Janusz Wojciechowski

CHCIEĆ TO MÓC

Holandia pokazała że chcieć to móc i nawet z pola wojny odzyskała czarne skrzynki. A Polska, z pokojowego Smoleńska, nic nie odzyskała!

1. Zarówno tupolew jak i boeing spadły na terenie kontrolowanym przez Rosję, i tylko przez Rosję. Spadły na terytorium do którego dostęp miały wyłącznie władze rosyjskie. Wszystko jedno w jakie ubrane mundury, ale przecież dowodzone z Kremla. Zasadnicza różnica jest jedna – pod Donieckiem jest wojna, a pod Smoleńskiem był pokój

Pod Donieckiem Rosja miała więcej argumentów by utrudniać dostęp do miejsca katastrofy; jest wojna, jest niebezpiecznie, człowiek strzela a Buk rakiety nosi…

A jednak w tych wojennych warunkach Rosja się ugięła, czarne skrzynki są już w Holandii, tam też przeprowadzane są sekcje i identyfikacje zwłok

2. W Smoleńsku był pokój. Rosja nie mogła się powoływać na żadne wykrętne argumenty, że niebezpiecznie itd. Jeżeli Rosja niczego nie miała na sumieniu, to powinna niezwłocznie oddać Polsce wszystko – wrak, czarne skrzynki, całe badanie katastrofy. Podkreślam – jeżeli Rosja niczego nie miała na sumieniu, to nie mogła mieć żadnego motywu by w pośpiechu dokonywać sekcji zwłok, przed przyjazdem polskich prokuratorów i lekarzy. Nie miała żadnych powodów by zatrzymywać czarne skrzynki i wrak

3. Holandia potrafiła wyrwać Rosji z gardła czarne skrzynki w warunkach wojennych. I spowodować międzynarodowe badanie katastrofy. Polska w Smoleńsku niczego nie próbowała wyrywać

Nie próbowała, nie potrafiła tego zrobić w warunkach pokojowych, w zupełnie innym, korzystniejszym klimacie politycznym 2010 r. Bo dziś Putin jest imperialnym dyktatorem, ale w 2010 r. był jeszcze cenionym w Europie demokratą…

Bo państwo holenderskie istnieje naprawdę, a państwo polskie, pod obecnymi rządami, istnieje tylko teoretycznie…

4. Krzyczycie żeśmy stumanieni, nie wierząc nam że chcieć to móc…

Holandia chciała i pokazała że można było!

Janusz Wojciechowski /14-15-VIII-2014/
/autor jest posłem do Parlamentu Europejskiego. Wpis z bloga na portalu NaszDziennik.pl/

***

PAŃSTWO O ZNAMIONACH POLSKOŚCI

Polska – trzysta dwanaście tysięcy kilometrów kwadratowych, trzydzieści siedem milionów ludzi. Naród polski – ponadtysiącletnie dzieje. Ojczyzna – Rzeczpospolita Polska. Stolica Warszawa, a w niej władza państwowa – prezydent, rząd, sejm…

I ta władza dziś mówi że wyrżnięcie w pień co najmniej 120 tysięcy Polaków, starcie z powierzchni ziemi 3 tysięcy polskich miejscowości, zadawanie śmierci w najokrutniejszy w dziejach ludzkości sposób nie może być nazwane ludobójstwem!…

Ta władza dziś mówi że wielka, okrutna rzeź polskiego narodu, dokonana w celu zniszczenia go i przejęcia jego ziem, nie może być nazwana ludobójstwem, a jedynie „czystką o znamionach ludobójstwa”…

To znaczy że państwo które ucieleśnia ta władza nie może być nazwane państwem polskim, lecz co najwyżej „państwem o znamionach polskości”.

Bo znamiona polskości, owszem, są.

Jest orzeł, w różnych postaciach wywieszany, gdzieniegdzie szarobury, a gdzieniegdzie biały. Ostatnio najsławniejszy był prezydencki orzeł z białej czekolady który teraz stoi przykurzony na Myśliwieckiej, w siedzibie radia. Polskiego Radia.

Jest biało-czerwona flaga, którą – jeżeli ktoś chce – może sobie wytrzeć buty lub wetknąć w psie odchody. Nie jest to zabronione.

Jest nawet hymn państwowy, grany jeszcze na rozmaitych celebrach, choć coraz częściej wypierany przez „Odę do radości”.

W tym państwie można swobodnie posługiwać się swastyką, bo dla prokuratury jest to hinduski znak szczęścia. Można też podrzeć Biblię i robić sobie żarty z krzyża.

W tym państwie nie można natomiast śpiewać piosenki „Raz sierpem, raz młotem”, bo to… obraza dla sierpa i młota. Jest już stosowny wyrok sądu w Kielcach w takiej sprawie.

W tym państwie przestaje się uczyć historii w szkołach.

I w tym państwie można wszelkie krwawe rzezie nazywać ludobójstwem, z wyłączeniem jednakże tych rzezi których ofiarą padli Polacy.

Nazwanie rzezi wołyńskiej ludobójstwem mogłoby urazić pamięć oprawców…

Janusz Wojciechowski/nd /15.VII.2013/