Polki
IRENA ODRZYWOŁEK
Działaczka antykomunistyczna Irena Odrzywołek której szczątki odnalazł IPN podczas prac ekshumacyjnych w 2019 r. w Katowicach została pochowana, przy udziale wojskowej asysty honorowej, na cmentarzu Rakowickim w Krakowie
Irena Odrzywołek była strażniczką w więzieniu św. Michała przy ul. Senackiej 3 w Krakowie, w którym po II wojnie światowej komuniści trzymali żołnierzy konspiracji niepodległościowej. Dzięki jej zaangażowaniu 18 sierpnia 1946 więzienie zostało rozbite. Zginęła trzy dni przed swoimi 21 urodzinami
„Irena Odrzywołek nie dożyła dwudziestych pierwszych urodzin. Była młodą kobietą przed którą życie stało otworem. Tęskniła bardzo za wolną i niepodległą Polską. Ta tęsknota była jednak w poprzek komunistycznym władzom, programowo nastawionym na zniewolenie obywateli i zapomnienie o takich jak ona. Wrogość względem niepodległościowego
podziemia była tak duża że Irena Odrzywołek nie mogła liczyć na godny pochówek i ostatnie pożegnanie bliskich. Dziś czynimy zadość temu haniebnemu zaniedbaniu składając jej doczesne szczątki na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Chcemy przywrócić o niej pamięć z której przez lata PRL-u była odarta. Niech jej patriotyczna postawa zobowiązuje nas do troski o wolność w której upatrujemy trwały fundament naszego państwa” – napisał w odczytanym przez wicewojewodę Ryszarda Pagacza liście wojewoda małopolski Łukasz Kmita
Prezydent Andrzej Duda przyznał pośmiertnie Irenie Odrzywołek Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski – za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej. W imieniu prezydenta wicewojewoda małopolski przekazał odznaczenie siostrzenicy
Szczątki Ireny Odrzywołek odnalazł IPN o we wrześniu 2019 podczas prac ekshumacyjnych prowadzonych przez IPN na cmentarzu komunalnym przy ul. Panewnickiej w Katowicach
Irena Odrzywołek urodziła się 20 grudnia 1925 w Byczynie w powiecie chrzanowskim. Po zakończeniu okupacji niemieckiej rozpoczęła pracę w tzw. więzieniu św. Michała przy ul. Senackiej 3 w Krakowie. Została strażniczką. Wiosną 1946 podjęła konspiracyjną współpracę z więzionymi tam żołnierzami podziemia niepodległościowego, przede wszystkim z ppor. Bolesławem Pronobisem „Ikarem” – żołnierzem AK i dowódcą oddziału NSZ „Huragan”
W sierpniu 1946 r. Irena Odrzywołek pośredniczyła w nawiązaniu łączności między więźniami oraz działającą w Krakowie 6 kompanią Zgrupowania Partyzanckiego „Błyskawica” Józefa Kurasia „Ognia”. Przemyciła do więzienia pistolety i granaty które przekazała do celi Pronobisa i innych wtajemniczonych. Dzięki temu 18 sierpnia 1946 połączone działania uzbrojonych więźniów wewnątrz budynku i partyzantów z zewnątrz doprowadziły do rozbicia więzienia i uwolnienia 62 więźniów
Po tym wydarzeniu Irena Odrzywołek ukrywała się. Prowadziła niepodległościową działalność konspiracyjną współpracując z „Ikarem”. Została aresztowana w listopadzie 1946 w Gliwicach i 3 grudnia 1946 skazana na śmierć przez komunistyczny Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach. Zamordowano ją 17 grudnia 1946 w więzieniu przy ul. Mikołowskiej w Katowicach. W chwili śmierci miała niespełna 21 lat
Organizatorami uroczystości pogrzebowych /18 sierpnia/ byli wojewoda małopolski Łukasz Kmita oraz dyrektor Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie dr hab. Filip Musiał /za PAP/ /19.8.2023/
—
KRYSTYNA TOMASZYK
Grupa 733 polskich dzieci które przypłynęły do Nowej Zelandii to głównie sieroty po zesłanych na Syberię Polakach z Kresów Wschodnich. Większość tych dzieci nie wróciła do kraju, bo nie miały rodziców, a Kresy, skąd pochodziły, zostały włączone do Związku Sowieckiego. Do dziś w Nowej Zelandii żyje ok. 400 dzieci z Pahiatua
Zawdzięczając Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, redakcji „Album wileńskie” i zawsze otwartemu i gościnnemu kierownictwu Domu Kultury Polskiej w Wilnie niedawno mieliśmy wyjątkową możliwość spotkania i rozmowy z Krystyną Tomaszyk, naszą rodaczką z dalekiej Nowej Zelandii, autorką książki „Droga i pamięć. Przez Syberię na Antypody”
Okazją do tego spotkania była prezentacja powyższego tytułu oraz projekcja filmu o losach dzieci polskich Sybiraków w Nowej Zelandii w 65 rocznicę przybycia dzieci-tułaczy na Antypody. W listopadzie 1944 amerykański okręt dostarczył tutaj ponad 700 polskich dzieci i ok. 100 osób dorosłych
Pani Krystyna jest jednym z tysięcy „tułaczych dzieci” którym dzięki działaniom generała Władysława Andersa oraz Wojska Polskiego udało się wyrwać z „nieludzkiej ziemi” i po uwolnieniu – po pobycie w obozie dla dzieci byłych zesłańców w Persji – w 1944 r. zakotwiczyć daleko poza granicami umiłowanej i wytęsknionej, ale już całkiem obcej ojczyzny
„Jest tylko jedno miejsce na świecie…”
Dla Krystyny Tomaszyk, której w podróży na Litwę towarzyszył Wiesław Turzański, wiceprezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, spotkanie z Wilnem, miastem w którym przyszła na świat, miało szczególne znaczenie
„Niesamowicie przyjemnie być w Wilnie, pierwszy raz od dnia urodzenia… Nigdy przedtem nie miałam szczęścia powrotu do Wilna. Zwiedzając miasto ożyły te wszystkie obrazy które widywałam wyłącznie na pocztówkach i fotografiach” – zwierzała się w trakcie spotkania, nawiązując do historii sprzed 77 lat. – Rodzice /Krystyna i Stanisław Skwarko – przyp. I. M./ mieszkali w Sokółce. Ale im bardziej zbliżała się data moich urodzin tym bardziej mama była zdecydowana że jest tylko jedno miejsce na świecie gdzie ja się mogę urodzić. Kazała ojcu przywieźć się do Wilna. A kilka dni po moim urodzeniu wróciłyśmy do Sokółki. W paszporcie jest napisane że jestem urodzona w Wilnie, w Polsce – mówiła z dumą Krystyna Tomaszyk
Tym którzy zginęli, tym którzy ocaleli”
Zaprezentowane w Wilnie polskie wydanie które autorka dedykuje „…wszystkim którzy byli wywiezieni do Związku Radzieckiego w czasie drugiej wojny światowej, tym którzy zginęli, tym którzy przeżyli, i tym którzy się odrodzili”, jest wspomnieniową relacją przeżyć z okresu przedwojennego, spędzonego w rodzinnej Sokółce. Potem burzliwych historycznych wydarzeń widzianych oczyma dziecka, wyrwanego z rodzinnych pieleszy, pozbawionego przytulnych kątów rodzinnego domu. To opowieść o dziejach z czasem oglądanych przez pryzmat tęsknot i rozterek już dorastającej dziewczynki – „ambasadorki Polski”, której wpojono że gościnni i serdeczni Nowozelandczycy będą oceniać wszystkich Polaków, opierając się na jej własnym przykładzie. Dalsza część książki obejmuje refleksje i przemyślenia dojrzałej kobiety, która wiedziała że droga do Polski na zawsze już została zamknięta
Uleczyć krwawiące rany wojny
Zasadniczą część książki stanowi opis losów autorki po przybyciu do Nowej Zelandii, gdzie z rodziną znalazła schronienie, ukończyła studia i rozpoczęła dorosłe życie
Wydanie jest wzbogacone licznymi fotografiami dzieci w tymczasowym ich schronieniu w Iranie, gdzie w latach 1942-44 przytuliło się ponad 120 tys. Polaków. Miasto Isfahan, starożytna stolica Persji, przez 3 lata gościła ponad 2 tys. tzw. polskich „dzieci perskich”. To miasto pani Krystyna Tomaszyk wspomina ze szczególną miłością i ciepłem. To właśnie tutaj, dzięki życzliwości i serdeczności miejscowych ludzi, sieroty powoli zaczęły zaleczać swe rany, osamotnienie, zapominać o przebytych cierpieniach
Autorka zamieszcza także ilustracje pochodzące z Pahiatua, miasta gdzie polskie dzieci trafiły po przyjeździe do Nowej Zelandii oraz prywatne zdjęcia, zgromadzone przez jej matkę, Krystynę Skwarko. A wyświetlony film dokumentalny „Nowozelandzcy żołnierze i polskie dzieci w Nowej Zelandii” opowiadający o podróży i pierwszych chwilach pobytu dzieci na Antypodach przekonuje o prawdziwych i szczerych uczuciach wobec skrzywdzonych przez los tułaczy
Premier Nowej Zelandii Peter Fraser do swego kraju zaprosił polskie dzieci na okres wojny. Po wojnie cała grupa miała powrócić na łono Ojczyzny
„Zaproszenie premiera Nowej Zelandii było wielkim czynem dobroci, dokonanym w czasie wojny, kiedy sami Nowozelandczycy cierpieli braki. Nawet jedzenie było na kartki” – pisze w swojej książce Krystyna Tomaszyk
Pomnik na miejscu obozu
Obóz Polskich Dzieci w Pahiatua znajdował się pod administracją nowozelandzkiego Ministerstwa Obrony, ale odpowiedzialność za wykształcenie dzieci i administrację polskiego personelu pozostała w rękach Ministra Opieki i Edukacji Polskiego Rządu na Wychodźstwie, w Londynie
Kiedy po wojnie już nie było powrotu do Polski premier Nowej Zelandii zapewnił że Polacy mogą pozostać w jego kraju na zawsze. Rząd nowozelandzki zagwarantował pracę dla dorosłych i edukację dla dzieci
Z końcem wojny na Antypody podążyli zdemobilizowani wojskowi, krewni dzieci i personelu Obozu. Po zamknięciu Obozu Polskich Dzieci w Pahiatua w 1949 r., instytucja ta nadal służyła za miejsce tymczasowego pobytu dla nowych uchodźców, przyjeżdżających z Europy. Dziś miejsce dawnego Obozu Polskich Dzieci, kilka kilometrów od miasteczka Pahiatua, znaczy pomnik
Wzruszające do głębi wyrywkowe fragmenty z życia osieroconych dzieci, przybliżane przez autorkę podczas spotkania w DKP, to przeżycia znane również dla wielu Sybiraków z naszych stron /Wilno – CD zawszepolska.eu/, więźniów politycznych i zesłańców, którym wojna i okupacja sowiecka zgotowała okrutny los
„Cierpienia znosimy dla Polski”
Kiedy po przeżytej na Syberii gehennie, związanej z biedą, głodem i chorobami, dotarliśmy do Nowej Zelandii, nie mogliśmy uwierzyć że to koniec naszej tułaczki. Zawsze jednak, nawet w najtrudniejszych chwilach, tłumaczono nam że te cierpienia znosimy dla Polski, i że w przyszłości musimy stać się dobrymi i mądrymi ludźmi, by móc pracować dla ojczyzny. Mieliśmy poczucie że gdziekolwiek się znajdziemy zawsze jesteśmy jej ambasadorami, i dla innych jesteśmy jej obrazem – konkluduje Krystyna Tomaszyk
Książka zaprezentowana w DKP jest nie tylko swoistą kroniką dziejów jednej rodziny, ale przede wszystkim cennym dokumentem historycznym o losach Polaków którym losy wyznaczyła wojna, pozbawiła ojczyzny, ale, mimo tak licznych cierpień, wyrzeczeń i strat nie zdołała ogołocić z polskiej świadomości
Irena Mikulewicz
Krystyna Tomaszyk ukończyła studia humanistyczne na uniwersytecie Victoria w Wellington. W życiu zawodowym obejmowała stanowiska jako doradca w Departamencie Opieki nad Maorysami, doradca ds. małżeńskich, doradca dla Organizacji Opieki nad Intelektualnie Niesprawnymi, doradca ds. społecznych w Zarządzie Miejskim w Hamilton, doradca w Regionalnym Komitecie Dyscyplinarnym Lekarzy. Była nauczycielką, wolontariuszką w Khalighat – w Domu Śmierci Matki Teresy w Kalkucie
Jest niezależną pisarką i autorką wielu artykułów, redaktorem i wydawcą miesięcznika-biuletynu „Contact”. Jest prezesem Koła Polek w Wellington, członkiem innych organizacji, jak Stowarzyszenie Polaków Nowej Zelandii, Instytut Spraw Międzynarodowych i in. Uhonorowana tytułem „Waikato Woman of the Year” przez Plunket Society w Hamilton. Jest zamężna, ma dwoje dzieci /za www.tygodnik.lt/ /12.1.2023/
Ze smutkiem przyjęliśmy inf. o śmierci p. Krystyny Tomaszyk
Krystyna Tomaszyk ur. 7 maja 1932 w Wilnie, córka przedwojennego sędziego. Wiosną 1940 z matką i młodszym bratem deportowana z Sokółki k. Białegostoku do ZSRS, do Krasnojarska. Jej ojciec Stanisław Skwarko trafił do łagru w Workucie. Odnaleźli się dopiero w 1942 r. w Iranie – Skwarko był żołnierzem armii gen. Władysława Andersa, Jej matka Krystyna Skwarko przybyła do Nowej Zelandii z dziećmi w charakterze kierowniczki szkoły dla chłopców i opiekunki dzieci ocalonych ze zsyłki na Syberię
Ukończyła studia humanistyczne na Uniwersytecie Wiktorii w Wellington. W życiu zawodowym obejmowała stanowiska doradcy w Departamencie Opieki nad Maorysami, doradcy ds. małżeńskich, doradcy dla Organizacji Opieki nad Intelektualnie Niesprawnymi, doradcy ds. społecznych w Zarządzie Miejskim w Hamilton, doradcy w Regionalnym Komitecie Dyscyplinarnym Lekarzy. Była nauczycielką, wolontariuszką w Khalighat – w Domu Śmierci Matki Teresy w Kalkucie, niezależną pisarką, tłumaczem i autorką wielu artykułów, redaktorem i wydawcą miesięcznika-biuletynu „Contact”, prezesem Koła Polek w Wellington, członkiem innych organizacji, takich jak: Stowarzyszenie Polaków Nowej Zelandii, Instytut Spraw Międzynarodowych i in.
Uhonorowana tytułem „Waikato Woman of the Year” przez Plunket Society w Hamilton. Była wybitną propagatorką historii Dzieci z Pahiatua oraz znaczenia przyjęcia polskich sierot syberyjskich przez Nową Zelandię dla przyjaznych stosunków dwustronnych
W 2018 r. „za wybitne zasługi w działalności na rzecz środowisk polonijnych w Nowej Zelandii, za popularyzowanie polskiej kultury i historii, za działalność na rzecz krzewienia polskości i kształtowania postaw patriotycznych” została odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP
Z panią Krystyną mieliśmy okazję spotkać się 13 lutego br. w Wellington w Nowej Zelandii. Zrealizowaliśmy z Nią wówczas notację filmową. Bardzo miło wspominamy Jej pogodę ducha i gościnność. Podczas spotkania przekazała nam do naszej biblioteki wydawnictwo albumowe dokumentujące los dzieci które dotarły w wyniku wojny do Pahiatua /za muzeum1939.pl/ /6.2020/
—
MARIA MIRECKA-LORYŚ
Sejm uczcił 22 lipca Marię Mirecką-Loryś – niezłomną bohaterkę niepodległego państwa polskiego. „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej składa wyrazy najwyższego szacunku ś.p. Marii Mireckiej-Loryś w uznaniu jej zasług dla Ojczyzny” – napisano w uchwale
W uchwale przypomniano że „29 maja 2022 w wieku 106 lat zmarła Maria Mirecka-Loryś – ostatni żyjący dowódca ogólnopolskiej organizacji wojskowej z okresu II wojny światowej”
Maria Mirecka urodziła się w 1916 r. w Ulanowie nad Sanem. Podczas studiów na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie wstąpiła w szeregi Stronnictwa Narodowego i Związku Akademickiego Młodzież Wszechpolska. „W czasie II wojny światowej, podobnie jak siedmioro jej rodzeństwa, była zaangażowana w narodową konspirację wojskową. Zajmowała stanowiska komendanta Narodowej Organizacji Wojskowej Kobiet oraz kierownika sekcji kobiecej Zarządu Okręgu Rzeszowskiego Stronnictwa Narodowego. Po scaleniu z Armia Krajową awansowała na stopień kapitana i była komendantem głównym Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Kobiet” – stwierdzono w uchwale
W 1943 r. Maria Mirecka-Loryś była reprezentantką lwowskich studentów podczas konspiracyjnego odnowienia ślubów akademickich na Jasnej Górze, obok takich postaci jak reprezentujący środowisko krakowskie Karol Wojtyła
Aresztowana w Nisku przez władze komunistyczne została objęta amnestią i zwolniona 1 września 1945. „W obawie przed dalszymi represjami wyjechała z kraju. We Włoszech dołączyła do Armii Andersa, tam poznała swojego późniejszego męża – oficera Henryka Lorysia”. W 1952 r. wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. „W Chicago była aktywną działaczką organizacji polonijnych. Zajmowała kierownicze stanowiska w Związku Polek oraz w Kongresie Polonii Amerykańskiej. Przez 32 lata redagowała Glos Polek. Była prezesem koła Związku Lwowian, udzielała się w emigracyjnym Stronnictwie Narodowym” – napisano
W uchwale przypomniano że Maria Mirecka-Loryś była inicjatorką wielu akcji pomocy Polakom na Wschodzie, na terenach II Rzeczypospolitej. Od lat 70 nielegalnie przemycała na terytorium Związku Sowieckiego materiały religijne oraz udzielała wsparcia materialnego żyjącym tam Polakom. Akcje pomocy rodakom na Kresach prowadziła mając ponad 100 lat. Jeździła cyklicznie do Lwowa i innych miejscowości dawnej Rzeczypospolitej
Po 1989 r. wielokrotnie przyjeżdżała do Polski angażując się w życie społeczne i polityczne środowisk narodowych, by u schyłku życia na stale powrócić do Ojczyzny. „Do ostatnich dni życia uczestniczyła w spotkaniach w całym kraju, była gościem honorowym oraz mówcą podczas wielu zjazdów, kongresów, pielgrzymek i innych wydarzeń o charakterze patriotycznym. Była powszechnie znana ze swojego życzliwego, bezpośredniego stylu bycia, głębokiej wiary, serdeczności i aktywności. Swoje życie pojmowała jako nieustanna służbę narodowi. Do ostatnich chwil miała świetny kontakt z młodzieżą” – napisano w uchwale
Maria Mirecka miała siedmioro rodzeństwa. W uchwale podkreślono że „wszyscy jej bracia i siostry byli zaangażowani w pracę społeczną i polityczną w II RP a po wybuchu wojny dołączyli do walki o niepodległą Polskę w szeregach narodowej konspiracji wojskowej”. Waleria była nauczycielem i społecznikiem odznaczonym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Bronisław, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, był księdzem, który po II wojnie światowej pozostał ze swoimi wiernymi w Związku Sowieckim i stał się duchowym oparciem dla dziesiątków tysięcy Polaków na Ukrainie
Leon był działaczem politycznym, komendantem w narodowych organizacjach wojskowych, przez dziewięć lat więźniem w czasach stalinowskich i jako znany warszawski prawnik wychowawcą kilku pokoleń narodowców. Janina była działaczką społeczną, po II wojnie światowej organizowała ucieczkę z kraju zagrożonych aresztowaniem działaczy Stronnictwa Narodowego. Adam był żołnierzem i urzędnikiem, dowódcą oddziałów partyzanckich, pięciokrotnie aresztowanym przez gestapo i więźniem niemieckiego obozu koncentracyjnego w Gross-Rosen. Kilkukrotnie aresztowany przez UB został skazany na śmierć i zamordowany w więzieniu na Mokotowie. Jego szczątki odnaleziono w 2017 r. na „Łączce”
Kazimierz był dowódcą NOW na Rzeszowszczyźnie, po wojnie znalazł się na emigracji, gdzie działał w Stronnictwie Narodowym, był wiceprezesem Instytutu Romana Dmowskiego oraz organizatorem pomocy dla Polaków w Związku Sowieckim. Helena działała w konspiracji; po wojnie, podobnie jak kilkoro rodzeństwa, wyjechała do USA gdzie angażowała się w życie społeczne i polityczne Polonii, pełniąc m.in. obowiązki szefa nowojorskiego kola weteranów Armii Krajowej
„Śmierć Marii Mireckiej-Loryś, niezwykłej bohaterki niepodległej Polski, jest wydarzeniem o charakterze symbolicznym. Żegnamy ją jako jednego z ostatnich przedstawicieli pokolenia Kolumbów, wyjątkowych polskich patriotów, którzy wychowani w II Rzeczypospolitej, walczyli w czasie II wojny światowej, zabiegali o wolność narodu podczas długiej nocy komunizmu i włączyli się w odbudowę niepodległej Polski po roku 1989” – napisano w uchwale
Jak podsumowano w uchwale – „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej składa wyrazy najwyższego szacunku ś.p. Marii Mireckiej-Loryś w uznaniu jej zasług dla Ojczyzny” /za PAP/dzieje.pl/ /22.7.2022/
—
KSIĄŻKA O LANCKOROŃSKIEJ
We Włoszech odbyła się prezentacja książki o damie polskiej kultury i nauki Karolinie Lanckorońskiej
„Karolina Lanckorońska. W służbie nauki i Polski” – to tytuł tomu poświęconego jednej z najwybitniejszych postaci włoskiej Polonii, ambasadorowi polskiej kultury, historykowi i mecenasowi sztuki, która zmarła w 2002 r. w Rzymie w wieku 104 lat. Książkę zaprezentowano w Instytucie Polskim w Wiecznym Mieście
Redaktorem polsko-włoskiego tomu jest historyk Wojciech Biliński, a współautorem Paweł Pencakowski. Obaj autorzy książki-albumu to byli stypendyści Lanckorońskiej
Książkę dedykowaną wielkiej damie polskiej kultury i nauki w związku ze zbliżającą się 20 rocznicą jej śmierci wydał Instytut Polski nad Tybrem, obchodzący właśnie 30-lecie działalności, przy wsparciu Fundacji Rzymskiej Margrabiny J. S. Umiastowskiej
Karolina Maria Adelajda Franciszka Ksawera Małgorzata Edina Lanckorońska urodziła się w arystokratycznej rodzinie w 1898 r. w Buchberg am Kamp w Austrii. W Wiedniu studiowała historię sztuki i tam zrobiła doktorat, a w 1935 r. habilitowała się na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, gdzie także pracowała
Po wybuchu II wojny światowej i wkroczeniu Armii Czerwonej do Lwowa zaczęła działać tam w konspiracji. Należała do Związku Walki Zbrojnej, a następnie Armii Krajowej. W 1942 r. została aresztowana w Stanisławowie przez Gestapo, potem przewieziono ją do niemieckiego obozu Ravensbrueck. Prowadziła tam lekcje historii sztuki
Z obozu została zwolniona pod koniec wojny. Swoje przeżycia opisała w książce „Wspomnienia wojenne”. Kiedy odzyskała wolność i zamieszkała we Włoszech nawiązała współpracę z 2 Korpusem Polskim generała Władysława Andersa; była oficerem prasowym. Zaangażowała się m.in. w pomoc byłym żołnierzom, by mogli podjąć naukę. Dzięki niej ponad tysiąc z nich rozpoczęło studia na uniwersytetach w Rzymie, Bolonii i Turynie
Karolina Lanckorońska była jednym z inicjatorów i fundatorów utworzenia w Wiecznym Mieście Polskiego Instytutu Historycznego, którego została dyrektorem. Wspierała także różne emigracyjne instytucje, fundowała stypendia dla polskich naukowców. Jednocześnie przez kolejne dekady prowadziła własną pracę naukową
W 1994 r. przekazała Polsce zachowaną część kolekcji dzieł sztuki zgromadzonej przez jej ojca w Wiedniu. Dzieła, w tym dwa Rembrandta, otrzymał Zamek Królewski w Warszawie. Obdarowała także m.in. zamek na Wawelu, Bibliotekę Jagiellońską, Muzeum Narodowe w Warszawie, Muzeum Wojska Polskiego, Polską Akademię Umiejętności
W 1997 r., kiedy kataklizmy nawiedziły zarówno Polskę jak i Włochy, przekazała pieniądze na pomoc dla obiektów sakralnych które ucierpiały w wyniku powodzi we Wrocławiu i trzęsienia ziemi w Asyżu
Otrzymała liczne polskie odznaczenia, wśród nich Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Walecznych, Krzyż Armii Krajowej
Zmarła 25 sierpnia 2002 w Rzymie
Dyrektor Instytutu Polskiego Łukasz Paprotny powiedział PAP że Karolina Lanckorońska była „wieloletnią ambasador polskiej nauki i kultury w Wiecznym Mieście”
„Chociaż Instytut Historyczny w Rzymie zakończył działalność po śmierci pani profesor, a biblioteka trafiła do zbiorów krajowych, jestem przekonany że Rzym nadal pozostaje jej miastem” – dodał szef polskiej placówki nad Tybrem /z Rzymu Sylwia Wysocka/PAP/dzieje.pl/ /27.6.2022/
—
KAROLINA LANCKOROŃSKA
„Zasług nie mam, służyć się starałam”
Kiedy wybuchła II wojna światowa Karolina Lanckorońska wiedziała co robić. Mówiła że nie ma zasług, ale uratowała przed śmiercią dziesiątki ludzi. A podczas przesłuchań wyprowadzała Niemców z równowagi
„Znam dwa słowa: służba i zasługa. Zasług nie mam, służyć się starałam” – mówiła Karolina Lanckorońska, odbierając srebrny medal Cracoviae Merenti. Swoimi działaniami uratowała przed śmiercią dziesiątki ludzi. Odeszła w 2002 r. w wieku 104 lat. Była ostatnią przedstawicielką tego słynnego rodu. Pozycji nigdy nie wykorzystywała do osobistych celów. „Nazwisko moje, którego przecież nie wybrałam, uważam za zwiększenie mych zobowiązań wobec kraju” – mówiła do przełożonego w pracy konspiracyjnej ppłk. Adama Szebesty. Kiedy wybuchła II wojna światowa wiedziała co powinna robić
W styczniu 1940 złożyła przysięgę we lwowskim Związku Walki Zbrojnej. Musiała uciekać do Krakowa, bo konspiracja lwowska została w znacznej części rozpracowana. Widząc niemieckich żołnierzy idących we wzorowym porządku w pierwszym odruchu pomyślała że tu będzie łatwiej niż we Lwowie, w którym zachowania dzikich najeźdźców stały się legendą. We Wspomnieniach wojennych przywołuje rozmowę z metropolitą Sapiehą:
„Przywitał mnie serdecznie i z wesołym wyrazem twarzy zapytał: „Krąży o pani pewna opowieść wodociągowa, o bolszewiku w pani mieszkaniu. Wiem że mi pani jej szczegółowo opowiedzieć nie może, ale bardzo pragnę wiedzieć czy odpowiada prawdzie”. Zrozumiałam że tu chodzi o Pawłyszeńkę który mył głowę w moim klozecie, i zapewniłam arcybiskupa że to co słyszał jest zgodne z rzeczywistością, jeżeli chodzi o problem mycia głowy. Ucieszył się niepomiernie”
Lanckorońska przez chwilę łudziła się że przecież „tu jest Europa”, istnieją granice których kulturalni Niemcy nie ośmielą się przekroczyć. Szybko uświadomiła sobie że nie mogła się bardziej mylić
Dożywianie 27 tys. więźniów
Rozpoczęła pracę pod rozkazami płk. Komorowskiego. Jej głównym zajęciem była działalność w Polskim Czerwonym Krzyżu. Rada Główna Opiekuńcza poleciła jej opiekę nad więźniami w Generalnej Guberni. Była do tej pracy idealna – świetnie znała niemiecki, miała wpływowych przyjaciół na całym świecie, nie brakowało jej odwagi i stanowczości. W wyniku jej akcji dożywianych zostało 27 tys. więźniów – wielu z nich uratowała życie
W styczniu 1942 wyjechała do Stanisławowa. Kiedy dowiedziała się o masowych mordach dokonywanych przez gestapo niezwłocznie przesłała meldunek gen. Komorowskiemu. Jej działania wzbudziły podejrzenia szefa lokalnego gestapo, Hansa Krügera. Została aresztowana i przewieziona do więzienia. Podczas przesłuchań wyprowadziła Krügera z równowagi spokojnymi odpowiedziami
„Pani ma odpowiedzieć na moje pytanie. Czy pani jest wrogiem Rzeszy Niemieckiej? Tak czy nie?”. – „Oczywiście że tak”. – „A więc nareszcie” – i rzucił triumfalne spojrzenie na sekretarkę. „Notować” – dodał dobitnie. Dziewczyna pisząc kiwnęła głową. Zwrócił się znów do mnie. „Od kiedy?”. – „Odkąd patrzę na bezmierne cierpienia moich braci” – napisała we wspomnieniach
Krüger się wściekł. Zagalopował się i przekonany o wyroku śmierci który i tak czeka Lanckorońską przyznał się do zamordowania 25 profesorów ze Lwowa
Pomoc włoskiej rodziny królewskiej
Oczekiwany wyrok śmierci uchyliła interwencja włoskiej rodziny królewskiej u Himmlera. Karolinę przewieziono do więzienia we Lwowie i polecono by miała tam – o ile to możliwe – wszystko czego zażąda. Żądała codziennie góry jedzenia. Niemcy – znając rozkaz Himmlera – przynosili je w nieograniczonych ilościach. Żywność była – dzięki pomocy polskich strażniczek – rozprowadzana wśród polskich więźniów
Lanckorońska okazała się zbyt niebezpieczna by wypuścić ją na wolność. Wiedziała co stało się z profesorami lwowskimi i kto jest za to odpowiedzialny. Na początku 1943 r. została przewieziona do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück
Nie chciała wyróżnień
W wyniku interwencji Międzynarodowego Czerwonego Krzyża umieszczono ją w ogrzewanej izolatce, w której miała wygodne łóżko, pościel i codziennie świeże kwiaty
„Lekarz był grzeczny i mówił spokojnie i prawie uprzejmie, tak samo jak strażniczki. To ich zachowanie budziło we mnie jeszcze większy wstręt niż ich uprzednia brutalność, bo było dowodem że na rozkaz potrafią wszystko, nawet zachowywać się jak ludzie – pisała po latach. Nie chciała tego, czuła że to nie w porządku wobec reszty więźniarek. Prosiła władze obozowe by przeniosły ją z powrotem do baraku. Przekonała ich dopiero głodówką którą podjęła by wymusić powrót do towarzyszek niedoli
Obozowe wykłady naukowe
Pod opiekę wzięła młode dziewczyny, wśród których szczególne miejsce zajmowały tzw. króliki /poddane zbrodniczym operacjom doświadczalnym/. Wiele z nich nie przeżyło, wiele do końca życia nie mogło normalnie chodzić. Próbowała oderwać ich myśli od obozowego koszmaru. Opowiadała im dzieje Rzymu, tłumaczyła kulturę średniowiecza, dwa razy w tygodniu wykładała historię renesansu
W obozowym piekle, kiedy kobiety codziennie umierały z wycieńczenia, możliwość obcowania z kulturą pomagała im przetrwać, pamiętać że człowiek nie jest tylko ciałem. Lanckorońska wspomina że jednej z Polek udało się przemycić komplet dzieł Szekspira które później ukryła w sienniku
„Były dnie kiedy o czytaniu mowy nie było, nie starczyło mi czasu ni sił, ale sama świadomość że Król Lear czy Ryszard II są z nami była dowodem że świat jeszcze stoi” – pisała
Czym są zasługi?
Na miesiąc przed końcem wojny jako pierwsza Polka z grupą 299 Francuzek została zwolniona z obozu. Trafiła do Włoch i – nie mogąc wracać do Polski – wstąpiła do 2 Korpusu Polskiego gen. Andersa. Organizowała studia dla 1300 byłych żołnierzy jednostki. Zajęła się też spisywaniem „Wspomnień wojennych”. Jedni wydawcy odrzucili książkę, bo była „zbyt antyrosyjska”, drudzy bo była „zbyt antyniemiecka”. Ostatecznie wydano je dopiero w 2000 r.
Lanckorońska przed śmiercią podarowała Polakom nie tylko książkę, ale także bezcenną kolekcję dzieł sztuki gromadzonych przez przodków. Można je oglądać na Zamku Królewskim i na Wawelu. Pracy dla Polski i Polaków poświęciła całe życie. Kiedy otrzymywała Krzyż Orderu Polonia Restituta mówiła jednak: „Czy oddanie wszystkich swych sił temu co się najbardziej kocha jest zasługą? Myślę że nie” /za Ewa Rejman/pl.aleteia.org/ /publ. z 25.8.2017/ /11.8.2021/