Ks. Jarosław Wiśniewski

O MĘCZEŃSTWIE

GRZEGORZ CIOROCH 1962-2004
ZAKOPCONY HABIT – ZMOWA MILCZENIA

RAPORT O ŻYCIU I MĘCZEŃSKIEJ ŚMIERCI PEWNEGO FRANCISZKANINA

Wznoszę me oczy ku Górom
Skąd nadejść ma dla mnie pomoc…
/Król Dawid/

SAMOCHÓD O. GRZEGORZA PO WYPADKU NA TRASIE BRZEŚĆ – MOSKWA WYGLĄDAŁ JAK MIECH AKORDEONU ALBO ORGANÓW MECHANICZNYCH… ZAJECHAŁA MU DROGĘ „PRZYPADKOWA CIĘŻARÓWKA”…

Podobnie zginął główny patriota Ukrainy i kandydat na prezydenta Czornowił, podobnie w tych latach zginął biskup Chrapek, i wielu, wielu innych nietuzinkowych ludzi. Gdyby Herod żył w naszych czasach, to by nie ucinał głowy Janowi Chrzcicielowi… Inaczej zginąłby Uriasz Hetyta… Polecieliby gdzieś w góry helikopterem i spadli jak Prigożyn czy dziennikarz Borowik. Albo… – najtańszy sposób… ZGINĘLIBY OD RADIOAKTYWNEGO POLONU, NOVICZOKA CZY POD KOŁAMI CIĘŻARÓWKI

Nazywam się Jarosław Wiśniewski
Mam 61 lat, z tego 32 spędziłem na misjach

Na drodze swego życia odwiedziłem wiele miejsc i spotkałem wiele ciekawych osób
Losy jednej z najciekawszych chcę teraz opisać

Bohater mojej opowieści to Grzegorz Cioroch, franciszkanin
To człowiek który oddał swe życie dla Kościoła w Rosji
Pochodził jednak z Włoch. Ale tych polskich Włoch

Żeby je odnaleźć trzeba trochę sprytu
Polskie Włochy są w górach
Odwiedziłem więc Góry Świętokrzyskie

Byłem w Michniowie; to ogromny betonowy zespół architektoniczny dla uczczenia martyrologii polskiej wsi
Są tam informacje o spalonych żywcem wieśniakach Kielecczyzny, jak również akcenty ze wsi wołyńskich i holokaustu. To samo ujrzałem w Kałkowie; Sanktuarium Patriotyczne, dzieło ks. Wali

Obejrzałem w Wąchocku wystawę poświęconą Powstaniu Styczniowemu. Tutaj działał Langiewicz, są liczne pamiątki w klasztornym muzeum. Byłem na grobie Ponurego. Trzeba przyznać że realne oblicze Wąchocka odbiega wyraźnie od żartów jakie powstały na temat miasta. Myślę że ludzie z tych okolic mają prawo do przeprosin i oficjalnego „dementi”

Klasztor cystersów zapomniany i raczej zaniedbany też zasługuje na większą opiekę państwa i uwagę pielgrzymów. W sposób niezasłużony poszedł też w zapomnienie legendarny Święty Krzyż

Tak jak zapomniane i wyszydzone są kieleckie miasteczka, tak również zapomniany i rozdeptany został jeden z najwybitniejszych synów rodzinnej wsi Włochy /parafia Chybów/
Zaledwie 30 km od Starachowic
Mam tu przyjaciół i bywam tu

Do Włoch dotarłem z opóźnieniem
Trzeba tu było się zjawić znacznie wcześniej
Przyznaję z bólem że nie byłem świadomy jak piękne są to okolice

Dotarłem tu dopiero na 20-lecie śmierci franciszkańskiego męczennika w Rosji, o. Grzegorza Ciorocha

Znałem go bardzo blisko
Reżim Putina go zgnoił, bo był zbyt gorliwy w „nawracaniu Rosjan”. To się kwalifikuje do określenia jako prozelityzm. Kwalifikuje to tak patriarcha Cyryl i jego poprzednicy. Nie jest dziś żadnym sekretem, że tych co nie lubią Putina nienawidzi też władyko /biskup/ Cyryl. To działa w obie strony. Kiedy list Cyryla z 29 czerwca 2002 dotarł do KGB, opisani w tym liście „figuranci” zaczęli powoli ale systematycznie znikać z Rosji

Niektórzy niestety stracili życie z rąk tzw. „nieznanych sprawców”. Wiem coś o tym bo sam byłem na tej liście
Jeżeli nadal żyję, to być może jak pewien łamaga „rzymski Klaudiusz”, uznawany za niespełna rozumu miałem zadanie od Boga by tę historię spisać

Grzegorz wykładał w seminarium
Ósmego marca na Dzień Kobiet, kiedy cała Rosja jest nietrzeźwa, Grzegorz wiedziony zapałem Machabejczyka, wspólnie z klerykami odbił moskiewską katedrę z rąk mafii i biznesu, za co trafił w 1995 r. do aresztu

Był też bardzo pomysłowy, jak św. Maksymilian Kolbe. Założył franciszkańskie wydawnictwo, gazetę, wydał 4 tomy encyklopedii katolickiej po rosyjsku /która wisi na str. www.catholic.ru/

14 lipca 2024 zjechało się do Włoch duchowieństwo, rodzina i rodacy o. Grzegorza. Proboszcz z Chybowa z młodszym kapłanem reprezentowali miejscowy kler, dwaj kursowi koledzy z seminarium i nowicjatu w Smardzewicach, wikariusz Warszawskiej Prowincji Franciszkanów Konwentualnych i promotor błogosławionych męczenników z Peru z Prowincji Krakowskiej

Byłem i ja
Z Bogu wiadomą misją

Opatrznościowo żaden z gości nie został „wyznaczony” jako dyżurny celebrans czy kaznodzieja. Wszystko odbyło się spontanicznie
Los „padł więc na Macieja”, czyli na mnie
To ja miałem tego dnia wygłosić kazanie

Celebrował jako główny kolega kursowy Grzegorza, współbrat franciszkanin konwentualny
Po Mszy św. odczytano kondolencje z Rzymu i Moskwy od generała franciszkanów konwentualnych i kustosza Moskiewskiej Kustodii o. Dariusza Harasimowicza. To następca i spadkobierca o. Grzegorza

Przemawiał promotor z Krakowa i przyjaciel z Włoch. Ten ostatni był najbardziej wzruszony

Opowiedział o przypadkowej znajomości, jaka zaczęła się podczas pielgrzymki częstochowskiej. Grzegorz był wtedy klerykiem w Smardzewicach. Przyjaciel zwykłym pielgrzymem
Przyjaciel zapraszał do siebie do Włoch, a tamtejszy proboszcz z parafianami stali się sponsorami Grzegorza i jego dzieł misyjnych na Wschodzie. Śmierć nie przerwała tych więzów
Przyjaciel przybył na jubileusz z Włoch wielkich do tych małych Włoch świętokrzyskich

To z jego ust padły słowa zarzutu że tak długo o Grzegorzu i jego zasługach milczano. On również, świecki człowiek, podziękował nam księżom, że nareszcie po 20 latach doceniliśmy tę postać
Promotor wspomniał że Grzegorz miał zadatki na proroka, bo budując kaplicę w rodzinnej wiosce zadbał też o dzwony. Zawieszono je w 1992 r. Rok po męczeństwie w Pariacoto
Dwa z nich nosiły imiona ZBIGNIEWA i MICHAŁA, męczenników z Peru. Dosłownie rok po ich śmierci

Miejscowy proboszcz nie był zadowolony, bo dzwony powinny nosić imiona świętych, ale Grzegorz przekonał proboszcza że ci dwaj męczennicy wkrótce nimi będą

Co do Grzegorza mówił brat z Krakowa: i ja mam podobne odczucia, że „ten nasz brat Grzegorz to męczennik i też o sobie przypomni”
Dla niego też zabiją dzwony nazwane jego imieniem. To wspaniałe stwierdzenie

Ja jako kaznodzieja wygłosiłem znane już rzeczy, ale sporo też zapomniałem
Zapomniałem wspomnieć że od czasów cara Piotra Wielkiego, który miał przyjaciela kapucyna, franciszkanów w Moskwie na stałe nikt nie widział
Owszem, dość długo trwali w Astrachaniu, czy nawet w Irkucku na zsyłce
Są też od dość dawna minoryci w Nowosybirsku
W wielu innych miejscach ROSJI tylko nie w Moskwie

Grzegorz odnowił tę obecność
Był pierwszym kustoszem Franciszkańskiej Kustodii. Wywalczył dla zakonu osobowość prawną
W tym czasie posiadał ją w Rosji tylko jeden zakon: jezuici
Zgromadził wielu kleryków na postulacie i był dzielnym formatorem i wykładowcą

Ja sam byłem jednym z jego nowicjuszy. Grzegorz wychował dwóch biskupów: Mikołaja Dubynina, który pracuje w Petersburgu, i Edwarda Kawę /we Lwowie/. Sam niechybnie by nim został gdyby pożył dłużej i był bardziej spolegliwy
On miał jednak cięty język i nie cierpiał hipokryzji

Piszę to ja, człowiek który Grześkowi dużo zawdzięcza. Patrząc na jego postawę, ja sam już jako kapłan z trzyletnim stażem, poszedłem do franciszkańskiego nowicjatu w Miedniewicach w Polsce
Coś jednak poszło nie tak
Kiedy odchodziłem nic mi nie wypominał, dał jednak ciekawe zadanie

Mógłbym to nazwać: „MISJA SPECJALNA”
Od tej pory czuję się przez niego posłany nie jako brat, ale jako „franciszkański komandos” do „zadań specjalnych”…

Podam tu jako przykład pewne zadanie świadczące o tym jak bliskie były nasze relacje
Grzegorz bywał często we Włoszech, spotykał się z Janem Pawłem II, z przełożonymi w Padwie, gdzie szukał wsparcia dla swych licznych projektów. W 1996 r. przywiózł kopię archiwalnych ksiąg opisujących misje franciszkańskie w Złotej Ordzie i na Krymie

Bardzo się tym przejąłem, bo Rosjanie wciąż się od nas domagali potwierdzenia i historycznych argumentów, że jesteśmy tradycyjnym wyznaniem rosyjskim, a nie tymczasowymi przybyszami. Że Kościół katolicki istniał na terenie Rosji. Nazywano nas okupantami, wagabundami. Mówiono o nas wytykając palcem – „nowa sekta” /”smotritie nowyje siekty ponajechali”/

Byliśmy „ludźmi znikąd”. Znalezisko o. Grzegorza zanegowało w korzeniu ten argument. Okazało się że byliśmy w Rosji wcześniej niż prawosławni i mamy prawo tam być nadal. Przejąłem się tym tak bardzo, że dzięki pracownikom muzeum z Azowa, odszukałem to miejsce gdzie w średniowieczu stała katolicka katedra św. Marka. Dzięki grantowi z Niemiec udało się wykupić działkę i ponownie zarejestrować małą parafię św. Marka. Istnieje ona do dziś. Jest to ślad jak ten gorliwy franciszkanin potrafił inspirować ludzi których napotykał na swej drodze

Pierwsze hasło rosyjskiej wersji Katolickiej Encyklopedii pod redakcją o. Grzegorza – dzięki wspomnianym zdarzeniom – to właśnie AZOV
To moja parafia, która powstała dzięki włoskim franciszkanom w XIII wieku, a ja ją reaktywowałem po 600 latach nieistnienia…
Grzegorz opisał w encyklopedii ten mój wyczyn, a teraz ja opisuję jego wyczyny gdzie się da

Miał tylko 42 lata. Staranowała go beż świadków ciężarówka w biały dzień. Nie było sekcji ani dochodzenia. W pośpiechu wydano ciało do konsulatu, a stamtąd w pośpiechu do Niepokalanowa. Miejsce wypadku symboliczne: przedmieścia Janowa Poleskiego. Tam gdzie zginął Andrzej Bobola…

Dwa lata temu powstała książka o życiu i śmierci tego kapłana. Są w niej kontrowersyjne treści i dzięki temu czyta się jak jakiś kryminał… Autorka – Magda Chudzicka – poświęciła dużo czasu by dotrzeć do przyjaciół o. Grzegorza. Udokumentowała również to co mówili i czynili jego adwersarze chcąc go zniszczyć

Na grobie misjonarza pani autorka zadała mu w sercu pytanie: POWIEDZ MI KIM JESTEŚ. Wydaje się że dzięki tej książce o. Grzegorz przemówił zza grobu. Dziś, kiedy już nikt nie ma złudzeń co do tego jak pan Putin postępuje ze swymi adwersarzami, nikogo nie zdziwi wersja że o. Grzegorz zginął tak jak inni adwersarze Putina – dziennikarze, biznesmeni, politycy czy żołnierze

Grzegorz był „Bożym Rycerzem” który zalazł za skórę patriarsze Cyrylowi. O jego intencjach, o relacjach z Putinem dzisiaj wszystko wiadomo. Grzegorz był na celowniku. Służby specjalne, czyli FSB, polowały na niego minimum dwa lata /2002-04/

Musiał się ukrywać, bardzo cierpiał. Oskarżano go publicznie w prasie za to że wydzierżawił stare mieszkanie franciszkanów dla moskiewskich kurtyzan. A on nie mógł wiedzieć że arendator był paserem. Miał długi, bo wykupił nowy budynek pod klasztor. Dostał korzystną propozycje. Policja zmusiła go do odegrania sceny wydania kluczy do starego lokalu. „Przypadkowo” na ten policyjny spektakl zlecieli się dziennikarze państwowych stacji telewizyjnych i głównych gazet. Afera dotarła do Watykanu. Jan Paweł II ustami swego sekretarza prasowego Joaquina Navarro-Vallsa wystosował protest przeciw tym szykanom

Jakże ta cała sprawa przypomina historię ks. Jerzego Popiełuszki…
Są podobieństwa z losami ks. ks. Zycha, Suchowolca, Niedzielaka

Można by znaleźć też podobieństwo dalsze, identyczne geograficznie. Wypadek miał miejsce tam gdzie zginął św. Andrzej Bobola, który potrafi mówić zza grobu. Możliwe że i Grzegorz nam coś jeszcze opowie o sobie. Takie doświadczenie ma p. Magda Chudzicka z Rycerza Niepokalanej. Ona Grzegorza nie spotkała za życia, ale spytała go przy jego grobie w Niepokalanowie: POWIEDZ MI KIM JESTEŚ

Dzięki temu intrygującemu pytaniu przed dwu laty w Pelplinie powstała książka o takim właśnie tytule. Dzięki niej zmowa milczenia o śmierci i życiu o. Grzegorza została przerwana. Franciszkanie, biskupi i dyplomaci nabrali wody w usta z obawy o szykany jakim Putin i patriarcha mogliby poddać katolików w efekcie naszych dociekań. Tym niemniej po 20 latach takie milczenie to wstyd. Jezus obiecał że to o czym dziś szepczemy po kątach wkrótce będziemy krzyczeć po dachach. WARTO MÓWIĆ!

Sytuacja na całym świecie się zmienia, jest bardzo dynamiczna. Ludzie pokroju Putina mają się dobrze nawet w Polsce, a podobni do Grzegorza nadal są gnębieni

Jak słyszę jak jest traktowany ks. Michał Olszewski to przecieram oczy ze zdumienia i pytam sam siebie:
CZY TO WSZYSTKO NAPRAWDĘ DZIEJE SIĘ W POLSCE?!
Dlaczego Polska w XXI wieku tak bardzo upodabnia się do putinowskiej czy nawet carskiej Rosji?

Jestem po filmie o ks. Brzósce i Powstaniu Styczniowym. Pewnie niektórzy Polacy już go oglądali
Bardzo zachęcam

Tych którzy mają talent do twórczości filmowej zachęcam do zrobienia filmu o o. Grzegorzu. Materiału jest mnóstwo. Wszystkich proszę, połączmy się w myślach z tym wspaniałym ojcem. Kościół wierzy w świętych obcowanie

Wierzymy też że święci przypominają o sobie w tych miejscach i dla tych którzy ich wspominają

Są też ważne daty ich wędrówki na niebo
Święci i błogosławieni orędują też za nami. Grzegorz był prześladowany, a Jezus obiecał w Kazaniu na Górze że do takich właśnie należy Królestwo niebieskie

REQUIESCAT IN PACE

ks. Jarosław Wiśniewski


POSTSCRIPTUM
Proszę zwrócić uwagę na fakt że o. Grzegorz zginął na przedmieściach Janowa Poleskiego /rosyjska nazwa Iwanow/. To przecież tam kozacy zakatowali na śmierć św. Andrzeja Bobolę. Ten fakt mówi sam za siebie

To czego nie powie nam KGB wykrzyczy kamień na mogile ojca Grześka. Bobola nie dawał spokoju proboszczom Strachociny
To była zapomniana rodzinna wieś św. Andrzeja
Zapomniana, bo wsi o takiej nazwie jest podobno sześć na terytorium byłej Rzeczypospolitej. Zgadywano więc że urodził się w tej ukraińskiej, białoruskiej albo litewskiej. Tymczasem była to Strachocina przemyska

Dziś jest to znane sanktuarium
Nie da też spać i Grzegorz proboszczom z Chybia, dopóki kaplica we Włochach nie stanie się sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Takie wezwanie nadał Grzegorz kaplicy w rodzinnej wiosce

To niewątpliwie męczennik, bo wiele wycierpiał od swoich i wrogów
Dokładnie jak św. Jan od Krzyża
Podobnie jak św. Jozafat Kuncewicz

Wielu, zbyt wielu Polaków ginie na „Golgocie Wschodu”
Portret o. Grzegorza zasługuje by zawisnąć w Kałkowie
Męczennik, który mimo że zmarł, ciągle mówi do nas w dzień i noc
Mówi przez swoje liczne dzieła. Jego wołaniem do nas jest ta mała porcjunkula z Włoch świętokrzyskich

Nie przestanie mówić aż dzieło jego życia nie zostanie dokończone, a imię oczyszczone z kłamliwych zarzutów
Każdy ma prawo do dobrego imienia i godnego pochówku
Grzegorza pochowano tak jak stał. Niemalże tak samo jak ofiary smoleńskie, w zabłoconych sandałach i zakopconym habicie

ŚWIADECTWO TEGO ŻE POGRZEB ORGANIZOWAŁ JAKIŚ BEZBOŻNIK NA KREMLU

/17.7.2024/