Warszawska Wola

reinefahrt„REINEFARTH W WARSZAWIE. DOWODY ZBRODNI”

WYSTAWA W MUZEUM WOLI

5 SIERPNIA-21 GRUDNIA

„Reinefarth w Warszawie. Dowody zbrodni”. „Wystawa w 70 rocznicę Powstania Warszawskiego. W trakcie rzezi Woli, trwającej od 5 sierpnia 1944 r., zamordowano według różnych szacunków od 30000 do 60000 mieszkańców dzielnicy. Generał SS Heinz Reinefarth, zwany w tym kontekście ‚katem Warszawy’, po wojnie został deputowanym do niemieckiego Landtagu i burmistrzem na wyspie Sylt. W siedemdziesiątą rocznicę mordu na ludności cywilnej, 5 sierpnia w Muzeum Woli, oddziale Muzeum Warszawy otwarta została wystawa będąca współczesną próbą przemyślenia odpowiedzialności Heinza Reinefartha
Przypadająca w tym roku siedemdziesiąta rocznica Powstania Warszawskiego jest okazją do historycznej refleksji nad rzezią Woli, która nie doczekała się dotychczas szerokiego omówienia i interpretacji; nie istnieje także wystarczająco w świadomości samych warszawiaków. Istotą wystawy ‚Reinefarth w Warszawie. Dowody zbrodni’ jest spojrzenie na to wydarzenie jako na zbrodnię za którą nikt nie został skazany
Autorzy wystawy, przedstawiając prawne aspekty tragicznych wydarzeń, stawiają tezę o możliwości zakwalifikowania tzw. rzezi Woli jako zbrodni przeciw ludzkości
WYSTAWA W MUZEUM WOLI opiera się na nieznanych w Polsce dokumentach z wstępnego postępowania śledczego w sprawie ‚uczestnictwa w masowych zabójstwach’ Heinza Reinefartha. Było ono prowadzone przez prokuraturę niemiecką we Flensburgu w latach 1963–67 i zakrojone na szeroką skalę – przesłuchano w nim ponad tysiąc świadków niemieckich oraz przesłuchano lub włączono protokoły przesłuchań ponad 250 świadków z Polski. Niemniej postanowieniem niemieckiego sądu postępowanie ostatecznie umorzono ‚z braku wystarczających dowodów’. W archiwach polskich nie zachowano kopii większości dokumentów przekazywanych niemieckim śledczym
WYSTAWA ‚REINEFARTH W WARSZAWIE’ prezentuje akta pozyskane przez Muzeum Powstania Warszawskiego z Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu w Niemczech. Zeznania żołnierzy i oficerów niemieckich z lat 60 XX w. odnoszą się do kwestii ich udziału w masowych mordach. Jednocześnie stanowią wgląd w psychologię przesłuchiwanych, prezentując przegląd sposobów pamiętania, a także zamazywania osobistej pamięci i odpowiedzialności, czego konsekwencją jest nie tylko brak możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności osób dokonujących mordów na ludności cywilnej, ale również – szerzej – powstanie luki w zbiorowej ‚pamięci politycznej’
REINEFARTH – GENERAŁ I BURMISTRZ
W pierwszej części wystawa podsumowuje przebieg i zamknięcie śledztwa w sprawie SS-Gruppenführera Reinefartha. Jej dopełnieniem są relacje świadków, wizja lokalna z miejsc masowych egzekucji na Woli oraz współczesna ekspertyza historyczna i prawna. Pokazane są m.in. nieznane szerzej w Polsce niemieckie fotografie dowódców SS i scen rozgrywających się na Woli. Filozoficznym kontekstem wystawy jest jeden z najważniejszych tekstów XX w. na temat odpowiedzialności hitlerowskich funkcjonariuszy i możliwości ich ukarania oraz istoty samego totalitaryzmu – reportaż Hanny Arendt Eichmann, opisujący proces sądowy współodpowiedzialnego za Holokaust Adolfa Eichmanna
Druga część wystawy odnosi się do kontrowersji wokół powojennych losów Heinza Reinefartha – w latach 50 i 60 deputowanego do Landtagu, burmistrza Westerlandu na wyspie Sylt, szanowanego adwokata i obywatela. Jego sylwetka jest zaprezentowana m.in. przez pryzmat propagandowych materiałów z byłej NRD – filmu ‚Urlop na Sylt’ oraz zrealizowanych specjalnie na potrzeby wystawy wywiadów ze świadkami historii, w tym opozycjonistą z Westerlandu Ernstem-Wilhelmem Stojanem
POLSKO-NIEMIECKIE OTWIERANIE HISTORII NA NOWO
Wystawa jest częścią programu obchodów siedemdziesiątej rocznicy Powstania Warszawskiego. W jej otwarciu 5 sierpnia wzięli udział m.in. obecna burmistrz Westerlandu Petra Reiber i przewodniczący rady Sylt Peter Schnittgard
Wystawie towarzyszy program edukacyjny. Jego wyróżnioną częścią będzie międzynarodowa konferencja, planowana na listopad, podczas której grono prawników rozważy możliwość kwalifikacji zbrodni dokonanych na Woli jako zbrodni przeciw ludzkości.
6 sierpnia o godz. 18 w siedzibie Domu Spotkań z Historią, partnera wystawy odbył się wykład dra Philippa Martiego. Pochodzący ze Szwajcarii Marti jest badaczem i autorem książek poświęconych postaci Heinza Reinefartha, w tym m.in. najnowszej ‚Der Fall Reinefarth’, która wpłynęła znacząco na postrzeganie Reinefartha w Niemczech
ZBIÓRKA ZDJĘĆ OFIAR
Muzeum Woli, oddział Muzeum Warszawy, Dom Spotkań z Historią oraz Muzeum Powstania Warszawskiego rozpoczęły zbiórkę zdjęć mieszkańców Woli, w celu upamiętnienia ofiar masowych morderstw. Zdjęcia zostaną zdigitalizowane, a oryginały zwrócone właścicielom lub na ich życzenie włączone w zbiory muzealne. Osoby posiadające takie zdjęcia proszone są o kontakt z Magdaleną Staroszczyk: magdalena.staroszczyk@muzeumwarszawy.pl, tel. 22 624 37 33
‚REINEFARTH W WARSZAWIE. DOWODY ZBRODNI’
WYSTAWA W 70 ROCZNICĘ POWSTANIA WARSZAWSKIEGO
5.08–21.12, wtorek–piątek 10-18, sobota–niedziela 10-20
Muzeum Woli, oddział Muzeum Warszawy, ul. Srebrna 12, Warszawa
Kuratorka: Hanna Nowak-Radziejowska. Współpraca: Anna Banaś, Natalia Boitot, Paweł Brylski, Angela Götz-Zyskowski /Muzeum Powstania Warszawskiego/, Magdalena Staroszczyk, Mateusz Toma, Jutta Wiedmann, Wojciech Ziemilski
Projekt wystawy: Wojciech Cichecki, Michał Szota
Partnerzy: Muzeum Powstania Warszawskiego, Dom Spotkań z Historią, Goethe-Institut w Warszawie, Tramwaje Warszawskie, Gagarin Studio, Towarzystwo Przyjaciół Woli
Na wystawie wykorzystano materiały z Archiwum Państwowego w Lesznie, Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu, Domu Spotkań z Historią, Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Warszawy oraz Sylter Archiv/Gemeinde Sylt”
/zdj. – SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth /po lewej/ oraz Erich von dem Bach-Zelewski /w środku/. Źródło: Staatsanwaltschaft Flensburg/

***

SOWIŃSKI W OKOPACH WOLI

Na początku września 1831 r. umierało Powstanie Listopadowe. We wtorek 6 września Rosjanie przypuścili decydujący atak. Reduty Wolskiej, zwanej od tego czasu Redutą Sowińskiego lub Fortem Sowińskiego, broniło 1300 polskich żołnierzy i 12 dział. Rosjanie mieli wielką przewagę w ludziach i ok. 100 dział. Obrońcy ulegli

Poległ dowódca Reduty, legendarny oficer z czasów napoleońskich, 54-letni generał Józef Sowiński. Używał drewnianej protezy nogi – kończynę stracił podczas wyprawy Napoleona na Moskwę /1812/

Okoliczności śmierci generała nie były do końca znane. Juliusz Słowacki, pisząc swój słynny wiersz „Sowiński w okopach Woli” /1844/, oparł się na relacji mówiącej o śmierci przed ołtarzem w kościele św. Wawrzyńca. Inna wersja mówiła o śmierci na Forcie, w końcowej fazie walki na bagnety.

Legenda generała bez nogi opanowała wyobraźnię Polaków. Non omnis moriar… Generał odniósł zwycięstwo po śmierci. W czerwcu 1860 r. pogrzeb jego żony Henrietty zgromadził rzesze patriotów i był pierwszą od upadku Powstania Listopadowego manifestacją narodową na taką skalę. Te manifestacje odrodziły ducha narodowego. Postać generała połączyła dwa największe w XIX w. powstania narodowe.

We wrześniu 1939 r. Reduta Sowińskiego broniła się przed atakami niemieckimi, poddała się dopiero w dniu kapitulacji Warszawy. Podczas Powstania Warszawskiego Niemcy dopuścili się jednej z najohydniejszych zbrodni w XX wieku, mordując w ciągu trzech dni sierpnia /5-7/ ok. 60 tysięcy /!/ mieszkańców Woli. Zbrodnia ta przeszła do historii jako „rzeź Woli”.

Z wiersza Juliusza Słowackiego: „Choćby nie było na świecie jednego już nawet Polaka, to ja jeszcze zginąć muszę za miłą moją Ojczyznę i za ojców moich duszę /…/. Nie klękajcie wy przede mną, bo nie jestem żaden święty, ale Polak jestem prawy”…

Piotr Szubarczyk/nd /6.IX.2013/
/zdj. – gen. artylerii Józef Longin Sowiński /15 III 1777 – 6 IX 1831/, bohater Woli, Warszawy i Polski

***

NIEMY ŚWIADEK POWSTANIA

Varsavianiści chcą by zniszczona kamienica przy ul. Waliców 14 stała się symbolicznym świadkiem Powstania Warszawskiego

To duża kamienica o której nieraz wypowiadało się środowisko varsavianistów. Chcielibyśmy tę kamienicę zachować tak jak uczyniono to np. w Dreźnie, gdzie Niemcy zostawili cały budynek jako świadectwo nalotów alianckich. U nas wszędzie wokół powstaje coraz więcej szklanych domów, niedługo nie będzie nawet jednego śladu, który by mówił jak podczas Powstania wyglądała Warszawa – wyjaśnił varsavianista Artur Nadolski

Kamienica została zbudowana w XIX w., znajduje się na warszawskiej Woli, na terenie osiedla Mirów. Od listopada 1940 r. do sierpnia 1942 r. była na terenie warszawskiego getta, a po jego likwidacji na terenie na którym stoi toczyły się intensywne walki powstańcze.

– Cały sierpień 1944 r. między ulicą Chłodną a Grzybowską toczyły się walki. Znajdująca się obok ulica Krochmalna była punktem gdzie stykały się te dwie walczące strony, a ta kamienica stała akurat niedaleko tego miejsca. Była dla powstańców ważnym punktem. Tam przedostawały się czujki dwóch stron. Cała Krochmalna raz przechodziła na stronę niemiecką, raz na polską – dodał Nadolski.

Historyk przypomniał że to stąd ruszył atak w celu połączenia Śródmieścia ze Starym Miastem. Tu w tych kamienicach gromadzili się żołnierze którzy szli potem do szturmu. W Archiwum Historii Mówionej na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego można znaleźć wywiad jakiego udzielił żołnierz AK Jerzy Woźniak ps. „Szpila”.

„24 września niemiecka piechota wsparta dwoma czołgami atakowała stanowiska na ul. Waliców. Atak poprzedzany był ‚goliatem’, którego wybuch zburzył front budynku przy Waliców 14. Po ciężkim boju atak został odparty” – wspominał Woźniak.

Od tego czasu, mimo że po wojnie kamienica była zamieszkiwana, popadała ona w ruinę. Dziś jest to pustostan który grozi zawaleniem. Kamienica nadaje się do rozbiórki lub stosownego zabezpieczenia, tak jak robi się z zabytkowymi ruinami.

Budynek nosi ślady po kulach, ma potrzaskane ściany. Aż prosi się by była to placówka z jakimś fotoplastikonem czy czymś podobnym. Nawet gdyby miały tam być tylko sprzedawane bilety, pocztówki czy jakieś informatory, to warto to zrobić – zapewniał Nadolski.

Jego zdaniem ruina mogłaby służyć edukacji młodego pokolenia jako świetna pokazowa lekcja historii. – Obok jest placyk gdzie może być parking, naprzeciw mennica gdzie można nabyć monety kolekcjonerskie, niedaleko dawny budynek Nordwache – to ciekawy do zwiedzania rejon historyczny. Aż się prosi by w ślad za tym przewodnicy wyznaczyli taką trasę turystyczną. Pomysłów związanych z adaptacją tej kamienicy jest multum – dodał.

Inicjatywie varsavianistów przychylny jest Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. – Tu pewnie decydować będą szczegóły, ale pomysł jest ciekawy, wart rozważenia – powiedział.

Zwróciliśmy się do Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków z pytaniem o szansę stworzenia przy ulicy Waliców 14 filii Muzeum Powstania Warszawskiego. – Dopiero kiedy konserwator pozna szczegóły projektu będzie mógł się do niego odnieść – usłyszeliśmy w odpowiedzi. – Na pewno taki wniosek wyślemy – zapowiedział Nadolski.

pcs/nd /21.VIII.2013/
/zdj. – wokół kamienicy przy ul. Waliców 14 w trakcie Powstania Warszawskiego toczyły się ciężkie walki

***

*** POGRZEB MAMY LIDII KOCHANOWICZ

WARSZAWA – WOLA

KOŚCIÓŁ ŚW. WOJCIECHA

12 SIERPNIA

Pogrzeb Haliny Kochanowicz, mamy Lidii Kochanowicz, dyr. Fundacji Lux Veritatis, odbył się 12 sierpnia w kościele św. Wojciecha na warszawskiej Woli. Mszę św. koncelebrował i homilię wygłosił o. Jan Król z Radia Maryja.  Obecni byli też dyr. Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk oraz o.Zdzisław Klafka, były prowincjał polskich redemptorystów

Halina Kochanowicz była od dziecka parafianką u św. Wojciecha, tutejszymi parafianinami byli też jej rodzice

– Dziękujemy Bogu za życie śp. Haliny Kochanowicz, dziękujemy za wszelkie dobro wypływające z jej modlitwy, pracy. Modlimy się o wieczne zbawienie dla niej, by Bóg przyjął ją do swej chwały – mówił m.in. w homilii o. Jan Król.

Halina Kochanowicz – którą Bóg zdecydował powołać do siebie – całe życie spędziła na warszawskiej Woli, także Powstanie Warszawskie 1944 r. Przychodziła do kościoła św. Wojciecha, tu nosiła feretron w procesjach, tu się modliła. Ciężko pracowała, a w ostatnich latach chorowała.

– Mamy pewność że Halina Kochanowicz żyje teraz razem z Jezusem Chrystusem w wieczności, bo żyła z Nim tu, na ziemi, na Woli. Kochała Boga, Kościół, ale też bardzo kochała Polskę. Widzieliśmy ją przed krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Halina Kochanowicz kochała też Radio Maryja, jeszcze we wrześniu 2012 r. była z córką na warszawskim pl. Trzech Krzyży na marszu w obronie TV Trwam – mówił o. Król w kościele św. Wojciecha.

– Chrystus zrobił wszystko by nas zbawić, dał swoje życie. I od każdego z nas zależy czy będziemy w życiu wiecznym. Czy każdy z nas robi wszystko by z tej wielkiej szansy skorzystać? – pytał o. Król.

Głos zabrał też o. dyrektor Tadeusz Rydzyk. – Bóg zapłać że jesteście tu, że przyszliście, że przyjęliście Komunię – zaczął, zwracając się do obecnych na Mszy. – Kilka razy widziałem się ze śp. Haliną Kochanowicz, rozmawiałem z nią. Ostatni raz dzień przed śmiercią. Była bardzo szlachetną osobą. Dzień przed jej śmiercią byłem u niej w hospicjum. Wziąłem ze sobą obraz Matki Bożej. Pani Halina akurat się obudziła, była przytomna, i na widok obrazu MB powiedziała: „Jaka piękna” – wspominał o. Rydzyk.

– Rozmawialiśmy, mówiła pięknie o swym mężu, swych kochanych dzieciach, wnukach, mówiła jakie ma dobre dzieci. Modliła się za nas, za o. Króla i za mnie modliła się w jednym dniu tygodnia, za każdego z nas w innym dniu. To była jej wielka miłość. Mówiła o wypędzeniu przez Niemców w czasie Powstania Warszawskiego. Córka śp. Haliny Kochanowicz, p. Lidia, tak nam pomaga. Trzeba za to dziękować mamie, to jej zasługa. Bóg zapłać pani Halino – powiedział o. dyrektor.

Córka zmarłej p. Lidia Kochanowicz odczytała swój bardzo wzruszający i poruszający „Ostatni list do mamy”, wyciskający łzy z oczu. Udało mi się zanotować tylko strzępy z tego co czytała: „Przeszłaś mamo do lepszego życia”, „Czy mogłam zrobić więcej?…”, „Nasze życie układało się różnie…”, „Ale bardzo cię kochałam. Kocham cię”. P. Lidia wspominała też list od matki, sprzed 34 lat, w którym Halina Kochanowicz pisała m.in.: „Pracowałam dzień i noc…”.

P. Lidia mówiła też że w czasie Powstania Warszawskiego jej dziadka uratował od śmierci tylko mundur kolejarza. Halina Kochanowicz w czasie PRL straciła pracę dlatego że nie wyparła się Boga, wiary, miała wilczy bilet. 12 lipca 2012 straciła czucie w nogach, była bardzo chora, to był nowotwór, który zaatakował całe ciało, bardzo cierpiała. „Bóg mi świadkiem że zrobiłam wszystko byś nie musiała cierpieć, mamo” – zakończyła swój list do mamy Lidia Kochanowicz.

Halina Kochanowicz zmarła 8 sierpnia, przeżywszy 82 lata. Została pochowana w grobie rodzinnym na Cmentarzu Wolskim.

Cezary Dąbrowski/www.zawszepolska.eu /17.VIII.2013/

***

*** MSZA ŚW. W INTENCJI WYMORDOWANYCH PRZEZ NIEMCÓW 30 REDEMPTORYSTÓW I 50 TYS. MIESZKAŃCÓW WOLI

69 ROCZNICA WYBUCHU POWSTANIA WARSZAWSKIEGO

WOLA – KOŚCIÓŁ ŚW. KLEMENSA

6 SIERPNIA

W kościele św. Klemensa na Karolkowej we wtorek 6 sierpnia odprawiona została Msza św. w intencji bestialsko wymordowanych przez Niemców 69 lat temu 30 redemptorystów z tutejszego klasztoru oraz 50 tys. wymordowanych przez Niemców w sierpniu 1944 r. mieszkańców Woli, a także za wszystkich poległych i pomordowanych podczas Powstania Warszawskiego

We Mszy św. uczestniczyli m.in. senator PiS-u Beata Gosiewska, warszawski radny PiS-u Andrzej Melak, poseł PO Michał Szczerba, a także burmistrz Woli Urszula Kierzkowska. Zanim odprawiona została Msza św. w kościele odbył się koncert patriotycznych piosenek. Zaśpiewał je baryton Krzysztof Chalimoniuk, a zagrał kwartet smyczkowy „Con Le Corde”, składający się z profesjonalnych muzyków, absolwentek Uniwersytetu Muzycznego im. F. Chopina w Warszawie w składzie: Marzena Białobrzeska-Korzycka, Izabela Jaskólska-Stańczak, Claudia Sanjines, Aleksandra Kiszka-Stefanek. W ich wykonaniu usłyszeliśmy m.in. „Pałacyk Michla”, „Warszawskie Dzieci”, „Warszawo Ma”.

Po Mszy św. jej uczestnicy złożyli wiązanki kwiatów i zapalili znicze przy Pomniku Pomordowanych Mieszkańców Woli, który znajduje się na przykościelnym placu. To jedno z najważniejszych miejsc upamiętnienia ofiar Powstania Warszawskiego.

Rozmawiałem z niektórymi uczestnikami tej pięknej uroczystości.

– Cieszę się że warszawiacy pamiętają nie tylko o obchodach na Powązkach, uroczystościach 1 sierpnia, czyli obchodach rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, choć w tym roku te obchody były strasznie upartyjnione przez partię rządzącą, czyli Platformę Obywatelską, ale pamiętają także o tych lokalnych obchodach. Do obchodów centralnych, oficjalnych w tym roku Platforma Obywatelska nie dopuszczała nie tylko PiS-u, ale też i kombatantów, co jest skandalem. Ja jako senator nie dostałam zaproszenia od pani prezydent Warszawy, inni senatorowie i posłowie również. To nie jest demokratyczne. Tutaj u św. Klemensa dziś modliliśmy się za ojców redemptorystów zamordowanych 6 sierpnia 1944 r. przez Niemców na Woli oraz wszystkich zamordowanych podczas Powstania mieszkańców Woli, w Rzezi Woli jaką urządzili tu Niemcy. Cieszę się że tu na Karolkowej spotkali się patrioci, robimy to co roku, spotykamy się, wspominamy, modlimy się w intencjach powstańców i tych którzy oddali życie podczas Powstania za to byśmy mogli żyć w kraju w miarę wolnym – powiedziała mi senator Beata Gosiewska z PiS-u, wdowa po śp. Przemysławie Gosiewskim, którzy zginął 10 kwietnia 2010 pod Smoleńskiem.

– To piękna, podniosła uroczystość, słuchaliśmy koncertu, modliliśmy się na Mszy św., złożyliśmy kwiaty pod pomnikiem zamordowanych 50 tysięcy mieszkańców Woli, którzy oddali życie tylko dlatego że byli Polakami – powiedział mi Andrzej Melak, szef Komitetu Katyńskiego, radny warszawski, który stracił w tragedii smoleńskiej nieodżałowanego brata Stefana, poprzedniego przewodniczącego Komitetu Katyńskiego.

– Rzeź na Woli to był dalszy ciąg eksterminacji, ludobójstwa narodu polskiego, kontynuowanego przez Niemców i Rosjan w 1939 r., przez całą okupację i przedłużonego w czasie Powstania Warszawskiego, a później w czasie rządów tzw. PRL-u, rządów komunistów w Polsce. Wtedy, już po wojnie, w tym tzw. PRL-u, tych których nie udało się zamordować w czasie okupacji zabijano także po tzw. „wyzwoleniu”. Zresztą skrytobójcze mordowanie trwa i teraz. Myślę o 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem, myślę o „zbiorowym samobójcy”, który zawsze to robi w piątek, bo prokuratura i instytuty medyczne nie pracują w soboty i do poniedziałku wszelkie ślady działania osób trzecich są już zlikwidowane – mówił Andrzej Melak.

– Nie można z polskiej tradycji niepodległościowej, z polskiej pamięci wykreślić tych dat, które są tak wryte w polską drogę męczeństwa, jak 6 sierpnia, tu na warszawskiej Woli, jak 5 sierpnia 1864 r., kiedy mordowano Rząd Narodowy i Romualda Traugutta. W ogóle sierpień jest miesiącem wielkich zrywów, wielkich osiągnięć i naszej wielkiej zbiorowej pamięci. To także Cud nad Wisłą, wymarsz I Kompanii Kadrowej Józefa Piłsudskiego z Krakowa, to również pełen heroizmu bój warszawiaków w trakcie Powstania Warszawskiego. Pamiętając o tym utrwalamy swoją przeszłość, utrwalamy to co w polskiej tradycji jest najpiękniejsze, czyli dążenie do wolności, ponad wszystko, dążenie do tego co najpiękniejsze. Dziś bez odbudowy moralnej, bez wiary, nic nie zrobimy. Trzeba wrócić do najpiękniejszej polskiej tradycji, czyli haseł: Bóg Honor Ojczyzna. W tych trzech słowach jest zawarte wszystko – powiedział mi Andrzej Melak.

Cezary Dąbrowski/www.zawszepolska.eu /14.VIII.2013/

***

RZEŹ WOLI

To były najczarniejsze dni w wielowiekowej historii Warszawy! W czasie Powstania Warszawskiego, w dniach 5-7 sierpnia 1944 r., Niemcy wymordowali na Woli około 50 tysięcy bezbronnych mężczyzn, kobiet i dzieci

W Czarną Sobotę 5 sierpnia 1944 r. bandyci od rana strzelali z broni maszynowej albo spędzali duże grupy na podwórza i zabijali granatami. Tragedia rozgrywała się głównie na ulicach Wolskiej i Górczewskiej

Tylko w fabryce „Ursus” na Wolskiej 55 Niemcy zamordowali około 6 tysięcy osób! W szpitalu św. Łazarza ponad tysiąc. Nie liczył się ani znak Czerwonego Krzyża, ani kościół. Wola była świadkiem najdzikszych zbrodni, nieznanych Europie od wieków.

Sprawcy ludobójstwa nie zostali nigdy osądzeni. Po wojnie korzystali, niestety, z parasola ochronnego brytyjsko-amerykańskiego. Zbrodniarzami na Woli byli nie tylko esesmani /Niemcy, Ukraińcy, Rosjanie/, dowodzeni przez sadystę Oskara Dirlewangera. Byli tam także żołnierze Wehrmachtu. Mundurowi bandyci wykorzystywali polskie kobiety jako żywe tarcze w atakach na powstańców. To metody z mrocznej mitologii germańskiej.

Szczególną rolę odegrały bandyckie grupy formowane w Poznaniu i przerzucone do Warszawy. Były to „siły odsieczy”. Nie było odsieczy dla powstańców, obiecanej w kłamliwych komunikatach Radia Moskwa. Była odsiecz dla Niemców! Możliwa dzięki bezczynności Sowietów, którzy wiedzieli że Powstanie jest rozpaczliwą próbą ratowania naszej suwerenności przez Polskie Państwo Podziemne. Stalin wstrzymał działania przeciw Niemcom, by zabić Warszawę, serce Polski. Na „wyzwolonych” ruinach łatwiej było przejąć władzę nad całym krajem. Sowieci są współodpowiedzialni za rzeź Woli.

Ludobójstwo na Woli jest dziś nieznane światu i Europie. Niestety, nie ma o nim pojęcia także większość Polaków.

Piotr Szubarczyk/nd /7.VIII.2013/

***

*** MSZA POWSTAŃCZA

KOŚCIÓŁ ŚW. KLEMENSA

69 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO

1 SIERPNIA

1 sierpnia o. rektor Andrzej Kryger odprawił w kościele św. Klemensa przy Karolkowej 49 /redemptoryści/ Mszę św. w intencji zamordowanych w 1944 r. przez Niemców 50 tys. mieszkańców Woli oraz w intencji członków „Szarych Szeregów”

O. rektor i wszyscy obecni – w tym uczestnicy Powstania Warszawskiego na Woli i świadkowie tamtych strasznych wydarzeń – modliliśmy się za tych którzy tak bardzo ukochali naszą ojczyznę, którzy oddali za nią życie.

– Powstańcy dali i dają piękne świadectwo, zwłaszcza dla osób młodych, jak można kochać swoją ojczyznę. Chcę wam powiedzieć że przy takich okazjach zawsze zastanawiam się jak można było coś tak potwornego przejść, tylu zabitych ludzi na ulicach… – mówił do członków Szarych Szeregów o. Andrzej.

– Mimo tego co przechodziliście jesteście szczęśliwi. Tak, jesteście błogosławieni i szczęśliwi. Wiem to ze spotkań z wami, z rozmów z wami, wiem od was że warto było tak kochać Polskę. Dzięki wam my teraz jesteśmy wolnym krajem. Zasialiście ziarno wolności. Chylimy czoła przed wami – powiedział o. proboszcz.

– Mówicie że to była wasza powinność wobec ojczyzny, ale to była wasza miłość do tego miasta, do Polski. Dlatego jesteście błogosławieni i szczęśliwi. Mieliście wypisane hasło: „Bóg Honor Ojczyzna” i myślę że bez tego nie byłoby was stać na takie poświęcenie, na taką miłość do Polski, do wolności, na takie bohaterstwo. Dzięki wam mamy pokój i wolną Polskę. A wrogów Polski nigdy nie brakowało – mówił o. Andrzej.

– I my – parafianie – musimy mówić o tej prawdzie, pamiętać, przekazywać tę prawdę o tamtych czasach. Bóg wam wynagrodzi za wszystko co oddaliście Warszawie, Polsce – dodał o. proboszcz.

Na koniec o. Andrzej przywołał słowa z listu pasterskiego BP. STEFANA WYSZYŃSKIEGO, z 6 I 1949:
„Ze czcią wielką i z religijnym namaszczeniem stawiam swe stopy na warszawskim bruku, po którym biegałem ongiś w mundurze szkolnym Gimnazjum Świętego Wojciecha, na bruku omytym krwią ofiarną najlepszych, bohaterskich dzieci tego wspaniałego miasta wszelkich możliwości. Od chwili Powstania nie mogę rozstać się z myślą że po Warszawie chodzić trzeba z wielką czcią, z mocą i wiarą, z sercem ogniem oczyszczonym, z miłością bratnią. Czyż mogę oprzeć się tym uczuciom, ja, dziecko polskiej ziemi, jeżeli nie oparł się im sam Namiestnik Chrystusowy, Ojciec Święty Pius XII, który na wieść o tragicznej doli powstańczej Warszawy wygłosił najwspanialszą jej pochwałę pięć lat temu, 15 listopada 1944 r. Kiedy stolica obficie broczyła krwią polska kolonia rzymska zebrana w Watykanie usłyszała dziwne słowa:
‚Warszawa! Miasto opromienione aureolą wytwornej kultury – głosił Papież – której pociągającemu czarowi ulegali nawet cudzoziemcy: Warszawa, przemieniona dla swych własnych synów w ognistą kaźń, której palące więzy odczuli nie tylko ci co walczyli, ale gdzie także niewiasty i nieletnie dzieci, odosobnione i odcięte od świata, przeżyły niewysłowione męczarnie, fizyczne i moralne!
Kaźń ognista? Nie! Powiedzmy raczej tygiel w którym oczyszcza się i uszlachetnia złoto najwyższej próby. Jakkolwiek głęboko odczuwamy litość na widok tego ogromu cierpienia, to jeszcze głębsze ogarnia nas uczucie podziwu, które każe nisko pochylić czoło przed męstwem bojowników i ofiar. Te ofiary i ci bojownicy wykazali światu do jakich wyżyn wznieść się potrafi bohaterstwo, zrodzone i podtrzymywane przez owo tak szlachetne poczucie honoru człowieka i przez silne przekonanie wiary chrześcijańskiej’”.

Po Mszy św. członkowie Szarych Szeregów złożyli wiązanki kwiatów pod tablicami pamięci ofiar Powstania Warszawskiego na Woli, które są w kościele św. Klemensa i na placu przed kościołem. Odbyło się też spotkanie przy kawie, na którym wspominano straszne czasy wojny i także straszne czasy powojenne, już pod nową, sowiecką okupacją. Powstańcy i świadkowie tamtych tragicznych wydarzeń podziękowali o. Andrzejowi Krygerowi za Eucharystię, piękne słowa skierowane do nich, za zaproszenie na Karolkową. A o. Andrzej zaprosił ich już na kolejną rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, a będzie to już 70 rocznica. – Jak dożyjemy! – powiedział ktoś. – Postaramy się dożyć! – dodał ktoś inny.

Bardzo smutne jest to że na Mszy św. w intencji tych którzy umierali za Polskę i Warszawę, walczyli o wolność dla Polski i Warszawy, był zaledwie jeden młody człowiek, w dodatku był to ministrant służący do mszału… Tak więc w kościele nie było w ogóle ani jednego młodego parafianina… Tak samo nie było żadnych młodych osób z rodzin harcerzy „Szarych Szeregów”… Co się stało z młodzieżą z Parafii Św. Klemensa? Co się stało z młodzieżą? Gdzie ona jest?

WIDZIAŁA PALONYCH REDEMPTORYSTÓW

Ludwika Pyrkosz obecnie mieszka daleko od Warszawy, a przyjechała tu, jak co roku, na obchody kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego. Ktoś ją akurat przywiózł na Karolkową, do kościoła św. Klemensa. Zapytałem p. Ludwikę o tamte dni z 1944 r. na Woli

– Kiedy Powstanie Warszawskie już trwało dowiedzieliśmy się że jest atak na ojców redemptorystów. Mieszkałam wtedy na ul. Pańskiej, róg Towarowej. Kiedy dotarliśmy stamtąd z tatusiem tutaj, zobaczyliśmy że ojcowie redemptoryści w habitach leżeli już wszyscy na ziemi, pozabijani. Wszystkich ich Niemcy oblali i podpalili – opowiadała mi z płaczem. – Widziałam to wszystko, jak to się zaczęło palić. To było straszne, to jest nie do opowiedzenia…

– To nie byli tylko Niemcy, to byli Niemcy z Ukraińcami. Mogłabym bardzo wiele rzeczy powiedzieć o tym co robili Ukraińcy z Polakami w Powstaniu Warszawskim. To się nie mieści w głowie. Mój tatuś bardzo dobrze znał język rosyjski, bo ja w pierwszej chwili myślałam że to Ruscy weszli i mówiłam do tatusia: Tatusiu, Ruscy weszli… A tatuś posłuchał tej mowy i mówi: Nie, to nie są Ruscy, to są Ukraińcy. I tatuś powiedział do mnie że musimy się zachowywać bardzo ostrożnie. Wtedy się maskowaliśmy; opaski z rąk, broń tatuś chował i wycofywaliśmy się stamtąd gdzie byli Ukraińcy… 

– Miałam okazję widzieć jak kobieta urodziła dziecko. Druga kobieta złapała to dziecko, kiedy Ukraińcy wpadli do piwnicy, i zaczęła uciekać. Dopadł ją Ukrainiec i pyta, co jej jest. Krzyczeli że jest ranna. Ukrainiec zerwał jej koc i mówi: Ranna, ranna?… Następnie złapał bagnet i obciął jej obie piersi. A drugi Ukrainiec złapał tego noworodka i nad tą kobietą, za kłamstwo że jest ranna, chwycił to niemowlę za nóżki i je rozerwał!…

– Widzi pan więc że to wszystko było nie do opisania, to nie mieści się w głowie… Ja tylko Bogu dziękuję że po tym wszystkim co widziałam zostałam przy jako takich zmysłach…

W Powstaniu p. Ludwika straciła całą rodzinę, została sama. Nie przeżyło kilka sióstr jej tatusia, i bracia tatusia, i szwagrowie, wszyscy zginęli. – 26 września, prawie już na zakończenie Powstania, zginął też mój tatuś. Akurat dobrze że razem biegliśmy wtedy z tatusiem, ul. Łucką, przez dwa podwórza. Tam była taka mała fabryczka mydła. Przebiegliśmy jedno podwórze, ja przebiegłam drugie, oglądam się, a tatusia nie ma… Patrzę, a tatuś leży, jeszcze tylko na chwilę otworzył oczy… Na dachu, za kominem, siedział Szwab i strzelał, jak do kaczek…

Cezary Dąbrowski/www.zawszepolska.eu /2.VIII.2013/

***

WOLSKI CMENTARZ POWSTAŃCÓW WARSZAWY

Dokumenty, mapy oraz fotografie dokumentujące dzieje wolskiego Cmentarza Powstańców Warszawy i terenu na którym powstał można zobaczyć na plenerowej wystawie „Wola pamięci. Cmentarz Powstańców Warszawy na Woli”

Ekspozycja przedstawia losy podwarszawskiej wsi Wola i jej związków z miastem od okresu średniowiecza

– Kolejne dokumenty poświęcone temu rejonowi pochodzą z XVI-XVII w., kiedy na Woli miały miejsce pierwsze wolne elekcje. Tereny te uległy później znacznym zniszczeniom podczas potopu szwedzkiego, co zostało odnotowane w tzw. „lustracji”, czyli wykazie strat powstałym w latach 1660-61. Ekspozycja przybliża również okres Powstania Kościuszkowskiego i Listopadowego. Z tego okresu pochodzi słynna Reduta Ordona, która znajdowała się właśnie na Woli. Na obszarze tym rodził się także przemysł warszawski – powiedziała Violetta Urbaniak z Archiwum Państwowego m.st. Warszawy, które wspólnie z Archiwum Głównym Akt Dawnych, Archiwum Akt Nowych i Narodowym Archiwum Cyfrowym zorganizowały wystawę.

Cmentarz Powstańców Warszawy przy Wolskiej to największy cmentarz wojenny Warszawy. Jego uroczyste otwarcie miało miejsce w 1945 r. Spoczywa na nim ok. 104 tys. uczestników Powstania Warszawskiego, ofiar cywilnych oraz żołnierzy poległych w okresie II wojny światowej. Cały czas trwa identyfikacja pochowanych, dotychczas udało się ustalić tożsamość 3.5 tys. osób.

Ekspozycja „Wola pamięci. Cmentarz Powstańców Warszawy na Woli” towarzysząca obchodom 69 rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, prezentowana była podczas uroczystości na Cmentarzu Powstańców Warszawy. Obecnie – do 10 września –
można obejrzeć ją na skwerze u zbiegu Krakowskiego Przedmieścia i ul. Karowej.

mg/niez./pap /1.VIII.2013/

***

WOŁYŃSKI MURAL NA MŁYNARSKIEJ

10 lipca prezes IPN-u Łukasz Kamiński i burmistrz dzielnicy Wola Urszula Kierzkowska odsłonili mural poświęcony 70 rocznicy Zbrodni Wołyńskiej. Znajduje się on na ścianie domu przy ul. Młynarskiej 34

Młynarska 34, przy Żytniej, to serce Woli. Wokół stare domy, przechodnie podwórka, niewielkie sklepy i warsztaty rzemieślnicze. W sierpniu 1944 r. Niemcy wymordowali pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców Woli. Rok wcześniej tysiące Polaków straciło życie na Wołyniu. Mural odsłonięto żeby pamiętać

– Pamięć wołyńska jest bezdomna. Dobrze że tu na Woli znalazło się miejsce by mogła się zadomowić – zauważył podczas ceremonii odsłonięcia prezes IPN-u. I bardzo podziękował twórcy Mikołajowi Ostaszewskiemu, który znalazł niezwykle prostą, ale bardzo sugestywną formę upamiętnienia tych tragicznych wydarzeń, i firmie Good Looking Studio, która podeszła do realizacji projektu nie tylko pod kątem komercyjnym.

Mural poświęcony wołyńskiej rocznicy znalazł miejsce na całej ślepej ścianie domu. – Nim podjąłem się realizacji tego projektu niewiele wiedziałem o zbrodni na Wołyniu – przyznał Ostaszewski. Częścią muralu są autentyczne zdjęcia mieszkańców Wołynia. Niektórzy z nich zginęli przed siedemdziesięciu laty.

W uroczystości która wzbudziła duże zainteresowanie mediów uczestniczyli – obok kierownictwa IPN-u i władz dzielnicy Wola – posłowie i radni, rodziny zamordowanych i środowiska wołyńskie. Obecna była badaczka Zbrodni Wołyńskiej Ewa Siemaszko.

ipn /10.VII.2013/

***

*** ODDAJMY IM HOŁD

ROZMOWA Z PROF. JANEM ZIELIŃSKIM Z INSTYTUTU GRUŹLICY I CHORÓB PŁUC, BADACZEM LUDOBÓJSTWA NIEMIECKIEGO POPEŁNIONEGO NA MIESZKAŃCACH WOLI

Jak doszło do eksterminacji ludności Woli?

Na wiadomość o wybuchu Powstania w okupowanej przez Niemców stolicy Adolf Hitler wydał rozkaz że Warszawa ma zostać zniszczona, a jej mieszkańcy zabici. Rozkaz ten został wykonany na terenie dzielnicy Wola. Ze 150 tys. mieszkańców dzielnicy 50 tys., jedna trzecia, zostało zamordowanych, a ciała poległych spalono. W pierwszych czterech dniach Powstania mieszkańców mordowano w mieszkaniach, piwnicach i na podwórkach domów.

Szczególnie dramatyczne wydarzenia miały miejsce przy ul. Górczewskiej.

Od 5 sierpnia dla przyspieszenia ludobójstwa głównym miejscem zbrodni stał się teren po obu stronach ul. Górczewskiej pomiędzy nasypem linii kolejowej, a obecnie istniejącą trasą Kardynała Tysiąclecia. Stały tam duże szopy służące naprawie wagonów. Mieściły one do 1000 osób. W nich przetrzymywano wypędzonych z domów mieszkańców Woli, głównie z ul. Górczewskiej, Płockiej i pobliskich. Uwięzionych partiami wyprowadzano i rozstrzeliwano pomiędzy stojącymi przy nieistniejącej dziś ul. Zagłoby budynkami. Teraz sprzedaje się tam samochody. Kolejne grupy rozstrzeliwanych musiały stawać na ciałach poprzedników. Mordowano mężczyzn, kobiety i dzieci. W nocy zwłoki palono, by uczynić miejsce dla nowych ofiar. Oblicza się że w ciągu tygodnia zamordowano w tym miejscu ok. 12 tys. cywilnych mieszkańców Woli. Było wśród nich ok. 3 tys. mężczyzn, pacjentów i pracowników Szpitala Wolskiego przy ul. Płockiej (dziś Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc). Z tej grupy uratowały się trzy osoby: student medycyny Jerzy Napiórkowski i dwóch chorych Tadeusz Trepczyński oraz ks. Bernard Filipiuk, których świadectwa są w archiwach Biblioteki Naukowej Instytutu.

Po wojnie pracownicy Szpitala Wolskiego szybko dostrzegli potrzebę upamiętnienia ofiar zbrodni.

Miejsce przy ul. Górczewskiej 32 jest miejscem największego ludobójstwa w czasie Powstania Warszawskiego. W pierwszą rocznicę zbrodni pracownicy Szpitala Wolskiego posadowili i poświęcili krzyż pamięci poległych tam ofiar. Od 67 lat Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc opiekuje się tym miejscem. Zostało ono poważnie zagrożone w 2004 r., kiedy na tyłach krzyża wzniesiono budynek sprzedaży samochodów. Inwestor planujący powiększenie budynku handlowego zabiegał o przeniesienie krzyża pod nasyp kolejowy. Na szczęście udało się odwrócić bieg wydarzeń. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa uznała to miejsce za miejsce pamięci narodowej. W ślad za tym zamówiła i sfinansowała pomnik w postaci wysokiego krzyża z metalu, który został posadowiony 1 sierpnia 2012. W niedzielę, 5 sierpnia, tak jak przez poprzednie 67 lat, pracownicy Instytutu Gruźlicy uczczą pamięć poległych kolegów. Uroczystości rozpoczną się o godz. 7.30 Mszą św. w kaplicy instytutu. O godz. 8.15 odbędzie się Apel Poległych w holu Instytutu, po którym nastąpi przemarsz zebranych w szyku zwartym pod krzyż przy ul. Górczewskiej 32, gdzie kapelan instytutu ks. Maciej Arkuszyński dokona poświęcenia krzyża. Także w niedzielę, 5 sierpnia, o godz. 16 odbędzie się odsłonięcie krzyża podczas uroczystości organizowanej każdego roku przez władze dzielnicy Wola. Zapraszamy wszystkich mieszkańców Woli by licznie przybyli na tę uroczystość.

rozm. jd/nd /4.VIII.2012/