Jarosław Mańka

MACKIEWICZ ANTYKOMUNISTA

Bardzo ciekawy film zrobił Jarosław Mańka /scenariusz i reżyseria/. Bardzo ciekawy film o bardzo ciekawej postaci – „Józef Mackiewicz. W poszukiwaniu prawdy”

Kilka cytatów z filmu: „Jest ciągle odkrywany, jako pisarz który pisał prawdę. To pisarz który ma przed sobą przyszłość”! A Józef Mackiewicz nie żyje przecież od 1985 r. „Cechował go konsekwentny antykomunizm i jednocześnie konsekwentny antynacjonalizm”. „Zawsze pod prąd, zawsze myślał po swojemu. Klasyk polskiej literatury”

Cytat z samego Mackiewicza: „Komunistów wszelkiej maści trzeba zawsze rąbać…”
„Antykomunistyczny psychopata” – mówił o nim Zdzisław Najder w czasach Radia Wolna Europa. W radiu tym Mackiewicz był w głębokiej opozycji

Mackiewicz był można powiedzieć „wyklęty” w wielu środowiskach. W pewnym czasie był na niego nawet wyrok śmierci, na szczęście nie został wykonany… A jak wielu bardzo ceniło i ceni jego klasę jako literata, jego poziom jako autora najlepiej oddaje cytat z filmu Mańki wypowiedziany przez jednego z ekspertów: „Taki pisarz rodzi się raz na sto lat, albo może i rzadziej…”

„Bardzo trafnie diagnozował komunizm” – to inny cytat o Mackiewiczu z filmu. Pisarz kierował się maksymą „jedynie prawda jest ciekawa”

Taka jest zapowiedź filmu Mańki na youtubie: „Nie ma wątpliwości że Józef Mackiewicz był jednym z największych polskich pisarzy i publicystów XX w. Jednym z największych, a zarazem jednym z najbardziej nieznanych

Sejm RP, uznając wielkość dorobku Józefa Mackiewicza, ustanowił rok 2022 Rokiem Józefa Mackiewicza. Polski Sejm docenił pisarza którego przez całe swoje życie charakteryzował nieprzejednany, negatywny stosunek do komunizmu; który wytrwale wspierał idee niepodległości Polski, wolności i przyjaznego współistnienia narodów Europy Środkowo-Wschodniej; który zgodnie ze swoją dewizą ‚jedynie prawda jest ciekawa’ opisywał te wydarzenia z historii Polski i Europy, które inni próbowali ukryć lub zamilczeć

W filmie ‚Józef Mackiewicz. W poszukiwaniu prawdy’, wyprodukowanym przez Muzeum Historii Polski, twórcy starają się odpowiedzieć na pytania: na czym polegał fenomen Mackiewicza, pisarza który zdaniem jednego z ekspertów ‚nadal pisze’? Dlaczego jego twórczość do dziś wzbudza gorące spory? Film pokazuje pisarza wokół którego przez lata narosło wiele tajemnic i przekłamań. Pisarza który z powodu swojej niezłomnej postawy dosłownie ryzykował życiem. Twórcy podążają śladami Józefa Mackiewicza odwiedzając miejsca w których dorastał i mieszkał przyszły wielki pisarz /Wilno, Czarny Bór/. Wędrują także szlakiem powojennej odysei pisarza i jego żony Barbary Toporskiej /Londyn, Monachium/. O życiu i twórczości Mackiewicza opowiadają ludzie którzy mieli szansę go poznać osobiście, eksperci oraz miłośnicy jego prozy”

Mackiewicz był w niemieckiej komisji ekshumującej ciała ofiar zbrodni katyńskiej. Z tego powodu stał się niemal wrogiem publicznym nr 1 władz bolszewickiej Rosji. Dlatego musiał uciekać na Zachód, bo inaczej kacapy mogły go po prostu zabić. Był też przypadkiem świadkiem zbrodni w Ponarach, bo w owym czasie mieszkał w pobliżu. Wcześniej w 1917 r. zgłosił się do polskiego wojska by później walczyć z bolszewią w wojnie 1920 r.

Miał bardzo ciężko. Cały czas. Nawet… po śmierci! Mszę pogrzebową odprawiał jakiś bardzo niemądry ksiądz, odprawiał w sposób skandaliczny. Zmarł w Monachium, pochowano go w Londynie. Na grobie Mackiewicza jest napis o tym że jego prochy mogą być przeniesione wyłącznie na wileńską Rossę, czyli w rodzinne strony. Żył w latach 1902-1985

Bardzo wartościowy, dobrze, starannie zrobiony film, z bardzo dobrą muzyką! Warto obejrzeć! Brawa dla Jarosława Mańki za tę cenną pracę!
Autorzy: scenariusz i reżyseria Jarosław Mańka, zdjęcia Dominik Piątek, Grzegorz Liwiński, Łukasz Szymański, Rafał Pogoda, Jarosław Mańka, montaż Łukasz Szymański, muzyka Artlist.io
Tu film jest do obejrzenia: https://www.youtube.com/watch?v=UDYGsK56fPQ

Cezary Dąbrowski/zawszepolska.eu/ /2.1.2023/

SKANDALICZNA WYPOWIEDŹ NIEMIECKIEGO BISKUPA

Roszczenia wojenne przeszkodą na drodze do polsko-niemieckiego pojednania? Tak uważa niemiecki biskup

Większość Niemców uważa że Polsce nie należą się żadne reparacje. Tylko niewielka ich liczba – przeważnie starszych osób – uznaje że sprawa powinna być rzetelnie załatwiona

Przewodniczący Niemieckiej Konferencji Episkopatu biskup Georg Bätzing podczas uroczystego zakończenia walnego zgromadzenia Konferencji Episkopatu w Fuldzie /29 września/ wypowiedział się w sprawie problemów polsko-niemieckiego pojednania. Niemiecki duchowny w swojej wypowiedzi odniósł się m.in. do polskich żądań reparacyjnych wobec Niemiec za zniszczenie naszego kraju podczas II wojny światowej
Bp Bätzing ze smutkiem stwierdził że obecne roszczenia reparacyjne Polski będą… przeszkodą na drodze polsko-niemieckiego pojednania. W swojej wypowiedzi niemiecki biskup podsuwa receptę na prawdziwe pojednanie…

Właściwa droga do pojednania polega na wzajemnym poznawaniu się, wizytach, wspólnych projektach. Ta droga musi być kontynuowana i intensyfikowana. Uważam że w tym kontekście żądanie reparacji jest raczej przeszkodą niż wsparciem – powiedział niemiecki hierarcha

Słowa biskupa Bätzinga natychmiast przytoczyła Niemiecka Agencja Prasowa DPA. Depeszę agencji opublikowały też największe niemieckie dzienniki. W swojej depeszy, odnośnie wypowiedzi duchownego, DPA przypomniała że niedawno w Warszawie zostało przedstawione sprawozdanie wojenne w którym straty wyrządzone Polsce przez nazistowską III Rzeszę oszacowane zostały przez ekspertów na ponad 1.3 biliona euro

Wypowiedź niemieckiego biskupa wpisuje się w narrację Berlina według której Polsce nie należą się żadne reparacje, gdyż kraj nasz miał się ich zrzec w 1953 r. Niemiecki rząd odrzucając polskie roszczenia powołuje się także na Traktat dwa plus cztery z 1990 r., w którym zapisano „międzynarodowe skutki jedności niemieckiej”

Co ciekawe podczas przeprowadzonej niedawno w Niemczech przez Deutsche Welle sondy ulicznej na temat polskich roszczeń większość respondentów była przeciwna wypłaceniu Polsce odszkodowań wojennych. Argumentami za niewypłaceniem Polsce reparacji miało być m.in. przedawnienie czy członkostwo Polski w UE i pobieranie przez nasz kraj unijnych dotacji /niejako zamiast reparacji – Polska jest członkiem UE, dostaje dotacje, więc czego jeszcze chce…/. Pojawiły się jednak także głosy /szczególnie wśród osób starszych/ że sprawa reparacji powinna być przez Niemcy rzetelnie załatwiona

Wracając do słów biskupa Bätzinga że „właściwa droga do pojednania polega na wzajemnym poznawaniu się /…/”, to może warto przypomnieć iż Niemcy w latach 1939-1945 dokładnie – wzdłuż i wszerz – poznawali Polskę. Polacy takoż poznawali Niemcy i Niemców, tyle że jako robotnicy przymusowi, którym – podkreślam to – nie płacono za pracę. Jako duchowny biskup Bätzing mógłby też przypomnieć sobie że warunkiem pojednania i pokuty jest żal za grzechy i zadośćuczynienie. /Dla polsko-niemieckiego pojednania bardzo dużo zrobili Stefan Kardynał Wyszyński i Karol Wojtyła swoim „Listem do biskupów niemieckich”. Może warto go przypomnieć?/

W niemieckiej prasie, obok słów biskupa o roszczeniach polskich jako o przeszkodzie na drodze pojednania polsko-niemieckiego, pojawił się właśnie także apel niemieckiego publicysty Svena Felixa Kellerhoffa by Berlin zrezygnował z projektu upamiętniającego niemiecką okupację podczas II wojny światowej ze względu na groźbę sporów między krajami o to kto poniósł największe straty. A mnie się zdaje że być może jest jeszcze inny „wzgląd”: po co dokumentować niemiecką okupację i przypominać Niemcom co zrobili ich przodkowie? Przecież wtedy Polacy /i inni poszkodowani/ dalej będą się upominać o swoje /za Jarosław Mańka/fpg24.pl/ /7.10.2022/

INFILTRACJA USA I WATYKANU

„W latach trzydziestych wprowadziliśmy tysiąc stu mężczyzn do kapłaństwa by zniszczyć Kościół od wewnątrz” – przyznała w swojej książce „Szkoła ciemności” Bella V. Dodd

W tej opowieści droga do Watykanu wiedzie przez USA, ale po kolei…
W 1953 r. w amerykańskim Senacie przed Komisją śledczą ds. Działalności Antyamerykańskiej zeznawała komunistyczna działaczka związkowa Bella Dodd. Kongresmeni przesłuchujący tę byłą agentkę komunistyczną osłupieli ze zdziwienia kiedy dowiedzieli się że jednym ze sposobów planowanego przez ZSRR rozkładania Stanów Zjednoczonych od środka było wprowadzenie do katolickich seminariów młodych mężczyzn, którzy mieli za zadanie infiltrację Kościoła katolickiego i sianie zgorszenia

Dodd opowiedziała to tymi słowami: „W latach trzydziestych wprowadziliśmy tysiąc stu mężczyzn do kapłaństwa by zniszczyć Kościół od wewnątrz. Chodziło o to by ci ludzie zostali wyświęceni, a następnie wspięli się po drabinie wpływów i władzy jako prałaci i biskupi”

Wszystko zgodnie ze znaną agentom wywiadu ZSRR metodą pewnego chińczyka Sun Tsy, który opracował sposób rozkładania społeczeństwa wroga od wewnątrz. Pomysłodawcą akcji miał być – według Belli Dodd – sam Stalin, który w latach młodości był… prawosławnym seminarzystą i wiedział jak duży wpływ ma Kościół na funkcjonowanie państwa
Dla samej Belli Dodd wiara nie była ważna. Jej rodzice po przybyciu do USA na początku XX w. przestali chodzić do kościoła zajmując się zdobywaniem pieniędzy na wychowanie 10-ciorga dzieci

Bella postanowiła zostać nauczycielką i prawniczką. Po odwiedzeniu Włoch w latach 30 XX w. stała się radykalną antyfaszystką. To był haczyk przez który wpadła w komunistyczny kompot
Droga do działalności w komunistycznych strukturach wiodła ją początkowo przez działalność w związku nauczycieli Nowego Jorku oraz przez Komitet Literatury Antyfaszystowskiej, do którego dołączyła. Kiedy usłyszała że „Partia Komunistyczna w tym kraju stała się jedyną organizacją która walczyła z faszyzmem” postanowiła wejść w jej struktury. Bella szybko pięła się w górę i w krótkim czasie była w najwyższych władzach partii

Jej życie diametralnie się zmieniło kiedy poznała arcybiskupa Fultona J. Shenna, dzięki któremu nawróciła się
Swoje przeżycia opisała w książce „Szkoła ciemności” która – choć pierwszy raz wydana w połowie XX w. – nadal zaskakuje trafnymi /i aktualnymi/ diagnozami

Bella Dodd pisała m.in.: „Podczas tych zmagań pierwszy raz zrozumiałam jak ważnym elementem ruchu komunistycznego w Ameryce są nauczyciele. Byli obecni w zasadzie na każdym etapie pracy partyjnej. Wykorzystywano ich nie tylko jako darmowych instruktorów w edukacji partyjnej lecz również w czasie wakacji, kiedy podróżowali i odwiedzali osobistości partyjne za granicą. Przeważnie byli to bezinteresowni idealiści obsadzający jawne komitety i stanowili szkielet frakcji komunistycznej”

Nic dodać nic ująć. Była agentka wyznała że ideologią marksistowsko-leninowską była pochłonięta jak wiarą. Na szczęście dzięki arcybiskupowi Sheenowi odkryła wiarę prawdziwą. Bella Dodd na swojej drodze spotkała też niezwykłe małżeństwo katolickich teologów – Dietricha i Alice von Hildebrand. Tak się składa że przodek Dietricha – Bruno von Hildebrand – jako pierwszy obnażył błędy teorii ekonomicznych Marksa
Dietrich von Hildebrand czuł wielką odrazę i do komunizmu, i do narodowego socjalizmu, co poskutkowało że jako „wróg numer jeden narodowego socjalizmu” musiał w latach 30 XX w. uciekać z Niemiec do USA

Bella Dodd z małżeństwem Hildebrandów spotkała się kilkakrotnie w ich domu, m.in. w latach 60, po powrocie Dietricha von Hildebranda z Watykanu. Katolicki teolog podzielił się z nią podejrzeniem że Watykan jest mocno zinfiltrowany przez komunistyczne służby. Wtedy Dodd powiedziała znamienne słowa: „To pan profesor podejrzewa ja natomiast wiem na pewno że przynajmniej czterech kardynałów pracowało dla nas /dla komunistów/”

Poproszona wtedy o podanie konkretnych nazwisk zasłoniła się jednak poleceniem abpa Fultona Shenna /opiekuna duchowego/, by nie ujawniać którzy kardynałowie byli na pasku komunistów. Dodd przed swoją śmiercią /2021/ poleciła jednak Alice von Hildebrand zapisać przebieg tej rozmowy, której – podkreślmy – była ona świadkiem. Komentarz wydaje się zbędny. By wyrobić sobie zdanie trzeba trochę poszperać, a na pewno sięgnąć do źródeł /jak chociażby do rzeczonych wspomnień Belli V. Dodd – „Szkoła ciemności”/

Z biegiem czasu na światło dzienne wychodzą coraz to nowe tajemnice związane z Watykanem i innymi /nie tylko komunistycznymi/ tajnymi organizacjami, które próbują rozłożyć Kościół katolicki od środka. Zgodnie z metodą Sun Tsy /Jarosław Mańka/ /fpg24.pl/ /2.9.2022/

TAJEMNICE GLANOWA I IMBRAMOWIC

15 sierpnia – święto Wniebowzięcia Matki Bożej /zwane też świętem Matki Bożej Zielnej/ powszechnie kojarzone jest z Cudem nad Wisłą 1920 r. Tymczasem dzień ten upamiętnia i inne wydarzenie; 15 sierpnia 1863 doszło do krwawej bitwy powstańców styczniowych z Rosjanami w Imbramowicach na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, której epizodem była zwycięska obrona dworu w Glanowie, a potem cudowne ocalenie klasztoru norbertanek

Imbramowice to miejscowość malowniczo położona na skraju dużych lasów, gdzie pośród pól i wapiennych skałek wije się rzeka Dłubnia. Ta – można by rzec oaza spokoju – ma w swojej historii także dramatyczne chwile. 15 sierpnia 1863 doszło tutaj do niezwykle zaciętej bitwy powstańczego oddziału braci Habichów z trzykrotnie liczniejszymi carskimi sołdatami. Powstańcy, w sile ok. 400 żołnierzy, wyruszyli 14 sierpnia z Krakowa, przekraczając granicę zaboru austriackiego i rosyjskiego. Po potyczce z Rosjanami pod Pieskową Skałą postanowili wypocząć w Imbramowicach. Jednak ich tropem, z kilku stron, podążali Rosjanie. Polacy osaczeni przez przeważające siły rosyjskie musieli podjąć krwawą bitwę w Imbramowicach. Jej epizodem była bohaterska obrona dworu w sąsiedniej wsi Glanów, gdzie 19 obrońców przez kilka godzin wiązało rosyjskie siły zadając atakującym duże straty

Dowodzący powstańcami bracia Habichowie, wiedząc o nadchodzących od strony Olkusza /przez sąsiednią wieś Glanów/ kolejnych oddziałach rosyjskich, zlecili hrabiemu Aleksandrowi Krukowieckiemu obsadzenie wąwozu małym, 20-osobowym oddziałem saperów. Tam – w wyniku strzelaniny – ranny w łydkę został rosyjski dowódca książę Aleksy Iwanowicz Szachowski /który od tej pory dowodził bitwą z karczmy/

Polak umiera, ale się nie poddaje
Powstańcy Krukowieckiego, odcięci przez Kozaków od głównych sił, szukali miejsca do obrony – znaleźli je w glanowskim dworze. Carscy żołnierze natychmiast przypuścili atak na dwór, skutecznie jednak odparty przez obrońców, m.in. dzierżawcę Leona Rutkowskiego i jego syna /Rutkowski, wprawny strzelec, był weteranem Powstania Listopadowego/

Hrabia Aleksander Krukowiecki
Wtedy Rosjanie podpalili zabudowania gospodarcze i dach dworu. Kiedy jeden z obrońców przyznał że woli samobójczą śmierć niż oddanie się w ręce Rosjan Krukowiecki zbeształ go: „Dziś święto Matki Boskiej! Ufam że wyjdziemy zwycięsko! Ufność w pomoc Matki Boskiej nie zawiodła mnie nigdy”. Obrońców chroniła przed ogniem solidna gliniana powała, a przed Rosjanami niezwykłe celne oko Krukowieckiego, Rutkowskiego i ppor. Staszewskiego

Doszło do rozejmu. Obrońcy pozwolili zabrać Rosjanom rannych, a ci zaproponowali nietykalność kobiet i dzieci znajdujących się we dworze. Dzięki temu ocaleli żona i syn Rutkowskiego, jednak Kozacy /łamiąc słowo/ ciężko postrzelili służącą. Takie zachowanie wzmogło opór obrońców, którzy zaplanowali /po wystrzelaniu amunicji/ atak na bagnety, szykując się na pewną śmierć. Kiedy rosyjski oficer zaproponował honorową kapitulację dowodzący obroną hrabia Krukowiecki /nawiązując do słynnej odpowiedzi spod Waterloo – „Gwardia umiera ale się nie poddaje”/ odparł: „Polak umiera ale się nie poddaje”

Wobec takiej postawy obrońców Rosjanie próbowali podejść powstańców coraz to z innej strony jednak bardzo celny ogień niwelował ich plany. Po kilku godzinach walki Rosjanie, tracąc kilkudziesięciu zabitych, odpuścili sobie zdobywanie dworu i skierowali się w stronę Imbramowic. Wtedy przed dwór przedwcześnie wyszedł jego dzierżawca Rutkowski i dosięgła go kula rosyjskiego marudera
Była to ostatnia ofiara kilkugodzinnej bitwy, która przeszła do legendy. Dla dziewiątki powstańców, którzy ją przeżyli, był to prawdziwy cud. Dzięki ich relacjom wiemy dzisiaj dokładnie jak wyglądała obrona dworu w Glanowie

Cudowne ocalenie klasztoru w Imbramowicach
Następnego dnia, 16 sierpnia 1863 Kozacy, chcąc się zemścić za duże straty w walkach z powstańcami, postanowili zdobyć klasztor norbertanek, w którym mieścił się powstańczy szpital polowy. Kozacy byli wściekli na mniszki że niosły pomoc polskim insurgentom. Ciężko ranni powstańcy nie byli w stanie podjąć jakiejkolwiek obrony, choć klasztor obwarowany był  solidnym murem. Zdobycie klasztoru przez rozjuszonych Kozaków było kwestią czasu, o czym zakonnice doskonale wiedziały. Jedynym ratunkiem była modlitwa, więc w momencie ataku wszystkie mniszki rzuciły się na kolana żarliwie prosząc Opatrzność o ratunek

I ten przyszedł w ostatniej chwili ze strony… księcia Szachowskiego, który przybywszy pod klasztor w momencie kiedy napastnicy włamywali się na jego teren rozkazał natychmiast przerwać atak. Tym sposobem norbertanki w Imbramowicach zostały cudownie uratowane

Klasztor norbertanek za pomoc powstańcom został ukarany przez carskie władze konfiskatą dóbr, ale udało mu się przetrwać do czasów nam współczesnych. Dzisiaj pięknie odrestaurowany nazywany jest „perłą nad Dłubnią”. W przyklasztornym domu pielgrzyma zatrzymują się turyści spragnieni ciszy, spokoju, kontemplacji i pięknych krajobrazów. Klasztor stanowi rzadki i wyjątkowo cenny skarbiec wielowiekowego dziedzictwa zakonu premonstrateńskiego /norbertanów/ funkcjonującego od 1229 r. do dnia dzisiejszego

To kawał historii. Dość wspomnieć że ze zgliszcz odbudowany został po spaleniu przez Mongołów w 1260 r. Imbramowickie norbertanki są przekonane że klasztor nie został zniszczony w 1863 wyłącznie dzięki wysłuchanym modlitwom, gdyż po rannym od powstańczej kuli księciu Szachowskim Kozacy spodziewali się zgoła innego rozkazu…

Wszelkie zawieruchy przetrwał też dwór w Glanowie. O jego heroicznej obronie rozpisywała się prasa polska w Galicji oraz prasa zagraniczna /szczególnie we Francji/, a ryciną „Obrona dworu” uwiecznił go Artur Grottger. Dwór w Glanowie, przechodząc w ręce krewnych jego dzierżawcy został odbudowany. W czasie II wojny światowej był miejscem w którym ukrywali się Żydzi i żołnierze Armii Krajowej. Po wojnie fakt że uratowany we dworze Żyd zajął wysokie stanowisko w PRL uchronił to miejsce przed nacjonalizacją i zamianą na przedszkole czy ośrodek zdrowia. Kolejny cud
/Jarosław Mańka/ /fpg24.pl/ /26.8.2022/