Polacy

„DLA CIEBIE POLSKO I DLA TWOJEJ CHWAŁY”

4 czerwca 1960 w Londynie zmarł gen. Józef Haller, dowódca II Brygady Legionów Polskich i Armii Polskiej we Francji. W wojnie polsko-bolszewickiej członek Rady Obrony Państwa oraz Generalny Inspektor Armii Ochotniczej

Jako jeden z niewielu najwyższych rangą polskich oficerów walczył kolejno z Rosjanami, Austriakami, Niemcami, Ukraińcami i Bolszewikami. Stał się wzorem żołnierza, obywatela, społecznika i wychowawcy młodzieży. Generał Józef Haller dawał przykład osobistego męstwa, wiary i poświęcenia. Ten Honorowy Obywatel Warszawy zasłużył na upamiętnienie w stolicy

Podstawy polskiego harcerstwa czy Polskiego Czerwonego Krzyża, które współtworzył, dały asumpt do powstania prężnie działających do dziś organizacji społecznych. To doskonały wzorzec dla młodego pokolenia Polaków, którego patriotyczny i wychowawczy rozwój stanowił zawsze dla generała istotny fragment działalności

Ceniony w stolicy Polski, ceniony w całym kraju, niezwykle serdecznie przyjmowany przez amerykańską Polonię, dodawał otuchy żołnierzom i cywilom, inspirował duchownych i świeckich, leciwych weteranów zrywów powstańczych jak i akademicką młodzież

Zwalczał totalitaryzm nazistowski i komunistyczny. Swoją postawą przyczynił się do obrony Warszawy przed zajęciem jej przez barbarzyńskie oddziały bolszewickie w 1920 r. Po wygranej bitwie warszawskiej w Mińsku Mazowieckim przed obrazem Matki Bożej Anielskiej dziękował Bogu za otrzymane łaski i zwycięstwo

Pomnik generała Józefa Hallera powstaje w stolicy staraniem niepodległościowych środowisk społecznych. Pomysł lokalizacji monumentu został lata temu wpisany w Plan Rewitalizacji Placu Hallera w miejscu postawionej tam tablicy pamiątkowej. Zgodnie z obowiązującą w Warszawie procedurą wniosek w sprawie wzniesienia pomnika musiał trafić do Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków. Jak można się było spodziewać z niechęcią wobec inicjatywy wystąpili „prascy aktywiści” – ale na szczęście nieliczni

Pomnik autorstwa artysty rzeźbiarza Stanisława Szwechowicza ma mieć całkowitą wysokość 3.90 m, w tym stojąca postać generała 2.50 m, a cokół 1.40 m

Tak swoje dzieło opisuje artysta: „Projekt pomnika przedstawia postać gen. Hallera w pozie stojącej, prawa ręka oparta na szabli. Postać ukazana w swobodnej pozie – lekko rozchylony płaszcz wojskowy z charakterystycznym futrzanym kołnierzem, pod płaszczem mundur z atrybutami odpowiednimi dla epoki. Koncepcja ukazuje wybitnego dowódcę, jakim był gen. Haller, w ujęciu pełnym siły i energii. Stąd prócz elementu wojskowego – szabli, jest gest lewej ręki i dłoni, wskazującej jakby na umiejscowione na cokole osobiste przesłanie gen. Hallera: «Dla Ciebie Polsko i dla Twojej Chwały»

Ten gest lewej dłoni jest przeznaczony dla obecnych i przyszłych pokoleń, wskazując na obowiązek wielkiego oddania dla spraw Ojczyzny. Na jednej ze ścian cokołu znajdzie się tablica z czarnego granitu z tekstem «W hołdzie Polonii, która na wezwanie stawała zawsze, by bronić Ojczyzny. Dziś, tak jak kiedyś, bliska więź z Macierzą potrzebna jest Polsce, Europie i Światu. Chwała polskim Sokołom rozsianym po świecie broniącym wszędzie Ojczystego Gniazda»”

Tadeusz Płużański /sdp.pl/ /opubl. 4.6.2024/ /17.6.2024/

EDMUND WNUK-LIPIŃSKI

Jest rzeczą zupełnie niezrozumiałą że polska polityka jest odporna na myśl polityczną papieża; pojawiał się w niej jako niema ikona mająca zaskarbić przychylność politykom, używającym jej do bieżącej gry politycznej – oceniał socjolog Edmund Wnuk-Lipiński, który 4 maja obchodziłby 80 urodziny

„Życie Edmunda Wnuk-Lipińskiego okresami przypominało seminarium z socjologii; na frapujące pod względem socjologicznym wydarzenia napatrzył się do woli” – powiedział PAP Marek Oramus, pisarz i właściciel portalu „Galaktyka Gutenberga”

„Jego życie przypadło na czasy komunizmu, kiedy to związał się z Solidarnością i opozycją demokratyczną, ale też zdobył szlify naukowe. Oraz na okres transformacji, kiedy to pełnił ważne funkcje organizatora nauki, ale jednocześnie realizował szerokie badania nad procesami demokratycznych przekształceń w Polsce i naszej części Europy” – napisał Cezary Obracht-Prondzyński w artykule „Edmund Wnuk-Lipiński /1944-2015/: socjolog, badacz sfery publicznej, organizator życia naukowego, Kaszuba” /”Acta Cassubiana”, 2015/

„Nie brakło, niestety, w życiu Profesora momentów dramatycznych, kiedy najpierw w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach zginął jego syn, a następnie po ciężkiej chorobie odeszła żona” – dodał

Było to w lutym 1988. „Razem z żoną Elżbietą, również socjologiem, uczestniczyli wtedy w konferencji w Krakowie. Kuba pierwszy raz w życiu został sam i tak się jakoś złożyło że kiedy ojciec wygłaszał referat o sytuacji w Polsce, syn wypadł z okna na 15 piętrze” – przypomniał Oramus. Przywołał pogróżki, jakie uczony usłyszał w marcu 1982 podczas przesłuchania w MSW na Rakowieckiej od esbeka-pułkownika. „Groził mi także że mojego syna lub żonę może spotkać nieszczęśliwy wypadek” – opowiadał Edmund Wnuk-Lipiński

Urodził się 4 maja 1944 w Suchej w Borach Tucholskich. Jego ojciec przed wojną pracował na poczcie; kiedy odmówił podpisania wolkslisty został wyrzucony z pracy i zatrudnił się w tartaku. „Chorowałem często, a opieka lekarska była żadna, nie licząc medycyny ludowej. Nie było jasne czy przeżyję. Dostarczyłem rodzicom wielu strapień, a jednak przetrwałem, zahartowałem do tego stopnia, że później właściwie choroby mnie omijały” – napisał Edmund Wnuk-Lipiński we wspomnieniach pt. „Światy równoległe. Autobiografia subiektywna w sensie ścisłym” /2015/

W jego wspomnieniach z dzieciństwa znalazło się m.in. przedszkole Caritas w pobliskim Bytowie /Pomorskie/, w którym dawano jeść, a był to w ówczesnych realiach konkretny dar. „Armia Czerwona, a ściślej wojska II Frontu Białoruskiego zajęły miasto w marcu 1945. Centrum zostało niemal doszczętnie zrujnowane podczas ofensywy, a reszty dopełniło sowieckie wojsko, grabiąc co popadnie po wyparciu Niemców” – wspominał miasteczko Wnuk-Lipiński

Na jego życiu niewątpliwie odcisnęła się też tragedia z lat okupacji; ojciec był szwagrem „Rysia”, Józefa Gierszewskiego, zamordowanego pod koniec czerwca 1943 w wyniku wewnętrznych konfliktów w Tajnej Organizacji „Gryf Pomorski”. Opisując historię rehablitacji „Rysia” Wnuk-Lipiński podsumował: „polityczna nienawiść potrafi zabijać”

Do szkoły podstawowej trafił mając sześć lat. „Jako szkolny wcześniak zawsze był ten mniejszy, co też wpłynęło na jego postawę i ambicję. W szkole bowiem narodziła się jego pasja sportowa, a w czasie nauki w bytowskim ogólniaku zdobywał laury w zawodach regionalnych i krajowych. Tymczasem dla jego rodziców, zwłaszcza dla ojca marzeniem było, by syn podobnie jak on zdobył awans do klasy miejskich pracowników umysłowych. Awans ten jednak nie zapewniał dostatniego życia” – napisał Cezary Obracht-Prondzyński

Drugą obok sportu pasją były wędrówki. Jeszcze w ogólniaku objechał autostopem praktycznie całą Polskę. Po zdaniu matury podjął studia socjologiczne na Uniwersytecie Warszawskim. „Socjologię wybrałem przede wszystkim dlatego że była daleko od domu, a na egzaminie wstępnym nie wymagano zdawania matematyki” – wspominał. „Socjologia wygrała, bo od jakiegoś czasu intrygowało mnie, dlaczego ci sami ludzie zachowują się rozmaicie, w zależności w jakiej przebywają grupie” – dodał. Na UW był świadkiem Marca’68

W grudniu 1970 znalazł się przypadkiem w Gdańsku. „Zobaczyłem widok jak z Apokalipsy. Cały plac przed gdańskim dworcem głównym wypełniało morze głów. Płonął transporter opancerzony, nad rozfalowanym tłumem krążył helikopter. Zza dworcowego budynku waliły w niebo kłęby czarnego dymu. Obiektem szczególnej uwagi zgromadzonych zdawał się potężny gmach komitetu wojewódzkiego partii, stojący już w płomieniach” – wspominał Wnuk-Lipiński

W 1968 r. podjął pierwszą pracę zawodową w Głównym Urzędzie Statystycznym /zajmował się m.in. badaniem czasu wolnego i wypoczynku/ co dało mu szansę na siedmiomiesięczny pobyt w USA, stanowiący wówczas „podróż życia”. Trafił do świata całkowicie odmiennego i to jeszcze w okresie niezwykłego pobudzenia – hipisi, wojna w Wietnamie i protesty przeciw niej, ferment intelektualny” – napisał Obracht-Prondzyński

Powróciwszy przeniósł się z GUS do ministerialnego Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych gdzie obronił doktorat

Wtedy też zaczął pisać powieści S-F. „Z Edmundem Wnuk-Lipińskim zetknąłem się pierwszy raz pod koniec lat 70 – bynajmniej osobiście. W Czytelniku, dokąd zaniosłem swoją powieść, dowiedziałem się od urzędującego tam redaktora Lecha Jęczmyka, że ma już podobną do mojej, rzecz wnuka Lipińskiego. Zrozumiałem że to sędziwy profesor ekonomii i opozycjonista, członek KSS KOR, Edward Lipiński ma wnuka, który napisał Wir pamięci; nazwisko autora było mi zupełnie obce” – wspominał Marek Oramus

Maciej Parowski ocenił że w tej książce Wnuk-Lipiński „odgrzał na nowo nośny schemat o bohaterze, który szuka prawdy o sobie samym, a przy okazji o podzielonym społeczeństwie, o mechanizmach jego działania”. Konstrukcja fabularna powieści na tle innych utworów fantastycznonaukowych była – zdaniem Parowskiego – „pomysłem pionierskim i płodnym mitologicznie”

„Początkowo użył w niej realiów warszawskich, a bohaterowie nosili polskie nazwiska, ale redaktor w wydawnictwie wyperswadowała mu, że lepiej będzie osadzić akcję jak najdalej od Polski i autor na to przystał. Po latach twierdził że operacja ta wyszła powieści na dobre. Tak odmieniony Wir pamięci /tytuł wzięty z wiersza Baczyńskiego/ ukazał się jako pierwszy tom serii fantastyki naukowej w Czytelniku, inaugurując jednocześnie nurt fantastyki socjologicznej nad Wisłą” – przypomniał Oramus w szkicu krytycznym „Wędrujący ciemną doliną”, zamieszczonym w zbiorze „Matka paranoja” /2023/

„Za ikonę tego nurtu uważa się wprawdzie Janusza Zajdla, ale pierwszeństwo Wnuk-Lipińskiego nie ulega wątpliwości: Wir pamięci ukazał się w roku 1979, podczas kiedy pięć powieści socjologicznych Zajdla dopiero w pierwszej połowie lat 80” – wyjaśnił. „Tak więc polską fantastykę socjologiczną zainicjował fachowiec, zawodowy socjolog, co niewątpliwie przydaje jej splendoru” – dodał

W 1977 r. Edmund Wnuk-Lipiński przeszedł do pracy w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN, w Zakładzie Badań nad Nierównościami Społecznymi pod kier. Włodzimierza Wesołowskiego /promotora jego pracy doktorskiej/. Wszedł do zespołu badawczego kierowanego przez prof. Władysława Adamskiego, który przygotował raport Polacy 80, a następnie Polacy 81. „Cały nakład tego raportu zmielony po wybuchu stanu wojennego” – przypomniał Obracht-Prondzyński

Po Sierpniu ’80 Wnuk-Lipiński został wybrany zastępcą dyrektora IFiS PAN, znalazł się również w zarządzie „Solidarności” Instytutu. Wziął udział w pierwszym zjeździe „Solidarności”. Kiedy w lutym 1981 premierem PRL został Wojciech Jaruzelski, oddał legitymację PZPR. „Wyjaśnił na zebraniu, że jego zdaniem PZPR stanie się niedługo instrumentem przemocy na dużą skalę, z czym on nie chce mieć nic wspólnego” – przypomniał Oramus

„W połowie lat 80 Wnuk-Lipiński poczuł się definitywnie zablokowany na froncie naukowym. Nie było w tym nic dziwnego: trwała dekada stanu wojennego, utrzymywały się obostrzenia wobec nauki i naukowców, więc dla kogoś kto chciał zajmować się nierównościami społecznymi w państwie które deklarowało że takie nierówności nie występują, w socjologii nie było miejsca” – dodał

„Przystał do fantastów, którzy na konwencie w Staszowie przyjęli go jak swego. Polubił nas z wzajemnością i cierpliwie czekaliśmy na dwa ostatnie tomy jego trylogii o Apostezjonie, które ukazały się ostatecznie w 1988 i 1989, po długim zastanawianiu się cenzury” – przypomniał. „A kiedy wybuchła wolność porzucił nas bez żadnych ceregieli i odszedł do swojej socjologii, z której wykurzyli go komuniści” – napisał Oramus

Kiedy rozpoczęły się obrady Okrągłego Stołu po stronie solidarnościowej znalazł się też Edmund Wnuk-Lipiński. „Wkroczyliśmy zwartą grupą do Pałacu Namiestnikowskiego na Krakowskim Przedmieściu. Kiedy uświadomiłem sobie że w tym właśnie budynku podpisano niegdyś Układ Warszawski, który na pół wieku pozbawił Polskę samodzielności politycznej i militarnej, doznałem poczucia że oto odwraca się karta historii. Nie miałem, naturalnie, zielonego pojęcia, co zostanie zapisane, ale nie potrafiłem oprzeć się wrażeniu że nic już nie będzie takie samo jak przedtem” – wspomina

„Po tygodniu negocjacji dotarło do mnie że oto biorę udział w historycznym wydarzeniu. Że jestem członkiem komisji likwidującej komunizm w Polsce” – dodał

Tytuł profesora nauk humanistycznych Edmund Wnuk-Lipiński otrzymał w 1992 r.

W nowych realiach został ekspertem Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, wrócił też do pracy naukowej. Brał udział w międzynarodowych projektach badawczych dotyczących elit, struktur społecznych oraz przemian demokratycznych, nie tylko zresztą w Europie, ale też w Afryce /RPA/

Napisał kilka ważnych książek, m.in. „Demokratyczna rekonstrukcja. Z socjologii radykalnej zmiany społecznej” /1996/, „Granice wolności. Pamiętnik polskiej transformacji” /2003/, „Świat międzyepoki. Globalizacja – demokracja – państwo” /2004, „Socjologia życia publicznego” /2005/. Był twórcą, a w latach 1991-93 pierwszym dyrektorem Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Współtworzył również Instytut Spraw Publicznych oraz uczelnię Collegium Civitas, której był rektorem w latach 2006-12

„Edmund Wnuk-Lipiński nie dawał nam gotowych rozwiązań, bo nie był i nie chciał być ani jasnowidzem, ani cudownym uzdrowicielem naszych umysłów. Ale Jego intelektualna siła polegała właśnie na tym, że potrafił zadawać intrygujące pytania i mobilizować nas do poszukiwania odpowiedzi. I to nie jedynie słusznej odpowiedzi i jedynej racji, ale hipotez i możliwych wariantów rozwoju społecznego, poszukiwania mechanizmów władzy oraz przyczyn i istoty procesów społecznych i politycznych. Tego co jest głęboko pod powierzchnią tego co na co dzień widzimy, komentujemy, analizujemy” – napisał socjolog i politolog Stanisław Mocek, na str. Collegium Civitas

„Widział okazję do unikatowych w skali światowej badań na temat transformacji ustroju i już do nas nie wrócił, angażując się w tysiąc projektów i doradzając politykom” – wspominał Marek Oramus. „Kiedy jednak przyjrzeć się rzeczywistości – władza raczej nie wzięła sobie jego doradzania do serca” – ocenił. I chyba trudno się z tym nie zgodzić czytając choćby artykuł „Znaczenie nauczania Papieża dla polskiej polityki” opublikowany w 2014 r. w „Teologii Politycznej”

„Lektura pism Papieża jest odświeżająca” – napisał Edmund Wnuk-Lipiński. „Jest rzeczą zupełnie niezrozumiałą że polska polityka jest odporna na myśl polityczną Papieża. Papież pojawiał się w polskiej polityce jako niema ikona mająca zaskarbić przychylność politykom, używającym jej do bieżącej gry politycznej” – ocenił

„A przecież Papież mówił nam bardzo ważne rzeczy, które warto przemyśleć i zastanowić się, czy gdybyśmy wsłuchali się w jego głos – polska polityka nie byłaby bardziej przyjazna ludziom, a wolność nie byłaby sympatyczniejsza nawet dla tych, którzy się jej boją” – napisał

Edmund Wnuk-Lipiński zmarł 4 stycznia 2015. Miał 70 lat /za PT/PAP/

JAN MATEJKO /1838-1893/

Urodził się 24 czerwca 1838 w Krakowie. Jego ojciec, nauczyciel muzyki, miał czeskie korzenie, matka pochodziła z polsko-niemieckiej rodziny trudniącej się rymarstwem

Od dzieciństwa Jan wykazywał się dużym talentem plastycznym. Uczęszczał do krakowskiego Gimnazjum św. Anny, w 1858 r. dzięki stypendium wyjechał na studia do Monachium

Po ich zakończeniu i powrocie do rodzinnego miasta wynajął małą, z uwagi na kiepski stan finansowy, pracownię, gdzie w 1862 r. namalował jedno ze swoich najbardziej znanych dzieł – „Stańczyka”

W 1863 r. z powodu słabego wzroku nie przyłączył się do Powstania Styczniowego, jednak wspierał walczących finansowo i pomagał w transporcie broni

Klęska kolejnego już zrywu powstańczego wpłynęła na porzucenie przez Matejkę cenionego przez niego malarstwa religijnego i skupienie się na przedstawianiu wydarzeń i postaci historycznych

Wiele jego obrazów nie zawierało ścisłej prawdy historycznej, czasem umieszczał na nich postacie w rzeczywistości nie uczestniczące w wydarzeniach, przez co chciał bardziej przybliżyć idee wydarzeń niż nauczać historii w klasyczny sposób

W 1864 r. powszechne uznanie zdobył obraz Matejki „Kazanie Skargi”. Dochód z biletów na wystawę, gdzie prezentowano dzieło, artysta przekazał na pomoc sierotom. Sprzedaż obrazu umożliwiła mu w tym samym roku poślubienie Teodory Giebułtowskiej. Małżonkowie dochowali się piątki dzieci, a Teodora stała się muzą malarza. Jej rysy artysta nadał prawie wszystkim kobiecym postaciom na swoich obrazach

„Kazanie Skargi” oraz kolejny obraz malarza „Rejtan” zostały nagrodzone Złotym Medalem. W 1870 r. Matejko za obraz „Unia Lubelska” otrzymał francuską Legię Honorową. Jego sytuacja finansowa bardzo się poprawiła i przeniósł się z rodziną na położoną w centrum Krakowa ul. Floriańską. Objął też funkcję dyrektora będącej w trudnym położeniu krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych

Prowadził działalność dobroczynną; m.in. dofinansowywał budżet miasta, wspomagał biednych, przekazywał często obrazy na rzecz państwa lub organizował darmowe wystawy. Uczestniczył w ratowaniu zabytków Krakowa. Brał udział w pracach komisji nad stworzeniem ustawy o konserwacji zabytków oraz komisji konserwatorskich w czasie odnawiania ołtarza Wita Stwosza w kościele Mariackim /1867-69/, restauracji budynku Sukiennic /1875-79/, zamku na Wawelu /1886/ oraz kościoła Mariackiego /1889/

Uczestniczył w pracach naukowo-badawczych i był autorem rysunków inwentaryzacyjnych w okresie otwierania znajdujących się w katedrze na Wawelu grobów Kazimierza Wielkiego /1869/, królowej Jadwigi /1887/ i kardynała Oleśnickiego /1887/

Obrazy Matejki charakteryzuje nie tylko kunszt wykonania, ale także komponowanie wielopostaciowych i panoramicznych scen, świetnie zaaranżowanych z precyzyjnie przedstawionymi postaciami pełnymi ekspresji. Prace artysty cechuje pełnia barw, precyzja konturu i dopracowane szczegóły. Z czasem w obrazach Matejki widać tendencję do pogłębienia dramaturgii scen oraz drobiazgowego odtwarzania strojów, wnętrz czy sprzętów

Indywidualny styl malarski Matejki ukształtował się ok. połowy lat 60 XIX w. W uznaniu jego talentu uczyniono go honorowym członkiem Akademii paryskiej, wiedeńskiej, praskiej i berlińskiej oraz Akademii Rafaelowskiej w Urbino

Jan Matejko zmarł po krwotoku 31 października 1893

Jego uczniami byli m.in. znani przedstawiciele polskiego modernizmu – Józef Mehoffer, Stanisław Wyspiański, Maurycy Gottlieb i Jacek Malczewski /za dzieje.pl/ /tekst z 29.12.2011/ /akt. 2.3.2021/ /24.4.2024/

PŁK ROMUALD LIPIŃSKI

Minister spraw zagranicznych wręczył w Waszyngtonie Odznakę Honorową Bene Merito działaczowi polonijnemu i weteranowi walk na Monte Cassino pułkownikowi Romualdowi Lipińskiemu

Płk Lipiński jest jednym z tych dzięki którym Polska jest dziś krajem bezpiecznym i zasobnym, a przyznawana przez MSZ odznaka jest wyrazem wdzięczności za zasługi we wzmacnianiu pozycji Polski na arenie międzynarodowej

Płk Lipiński to dobrze znana w środowisku waszyngtońskiej Polonii postać, weteran wielokrotnie odznaczany przez polskie władze

Przez ponad 40 lat pracował w Stanach Zjednoczonych jako inżynier w Komisji Energii Atomowej. Podczas II wojny światowej przemierzył szlak z armią generała Władysława Andersa, od ewakuacji z Syberii, przez Persję, Irak i Egipt, brał udział w walkach na Monte Casino i w bitwie o Ankonę /za PAP/ /24.2.2024/

KAZIMIERZ ŚWITALSKI

Historyk prof. Włodzimierz Suleja przekazał do zasobu Archiwum Akt Nowych w Warszawie dokumenty po polityku II Rzeczypospolitej, premierze Kazimierzu Świtalskim

„Przedwojenna część zasobu AAN bardzo ucierpiała w wyniku zniszczeń wojennych, jakich dokonali Niemcy w 1939 i 1944 r. Niestety, większość dokumentów dotyczących II Rzeczypospolitej nie przetrwała wojny. Dlatego dar prof. Sulei, który przekazał do zasobu AAN oryginalną dokumentację Kazimierza Świtalskiego, jest dla nas tak ważny” – powiedział dyrektor AAN, Mariusz Olczak

Na zbiór składają się oryginalne notatki z prowadzonych spotkań, zapisy rozmów najważniejszych osób w państwie, korespondencja, dokumentacja z okresu wyborów w 1928 r., oraz materiały Związku Legionistów Polskich. Unikatowymi archiwaliami są dokumenty dotyczące wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. Zachowane materiały dotyczą czołowych polityków okresu dwudziestolecia międzywojennego, jak Józef Piłsudski, Józef Beck, Walery Sławek i Kazimierz Bartel

Kazimierz Świtalski – urodził się 4 marca 1886 w Sanoku, w rodzinie o tradycjach powstańczych. Był absolwentem CK Gimnazjum Męskiego w Sanoku oraz Wydziału Filologii Polskiej Uniwersytetu Lwowskiego. Jako członek Związku Walki Czynnej i Związku Strzeleckiego, podczas I wojny światowej wstąpił do Legionów Polskich. Po kryzysie przysięgowym działał w Polskiej Organizacji Wojskowe

Od grudnia 1918 przydzielony do Adiutantury Generalnej został szefem referatu polityczno-prasowego Naczelnego Wodza, następnie sekretarzem Józefa Piłsudskiego w Radzie Obrony Państwa

W niepodległej Rzeczypospolitej współtworzył Instytut Józefa Piłsudskiego poświęcony badaniu najnowszej historii Polski. Od czerwca 1926 był zastępcą szefa Kancelarii Cywilnej Prezydenta Ignacego Mościckiego, następnie dyrektorem Departamentu Politycznego MSW. Po wyborach 1928 r. wszedł w skład rządu Kazimierza Bartla, jako minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego, następnie objął stanowisko szefa rządu. Ze względu na trwające kilka miesięcy niesnaski polityczne ugrupowań sejmowych po przegłosowaniu wotum nieufności podał się do dymisji

Kolejno pełnił w latach 30 funkcje marszałka Sejmu i wojewody krakowskiego. Po wybuchu II wojny światowej osadzony przez Niemców w Oflagu II C w Woldenbergu, gdzie prowadził wykłady dla innych jeńców. W Powstaniu Warszawskim poległ jego syn, żołnierz Armii Krajowej, Jacek Świtalski

Pomimo możliwości wyjazdu na emigrację Kazimierz Świtalski po wojnie został w kraju. Aresztowany przez komunistyczne służby bezpieczeństwa przebywał w więzieniach do 1955 r. Do końca życia utrzymywał kontakt ze środowiskiem piłsudczykowskim, znajdującym się w kraju i na emigracji. Zmarł w Warszawie 28 grudnia 1962 /za PAP/dzieje.pl/ /inf. z 15.9.2022/ /19.2.2024/

WITOLD LUTOSŁAWSKI

Witold Lutosławski, najwybitniejszy reprezentant polskiej muzyki współczesnej – obok Fryderyka Chopina i Karola Szymanowskiego uznawany przez muzykologów za polskiego kompozytora wszech czasów – zmarł 30 lat temu, 7 lutego 1994 w Warszawie

Lutosławski, kompozytor, dyrygent, pianista i skrzypek jest też zaliczany do grona klasyków muzyki XX wieku, tak jak Bela Bartók, Siergiej Prokofiew czy Olivier Messiaen

Światową sławę przyniosły mu takie dzieła jak „Muzyka żałobna”, „Gry weneckie”, „Kwartet smyczkowy”, „Preludia i fuga” oraz „Koncert na orkiestrę” /utwór ten do dziś pozostaje najczęściej wykonywaną na świecie kompozycją Lutosławskiego/

Witold Lutosławski pochodził z rodziny ziemiańskiej, jego ojciec Józef był zaangażowany w działalność niepodległościową, sympatyzował z Narodową Demokracją. W czasie I wojny światowej Lutosławscy, zmuszeni do ucieczki przed wojskami niemieckimi, przenieśli się do Moskwy. Po wybuchu rewolucji październikowej bolszewicy aresztowali Józefa i rozstrzelali. Jego żona, Maria z Olszewskich, powróciła do niepodległego kraju z trójką osieroconych synów

Najmłodszy z nich Witold zdradzał zainteresowanie muzyką od najwcześniejszych lat. Kiedy miał lat sześć matka zaczęła uczyć chłopca gry na fortepianie; wkrótce on sam zaczął tworzyć własne kompozycje. Uczył się także gry na skrzypcach

W 1937 r. Lutosławski ukończył studia kompozytorskie i pianistyczne w Konserwatorium Warszawskim. Kompozycję studiował u Witolda Maliszewskiego, a grę na fortepianie u Jerzego Lefelda. W 1939 r. odbyło się pierwsze w karierze kompozytorskiej prawykonanie jego utworu „Wariacje symfoniczne” pod batutą Grzegorza Fitelberga

W 1939 r. służył w wojsku jako radiotelegrafista. Po ucieczce z niemieckiej niewoli wrócił do Warszawy. W czasie okupacji zarabiał na życie grając w kawiarniach okupowanej stolicy. W tym czasie Lutosławski skomponował „Wariacje na temat Paganiniego”. Ta autorska wersja Kaprysu nr 24 włoskiego kompozytora wykonywana była, podobnie jak ponad 200 innych opracowań na dwa fortepiany, w duecie z Andrzejem Panufnikiem
W 1946 r. Lutosławski poślubił Marię Bogusławską, siostrę pisarza Stanisława Dygata

Po wojnie Lutosławski, nie akceptując coraz mocniejszych wpływów stalinowskich na życie muzyczne, zrezygnował z udziału we władzach Związku Kompozytorów Polskich. W latach 50 trudna sytuacja materialna niejednokrotnie zmuszała artystę do komponowania piosenek tanecznych i dla dzieci, które pisał pod pseudonimem „Derwid”. Wykonywali je potem m.in. Olgierd Buczek, Mieczysław Fogg, Kalina Jędrusik, Sława Przybylska i Violetta Villas

Twórczość Lutosławskiego muzykolodzy dzielą na kilka okresów. Wczesne utwory, np. „Wariacje symfoniczne” powstałe w 1938 r.; „Symfonia nr 1” – w 1947 r. i „Uwertura smyczkowa” – 1949 r. zaliczają się do nurtu neoklasycznego. Wyrazem wpływu neoklasycyzmu jest jego I Symfonia. Skomponowana podczas okupacji i zaprezentowana w 1947 r., po wprowadzeniu socrealizmu została uznana za formalistyczną i wycofana z repertuaru

W połowie lat 50 tzw. odwilż złagodziła także kurs wobec artystów, symbolem końca izolacji polskich muzyków stał się Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień”, odbywający się w Warszawie od 1956 r. Na nim Lutosławski prezentował awangardowe kompozycje, stanowiące wyraz poszukiwań własnego artystycznego języka

W „Pięciu pieśniach do słów Kazimiery Iłłakowiczówny” /1957/ kompozytor zastosował pierwszy raz system harmoniczny 12-dźwiękowy. W „Muzyce żałobnej” /1958/ z kolei, nawiązując do uznawanej za wyznacznik nowoczesności dodekafonii, posłużył się serią 24-tonową z zaledwie dwoma interwałami

Począwszy od „Gier weneckich” /1961/ Lutosławski zaczął posługiwać się aleatoryzmem kontrolowanym, czyli techniką polegającą na rezygnacji z podziału metrycznego takiego samego dla wszystkich wykonawców utworu. W „Kwartecie smyczkowym” z 1964 r. stworzonym w tej technice zapis utworu w niczym nie przypominał tradycyjnej partytury

Witold Lutosławski był wysoko cenionym i lubianym przez publiczność dyrygentem. Sam prowadził wykonania własnych utworów. Chętnie komponował dzieła z dedykacją dla uznanych wykonawców, m.in. Koncert wiolonczelowy z 1970 r. dla Mścisława Rostropowicza i Koncert fortepianowy z 1988 r. dla Krystiana Zimmermana

Z myślą o znakomitych wykonawcach Lutosławski napisał także trzy utwory, których tytuły miały zwracać uwagę na zastosowaną w nich „technikę łańcuchową”. Strukturę tych utworów kompozytor tłumaczył: „W utworze zbudowanym na kształt łańcucha muzyka rozdzielona jest na dwa pasma. W każdym z pasm poszczególne odcinki rozpoczynają się i kończą w różnych miejscach. Innymi słowy początek odcinka w jednym paśmie przypada na środek odcinka w paśmie drugim”

W latach sześćdziesiątych Lutosławski stał się artystą rozpoznawanym na świecie, zaczął otrzymywać zaproszenia od czołowych orkiestr i instytucji, zapraszano go do udziału w prestiżowych festiwalach i do jury konkursów kompozytorskich

IV Symfonia, która powstała na zamówienie Filharmonii w Los Angeles, sumowała muzyczne przemyślenia kompozytora. Prawykonanie utworu odbyło się 5 lutego 1993 w Los Angeles pod dyrekcją autora i zbiegło się z obchodami 80 rocznicy jego urodzin

Lutosławski wykładał na europejskich i amerykańskich uczelniach muzycznych. Jako jeden z najwybitniejszych autorytetów współczesnej muzyki wybrany został członkiem honorowym Międzynarodowego Towarzystwa Muzyki Współczesnej. Liczne uniwersytety europejskie i amerykańskie, m.in. w Warszawie, Chicago, Glasgow i Cambridge nadały mu doktoraty honorowe

„Talent jest przywilejem raczej niż zasługą. Tworzący artysta nie ma prawa uważać go za swoją własność. Jest to dobro powierzone, które przeznaczone jest do przekazania innym ludziom w postaci gotowych, możliwych do wykonania utworów” – mówił Lutosławski na uroczystości przyznania doktoratu honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie

Kompozytor uważał że „czarodziejska sugestywność muzyki, która jest sztuką dla sztuki”, wymaga obrony przed „dźwiękową papką”, obecną wszędzie, w sklepach i na plażach, na ulicach i w hotelach. Ta niby-muzyka, jego zdaniem, „niszczy naturalną wrażliwość na piękno dźwięków”

Po ogłoszenie stanu wojennego w grudniu 1981 Lutosławski wycofał się z życia publicznego w Polsce, a zwłaszcza z obecności w państwowych mediach, toteż nagroda „Solidarności”, którą przyznano mu w 1984 r. za III Symfonię była i wyrazem uznania dla dzieła, i jeszcze bardziej dla postawy jego twórcy

Przez wiele lat prowadził dyskretną działalność charytatywną fundując stypendia dla młodych kompozytorów i wykonawców. Obok działalności muzycznej Lutosławski był także zaangażowany w życie polityczne

Za prawie sześćdziesięcioletnią pracę twórczą honorowano Lutosławskiego licznymi nagrodami, wśród których znalazły się wyróżnienia tak prestiżowe jak Polar Music Prize, która ma status Muzycznego Nobla, i Kyoto Prize

19 stycznia 1994 uhonorowano muzyka Orderem Orła Białego. 7 lutego 1994 po krótkiej chorobie Witold Lutosławski zmarł w warszawskiej klinice /A. Bernat, PAP/ /8.2.2024/

KORNEL MAKUSZYŃSKI

Kornel Makuszyński, autor m.in. „Szatana z siódmej klasy”, „Panny z mokrą głową”, „Koziołka Matołka” i „O dwóch takich co ukradli księżyc”, urodził się 8 stycznia 1884 w Stryju. Mawiano o nim że pisze „promieniami słońca”

Głęboka dobroć bohaterów jego książek, nieuchronnie szczęśliwe zakończenie, pełen emfazy język – o Kornelu Makuszyńskim mawiano że pisze promieniami słońca. „Makuszyński apoteozował życie, cieszył się nim i uważał że przedstawiając w książkach głęboko dobrych, szlachetnych ludzi, poprawia świat” – mówi Mariusz Urbanek, autor biografii pisarza pt. „Makuszyński. O jednym takim, któremu ukradziono słońce”

„U niego wszyscy bohaterowie są +złotymi wariatami+, serdeczne się przyjaźnią, a ich opisane z emfazą i ciepłem przygody nieuchronnie zmierzają do szczęśliwego zakończenia. Pisano o nim że zamiast atramentu używa promieni słonecznych”

Kornel Makuszyński, syn Julii z Ogonowskich i Edwarda Makuszyńskiego, pułkownika wojsk austriackich, urodził się 8 stycznia 1884 w Stryju, a młodość spędził we Lwowie. Tu kształcił się w IV Gimnazjum im. Jana Długosza. Wynajmował skromną kwaterę u lwowskiego hycla Siegla na Kleparowie. Jako czternastolatek zaczął pisać wiersze

Ich pierwszym recenzentem w cukierni na ul. Skarbkowskiej 11 był Leopold Staff. Dwa lata później opublikował pierwsze wiersze w lwowskim dzienniku „Słowo Polskie”. Od 1904 r. był członkiem redakcji tego dziennika o endeckim zabarwieniu. Makuszyński podczas studiów zajmował się tam recenzjami teatralnymi. We Lwowie przed I wojną światową pracował jako kierownik literacki Teatru Miejskiego

W tym okresie ukształtował się endecki światopogląd Makuszyńskiego. We Lwowie dostał się w krąg prof. Wincentego Lutosławskiego, człowieka o ogromnej charyzmie, który wywarł na jego rozwój wielki wpływ, dając Makuszyńskiemu szansę przeżycia czegoś heroicznego. Przyszły pisarz ok. 1903 r. brał udział w organizowanych przez Lutosławskiego wyprawach na Śląsk, gdzie prowadzono konspiracyjne spotkania z górnikami. Makuszyński opowiadał im o literaturze, uczył historii Polski

Podczas pierwszej wojny – w połowie 1915 r., podobnie jak Leopold Staff, a także tysiące innych mieszkańców Lwowa, Makuszyński został ewakuowany w głąb Cesarstwa Rosyjskiego. Przypadkowo zatrzymał się w Kijowie, gdzie żyło wielu Polaków. Został tam prezesem miejscowego Związku Literatów i Dziennikarzy Polskich oraz kierownikiem literackim kijowskiego Teatru Polskiego

W okresie kijowskim powstały jego pierwsze powieści. Zwolniony z zesłania dzięki poręczeniu przyjaciół powrócił do kraju, by po kilku miesiącach pracy artystycznej w Teatrze Miejskim ponownie i już ostatecznie opuścić Lwów

W 1918 r. Makuszyński zamieszkał w Warszawie, na Mokotowie. Pisywał humoreski i felietony. W okresie międzywojennym powstały też najpopularniejsze jego utwory dla dzieci i młodzieży. Napisał m.in. „O dwóch takich, co ukradli księżyc” /1928, ekranizacja 1962 w reżyserii Jana Batorego/, „Przyjaciel wesołego diabła” /1930, ekranizacja w reżyserii Jerzego Łukaszewicza w 1986 r./, „Panna z mokrą głową” /1933, ekranizacja w reżyserii Kazimierza Tarnasa w 1994 r./, „120 przygód Koziołka Matołka” /1933, wspólnie z rysownikiem Marianem Walentynowiczem/, „Awantura o Basię” /1937, ekranizacja w reżyserii Marii Kaniewskiej w 1959 r./, „Szatan z siódmej klasy” /1937, ekranizacja w reżyserii Marii Kaniewskiej w 1960 r., w reżyserii Kazimierza Tarnasa w 2006/, „Szaleństwa panny Ewy” /1957, ekranizacja w reżyserii Kazimierza Tarnasa w 1984/

Mimo że Makuszyński pozował na chudego literata, co to mdleje z wrażenia, kiedy zobaczy 100 zł w jednym banknocie, był jednym z zamożniejszych ludzi zarabiających piórem w II RP. Pisał bardzo dużo, poza tekstami do gazet prawie co roku ukazywała się nowa książka, a starsze były wznawiane. Nie brakowało mu pieniędzy

„Szaleństwa panny Ewy” i „Panna z mokrą głową” w pewnym sensie wyprzedzały swoją epokę – uważa Mariusz Urbanek. „Makuszyński okazał się w nich prekursorem przygodowej +powieści dziewczyńskiej+. W czasach kiedy te powieści pisał młodzieżowe książki przygodowe przeznaczone były dla chłopców i opowiadały o chłopięcych przygodach. To chłopaki się wspinali na drzewa, rozbijali kolana, zdobywali świat, a dziewczynki, jeżeli już się pojawiały, pełniły rolę biernej ozdoby i obiektu westchnień głównych bohaterów opowieści, miały słodko się uśmiechać i pięknie wyglądać”

„Makuszyński na dwanaście lat przed Astrid Lindgren i jej Pippi napisał +Pannę z mokrą głową+, czyli dał dziewczynkom opowieść o tym że mają takie samo jak chłopcy prawo do przygody, wariackich pomysłów, własnego zdania” – mówi biograf pisarza

Jednak kiedy dziewczynki przechodziły w fazę kobiecości zaczynały mieć oczekiwania, ograniczały swobody męskie, z Makuszyńskiego wyłaził mizogin. Pisał np.: „Kobieta duszy nie ma, bo boi się wody, psa, papierosów i ciemnego pokoju”, „Jeśli uwierzysz że kobieta jest aniołem stracisz wiarę inną: w wiekuisty spokój nieba”, „wszystko na świecie da się uzasadnić i pojąć prócz wielożeństwa”, czy też „po wielu latach używania rozumu nawet kobieta odróżni kapelusz od dzieła filozoficznego”

Okupację niemiecką i Powstanie Warszawskie Makuszyński przeżył w stolicy. Po przebyciu obozu w Pruszkowie został wywieziony do Opoczna skąd przedostał się do Zakopanego, gdzie mieszkał od 1945 r. Z inicjatywy Kornela Makuszyńskiego na stokach Gubałówki powstało sanatorium dla młodzieży. Pisarz inicjował też zbiórki pieniężne na sprzęt narciarski dla najbiedniejszych dzieci. W 1930 r. odbyły się w Zakopanem pierwsze zawody „O Puchar Kornela Makuszyńskiego”. Uczestniczyli w nich późniejsi mistrzowie – Bronisław Czech i Stanisław Marusarz

Jedna z najsłynniejszych książek Makuszyńskiego – „Koziołek Matołek” był zarówno przed jak i po wojnie mocno atakowany. „+Koziołkowi+ zarzucano absurdalny humor, rzekomo zbyt trudny dla dzieci, odejście od czarno-białego obrazu świata. Autorzy tacy jak Brzechwa czy Makuszyński traktowali małego człowieka jako partnera, z poczuciem humoru, inteligencją

Recenzentki natomiast – jak Janina Broniewska czy Wanda Borucka – wypisywały straszne rzeczy o +Matole+, który ich zdaniem nie powinien ogóle powstać. Pisały że to szkodliwa książka, bo promuje nieposłuszeństwo, lekki stosunek do życia, niczego nie uczy. Gdyby wziąć dwie recenzje z +Koziołka Matołka+ przed i powojenną, to wyszłoby że są one niezwykle podobne, zarzucano tej biednej kozie dokładnie to samo” – mówi Urbanek

W PRL-u książkę uwspółcześniono i dostosowano do nowych realiów. Po wojnie z rysunków Walentynowicza zniknęli gazeciarze, dorożki – na to miejsce weszły samochody. Polscy żołnierze zmienili umundurowanie, stracili przedwojenne rogatywki, a orzełki z godła – koronę. Pojawiły się znaki nowych czasów jak warszawski Pałac Kultury i Nauki. W przedwojennych rysunkach szkoły były raczej ubogie, po wojnie zażądano w komiksie rysunków szkół jasnych, nowoczesnych i dobrze wyposażonych

Były też zmiany w tekście. Kiedy Matołek wykopuje bryłę złota – w oryginalnej wersji wysyła ją do „biedniutkich” polskich dzieci. Po wojnie polskie dzieci nie mogły być „biedniutkie”, złoto trafia więc do „kochanych polskich dzieci”. Ale cenzorzy coś przeoczyli, pewnie z niewiedzy: koziołek na środku Sahary trafia na łysą głowę zasypanego człowieka i okazuje się że to podróżnik Ferdynand Ossendowski, autor antykomunistycznej książki „Lenin”. Tego nie zmienili w powojennej edycji, choć Ossendowski był na wszelkich możliwych listach pisarzy zakazanych

Makuszyński nie zajął stanowiska wobec nowego ustroju, nie krytykował, ale też nie padła z jego strony żadna deklaracja pochwalająca zmiany. Pewnie myślał że skoro tworzy literaturę dla dzieci i młodzieży, to będzie sobie tak dalej pisać, bo takie książki będą potrzebne zawsze. A tu okazało się że oczekiwania są zupełnie inne, dzieci należy indoktrynować, a nie zabawiać

Opowieści o pionierach, rywalizacji w pracach społecznych to nie był klimat Makuszyńskiego. Pisarz znalazł się na marginesie – część jego książek została wprost zakazana, jak „Uśmiech Lwowa”, czy „Radosne i smutne” o wojnie bolszewickiej. Inne książki Makuszyńskiego, znajdujące się w bibliotekach, zostały skazane na „zaczytanie”. Wznowień nie było, między 1948 a 1955 r. nie ukazało się nic Makuszyńskiego. W 1953 r. pisarz zmarł, 31 lipca, w niedostatku i opuszczeniu, z poczuciem że nowa władza zdołała zamilczeć go na śmierć

Pochowany został na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem. W domu w którym mieszkał znajduje się obecnie jego muzeum /A. Szwedowicz/PAP/ /8.1.2024/

/POMYSŁ STRONY, OPRACOWANIE – CEZARY DĄBROWSKI/ZAWSZEPOLSKA.EU/