictwa, a nie jego rozwoju
Wśród różnych złych rzeczy które zrobił premier Tusk brak weta dla pakietu klimatycznego jest jedną z najgorszych, bo stanowić będzie bardzo poważne obciążenie dla naszego PKB
Może nie dało się tego uniknąć?
W Unii Europejskiej trzeba się umieć rozpychać, w ramach troski o narodowy interes. Płynięcie z głównym nurtem to żadna polityka. Z okresu kiedy byliśmy u władzy wyniosłem doświadczenie że można się tam rozpychać, i że przynosi to rezultaty. Trzeba tylko chcieć i wiedzieć że to nie zapewnia dobrej prasy na Zachodzie, natomiast na poziomie realnej polityki przynosi dobre skutki. Angela Merkel broniła nas na szczycie z Putinem w Samarze. Może robiła to bez szczególnego entuzjazmu, ale robiła
Chodziło o konflikt o sprzedaż polskiego mięsa na Wschodzie?
W istocie to nie był konflikt o jakość polskiego mięsa której nikt tak naprawdę nie kwestionował. To był konflikt o to czy wobec nas mają zastosowanie te same zasady co wobec innych krajów Unii Europejskiej. To był konflikt o polski status. Czy Rosja musi przestrzegać w kontaktach z nami tych zasad które są zawarte w umowie podpisanej przez nią z Brukselą, czy nie musi. Powiedzieliśmy to wyraźnie unijnym przywódcom, którzy musieli nasze zdanie uwzględnić w relacjach z Rosją
Na Śląsku silna jest „Solidarność”, a pan zawarł niedawno z tym związkiem porozumienie o współpracy. Co jest jego celem?
Mamy wspólną diagnozę przynajmniej w jednej, za to ważnej sprawie, a mianowicie że możliwości dalszego rozwoju Polski opartego na taniej sile roboczej się wyczerpały. W Polsce rzeczywiście jest tania siła robocza, ale my nie wygramy konkurencji pod tym względem z Chinami czy podobnymi krajami. Dlatego musimy zmienić nasz model rozwoju gospodarczego. Zabiegi prosocjalne, propracownicze dzisiaj mają dużą moc, jeżeli chodzi o unowocześnianie polskiej gospodarki, bo zmuszają polską klasę właścicielską do innej postawy
Gdyby pan rządził reforma emerytalna byłaby zmieniona tak jak postulowały to związki?
Przejście na emeryturę w wieku 67 lat nie może być przymusowe. Trzeba więc przywrócić wiek 65 lat dla mężczyzn i 60 lat dla kobiet, jako dający uprawnienia emerytalne. Natomiast należy pozostawić wiek 67 lat jako możliwość do wyboru
Problemem są także tzw. umowy śmieciowe
W procesie rozłożonym na pewien czas, na przykład dwa lata, także i ten problem powinien zostać zlikwidowany
A elastyczny czas pracy?
Elastyczny czas pracy w rozliczeniu rocznym to po prostu niewola. To właśnie ten mechanizm na który w żadnym wypadku się nie zgadzamy. Efektem jest traktowanie pracownika, a więc bardzo niskie płace, bardzo niskie inne koszty pracy i relacja pracodawca–pracownik przypominająca nawet nie wiek ubiegły, ale XIX stulecie. Tą drogą daleko nie zajedziemy
Związkowcy postulują także by zamknąć supermarkety w niedziele
Jestem za tym, ale to sprawa którą należałoby rozstrzygnąć metodami demokracji bezpośredniej
A więc przez referendum?
Najlepiej. Gdyby zaś społeczeństwo zdecydowało że handel w niedzielę jest dopuszczalny, wówczas właściciele powinni uwzględnić dodatkowych pracowników, by zasadnicza część załogi mogła korzystać z prawa do niedzielnego wypoczynku. To jest ponad 350 tys. pracowników którym niedzielny wypoczynek także się należy
Wśród kwestii wzbudzających wielkie społeczne emocje jest problem uregulowań procedur in vitro. Jakie jest pana stanowisko w tej kwestii?
Od dawna jesteśmy zwolennikami zakazu legalizacji metody in vitro, która nie jest żadną formą leczenia bezpłodności. Musimy być konsekwentni, skoro jesteśmy przeciw aborcji, musimy być także przeciw in vitro
W przypadku aborcji nie byliście jednak za jej całkowitym zakazem. Tego dotyczył przecież spór z marszałkiem Markiem Jurkiem
To bardzo zmitologizowana sprawa. Wszystkie jego postulaty zostały wówczas spełnione, co – przyznaję – w tamtym klubie PiS-u nie było oczywiste. Dzisiaj pod tym względem jest u nas praktycznie jednomyślność, a ugrupowanie Marka Jurka będzie startować z naszych list
Czy więc byłby pan za wprowadzeniem całkowitego zakazu aborcji?
Klub Parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości zajął w tej sprawie jasne stanowisko i to jest też mój pogląd
Notowania PiS-u systematycznie idą w górę, Platforma Obywatelska ma coraz więcej problemów. Przewiduje pan możliwość przedterminowych wyborów?
Sondaże nie są najważniejsze, natomiast niewątpliwie mamy do czynienia także z pewną dezintegracją obozu władzy. Jeżeli może dojść do przedterminowych wyborów, to właśnie z tego powodu. Można rządzić mając poparcie na poziomie 5 proc. jeżeli władza jest zintegrowana. Widać jednak gołym okiem że Platforma Obywatelska nie jest zintegrowana, i to może doprowadzić do kryzysu
Co dalej ze śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej?
Zespół ekspertów pod kierunkiem pana Laska pokazał coś co z niewielkimi retuszami powtarzało zasadnicze tezy raportu Anodiny. Natomiast w tym co dzisiaj robi – wycofuje się nawet ze swoich wcześniejszych ustaleń, stając już całkowicie na gruncie rosyjskich twierdzeń. To dla mnie dowód że zespół Laska w nowym wcieleniu nie powstał dla polskiego społeczeństwa, a to co mówi jest adresowane głównie do Rosjan
Z czego to wynika?
Tusk w stosunkach z Putinem popełnił błąd zupełnie dziecinny. Dał się Putinowi złapać za rękę podejmując z Kremlem grę przeciw własnemu prezydentowi
W jaki sposób?
Zrobił to rozdzielając wizyty w Katyniu. Podjął w ten sposób naiwną grę z byłym oficerem KGB. W istocie sam podał mu rękę, więc nie powinien się dziwić że ta ręka została mu później wykręcona. Akurat to Putin umie robić świetnie. Dlatego Tusk musi przyjmować to co Miedwiediew powiedział po katastrofie: że sobie nie wyobraża by wyniki polskiego śledztwa były inne od rosyjskiego. A ponieważ jednak trochę się odchylały, jeszcze do tego doszły ustalenia komisji Macierewicza, w związku z tym trzeba było to naprawić. Dlatego mamy teraz zupełnie niewiarygodną, a czasem nawet śmieszną opowieść pana Laska, w której próbuje się białe nazywać czarnym, choć na podstawie dostępnych dokumentów można mu udowodnić że mówi nieprawdę. Dlatego jest rzeczą jasną że bez zmiany władzy tej sprawy do końca nie wyjaśnimy
Załóżmy więc że wygrywa pan wybory i staje na czele rządu. Co pan robi w sprawie śledztwa smoleńskiego?
W naszym programie, o którym będziemy dyskutować na kongresie, jest zapisany pomysł by stworzyć coś na kształt amerykańskiej komisji badającej wypadki lotnicze, by zbadać przyczyny katastrofy od strony technicznej. Ponieważ jednak w tej sprawie wiele zdarzyło się także później, przed nieszczęściem oraz po nim, i nie są to wydarzenia o charakterze technicznym, będzie musiał być powołany również jakiś organ o charakterze komisji, choć raczej nie sejmowej, mający daleko idące uprawnienia, by te wszystkie inne sprawy wyjaśnić
Najważniejsze dowody są jednak nadal w Rosji
To prawda, ale jest także pytanie: dlaczego one ciągle tam są. Czy uczyniono wszystko co możliwe w świetle prawa by zostały nam zwrócone? W moim przekonaniu tak się nie stało
Rząd próbuje coś zrobić w tej sprawie, ale jest bezradny. Pan będzie skuteczniejszy?
Jest bezradny w ramach tej wykręconej ręki oraz przyjętego z góry założenia że płynie w głównym nurcie polityki, unikając wszelkich napięć z Rosją, bo Zachód, a szczególnie Berlin, nie lubi konfliktów z Rosją. My nie będziemy tak skrępowani, dlatego rzeczowo, wykorzystując wszystkie dostępne w tej sprawie środki i możliwości – a zapewniam pana że one istnieją – przeprowadzimy to śledztwo do końca. I w tej sprawie także musimy być konsekwentni
/rozm. Andrzej Grajewski/gn/ /23.VI.2013/

Jarosław Kaczyński – doktor nauk prawnych, po 1989 r. premier, poseł i senator; przed Sierpniem 80 działał w opozycji, jako współpracownik KOR, a później zaangażował się w działalność NSZZ Solidarność; współtworzył partię Porozumienie Centrum, a w 2001 r. z bratem Lechem zakładał partię Prawo i Sprawiedliwość, która pod jego kierownictwem wygrała w 2005 r. wybory parlamentarne; był premierem w latach 2006–07

*****

CHARYZMATYCZNY KACZYŃSKI

Obecnie prezes Jarosław Kaczyński jest najbardziej charyzmatycznym politykiem w Polsce i na każde swoje spotkanie przyciąga tłumy, i prawie zawsze mamy sytuację taką że nawet największe sale jakie wynajmujemy nie mieszczą wszystkich zainteresowanych spotkaniem z Jarosławem Kaczyńskim
/Jarosław Sellin/Polsat News/ /26.II.2013/

*****

GDYBY NIE BYŁO SMOLEŃSKA…

Mama była bardzo chora, wiele przeżyła, przeszła więcej niż można sobie wyobrazić, także w ostatnich latach życia. Mimo to mogła jeszcze kilka lat żyć. To są moje, syna, myśli w tym czasie /…/

Związek tragedii smoleńskiej ze zdrowiem mamy był bezpośredni. Wylew jakiego doznała był skutkiem tego co się działo przed pierwszą rocznicą tragedii. Widziała niestety, choć starałem się ją chronić, tę uruchomioną wtedy potworną kampanię nienawiści. Widziała że odbierane jest nam nawet prawo do godnego uczczenia śmierci jej ś.p. syna, mojego brata, prezydenta RP, jego żony i elity państwowej, która zginęła w Smoleńsku. Wtedy zaczął się cały ciąg komplikacji zdrowotnych, zakażeń szpitalnych. Tak, gdyby nie było Smoleńska, mama nie doznałaby wylewu i na pewno by żyła

/…/ Robiłem wszystko co mogłem by ten przemysł pogardy nie docierał do niej, ale to było trudne. Mówiłem: „Nie czytaj, nie oglądaj, nie słuchaj, bo zwariujesz”. Ale tłumaczyła że nie może zamknąć się na świat, że musi mieć kontakt z tym co się dzieje. Do ostatnich dni starała się utrzymywać liczne przyjaźnie i znajomości /…/
Mama przekazała nam coś co można określić światem wartości – dziś często jest to nazywane kodem kulturowym, ale sprowadza się to do przekazania dzieciom że istnieje wiele oczywistych spraw. Oczywiste są pewne wartości, postawy, zachowania. Wywodziło się to wprost z XIX w. Jej tata był wprawdzie polskim socjalistą, ale już jego bracia byli oficerami. Wychowała się w dobrym polskim domu, z wyraźnym nastawieniem katolickim, co wśród inteligencji nie było wtedy takie oczywiste. W domu często bywali księża. Obyczaje były surowe. Starsze panie, seniorki rodu, całowali w rękę nie tylko mężczyźni, ale i kobiety. Mama potrafiła zresztą z tego stylu żartować, mówiąc że zmorą były dla niej pięciodaniowe obiady z przekąskami, przystawkami, pierwszym i drugim daniem, deserem. A dla mężczyzn na koniec jeszcze kieliszek mocnej nalewki. Ale oczywiście najważniejszy był świat wartości, przekonanie że polskość nas tworzy i musimy o nią dbać /…/

Pod koniec życia mawiała że jej pokolenie trafiło na straszne czasy. Najpierw wojna i hitleryzm, a później na blisko pół wieku komunizm. /…/ Uczyła języka polskiego, bardzo uczciwie, za co zresztą obrywała. Wzywano ją do kuratorium za przekazywanie wiadomości o twórczości nielubianych przez władzę autorów, choćby Zofii Kossak-Szczuckiej
/…/ Pomagała ludziom, jak umiała; wielu uczniów ucząc prywatnie, za darmo, doprowadziła do matury. /…/ Ostatnią uczennicę miała na przełomie lat 90 i nowego stulecia. Przekonała ją, co było chyba nawet ważniejsze, że warto się uczyć. Dziewczyna skończyła polonistykę

Kochała literaturę. Była dla niej niezmiernie ważna, przeżywała książki, oburzała się na szmiry, uwielbiała dobre lektury. Rozumiała awangardę, potrafiła zinterpretować każdy wiersz, choćby w naszym odczuciu był bełkotem. Lubiła literaturę polską, klasykę, podobnie jak literaturę angielską. Czytała nam Trylogię. To był właśnie element tego wychowania. Istniał pewien zasób lektur które Polak musiał znać
W naszej – mojej i Leszka – działalności politycznej mamy było bardzo dużo. Nasze przekonanie, często wbrew niemal całemu światu, że Polska nie może być taka jaka rodziła się po 1989 r. brało się z jej wychowania, z wartości jakie nam przekazała, z poczucia że coś jest oczywiste. Z przekonania że istnieje system zasad bez którego społeczeństwo nie może funkcjonować. To przesłanie pozostaje aktualne /…/
/Jarosław Kaczyński o swojej ś.p. mamie Jadwidze Kaczyńskiej/ /Tygodnik W Sieci, 4-10.II.2013/

*****

DLA POLSKI MOŻNA OD BOGA WYMAGAĆ WIĘCEJ

– Mój brat miał poczucie że jego obowiązkiem wobec Polski jest ponownie wygrać wybory prezydenckie – powiedział Jarosław Kaczyński. 15 listopada został uruchomiony portal Ruchu Społecznego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego: www.lechkaczynski.org. Ma przywracać prawdę o zmarłym prezydencie

Rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim

Wśród różnych tez na temat prezydenta często pojawia się w publicznych wypowiedziach że Lech Kaczyński nie przepadał za polityką, a na dodatek był podporządkowany panu, realizował wymyślone przez pana zadania
To kompletnie nieprawda i mam nadzieję że uda się na trzecią rocznicę śmierci opublikować biografię polityczną mojego brata, a wtedy teza ta zostanie ostatecznie ośmieszona za pomocą dokumentów. W wielu wypadkach Leszek miał inne zdanie niż ja i w naszych wspólnych planach politycznych stawiał na swoim, choć były też sytuacje kiedy to ja stawiałem na swoim. Tak się złożyło że częściej uprawialiśmy politykę równolegle niż bezpośrednio współpracując. Leszek nie miał absolutnie zacięcia partyjnego, przez jakiś czas był szefem PiS-u, ale został nim niechętnie. Był za to świetnym działaczem związkowym i to że faktycznie był bardzo dobry w kierowaniu strukturami Solidarności można przeczytać nawet w książce tak wrogich osób jak Jarosław Kurski z Gazety Wyborczej. Później został parlamentarzystą. Z tamtego czasu zapamiętałem polemiki Leszka z Jerzym Hausnerem, bo panowie mówili do siebie nie per panie pośle, tylko per profesorze. Polemizowali na poziomie seminaryjnym i dzięki temu mieliśmy wykłady w sejmie. Gdyby tak dzisiaj wyglądały dyskusje parlamentarne… Kiedy przeszedł do Biura Bezpieczeństwa Narodowego, to dzięki jego pracy tam, a potem w NIK-u, zdobyliśmy dużą wiedzę na temat systemu III RP

W jaki sposób?

Dzięki pracy Leszka w BBN-ie nieprawdopodobnie dużo dowiedzieliśmy się o tym jak służby hulają w Polsce, w polityce i gospodarce. Ułatwiała to pewna niejasność prawa. Sądzono bowiem niekiedy że BBN jest instytucją nadrzędną wobec Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Urzędu Ochrony Państwa, że było takim superbiurem rządzącym wojskiem i bezpieką. Początkowo myślano też że Leszek jest człowiekiem Wałęsy i ludzie ze służb biegali do niego i przekazywali mu różne informacje, donosili na siebie. Przez krótki czas, dopóki Wałęsa nie zorientował się że Leszek nie ma zamiaru realizować jego polityki układów, mój brat mógł więc dowiedzieć się o naszej rzeczywistości bardzo dużo. W jego przedpokoju aż kłębiło się od ludzi którzy opowiadali ciekawe rzeczy. A przez brata dowiadywałem się o nich i ja. Najbliżej współpracowaliśmy ze sobą kiedy był ministrem sprawiedliwości. Byłem posłem, miałem czas i dużo mu pomagałem. Nawet jak trafiłem do szpitala, wstawałem o 6 rano i zabierałem się do roboty. Byłem dla niego trochę takim merytorycznym sekretarzem. Przekazywałem mu różne pomysły, poprawiałem wywiady

Jak ocenialiście transformację?
Jeżeli mieliśmy jakieś złudzenia co do niej, to trwało to może pierwsze dwa miesiące, później wiedzieliśmy już co się dzieje. Nasza ocena transformacji oparta była zresztą na znajomości teorii państwa i prawa. Są pewne reguły życia politycznego, państwowego, których nie da się przeskoczyć. Jeżeli państwo je odrzuci tym samym nie ma prawa dobrze działać. Nie można ogłosić że państwo jest praworządne, czy twierdzić że tworzy się państwo prawa, jeżeli ciągle istnieją postkomunistyczne struktury sądowe i całkowity brak równowagi społecznej. To niewykonalne, tak jak pewne rzeczy w fizyce. Kiedy jedna grupa ma zbyt dużą przewagę to zawsze wykorzysta zdominowane przez siebie instytucje państwa do walki z grupami słabszymi i potwierdzenia swojej dominacji

Skąd wziął się pomysł by Lech Kaczyński kandydował na prezydenta Warszawy?
Ludwik Dorn wymyślił to wiosną 2002 r. a Leszek chętnie podchwycił. Zrobiliśmy badania z których wynikało że ma szanse wygrać z Andrzejem Olechowskim i te wybory jak wiadomo wygrał. Czas rządzenia Warszawą bardzo sobie cenił i później żartował: „Władzę to ja miałem w Warszawie, teraz mam tylko wpływy”. Leszek miał w Warszawie swój oddany zespół i lubił tę pracę. Miasto które zastał było w stanie kompletnego rozkładu, panował jeden wielki bałagan. W skali Warszawy rządy Platformy Obywatelskiej doprowadziły wtedy do tego samego co dziś mamy na skalę całej Polski. Leszek w krótkim czasie musiał wszystko uporządkować, przy ciągłym ostrym recenzowaniu go przez media. Nawet jak już został wybrany na prezydenta kraju, do końca urzędował, wypełniając obowiązki prezydenta Warszawy. Za to zresztą też go atakowano

Zachowanie mediów było dla niego zaskakujące?

Tak, zaskoczeniem był ogromny atak z jakim Leszek spotykał się przez całą prezydenturę. Wiedział że będzie krytykowany, ale nie spodziewał się że będzie to atak ciągły i totalny. Zaczęło się już od nocy wyborczej kiedy Justyna Pochanke ogłaszała wyniki. Powiedziała wtedy mniej więcej tak: „Mam dla państwa złą wiadomość, Lech Kaczyński wygrał wybory prezydenckie”. Później utwierdzało to Leszka w przekonaniu że musimy walczyć o drugą kadencję. Bo początkowo Leszek myślał tylko o jednej kadencji rezydenckiej, bo „za dużo od Boga nie można wymagać”. Ale później wręcz się zaciął by walczyć. Miał poczucie że jego obowiązkiem wobec Polski jest wygrać. Nie miał według sondaży wielkich szans, jednak ostatnie notowania przed śmiercią były coraz lepsze. W nocy przed 10 kwietnia, kiedy wracałem ze szpitala od mamy, dowiedziałem się że najnowsze wyniki są bardzo obiecujące…

/rozm. sp/gw/gpc/ /26.XI.2012/

NIE MA ZAMIARU OGLĄDAĆ „POKŁOSIA”

Jarosław Kaczyński nie ma najmniejszego zamiaru oglądać filmu „Pokłosie” w reżyserii Władysława Pasikowskiego. – Jestem skrajnie krytycznie nastawiony do tego co nazywam redukcją Polski – powiedział Kaczyński i dodał że hańbą jest finansowanie przez państwo polskie produkcji „Pokłosia”

Prezes PiS-u redukcją Polski nazywa działania grupki około 40 osób które są przypisywane Polsce i Polakom (mowa o scenariuszu filmu).
Kaczyński uważa że taki film nie powinien być finansowany przez Polskę: – Czymś zupełnie niesłychanym jest finansowanie tego przez polskie państwo. To niebywała zupełnie rzecz by tego rodzaju działanie, które szkodzi Polsce i szkodzi każdemu Polakowi, także temu kto się z głupoty w to angażuje, co nas degraduje w świecie, było finansowane ze środków Państwowego Instytutu Filmowego – powiedział.
Jarosław Kaczyński stwierdził że kiedy PiS dojdzie do władzy z pewnością nie dopuści do finansowania takich produkcji. Oczywiście Kaczyński szybko dodał że nie ma zamiaru nikomu zabraniać kręcić takich filmów, tylko żeby robił to z prywatnych środków.
/ada/se/ /18.XI.2012/

Jadwiga Kaczyńska o…

Narodzinach synów
Dziesięć dni przed porodem akuszerka – matka Tadeusza Gajcego – powiedziała mojej mamie że będą bliźnięta. Mama zachowała to przede mną w tajemnicy. Nie wiedziałam do końca. Kiedy zobaczyłam drugie dziecko byłam zupełnie zaskoczona. Pierwszy na świat przyszedł Jarek.. 45 minut później urodził się Leszek. Pierwszy rok był bardzo trudny. Ale następne już nie – chłopcy bawili się razem, potrafili zająć się sobą. Zaczęli mówić dość późno – mieli ponad dwa latka. Ale od razu pełnymi zdaniami…

O macierzyństwie
Nie byłam surową matką. Nigdy. Śmiać mi się czasem z synów chciało. Byli do bólu prawdomówni. Opowiadali mi o wszystkim. Przyznawali się do wszystkich psot, dwój, uwag. Prawdomówni są do tej pory. Myślę że nieźle wychowałam synów. Bo ja ich po prostu bardzo lubiłam, oprócz miłości do nich. Oni są bardzo mili, mają poczucie humoru. A jako bracia kochają się bardzo. Obaj są uczuciowi. A dziećmi byli naprawdę przezabawnymi
O karierze filmowej „dwóch takich”
Mój szwagier zgłosił ich do eliminacji. Ale zrobił to w dość nietypowy sposób – na wyrwanej z zeszytu kartce napisał dane moich synów i przesłał do wytwórni filmowej. Inni kandydaci dostarczali swoje zdjęcia – a tu tylko imiona, nazwisko i adres. Twórców filmu rozbawiła forma zgłoszenia. Postanowili dowiedzieć się kim są chłopcy. Przysłali mi zaproszenie na eliminacje. Synowie chcieli na nie pójść, więc poszliśmy
Lech i Jarosław prywatnie
Jarek znalazł kota Alika na wiejskiej szosie, gdzie leżał przejechany przez samochód. Myślał że trzeba go pochować, ale kot poruszył końcem ogona, więc zawiózł go do kliniki. Po dwóch tygodniach zadzwonili żeby zabrać zdrowego już kota. Jest u nas od ośmiu lat. Uwielbia Jarka. Kiedy on wraca, śpi już tylko z nim. A Leszek też zawsze miał w domu zwierzęta. Przywiózł ze sobą do Warszawy psa Tytusa i kotkę Molly
Jarek jest typem samotnika. Ma przyjaciół, wypróbowanych od lat, ale nie otacza się tłumami. Odpoczywa jeżdżąc po Polsce, w lesie, na wsi, spokojnie. Leszek lubi być wśród ludzi. Ma mnóstwo przyjaciół. W towarzystwie czuje się najlepiej. Jarek ma ogromne poczucie humoru. Wszystko potrafi przyjąć z dystansem, zawsze zażartuje. Musi się naprawdę bardzo źle czuć, by go opuścił dobry nastrój
O sympatiach Jarka
Leszek zawsze chciał się ożenić. Jarek chyba swego czasu też, choć okazało się że jego największą miłością jest polityka. Jedna z jego przyjaciółek, dziś matka kilkorga dzieci, powiedziała mi kiedyś że to Jarek ją rzucił, jak zaczął działać w KOR-ze. Podobały mu się różne dziewczyny, ale zawsze twierdził że to tylko przyjaźń
O prezydencie Lechu Kaczyńskim
Bardzo nie chciałam by Leszek jechał do Rosji. Wiedziałam co się dzieje w Rosji Putina. Wiedziałam o Gruzji, o roli jaką Leszek odegrał w wojnie 2008 r. Gdybym była zdrowa pewnie bardzo bym prosiła Leszka by tam nie leciał, ale nie byłam przytomna, można powiedzieć: byłam półprzytomna
O katastrofie smoleńskiej
Bardzo boli mnie że wrak tego samolotu ciągle jest tam, a nie w Polsce. To nasuwa mi podejrzenie że coś jest bardzo nie tak. Zginęli ludzie którzy byli na czele naszego państwa i państwo się o nich nie upomina. To znaczy że tego państwa właściwie nie ma, to znaczy że rządu nie ma. Wydaje mi się że oni bardzo się boją poznania tej prawdy. Albo ją znają i też się boją…
O przyszłości
Mam już 85 lat i jestem naprawdę bardzo chora. Nie będę już długo żyć. I bardzo się z tego cieszę. Natomiast muszę jeszcze trochę pożyć dla Jarka. Codziennie odmawiam różaniec, mam też swoje modlitwy. Wydaje mi się że one ochraniają Jarka tu na ziemi, Leszka i Marylkę, i tych wszystkich którzy tam zginęli, na górze, w niebie…
/gp/23.I.2013/