Abp Sławoj Leszek Głódź
POWRÓT BOHATERÓW
Homilia ks. abp. Sławoja Leszka Głódzia, metropolity gdańskiego, wygłoszona podczas Mszy św. pogrzebowej Danuty Siedzikówny ps. „Inka” i Feliksa Selmanowicza ps. „Zagończyk” w bazylice Mariackiej w Gdańsku 28 sierpnia 2016 r.
Rzekł Pan: czy kości te powrócą znowu do życia? /Ez 37,3/
Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów /Ez 37,12/
Oto Ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe /Ez 37,5/
Panie Prezydencie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej!
Szanowna Pani Premier i członkowie polskiego rządu!
Czcigodni Księża Biskupi i Drodzy Kapłani!
Rodziny ś.p. „Inki” i ś.p. „Zagończyka”, których żegnamy modlitwą Kościoła i otwartym ku Nim sercem Ojczyzny! Wdzięcznym i dumnym!
Żołnierze Wyklęci – Żołnierze Niezłomni! Czcigodni Weterani wielkiego antykomunistycznego powstania! Drodzy Rodacy, którzy za wierność imperatywowi Polski Niepodległej zaznaliście więzienia, prześladowań, zepchnięcia na margines życia! Ziomkowie „Inki”, „Zagończyka”. Od wileńskiej i białowieskiej strony! Od kresowych stanic Najjaśniejszej! Od ziemi zawierzenia Matce Miłosierdzia!
Droga Młodzieży wpatrzona w drogę Żołnierzy Wyklętych! Odnajdująca na niej to, co ważne, trwałe, nieulękłe – wzór dla swej drogi!
Harcerze, Żołnierze, Policjanci! Rodacy, rozproszeni po krajach i lądach, którzy dzięki Telewizji Polonia, TVP1 i Telewizji Trwam jednoczycie się dziś z nami!
Bracia i Siostry w Chrystusie Panu! Uczestnicy pogrzebu bohaterów polskiej wolności!
W pierwszym czytaniu dzisiejszego dnia usłyszeliśmy Ezechielowe proroctwo. Rozbrzmiewa w nim Boża zapowiedź zmartwychwstania umarłych. Wizja wiecznego życia, które trwa po przekroczeniu bramy śmierci. „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów”/Ez 37,12/. „Oto ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe” /Ez 37,5/. Jakże mocną siłę wyrazu ma ten widok doliny umarłych, w którym bieleją porzucone, opuszczone, zapomniane ludzkie kości
Także ten, wprzęgnięty w służbę wiary chrześcijańskiej, obraz Bożej mocy, która w krajobraz śmierci tchnie moc ducha. Ożywia to co wydawało się na zawsze umarłe. Podnosi z zapomnienia. Prowadzi do rodzinnego kraju
Z Ezechielowym proroctwem stajemy wobec tych dwóch trumien. Złożono w nich doczesne szczątki naszej siostry ś.p. Danuty Siedzikówny „Inki” i brata naszego ś.p. Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”. Żołnierzy Wyklętych – Żołnierzy Niezłomnych. Za wierność Bogu i Polsce na śmierć skazanych i straconych. Niegdyś zostały złożone w grobowej jamie bez szacunku przynależnego ludzkiemu ciału. Bez modlitwy ostatniego pożegnania. Po latach niewiedzy, gdzie je ukryto – zostały odnalezione
Podniesione z niej, z czcią i pietyzmem. Zidentyfikowane. „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów”
W intencji tych dwojga zanurzonych – o czym przypomina w drugim czytaniu św. Paweł Apostoł – przez sakrament chrztu świętego w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, sprawować będziemy Eucharystię, przez którą Bóg w Chrystusie uświęca świat. Ofiarujemy im modlitwę naszej nadziei. Wyrażoną niezmąconą wiarą przez apostoła Pawła, że skoro umarli z Chrystusem, razem z Nim żyć będą. Wierzymy, że ich dusze uczestniczą już w paschalnej pełni Uczty w Królestwie Niebieskim
Długo czekałaś, „Inko”, na ten dzień! Długo czekałeś nań, Panie Poruczniku „Zagończyku”! Długo czekałaś, Polsko! Stanowczo za długo!
Panie Prezydencie, dziękujemy za awanse: za stopień oficerski „Inki” i „Zagończyka”
„Gdzie są ich groby, Polsko! Gdzie ich nie ma! Ty wiesz najlepiej – i Bóg wie na niebie!”. Podczas pamiętnej pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny pytał tymi słowami Artura Oppmana, poety i ochotnika wojny 1920 roku, św. Jan Paweł II
Pytał, patrząc na ten szczególny grób Ojczyzny. Grób Nieznanego Żołnierza, lwowskiego orlęcia. Symbol polskich, żołnierskich mogił. Na polskiej ziemi. I w wielu miejscach Europy i świata. Także żołnierskich pochówków nieoznaczonych mogiłą. Niewyróżnionych Chrystusowym krzyżem. Ukrytych. Utajnionych. Bezimiennych. Wyrugowanych z ludzkiej pamięci. Obdartych z czci należnej złożonemu do grobu ludzkiemu ciału – świątyni Ducha Świętego
Takimi stały się Wasze groby, Sanitariuszko „Inko”, Poruczniku „Zagończyku”
A jednak nadszedł dzień, kiedy je odnaleziono. Podniesiono z bezimiennego miejsca niepamięci w 14 kwaterze gdańskiego cmentarza garnizonowego. Miejsca ukrytych pochówków ofiar komunistycznego terroru zabijanych w więzieniu przy Kurkowej!
„Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów” /Ez 37,12/
Dziękujemy tym, którzy stali się narzędziem niezagasłej tęsknoty rodzin, bliskich, wielu ludzi Ojczyzny. Tęsknoty, aby doczesne szczątki naszej siostry „Inki”, naszego brata porucznika „Zagończyka” zostały odnalezione. Aby wypełniły się Jezusowe słowa: „Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw” /Mk 4,22/
To zespół archeologów i antropologów z Instytutu Pamięci Narodowej pod kierunkiem Pana prof. Krzysztofa Szwagrzyka. Wspólnota w służbie prawdy i pamięci. Z determinacją poszukująca i odkrywająca utajone groby polskich Bohaterów, Ofiar komunistycznych zbrodni. To genetycy z Instytutu Medycyny Sądowej, którzy te szczątki wydarte niepamięci starają się zidentyfikować. Przekazać rodzinom. Bliskim. Narodowi i Ojczyźnie. Aby można było na ich trumnach złożyć pożegnalny pocałunek – dar Ojczyzny, żegnającej bohaterów dróg ku wolności. Po chrześcijańsku pogrzebać tych, których sakrament chrztu związał z Chrystusem – na wieczność
„Oto Ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe”
Umiłowani! Dokładnie 70 lat temu, 28 sierpnia 1946 roku, o godz. 6.15 w piwnicy więzienia przy Kurkowej siedemnastoletnia „Inka” – Danuta Siedzikówna, sanitariuszka 5 Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, i 42-letni ppor. Feliks Selmanowicz „Zagończyk”, dowódca samodzielnego patrolu bojowo-dywersyjnego na okręg gdańsko-olsztyński w brygadzie „Łupaszki”, zostali zamordowani z wyroku Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku. Świadkiem egzekucji był ks. Marian Prusak, który przebywał na plebanii kościoła garnizonowego we Wrzeszczu. Chwilowo zastępował nieobecnego proboszcza, swego przyjaciela. Nocą został przewieziony na Kurkową. Wyspowiadał skazańców. Był świadkiem ich śmierci
Po latach zrelacjonował swoje przeżycia. Widok gromady młodych ludzi, zapewne ubowców, którzy przywitali skazańców obelgami i rynsztokowymi wyzwiskami. Komendę prokuratora wojskowego: „Po zdrajcach narodu ognia!”, którą zakończył odczytywanie uzasadnienia wyroku śmierci. Okrzyk ich dwojga: „NIECH ŻYJE POLSKA!”. Okrzyk, który nie gaśnie
To było siedemdziesiąt lat temu. Jakże dawno!
Nie wiemy nic o losach żołnierzy z egzekucyjnego plutonu, którzy nie odważyli się celnie strzelać do drobnej, kilkunastoletniej dziewczyny, która wyglądała jak ich młodsza siostra. Także o losach młodych ludzi w służbie komunistycznego systemu, lżących skazańców. Wiemy, że oficer, który zastrzelił „Inkę” i „Zagończyka”, piął się po szczeblach służby. Zmarł w stopniu majora. Został pochowany z honorami
W 2008 roku w Rumi odszedł do Domu Ojca sędziwy ks. Marian Prusak, który ocalił obraz tamtej kaźni. Kapelan Powstania Warszawskiego. Więzień PRL-u
Wiele się zdarzyło w ciągu lat, które zbiegły od tamtej tragedii o sierpniowym, letnim poranku. A przecież, Sanitariuszko „Inko”, Poruczniku „Zagończyku”, Wasz ostatni okrzyk: „Niech żyje Polska!”, który rozległ się na progu Waszej śmierci – nie zamilkł. Biegnie ku nam. Przenika nasze serca! Przejmujący symbol waszej wielkości i dzielności. Waszej chwały i sławy. Waszej miłości i ofiary. To on przyprowadził tu dziś Pana Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Wezwał nas wszystkich, abyśmy się tu stawili. W imię Polski, która nie zginęła. Żyje! Wolna i Niepodległa! Polski, która pamięta. Wreszcie pamięta! O synach i córkach naszego Narodu. O tych, którzy złożyli ofiarę swego życia. „Dla Ciebie, Polsko, i dla Twojej chwały”! Dla twej Wolności! Dla twej Niepodległości! Długo czekałaś, „Inko”, na ten dzień! Długo czekałeś nań, Panie Poruczniku „Zagończyku”!
NIECH ŻYJE POLSKA! Ten okrzyk rozbrzmiewał nieraz w tamtej, powojennej, skrwawionej, skrzywdzonej Polsce. Okrzyk naszych braci i sióstr, obywateli polskiej Ojczyzny, żołnierzy heroicznego antykomunistycznego powstania. Po latach nazwano ich Żołnierzami Wyklętymi. Żołnierzami Niezłomnymi. Ale nazywano ich także inaczej: bandytami, zdrajcami Ojczyzny, sługusami reakcji. Byli tropieni, tępieni, torturowani w czasie śledztw, zabijani, skazywani na wieloletnie wyroki, odzierani z żołnierskiej czci, honoru, godności. Nie tylko oni, ale i ich Rodziny, straszone i upokorzone
W tym miejscu chcę zaznaczyć, że dziś słyszy się, że pewne ugrupowania zawłaszczają sobie słowo „patriotyzm”. Tymczasem patriotyzm to nie jest moneta przetargowa. Ma być w nas, w naszych sercach. Tak jak był w sercach Żołnierzy Niezłomnych, którzy byli i są bohaterami polskiej wolności. Sługami Ojczyzny. Autentycznymi polskimi patriotami
„My jesteśmy z miast i wsi polskich”
Umiłowani! Antykomunistyczne powstanie, którego żołnierzami była „Inka” i porucznik „Zagończyk”, wybuchło ze sprzeciwu przeciw włączeniu Polski do bezbożnego, ateistycznego sowieckiego systemu. Rozpłomieniało w różnych miejscach Ojczyzny. W 1945 roku, w okresie jego największej aktywności, dwadzieścia tysięcy Żołnierzy Niezłomnych – Żołnierzy Wyklętych walczyło w leśnych oddziałach. Kilkaset tysięcy osób ich wspomagało: dostawami żywności, udzielaniem schronienia, przekazywaniem wywiadowczych informacji. Wraca dziś często echem treść tamtej ulotki, zredagowanej tu, na Pomorzu Gdańskim, najpewniej przez mjr. „Łupaszkę”, a drukowanej i kolportowanej przez patrol dywersyjno-bojowy porucznika „Zagończyka”
Formułuje zwięźle i jednoznacznie cel podjętej walki. Ukazuje rodowód tych, którzy podjęli walkę: „[…] nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wsi polskich. My chcemy, by Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały naród […] my chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski – polskiej”. Polski w znaku Białego Orła w dumnej królewskiej koronie, a nie sierpa i młota. Polski w znaku Maryi – Przewodniczki na Chrystusowych drogach Narodu semper fidelis. Królowej Polskiej Korony. Wspomożycielki polskiego Kościoła
Zachowaliście się, jak trzeba
Umiłowani! Dziś pochylamy się nad żywotami „Inki” i „Zagończyka”. Dzieliła ich różnica wieku. Doświadczenie życiowe. Oboje poszli na służbę Niepodległej. Pochodzili z Polski Wschodniej, z metropolii wileńskiej. Rozświetlonej blaskiem Miłosierdzia bijącym od Ostrej Bramy. Przez stulecia tarczy Rzeczypospolitej i Europy. Osłaniającej przed Tatarami, Turkami,
Moskalami. Przedmurza chrześcijaństwa – antemurale christianitatis
W krótkim, niespełna 18-letnim życiu „Inki” ukształtowanej w katolickim, wiejskim domu, wspartym o wiarę świętą, o tradycję chrześcijańską i narodową, o jasny kodeks moralny, odzwierciedliło się wiele tragizmu. Syberyjska zsyłka ojca, jeszcze u schyłku epoki zaborczej. Wspominana zapewne przez niego w niejeden wieczór dzieciństwa „Inki”. Kolejna wywózka w głąb Związku Sowieckiego, w 1940 roku, za tzw. pierwszego Sowieta, tego oddanego swej pracy leśnika, dla sowieckich okupantów „wroga ludu”. Śmierć matki, należącej do AK, więzionej w Białymstoku, rozstrzelanej przez Niemców, pochowanej w nieznanym miejscu. Czy nie za dużo w Twym młodym życiu, „Inko”, dotknęło Cię rodzinnych tragedii? Czy po ich przeżyciu nie powinnaś się skryć, duchowo skulić, nie angażować się w cokolwiek, co mogło nieść dla Ciebie zagrożenie?
A Ty postąpiłaś zupełnie inaczej. Swą moralną wrażliwość, ład i prostotę swego młodzieńczego serca ofiarowałaś na służbę Niepodległej
A Ty, poruczniku „Zagończyku”. Niegdyś 16-letni ochotniku wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku. Żołnierzu wywiadu. W 1939 roku Korpusu Ochrony Pogranicza – obrońco rodzinnego Wilna przed Armią Czerwoną. Żołnierzu wileńskich brygad AK: „Szczerbca”, „Łupaszki”, „Ronina”. Więźniu sowieckiego obozu w Kałudze. Zbiegłeś z niego, wyjechałeś z Wilna jesienią 1945 roku tzw. transportem repatriacyjnym. Mogłeś powiedzieć sobie, że już dość, że wystarczy. Poszukać bezpiecznej niszy na przetrwanie. A Ty wyruszyłeś na Pomorze Gdańskie, szukać kontaktu z konspiratorami od „Łupaszki”. Rozpocząłeś służbę w jego sławnej brygadzie. Służbę Niepodległej. Do końca. Do tamtego okrzyku – Twego i „Inki” – o sierpniowym poranku: „Jeszcze Polska nie zginęła!”
Zachowaliście się, jak trzeba, oboje, Ty, „Inko”, Ty, „Zagończyku”. Wobec sumienia, wyznawanych wartości. Wobec Ojczyzny, która jest wielkim darem Boga
Wedle niepełnych danych, z rąk polskich i sowieckich komunistów zginęło ok. 8600 jego uczestników. 5 tysięcy skazano na karę śmierci. Ponad połowę tych kar wykonano. W obozach i więzieniach ponad 20 tysięcy poniosło śmierć
Czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień?
Umiłowani! Bracia i Siostry! Zapewne starsi z Was pamiętają jednodniową pielgrzymkę św. Jana Pawła II do Ojczyzny w maju 1995 roku. Miała miejsce w nieprzyjaznej wobec katolickiej wspólnoty atmosferze, kiedy postkomuniści atakowali Kościół. Kreowali go na głównego przeciwnika wolności i demokracji w naszej Ojczyźnie. To wtedy, w Skoczowie, św. Jan Paweł II zadał dramatyczne pytanie: Czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień? Jeśli tak, to za jaką cenę? Powiedział nam wtedy, że tą ceną są głębokie rany w tkance moralnej Narodu, a przede wszystkim w duszach Polaków
I tak było! Przeciw temu najgłębszemu prądowi polskich sumień długo płynęła powojenna wiedza i świadomość społeczna o historii Żołnierzy Wyklętych. Był to czas bezwzględnej walki. Najpierw z nimi. Potem z pamięcią o nich. Zepchnięto ich w mrok nieprawości. Przedstawiano jako nikczemnych zbrodniarzy, bandytów, łupieżców. A kto to czynił? Także Polacy. Ci, którzy wyrzekli się polskich ideałów. Za różną cenę zaprzedali się bolszewickiej, bezbożnej utopii. To z ich szeregów wywodzili się ci, którzy w ostatniej godzinie lżyli „Inkę” i „Zagończyka”. Polakiem był ten, który ich zastrzelił. Też musimy o tym pamiętać
Czyny i rozmowy jeszcze nie do końca są spisane. Narodowe rekolekcje jeszcze nieskończone
Czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień? Niestety, może. Był czas amnezji. Zakłamania. Owocem tej amnezji historycznej jest zaczadzenie umysłu, który już dawno Czesław Miłosz przewidział i zdefiniował, pisząc eseje „Zniewolony umysł”. Manipulacja historyczną pamięcią nie skończyła się, jak
nożem uciął, w 1989 roku. Trwała dalej, choć już nie tak agresywna, nie tak cyniczna. Zaciążyło to na drodze ostatnich dziesięcioleci. Na procesie oczyszczenia historycznej pamięci ze złogów kłamstwa, ideologicznych i politycznych manipulacji. Relatywizowano historię powojennych lat. Kaleczono świadomość wchodzących w życie pokoleń
A wy, młodzi, często sami – po omacku – szukacie bohaterów i prawdy. To fenomen harcerstwa i skautingu, w którym młodzież wychowuje młodzież
Żołnierze Wyklęci – Żołnierze Niezłomni. Wyciosani z jednego pnia. Konsekwentni. Zachowujący się, jak trzeba. Tożsami ze swoją drogą. Drogą prawego sumienia. Wtedy i później. Może dla wielu byli wyrzutem sumienia? Może są nim i dziś? Nie traktowali koniunkturalnie swojej biografii. Nie musieli nią manipulować zależnie od politycznych wiatrów. Nie kłaniali się zmiennym okolicznościom. Nie musieli za nic przepraszać. Dawnych towarzyszy wspólnej drogi pozostawiać samych w ich biedzie, potrzebach. Traktować jako niewartą zachodu masę upadłościową
Czy musi historia płynąć przeciw prądowi sumień? Nie musi! Wspominamy dziś, w dniu tego narodowego pogrzebu, tych, którzy jeszcze w latach PRL-u czynili wiele, aby historia o epopei Żołnierzy Wyklętych, o antykomunistycznym oporze, poczęła płynąć zgodnie z prądem polskich sumień. Wspomnę jednego z nich, ś.p. Wojciecha Ziembińskiego, niezmordowanego inicjatora różnorodnych działań w służbie polskiej pamięci. Wspomnę ś.p. redaktora Jerzego Ślaskiego,
autora książki zatytułowanej „Żołnierze Wyklęci”. Proboszcza ś.p. ks. płk. Józefa Zator-Przytockiego, długoletniego więźnia PRL, piękny wzór kapłana w służbie Bogu, Ojczyźnie i prawdzie historycznej
„Oto Ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe” /Ez 37,5/
Nadszedł wreszcie czas, kiedy armia żołnierzy polskiego antykomunistycznego powstania wychodzi z letargu niepamięci. Staje w prawdzie swych czynów. Składa meldunek o wiernej i ofiarnej służbie Ojczyźnie. Ich historia płynie wreszcie zgodnie z prądem polskich sumień
To zasługa wielu ludzi, środowisk społecznych, obywatelskich, politycznych. Instytucji, pośród nich przede wszystkim Instytutu Pamięci Narodowej. Inicjatyw, które się rodzą w najróżniejszych miejscach Polski, w służbie pamięci i prawdy o drodze Wyklętych – Niezłomnych
Od 2011 roku obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, rezultat inicjatywy ustawodawczej ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dzień pamięci, czci, hołdu oddawanego „bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego […] z bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu”. Dzień, kiedy w tak wielu miejscach Polski rozlega się ta najszczytniejsza polska pieśń: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Hymn wolnego, niepodległego polskiego państwa i Narodu. Dedykowany tym, którzy w powojennych latach podjęli bój o Niepodległą
Rok temu w Gdańsku, w sąsiedztwie świątyni Księży Salezjanów, odsłoniliśmy i poświęciliśmy pomnik „Inki”. Podczas tamtej uroczystości Pani Alicja Węgorzewska pierwszy raz wykonała „Hymn »Inki«”. Artystyczny hołd oddany młodocianej bohaterce polskiej wolności. Został on dołączony na płytce do aktualnego wydania „Gazety Polskiej”. Niech się stanie pamiątką dzisiejszego dnia
Umiłowani! „Jest mi smutno, że muszę umierać, powiedzcie mojej babci, że zachowałam się, jak trzeba”. Powtarzam ponownie te słowa „Inki” skreślone niedługo przed egzekucją. Znalazły one trwałe miejsce w wielu polskich sercach. Szczególnie młodych. Brzmią jak zwięzły przejrzysty program. Wywiedziony z klarownej moralnej postawy. Wspartej o filar chrześcijańskiej wiary i polskiej tożsamości. To z nim „Inka” wyruszyła w drogę ku Niepodległej, drogę Żołnierzy Wyklętych. Drogę nadziei
Zachować się, jak trzeba. To duchowy kierunek życiowej drogi wielu z was, młodych Polaków, tak licznie przybyłych z różnych miejsc Ojczyzny na pogrzeb „Inki” i „Zagończyka”. Otwierających swe serca na świat przejrzystych wartości. Nieulegających kakofonii fałszywych iluzji. Ani kolonizacji ideologicznej – temu wielkiemu zagrożeniu współczesnego świata – o którym tak dobitnie mówił w Krakowie Papież Franciszek. Po prostu nieulegających zaczadzeniu politycznemu
W tych słowach „zachowałam się, jak trzeba” mieści się też – mówił o tym przed laty blisko stąd, na Westerplatte, św. Jan Paweł II – „jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba »utrzymać« i »bronić«. Dla siebie i dla innych”. W tym porządku prawd i wartości ważne miejsce zajmuje – tak wyrazista w drodze Żołnierzy Wyklętych – prawda o polskiej tożsamości, prawda o polskiej historii, która została „uformowana – to słowa Ojca Świętego Franciszka – przez Ewangelię, Krzyż i wierność Kościołowi”
To wiara święta, narodowa tożsamość, miłość Ojczyzny, empatia naszych serc skierowana do tych, których dziś żegnamy, do „Inki” i „Zagończyka”, przywiodła Was, Braci i Siostry, do tej wspaniałej świątyni wzniesionej na chwałę Maryi Wniebowziętej. Ewangelia dzisiejszej niedzieli przypomina nam o wielkim darze Jezusowym – ofiarowanym nam, ludziom, Ciele i Krwi Syna Człowieczego. Niebawem przyjmiecie do waszych serc Komunię Świętą. Ten Chleb żywy, który zstąpił z Nieba. „Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”
A kiedy zakończy się Msza św. i obrzędy pożegnania w kondukcie pogrzebowym, jakiego Gdańsk nie widział, odprowadzimy doczesne szczątki naszej siostry Danuty – „Inki”, naszego brata Feliksa – „Zagończyka” na cmentarz garnizonowy. Złożymy w poświęconym grobie. Kolejnym miejscu narodowej pamięci w naszym mieście. Niech tam oczekują obiecanej chwały dnia ostatecznego, aby tak jak Chrystus zmartwychwstać i żyć na zawsze
„Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów”
Długo czekałaś, „Inko”, na ten dzień! Długo czekałeś nań, Panie Poruczniku „Zagończyku”! Długo czekałaś, Polsko! Cześć i chwała Tobie, sanitariuszko „Inko”! Cześć i chwała Tobie, poruczniku „Zagończyku”! Cześć i chwała Żołnierzom Wyklętym! Cześć i chwała Bohaterom! Amen!
/www.naszdziennik.pl/ /Niedziela, 28 sierpnia 2016/