Chiny

„ZBAWCY ŚWIATA”

Choć pandemia Covid-19 zaczęła się w ChRL to Pekin szybko zaczął przedstawiać się w roli „zbawcy świata”. Najpierw sprzedając do innych krajów maseczki i inny sprzęt medyczny a później promując swoje szczepionki

W środę 30 grudnia dotarł do Stambułu pierwszy transport lotniczy z 3 mln szczepionek na Covid-19 wyprodukowanych przez chińską spółkę Sinovac. Turcja zamówiła 50 mln dawek tego preparatu oraz 30 mln szczepionek koncernu Pfizer i firmy BioNTech. Turcja nie jest oczywiście jedynym krajem kupującym chińskie szczepionki. Preparat firmy Sinovac został wcześniej wysłany m.in. do Indonezji. Zjednoczone Emiraty Arabskie i Bahrajn dopuściły natomiast do użytku konkurencyjną chińską szczepionkę firmy Sinopharm. Chińskie szczepionki chcą też zakupić Maroko, Malezja oraz Filipiny, a w Brazylii i Chile czekają na zatwierdzenie. Pekin przede wszystkim stara się sprzedawać swoje preparaty w krajach biedniejszych które mają ograniczone szanse na szybkie zdobycie zachodnich szczepionek

„Nie ma wątpliwości że Chiny praktykują dyplomację szczepionkową i jest to element starań o naprawę ich wizerunku. To również narzędzie by zwiększyć globalne wpływy Chin oraz naprostować kwestie geopolityczne” – mów Hiuang Yanzhong, analityk z think tanku Council on Foreign Relations. „Chińska dyplomacja szczepionkowa nie jest pozbawiona warunków. Pekin może użyć darowane szczepionki by realizować swoje interesy regionalne, takie jak roszczenia na Morzu Południowochińskim” – piszą analitycy singapurskiego Instytutu Yusofa Ishaka. Część krajów podchodzi bardzo sceptycznie do chińskich szczepionek. Ich przyjęcia odmówiła Kambodża, także prezydent Brazylii Jair Bolsonaro wypowiedział się przeciw ich zakupowi. – Brazylijczycy nie będą królikami doświadczalnymi – powiedział

W samych Chinach do połowy grudnia zaszczepiono krajowymi szczepionkami ponad 1 mln ludzi. Pojawiają się jednak doniesienia że niektórzy Chińczycy pracujący za granicą, którzy zostali zaszczepieni, zostali później zainfekowani Covid-19. Spotkać to miało m.in. grupę robotników budujących elektrownię w Serbii
Chiny wciąż reagują bardzo nerwowo na sugestie mówiące że tuszowały u siebie pandemię. Po tym jak Australia wezwała w maju do międzynarodowego śledztwa w sprawie korzeni pandemii odpowiedziały karnymi podwyżkami ceł na australijskie produkty
W 2020 r. Chiny były jedną z nielicznych rosnących gospodarek. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozował wzrost ich PKB na 1.9 proc., a instytucje prywatne na 1.7-5.5 proc. Prognozy wzrostu na 2021 r. wahają się od 4.8 proc. do 10.2 proc. /za www.rp.pl/ /30.12.2020/

ŁAGRY ZA PRAWDĘ

Opowiedziała światu prawdę o epidemii w Wuhan. Spędzi cztery lata w łagrach za „prowokowanie konfliktu”

Na jednym z nagrań można było zobaczyć przepełnione szpitale i leżących na korytarzach ludzi w Wuhan, na innych przepełnione krematoria i puste sklepy. Młoda prawniczka z Szanghaju Zhang Zhan na początku lutego zostawiła codzienne sprawy, uzbroiła się w smartfon i ruszyła do samego źródła pandemii w 11-mln. mieście, by na własne oczy zobaczyć walkę z nieznanym jeszcze wtedy wirusem, który już szybkimi krokami wykraczał daleko poza granice Chin

Jej relacje w sieciach społecznościowych kolidowały z narracją mediów rządzących informujących o bohaterskiej walce lekarzy i przekonujących rodaków że sytuacja jest opanowana. Dla chińskiego sądu raczej nie bez znaczenia pozostaje też fakt że Zhang Zhan publikowała swoje relacje również w zakazanych w kraju zachodnich sieciach społecznościowych – YouTubie i Twitterze. W Chinach od lat działają własne odpowiedniki popularnych w świecie witryn i komunikatorów, sterylnie czyszczonych z wszystkich niepoprawnych treści

W poniedziałek 28 grudnia 37-latka została skazana na cztery lata więzienia przez sąd w Szanghaju. To niemalże najwyższa kara za stawiane jej zarzuty /maksymalnie groziło jej pięć lat/. Sędzia uznał że swoimi działaniami „prowokowała kłótnie i konflikty”. Kobieta relacjonowała z Wuhan przez ponad trzy miesiące, zamilkła w maju kiedy została aresztowana. Już na początku czerwca ogłosiła głodówkę którą utrzymuje do dzisiaj. Obrońcy praw człowieka alarmują że była torturowana i karmiona przymusowo. Stan zdrowia kobiety ciągle się pogarsza i niedawno w zachodnich mediach pojawiły się informacje że może nie dożyć do wyroku

„To element chińskiego systemu. Zakazuje się publikacji treści które są niewygodne dla władz. A sytuacja związana z wirusem w Wuhan jest szczególna. Pojawiły się informacje że w momencie wybuchu epidemii w mieście podjęto nie tylko kroki medyczne i wprowadzono kontrolę społeczną, ale też dążono do kontroli przekazu. Zakazywano m.in. używania w mediach sformułowania „śmiertelny wirus”, emisji nagrań wideo które mogłyby prezentować sytuację jako chaotyczną czy złą. A wiadomo że sytuacja w Wuhan nie była najlepsza, obrazki były niekorzystne dla władzy” – mówi Marcin Przychodniak, analityk ds. Chin z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych /PISM/

Pierwsze przypadki koronawirusa SARS-CoV-2 wykryto w Wuhan w połowie listopada i oficjalnie Pekin utrzymuje że do pierwszych zakażeń doszło na miejskim targu dzikich zwierząt i owoców morza /zamkniętym zresztą do dzisiaj/. Ale chińskie władze zaczęły alarmować zbyt późno, dopiero 23 stycznia miasto objęto kwarantanną. Przedtem miliony mieszkańców Wuhan zdążyło wyjechać i rozpocząć świętowanie Chińskiego Nowego Roku. Uruchomiono więc całą maszynę cenzorską, aparat sprawiedliwości i bezpieczeństwa by wszelkie „niepoprawne” informacje nie odbijały się szerokim echem. – Nie mieli problemu z prasą drukowaną czy telewizją, system cenzury internetowej w Chinach również dobrze funkcjonuje. Większość niewygodnych treści udało się więc usunąć, ale nie wszystko. Stąd działalność takich ludzi jak Zhang Zhan jest istotna, choć nie była ona jedyna. Co najmniej trzy inne osoby które dokumentowały sytuację w Wuhan zniknęło z przestrzeni publicznej, prawdopodobnie są zatrzymani i niedługo usłyszymy o ich procesach sądowych – mówi Przychodniak
A od kilku miesięcy Chińczycy przekonują świat że w porównaniu z krajami Zachodu najlepiej radzą sobie z pandemią, ostatni zgon z powodu koronawirusa zanotowano w połowie kwietnia. Do tego Pekin opracował własną szczepionkę którą ma być zaszczepionych 50 mln ludzi przed chińskim Nowym Rokiem /za www.rp.pl/ /28.12.2020/

RYNEK ŚMIERCI

Chiny wciąż pobierają organy od więźniów. Chiny nadal przymusowo wycinają organy więźniom i sprzedają je – wynika z raportu opracowanego przez niezależną komisję. Przez chiński rynek transplantacyjny każdego roku przepływa ok. miliarda dolarów

Od dziesięcioleci pojawiają się pytania dotyczące narządów z Chin. Uważało się bowiem że pochodzą one z ciał więźniów skazanych na egzekucje. Pomimo twierdzeń Chin że takie praktyki zaprzestano Trybunał ds. Grabieży Organów – w skład którego wchodzą prawnicy, eksperci ds. praw człowieka i chirurdzy – ogłosił że proceder nie ustaje
– Udowodniono że tak wielu ludzi zginęło okropną śmiercią bez powodu i inni też mogą w ten sposób cierpieć – powiedział prokurator Geoffrey Nice, który w przeszłości prowadził dochodzenie ws. zbrodni na terenach dawnej Jugosławii. – Nie ma dowodów na to że ta praktyka została przerwana – dodał. Po wielu miesiącach rozmów ze świadkami i analizowania dokumentów Trybunał stwierdził że oficjalnie dane dotyczące przeszczepów w Chinach są nieprawdziwe. Wskazuje się np. niezwykle krótkie czasy oczekiwania na organy /często tydzień lub krócej/ są w Chinach normą, co sugerowałoby nadmiar narządów. Jedno z badań wykazało że w 2016 r. w ciągu zaledwie 10 dni przeszczepiono 640 organów, choć oficjalnie dawców było zaledwie 30. Wychodziłoby więc że średnio każdy oddał… 21 narządów
Skąd więc pochodzą niekończące się zapasy chińskich organów? Enver Tohti powiedział że kiedy był młodym chirurgiem pracującym w Chinach dostał polecenie „wycięcia narządów i zrobienia tego szybko”. Usuwając wątrobę i nerki z człowieka który został postrzelony w głowę Tohti dokonał przerażającego odkrycia. – Byłem jak robot, który wykonywał pracę, do której został zaprogramowany – mówił. – Kiedy skalpel przeciął skórę postrzelonego, zobaczyłem że krwawi. Oznaczało to że jego serce wciąż pompowało krew, był wciąż żywy – opowiadał
Trybunał dotarł także do raportów chińskich lekarzy z których wynika że sporo organów zostało nielegalnie pozyskanych od członków mniejszości religijnej Falun Gong. Grupa ta jest zakazana, a członkowie od lat 90 prześladowani. Ofiarami padają także muzułmańscy Ujgurzy
Szacuje się że w Chinach co roku wykonuje się 90 tys. przeszczepów o wartości miliarda dol. Zdrowa wątroba kosztuje ok. 160 tys. dol.
/RMF24/interia.pl/ /20.6.2019/

ALE ZAKUPY!

​Napastnik Atletico Madryt Jackson Martinez podpisał kontrakt z Guangzhou Evergrande. Kolumbijczyk który rzadko występował w podstawowym składzie Atletico kosztował chiński klub gigantyczną kwotę 42 mln euro
Martinez stał się tym samym najdroższym piłkarzem sprowadzonym do ligi chińskiej. Poprzednim rekordzistą był Brazylijczyk Ramires, który kilka dni wcześniej przeszedł z Chelsea do Jiangsu Suning za ok. 27 mln euro
Napastnik Atletico związał się z Guangzhou czteroletnim kontraktem
Kolumbijczyk będzie grać w drużynie prowadzonej przez b. trenera m.in. reprezentacji Brazylii – Luiza Felipe Scolariego. W kadrze Guangzhou są też inni znani Brazylijczycy, jak Paulinho czy Ricardo Goulart
Martinez w lecie ub.r. trafił do Atletico z FC Porto za 35 mln euro, ale nie zdołał spełnić wielkich oczekiwań. Strzelił dwa gole w 15 meczach ligowych, nie potrafił dogadać się też z trenerem Diego Simeone i regularnie siedział na ławce rezerwowych
Transfer Kolumbijczyka do Chin pilotował słynny agent Jorge Mendes który prowadzi interesy wielu gwiazdorów światowej piłki; jego klientem jest m.in. Cristiano Ronaldo
Martinez stał się także bohaterem najdroższego transferu 2016 r.
/sport.interia.pl/ /3.2.2016/

SMOG DUSI PEKIN

Władze w Pekinie postanowiły że w walce z zanieczyszczeniem powietrza w stolicy Chin zamkniętych zostanie 2.5 tys. małych firm, które emitowały do atmosfery dużą ilość szkodliwych substancji
Wśród wytypowanych do likwidacji firm znalazły się m.in. restauracje, hotele i warsztaty samochodowe. Zdaniem władz Pekinu to właśnie rosnąca liczba tego typu przedsięwzięć gospodarczych wpływa na poważne zanieczyszczenie powietrza w stolicy
Wytypowane przedsiębiorstwa mają być zamknięte do końca 2016 r. A w 2017 r. ma być wyznaczona następna liczba małych firm które będą zmuszone zakończyć działalność w stolicy
W zeszłym miesiącu w Pekinie ogłoszono „czerwony alert”, czyli maksymalny, ze względu na zanieczyszczenie powietrza. Ogłoszeniu alertu towarzyszyły nadzwyczajne środki ostrożności, m.in. ograniczanie ruchu samochodów i zamykanie fabryk w celu zmniejszenia smogu
Chińskie ministerstwo środowiska ostrzegło że w następnym tygodniu w Pekinie i prowincji Hopej spodziewany jest niebezpieczny poziom smogu
Po trzech dekadach dynamicznego rozwoju gospodarczego chińskie miasta należą do najbardziej zanieczyszczonych na świecie. Zaostrzono co prawda normy emisji spalin, inwestuje się w odnawialne źródła energii, ale 60 proc. wytwarzanej w kraju energii wciąż pochodzi z węgla
Smog bywa w Pekinie tak gęsty że nie widać nawet budynków w najbliższej okolicy. Wychodząc na ulice mieszkańcy nakładają na twarze maski ochronne
/PAP/ /9.1.2016/

Internauta napisał:
falafel: Chiny można pokonać ich własną bronią. To pazerność. Produkują bez żadnych norm, filtrów itd. Teraz duszą się, bez jednego wystrzału, rocznie z powodu smogu w samym Pekinie umiera 500 000 ludzi. Ale władza dopiero teraz ustępuje i ogranicza produkcję. Oczywiście pozwoli działać dalej tylko swoim zaufanym towarzyszom. I łapówki przy tej okazji, to łącznie może być ze 300 mln dol. w samej stolicy
/interia.pl/

WIĘCEJ DZIECI

Historyczny dzień w Chinach. Tamtejszy parlament przyjął zapowiadaną wcześniej ustawę kończącą krytykowaną powszechnie politykę jednego dziecka. Od 1 stycznia Chińczycy już oficjalnie będą mogli mieć dwójkę dzieci
Politykę jednego dziecka wprowadzono w Chinach w 1979 r. Szacuje się że wskutek tego prawa liczbę urodzeń ograniczono od tego czasu aż o 400 milionów
Zakaz posiadania więcej niż jednego dziecka był powszechnie krytykowany na Zachodzie. Łamiące przepisy kobiety jeszcze kilka lat temu zmuszano do aborcji, nawet jeżeli były w zaawansowanej ciąży
Ze względu na proces starzenia się społeczeństwa chińskie władze promują teraz model rodziny 2+2. Jak poinformowano trwają nawet prace dotyczące zniesienia zakazu usług matek zastępczych
Usługi surogatek do tej pory były w Chinach zakazane, bo traktowano je jako sposób na ominięcie polityki jednego dziecka
/IAR/interia.pl/ /27.12.2015/

BĘDĄ KLONOWAĆ ZWIERZĘTA

Ma to być podobno pierwsza taka fabryka na świecie. Będą podobno klonować zwierzęta
W Chinach już wkrótce ma podobno powstać największa na świecie fabryka klonująca zwierzęta. Dzięki niej Chińczycy będą podobno mieć co jeść
Xu Xiaochun, dyrektor naczelny firmy BoyaLife, stojącej za wartym blisko 30 mln funtów projektem, chce by placówka rozpoczęła działalność w pierwszej połowie 2016 r. Fabryka powstanie w mieście portowym Tiencin, ok. 160 km od Pekinu
– Będziemy podążać ścieżką którą nikt wcześniej nie szedł. Tworzymy coś czego w przeszłości nikt nie budował. Nasza fabryka będzie prawdopodobnie jedynym takim miejscem na świecie – powiedział Xu Xiaochun
Głównym celem placówki zajmującej powierzchnię 14 tys. mkw ma podobno być klonowanie bydła do celów spożywczych. W ostatnich latach zapotrzebowanie Chińczyków na wołowinę drastycznie wzrosło i taka fabryka wydaje się im jedynym wyjściem. Na początku mają podobno sklonować 100 tys. sztuk bydła. Później na skalę masową będą klonować inne gatunki zwierząt domowych. Produkcja ma sięgnąć nawet miliona sztuk
Przedstawiciele BoyaLife zapewniają że z ich linii produkcyjnych będą schodzić tylko produkty „najwyższej jakości”. W Wielkiej Brytanii mięso i mleko z klonowanych krów są nazywane „nową żywnością”, ale dostawcy potrzebują specjalnego pozwolenia by je sprzedawać. Liczne badania naukowe potwierdziły ponoć że nie ma żadnych różnic między mięsem i produktami mlecznymi z klonów a tradycyjnie hodowanymi zwierzętami
Zapotrzebowanie na klonowane zwierzęta jest ogromne, szczególnie w krajach azjatyckich. Hodowcy nie potrafią sprostać zamówieniom tradycyjnymi metodami, a klonowanie ma być dobrym rozwiązaniem
Firma BoyaLife ma w swojej ofercie klonowanie zwierząt od 2014 r. A w 2016 w chińskiej fabryce będzie można ponoć zamówić klon dowolnego psa za 73 tys. euro. Naukowcy z Tiencin będą koncentrować się także na klonowaniu koni wyścigowych i psów tropiących do lokalizowania ofiar klęsk żywiołowych lub narkotyków
/interia.pl/ /26.11.2015/