O. Tadeusz Rydzyk

JESTEŚMY GOTOWI DO EMISJI

Rozmowa z o. dr. Tadeuszem Rydzykiem CSsR, dyrektorem Radia Maryja

Uchwała KRRiT o przyznaniu koncesji Telewizji Trwam na MUX-1 zapadła 5 lipca. Kiedy stacja będzie mogła rozpocząć emisję programu?

Uchwałę KRRiT o przyznaniu miejsca na multipleksie otrzymaliśmy tuż przed naszą pielgrzymką na Jasną Górę. Potem zapadło postanowienie UKE dotyczące spraw technicznych, a w tych dniach nadeszła decyzja KRRiT o przyznaniu Fundacji Lux Veritatis koncesji na nadawanie w sposób rozsiewczy naziemny na multipleksie 1. Czekamy na uprawomocnienie tej decyzji, po czym wystąpimy do UKE o rezerwację częstotliwości. Potem pozostanie czekać aż TVP zwolni miejsce na MUX-1. W decyzji napisano że ma to nastąpić nie później niż 28 kwietnia 2014 r. W czym rzecz? Otóż TVP jest obecna na dwóch multipleksach, pierwszym i trzecim, ale docelowo ma zajmować tylko trzeci. W ustawie o cyfryzacji zapisano że ma opuścić MUX-1 z chwilą kiedy MUX-3 uzyska 95 proc. pokrycia, ale nie później niż 28 kwietnia przyszłego roku. Tymczasem MUX-3 osiągnął już 99.5 proc. pokrycia Polski, a TVP nie ustępuje i to mimo że ma kłopoty finansowe, a korzystanie z dwóch multipleksów słono kosztuje. Płacą podwójnie i zajmują nasze miejsce, a my czekamy. Jest decyzja KRRiT o przyznaniu miejsca, ale praktycznie tego miejsca nie mamy. Na razie są tylko słowa, czekamy na fakty. Jesteśmy gotowi do rozpoczęcia emisji. Nie wiem dlaczego mamy czekać jeszcze siedem miesięcy. Przecież powinniśmy otrzymać koncesję już dwa lata temu. Wtedy jednak KRRiT skrzywdziła polskich katolików.

Ile Fundacja Lux Veritatis będzie musiała zapłacić za koncesję?

Koncesja kosztuje 12 mln 945 tys. zł na 10 lat. Do tego dochodzi opłata prolongacyjna z tytułu ratalnej zapłaty, która wyniesie dodatkowo 2 mln 914 tys. 398 zł. Razem jest to prawie 16 mln zł w rozłożeniu na 10 lat. Oprócz tego musimy co roku zapłacić UKE prawie milion złotych, dokładnie 983 tys. 620 zł, oraz 6 mln 200 tys. zł rocznie na rzecz firmy Emitel, operatora multipleksu. Łącznie jest to minimum 8 mln 474 tys. 500 zł rocznie, a z opłatami prolongacyjnymi blisko 9 mln zł. To ogromna kwota, ponad 700 tys. zł miesięcznie. Będzie to wymagać wielkiego wysiłku. A przecież to nie wszystkie koszty, bo trzeba jeszcze zapłacić pracownikom, przygotowanie programów też kosztuje, sprzęt, licencje. Musimy się zmobilizować. To wielka szansa. Nie zapominajmy przy tym że jedno miejsce na multipleksie to nic. Powinno być tyle mediów prawdziwie polskich, z polskim systemem wartości, ile jest procent Polaków w Polsce, i tyle procent mediów katolickich, ile jest procent katolików. „Katolickie” nie znaczy „pobożnościowe”. Chodzi o system wartości który media przekazują, o to czy szanują Dekalog. Tu jest prawdziwy dramat. Niemal wszystkie media w Polsce nie są polskie, nie tylko pod względem struktury własności, ale i struktury wartości.

Włączenie telewizji często równa się wpuszczeniu wroga do domu.

Ludzie nie orientują się że przyjmują pięknie opakowaną truciznę. Podobnie jak z zatruciem środowiska, człowiek tego z początku nie czuje, ale jego organizm chłonie, a wreszcie zaczyna chorować. Ekologia dotyczy całego człowieka. Chorować może nie tylko ciało, ale i jego intelekt, duch człowieka.

Najbardziej zagrożona jest młodzież. Co z kanałem telewizyjnym dla młodzieży, który ojciec zapowiadał?

Brakuje informacji KRRiT na temat możliwości uruchomienia kolejnych kanałów telewizyjnych. Zamierzamy wystąpić z zapytaniem: jakie są możliwości stworzenia kanału dla młodzieży. Kontaktujemy się z Krajową Radą wyłącznie poprzez wymianę pism.

Na MUX-1 nie przewidziano miejsca dla młodych.

To dlaczego nie mamy kolejnego multipleksu?! Na podstawie porozumień genewskich możemy mieć ich więcej. Poza tym są różne techniki cyfryzacji. Według standardu DVB-T, który znalazł zastosowanie w Polsce, z „pojedynczego kanału analogowego” można uzyskać osiem kanałów cyfrowych. Tymczasem rozwiązania przyjęte na Ukrainie, w Czechach, w Chorwacji i innych krajach pozwalają umieścić w tym miejscu 12, a nawet 16 kanałów. Przestrzeń w eterze jest tylko trzeba chcieć ją wykorzystać.

Łatwiej rządzić kiedy jest mniej mediów, a koncesje pozostają „dobrem rzadkim”?

To co się stało, to że przyznano nam koncesję to chyba cud. I to w sierpniu, drugi cud nad Wisłą! Widziałem tę determinację decydentów by nie dać. To było jak działanie złego ducha. Ale udało się pokonać złego, dzięki modlitwie, solidarności i ogromnej determinacji ludzi.

By podołać kosztom nadawania z multipleksu TV Trwam będzie musiała zdobyć reklamodawców, dbać o oglądalność. Jak to wpłynie na charakter tej stacji?

Telewizja Trwam nie jest nadawcą społecznym, lecz przedsięwzięciem komercyjnym, a zatem – co naturalne – będzie emitować reklamy z zastrzeżeniem że reklama powinna mieć charakter pozytywnej informacji która służy dobru człowieka, a nie manipulacji człowiekiem. Mamy nadzieję na takie reklamy. Jest dużo porządnych firm, porządnych ludzi, którzy chcą się przebić na rynku. Reklamy muszą być pod każdym względem etyczne, respektować wartości chrześcijańskie. Nie wyobrażam też sobie by reklama przerywała program. Mamy wypracowaną praktykę z okresu nadawania przez satelitę i w kablówkach. Otóż mieliśmy reklamodawcę o którym dowiedzieliśmy się że gdzie indziej prezentuje reklamy erotyczne. Natychmiast zerwaliśmy współpracę, mimo że ów reklamodawca chciał zrezygnować z tamtej działalności, byle tylko u nas pozostać. Absolutnie nie wyobrażam sobie nieetycznej reklamy. My ewangelizujemy cały czas. Święty Paweł mówił: „Czy jecie, czy pijecie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie”. Nie tak jak pewna pani minister, która oświadczyła że swoje przekonania katolickie zostawia za drzwiami gabinetu. Musimy przy tym zdawać sobie sprawę że rynek reklam został zawłaszczony przez opcję liberalno-lewicową. Podobnie jak zawłaszczone zostały media. My, katolicy, dopiero odbudowujemy ten gmach. To nie jest łatwe. Ileż katolickich stacji radiowych dało się złapać w sieci przez koncerny antyewangelizacyjne. Była też telewizja Niepokalanów, Telewizja Familijna, potem TV Puls. Gdzie one są?

Co zmieni się w Telewizji Trwam z rozpoczęciem emisji z MUX-1?

Zmienimy ramówkę. Będzie więcej wiadomości. Chcemy także dopuścić do głosu tych którym zamyka się usta. Chcemy pokazywać całość życia. Jest dużo dobrych, budujących zdarzeń, zarówno w Polsce, jak i na świecie. I oczywiście TV Trwam pozostanie telewizją katolicką.

Czy te 9 mln zł rocznych opłat fundacja zamierza pozyskiwać z reklam, czy także drogą darowizn i datków od telewidzów?

Oczywiście liczymy na wsparcie. Liczymy też na geotermię. Kiedy ruszy będą pieniądze ze sprzedaży ciepła, z geotermalnych basenów. Za te środki będziemy rozwijać uczelnię, telewizję. A także wspierać dzieła ewangelizacyjne. Doświadczamy prowadzenia z góry. Przychodzą rozwiązania, także finansowe, może nie tak wielkie jakbyśmy pragnęli, ale takie że wciąż trwamy. Propagandyści wyrażają się o nas „imperium”. Nie. My nie mamy menedżerów od finansów. To jest Boże błogosławieństwo. I wsparcie ludzi. Kolejne dzieło – świątynię w Toruniu – budują sami ludzie. Moim marzeniem jest także by wykorzystując uczelnię i twórczych rodaków, pomyśleć o tworzeniu filmów. Jeszcze nie dziś, ale w przyszłości.

Możliwe jest rozpoczęcie emisji przez TV Trwam z multipleksu 1 już w tym roku?

My jesteśmy gotowi. Wszystko zależy od prezesa TVP pana Juliusza Brauna, od tego czy udostępni nam nasze miejsce na MUX-1.

rozm. Małgorzata Goss/nd /17.VIII.2013/

***

ATEIŚCI CHCĄ USTAWIAĆ KOŚCIÓŁ

Rozmowa z o. dr. Tadeuszem Rydzykiem CSsR, dyrektorem Radia Maryja

W tygodniku „Sieci” ukazał się tekst Roberta Mazurka w którym krytykuje on ojca dyrektora za obronę ks. abp. Stanisława Wielgusa w czasie kiedy „Gazeta Polska” i inni wyrzucali go z archikatedry warszawskiej. Z kolei ojciec dyrektor nie kryje nieufności do tego środowiska z powodu tamtej nagonki. Dlaczego?

Każdy powinien robić to co do niego należy: szewc powinien być dobrym szewcem, krawiec – krawcem, dziennikarz – dziennikarzem, lekarz – lekarzem. Nie mieszajmy kompetencji. W tym przypadku dziennikarze stali się sędziami. Zamiast pokazywać fakty zabrali się za ferowanie wyroków. To zresztą nie pierwszy i nie ostatni przypadek takiej nagonki w wykonaniu tzw. dziennikarzy. Ja dostrzegam w tym podejście lewackie. Tak było w komunizmie, kiedy władcy byli panami życia i śmierci poddanych i robili co im się żywnie podoba. Coś takiego przypomina mi to co działo się w Rosji, w Polsce i wszystkich krajach pod okupacją sowiecką, gdzie za sądzenie i skazywanie ludzi, często bardzo uczciwych i szlachetnych, brały się osoby niekompetentne, bez pojęcia o zasadach prawa, poprzebierane w sędziowskie togi.

W sprawie ks. abp. Wielgusa boleśnie uderzono w autonomię Kościoła w kwestii obsady stanowisk kościelnych. Doskonale wyczuli to warszawiacy którzy od drzwi katedry wołali do biskupa: „Nie ustępuj!”.

Ci tzw. dziennikarze raz po raz wchodzą w sprawy Kościoła. W tej sprawie nie byli posłuszni Ojcu Świętemu. W III RP pierwszą ofiarą mediów był ojciec Konrad Hejmo, którego zlinczowano medialnie bez żadnego sądu, potem ksiądz Mirosław Drozdek, kustosz sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem. A ten atak medialny przyspieszył jego śmierć. Potem ks. Andrzej ze Szczecina, duszpasterz młodzieży, o nieposzlakowanej opinii, potem ksiądz arcybiskup Juliusz Paetz. Pamiętam jak TVN i inne stacje pokazywały go przed ołtarzem komentując po swojemu i zarzucając niesamowite przewinienia. Odebrano mu dobre imię. Ci którzy je odebrali odwołali potem zeznania, a ten kto go najbardziej sądził opuścił stan kapłański i wystąpił z Kościoła. Potem był ksiądz arcybiskup Wielgus, całkiem niedawno ksiądz arcybiskup Sławoj Leszek Głódź, a ostatnio ksiądz arcybiskup Henryk Hoser. To robią ludzie mieniący się dziennikarzami.

Przekaz ma sugerować jakoby to Kościół a nie komunistyczny aparat terroru był główną podporą PRL-u i rozsadnikiem lewackiego zepsucia?

O to właśnie chodzi. Nie jestem sędzią by mówić że ktoś jest winny czy niewinny, ale pytam: jakim prawem ferują wyroki tzw. dziennikarze? Wiem co mówię, bo my w Radiu Maryja na co dzień doświadczamy oszczerstw ze strony mediów. Kilka razy zwracaliśmy się do redakcji z pytaniem: „Dlaczego tak postępujecie? Przecież wiecie że podajecie nieprawdę”. A oni odpowiadali: „To co z tego? To już poszło, to jest już fakt prasowy”. Potem takie kłamstwo żyje własnym życiem. W ten sposób są zabijani ludzie, niszczone wielkie sprawy. I robią to ludzie mieniący się dziennikarzami! A przecież dziennikarz powinien postępować etycznie. Pamiętam jak pracowałem w Szczecinku z młodzieżą i jeden z młodych ludzi poszedł do szpitala. Ja go odwiedziłem, a on się śmieje i mówi: „Ale zrobiłem numer! Tutaj leży obok Rosjanin z Bornego Sulinowa /gdzie stacjonowało wojsko rosyjskie/. Powiedziałem mu że u nas jak brakuje chirurga to przychodzi ‚stroiciel’ i operuje”. I ten biedny Rosjanin tak się wystraszył że nie przyjmował żadnych leków i bronił się rękami i nogami przed jakąkolwiek terapią. Budowlaniec oczywiście nie może być chirurgiem, podobnie dziennikarz nie może stroić się w szaty sędziego. A tu osądzono hierarchę. A potem raz po raz okazuje się że fakty są zupełnie inne. To Kościół ma wyłączne prawo załatwiać wszystkie swoje sprawy. Od tego jest Ojciec Święty, biskupi, Episkopat, każdy według swoich kompetencji. Ostatnio media eksponują nieposłuszeństwo księdza wobec arcybiskupa Hosera, znów próbując wejść w Kościół, rozbić jedność, narzucić mu własną wizję, wpływać na obsadzanie stanowisk kościelnych. Robią to przeważnie ateiści którzy Kościoła nienawidzą. Jakim prawem?! Kto ich upoważnił do wchodzenia w jurysdykcję kościelną?! Kiedy o współpracę ze służbami komunistycznymi byli podejrzewani politycy lewicy, to szeroko korzystali z odpowiednich procedur prawnych. A w przypadku ludzi Kościoła wystarczy rzucić pomówienie i można bezkarnie linczować. To wszystko składa się na atak na Kościół, zabijanie słowem, odbieranie dobrego imienia. Dziennikarz ma służyć prawdzie. I nie jest panem życia i śmierci.

Czy atak na ks. abp. Wielgusa mógł być wywołany tym że emerytowany arcypasterz metropolii warszawskiej gruntownie poznał filozofię szkoły frankfurckiej, rozpracował ideologię i metody działania tzw. nowej lewicy, która dziś jest w natarciu?

Ksiądz arcybiskup zdiagnozował sytuację w Polsce i zdemaskował nową lewicę w naszym kraju. To mogła być zemsta na arcybiskupie. Dzięki wiedzy którą przekazał dzisiaj widzimy wyraźnie jak działa ta nowa lewica, jak wchodzi w struktury, tworzy sobie „nowy proletariat”. Pewna profesor z PO otwarcie powiedziała że rewolucja marksistowska trwa dalej, a feministki, geje, lesbijki to będzie „nowy proletariat” na jej potrzeby.

Dlaczego tygodnik „Sieci” wrócił do sprawy księdza arcybiskupa Wielgusa?

Nie wiem. Może to „rodzinna” solidarność?

rozm. Małgorzata Goss/nd /25.VII.2013/

***

PATRZĘ NA OWOCE A NIE NA GESTY

Rozmowa z o. dr. Tadeuszem Rydzykiem CSsR, dyrektorem Radia Maryja

Udzielając wywiadu Naszemu Dziennikowi dotyczącego książki Tomasza Sakiewicza chciał ojciec dyrektor rozpętać jakąś awanturę? Redaktor Sakiewicz w reakcji na tę rozmowę w internecie opublikował tekst, w którym napisał między innymi: „Apeluję by nie rozpętywać awantur na których skorzysta tylko i wyłącznie przeciwnik”.

W żadnym wypadku nie miałem takiego zamiaru. Ustosunkowałem się do tego co w swojej książce napisał pan Sakiewicz i co jest nieprawdą w stosunku do mnie. Nie mogę się zgodzić na nieprawdę, jest już jej wiele w mediach liberalno-lewicowych. A teraz pojawiły się kolejne i to ze strony która nazywa się prawicową. Dlatego zgodziłem się na ten wywiad w którym też przypomniałem pewne fakty.

Bardzo ważne fakty, do niektórych odniósł się pan Sakiewicz.

Redaktor Sakiewicz nie zaprzeczył że byliśmy w Gazecie Polskiej pomówieni o współpracę z jakimiś służbami rosyjskimi. Napisał też że ks. abp Stanisław Wielgus sam przyznał się do współpracy z SB. Powtórzę to co powiedziałem w poprzednim wywiadzie: ksiądz arcybiskup mówił do mnie i do kilku innych księży na temat tego co działo się w związku z ingresem: „To było poza mną”. Wszystko to działo się w czasie zamachu na jego posługę arcybiskupa, a zapytany czy dostawał /„leki”/ jakieś środki, powiedział: „Dawali mi jakieś środki na uspokojenie”. Czy nie wpływano więc także na jego świadomość? Wiemy że medialnie przy pomocy także ludzi którzy nazywali się dziennikarzami katolickimi i prawicowymi zaszczuto księdza arcybiskupa. Już po tych wydarzeniach zapytałem księdza arcybiskupa, czy współpracował. Odpowiedział: nie i nikomu nie zrobiłem krzywdy.

W swojej książce red. Sakiewicz pisze też: „próbowałem /po sprawie księdza arcybiskupa Wielgusa/ jakoś sprawę załagodzić z o. Tadeuszem Rydzykiem, ale nie za cenę wycofania się z oczywistych faktów”. Jakie to były próby?

Po pierwsze red. Sakiewicz nie rozmawiał ze mną w tych i innych sprawach. Nie otrzymałem też od niego żadnej korespondencji. Ten fragment książki bardzo mnie zaskoczył. Pisząc że próbował jakoś tę sprawę załagodzić ale nie za cenę wycofania się z oczywistych faktów sugeruje że ze mną rozmawiał czy prowadził jakąś wymianę zdań. Nic takiego nie miało miejsca. Z panem Sakiewiczem rozmawiałem raz w życiu, kiedy zaprosiłem go do Radia Maryja. Drugi raz na rocznicy pogrzebu pana prezydenta przy wyjściu z bazyliki Mariackiej. Pan Sakiewicz zapytał mnie czy pójdę pod Krzyż Katyński. Odpowiedziałem panu Sakiewiczowi: Panie redaktorze, ksiądz arcybiskup Wielgus, ksiądz arcybiskup Wielgus… I tak się rozstaliśmy. Chciałbym jeszcze powiedzieć jedną rzecz. Jeżeli ktoś kocha Kościół, to widać to w całej jego postawie. Proszę wybaczyć ale jakoś nie zauważam w Gazecie Polskiej wielkiej miłości do Kościoła, jest to raczej gazeta laicka.

Ale, ojcze dyrektorze, w Gazecie Polskiej zamieszczane były medaliki św. Benedykta, redakcja organizowała pielgrzymkę do św. ojca Pio. To przecież piękne religijne inicjatywy.

W gazetach zamieszczane były różne rzeczy. Gazeta Wyborcza po śmierci Jana Pawła II miała o nim dodatki które reklamowano m.in. na billboardach w całej Polsce z napisem „nasz papież”. Ale czy to było z miłości do Kościoła? Pamiętajmy: „Po uczynkach ich poznacie”. To że są medaliki, to jeszcze nie wszystko. Przy tego typu sprawach zawsze obawiam się czy nie ma tu jakiejś manipulacji. Proszę zobaczyć ile razy manipulowano nami. Zrobiono wiele by zagospodarować katolików, odwołując się do wartości chrześcijańskich i patriotycznych. W 1980 r. Solidarność zgromadziła bardzo oddanych Panu Bogu i Polsce ludzi, których – jak się okazało – „wyprowadzono w pole”. Potem kilka razy było podobnie. Ja też byłem naciągnięty na patriotyzm, na Pana Boga, na Kościół, uwierzyłem i uwierzyło wielu ludzi. Później okazywało się że było to „wyprowadzenie wojska w pole”. Patrzę na owoce, a nie na gesty. A poza tym często było tak że na sprawach pobożnościowych zarabiali w Polsce niekoniecznie katolicy. Ale nie mówię że pan Sakiewicz nie jest katolikiem.

Po ukazaniu się w Naszym Dzienniku naszej rozmowy z ojcem dyrektorem pojawiły się w niektórych środowiskach komentarze że ojciec dyrektor dzieli prawicę. Jak ojciec dyrektor ustosunkuje się do tego?

Nie mam żadnego zamiaru dzielić kogokolwiek. Odpowiedziałem na to co red. Sakiewicz napisał. Nie odzywałbym się gdyby nie te nieprawdziwe słowa w ostatniej książce.

Redaktor Sakiewicz w swojej odpowiedzi na wywiad z ojcem dyrektorem napisał: „Przekazuję Ojcu Rydzykowi i jego współpracownikom znak pokoju”. No to szlachetny gest.

Tak, trzeba podać dłoń, ale najpierw trzeba odwołać pewne rzeczy. Redaktor Sakiewicz nigdy nie odwołał tego co napisała Gazeta Polska o rzekomej współpracy Radia Maryja ze służbami rosyjskimi. Podtrzymuje zarzuty wobec księdza arcybiskupa, nie zwracając uwagi na to jak było naprawdę. Najpierw trzeba odwołać to co się napisało czy powiedziało, i ewentualnie przeprosić. Taka jest kolej rzeczy. Mogę jeszcze jedno powiedzieć. Nie gniewam się na nikogo, na red. Sakiewicza też się nie gniewam, nie mam takiego zwyczaju. Mówię tylko o faktach i życzę Bożych łask, Bożego błogosławieństwa.

rozm. Dariusz Pogorzelski/nd /30.IV.2013/