Ewenement w skali światowej

Katarzyna Gaertner, autorka muzyki do piosenki „Eurydyki tańczące”, która zapoczątkowała karierę Anny German opowiada o pracy z Anną German i serialu wyemitowanym w TVP

Jakim człowiekiem była Anna German?
Gdyby człowiek „święty” był zdefiniowany to Ania zapewne miałaby wszystkie jego cechy. Była oddana sztuce, miała wiele niepowtarzalnych, cudownych cech. Była zamknięta w sobie a jednak biło od niej ciepło, dobroć, spokój
German zaśpiewała w Opolu pani piosenkę „Eurydyki” i odniosła niebywały sukces. Pamięta pani ten czas?
Oczywiście. Sukces Ani miał sto matek. Jej głos był uwielbiany choć rozpoczęła się era Beatlesów i Rolling Stonesów. A niektórzy woleli mocniejsze uderzenie. W 1967 r. Ania pojechała do Włoch, wystąpiła w San Remo, nagrała płyty. Cieszyła się zainteresowaniem mediów. Była na drodze do olbrzymiego sukcesu, ale jej karierę przerwał ten koszmarny wypadek…
Jak ocenia pani serial „Anna German”?
Serial wywołuje szalone emocje. Ludzie chcą go oglądać. Niektóre fakty się nie zgadzają ale pewnie było to potrzebne by zwiększyć dramaturgię scenariusza. We Wrocławiu odwiedzałam dom Ani, chyba na Trzebnickiej, w którym babcia i wnuczka rozmawiały w jakimś starym narzeczu holenderskim, a nie po rosyjsku. Znam męża German Zbyszka Tucholskiego i nawet on nie miał wpływu na scenariusz filmowy. Niektóre wątki w serialu są zmyślone. Podobnie było z nami. Piosenkę „Eurydyki tańczące” śpiewała na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie najpierw Helena Majdaniec. To był 1962 rok. Postać która mnie gra nie przypomina długowłosej szczupłej blondynki którą byłam. Myślę jednak że to nie jest istotne. Dzięki tej produkcji doczekaliśmy się biografii filmowej naszej artystki. W Rosji większość uważa że to „ich” gwiazda. Ale czy to ważne? Gwiazda „Anna German” świeci na firmamencie nieba. Historia Anny to ewenement w skali światowej, jedyny niepowtarzalny głos. Docenili to widzowie, sześć czy siedem milionów oglądalności w kraju. Podobno szykują musical filmowy o Ani
pap /12-IV-2013/

***

Anna German żyje na nowo

Anna German, choć zmarła 31 lat temu, żyje na nowo. Dźwięki starych przebojów, takich jak „Człowieczy los” czy „Tańczące Eurydyki”, znów słychać w polskich domach. To za sprawą serialu o piosenkarce o anielskim głosie, w którym jednak prawda miesza się z fikcją…

Jeszcze niedawno nawet data śmierci piosenkarki była sporna. Encyklopedie informowały że Anna German zmarła 26 sierpnia w Warszawie. – Ania umarła 25 sierpnia, a zawsze podają złą datę – sprostował te informacje Zbigniew Rabiński, przyjaciel piosenkarki. W ostatnich tygodniach błąd poprawiono

Jak zmarła Anna German? German zmarła na raka, mięsaka kości. Chorobę nowotworową wykryto u niej w połowie lat 70 podczas pobytu w Związku Sowieckim. Kiedy zasłabła zrobiono badania. Jednak mimo wczesnej diagnozy i późniejszych cierpień słynna piosenkarka nie chciała się leczyć. Unikała lekarzy nawet wtedy kiedy na skórze pojawiały się niepokojące rany. – Dopóki mogę będę śpiewać – mówiła.

– Nie wiem czy mogę o tym mówić, ale mówił o tym prof. Tadeusz Koszarowski, ówczesny najwybitniejszy onkolog w Polsce. Anna German przyszła do niego kiedy choroba była już zaawansowana. Widział że jest bardzo źle i proponował jej leczenie. Wtedy odniósł wrażenie że ona więcej już do niego nie wróci… I nie wróciła… – zdradziła Maria Szabłowska, dziennikarka muzyczna.

Pod koniec lat 70 German była już bardzo chora. Mimo to pojechała na koncerty do Pałacu Zjazdów w Moskwie. – Pod koniec jednego z koncertów zasłabła. Ukłoniła się i nie mogła zejść ze sceny. Wtedy już bardzo chorowała. W 1979 r. zobaczyła zmiany na plecach, na skórze. Miała przerzuty. Jednak wszyscy wierzyli że wyzdrowieje, że Bóg po wypadku samochodowym we Włoszech /w 1967 r./ da jej drugą szansę – powiedział Zbigniew Rabiński.

Najbliżsi wokalistki twierdzili nawet że rak nie był przypadkowy. Że ciężkie złamania, miesiące spędzone w gipsie i trzyletnia rekonwalescencja przyczyniły się do przedwczesnej śmierci German. – Ten wypadek był tragiczny w skutkach, ale w ocenie mamy Ani i mojej to była pośrednia przyczyna jej choroby – stwierdził Rabiński.

Ostatni raz Anna zaśpiewała w Melbourne w Australii 5 października 1979 r. Na więcej koncertów zdrowie jej nie pozwoliło. Po powrocie do kraju przeszła kilka operacji. Leczono ją w szpitalach i w domu.

Odnalazła grób ojca

German czuła jednak że tym razem choroby nie pokona. Choć organizm był wycieńczony postanowiła odnaleźć grób ojca. Eugeniusz German został rozstrzelany w 1938 r. w Uzbekistanie przez katów z NKWD, kiedy mała Ania miała niespełna dwa latka. Pomogło jej to że była bardzo popularna w ZSRS, a jej fanem był pierwszy sekretarz Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego Leonid Breżniew.

– Poprosiła tylko o możliwość zobaczenia grobu ojca. Okazało się że akurat to jest niemożliwe, bo grobu nie ma. Jej ojca, jak miliony innych, wrzucono gdzieś do dołu. Została tylko ściana budynku NKWD pod którą go rozstrzelano – wyjaśnił reżyser serialu Waldemar Krzystek w jednym z wywiadów.

– W końcu dostała odpowiednie przepustki i, już śmiertelnie chora, pojechała pożegnać się z ojcem. I zobaczyła tę porytą kulami ścianę, a obok stare opony, rdzewiejący samochód, starą skrzynkę, śmieci. Nie tylko odnalezienie grobu ojca było dla niej ważne.

Chrzest przed śmiercią

Przed przedwczesną śmiercią Ania ochrzciła się według obrządku Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, wzięła też ślub kościelny ze swoim mężem Zbigniewem Tucholskim.

– Poprosiła by jej przyniesiono niemiecką Biblię babci. Po dwóch tygodniach czytania powiedziała że dostała od Boga znak i chce zostać ochrzczona chrztem biblijnym przez zanurzenie – wspominał mąż German.

Piosenkarka była w tak bardzo ciężkim stanie że obrządek odbył się w domu piosenkarki. Artystkę zanurzono w wannie.

Anna German zmarła w szpitalu przy ul. Szaserów w Warszawie 25 sierpnia 1982 r. Pochowano ją pięć dni później na cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym w Warszawie. Na jej tablicy nagrobnej wyryto początek psalmu 23: „Pan jest pasterzem moim”.

em/łza/xl/sup /2.V.2013/

***

Najbardziej kochali ją Rosjanie

Choć w Polsce miała wielu fanów to największą miłością darzyli ją Rosjanie. Anna German w Związku Sowieckim była prawdziwą gwiazdą. Sale na jej koncertach pękały w szwach, do dziś odbywają się tam festiwale ku jej pamięci. Kochano ją nie tylko za krystaliczny głos, ale i za duszę pełną ciepła i dobroci

– Ania często występowała w Związku Sowieckim. Wszyscy ją tam lubili: muzycy, poeci, autorzy tekstów, no i widzowie. Taką wytwarzała wokół siebie atmosferę, życzliwą, pełną miłości – mówił jej mąż Zbigniew Tucholski

– Jej muzykalność, głos, dusza, zrozumienie widza, serdeczne odnoszenie się do wszystkich ludzi, śpiewanie w sposób bliski rosyjskiej duszy, chyba za to tak ją kochali i kochają.

Nie bez znaczenia był też fakt że German doskonale mówiła po rosyjsku. – Mówiła czystym rosyjskim bez żadnego akcentu, jak Rosjanka z Petersburga. I nic dziwnego – urodziła się w Rosji, a dokładnie w Uzbekistanie, jednak Rosjanką nie była – wspominał Tucholski.

O miłości Rosjan do Anny German świadczyć może też że jest jedyną nie-Rosjanką która ma swoją gwiazdę przed hotelem Rossija w Moskwie. Pozostałe gwiazdy upamiętniają najwybitniejszych artystów rosyjskich.

Gwiazda to niejedyne wyróżnienie i świadectwo miłości do Anny German. Jeden z tamtejszych uczonych nazwał jej imieniem odkrytą przez siebie planetoidę, która krąży wokół słońca po orbicie między Marsem a Jowiszem. Jak w jednym z wywiadów opowiadał mąż piosenkarki w Rosji jej głos wykorzystywany jest do terapii i to przy nim relaksowali się tamtejsi kosmonauci przed startami.

– Słuchałam w swoim życiu niejednego niepowtarzalnego głosu śpiewaczki, ale tylko głos Anny German ma prawo do takich określeń jak niepowtarzalny i niezrównany – mówiła rosyjska poetka Anastazja Cwietajewa. W ZSRS polska piosenkarka wydała kilkanaście płyt, do dziś są wznawiane i nadal świetnie się sprzedają. Sama bardzo lubiła śpiewać w rosyjskim języku.

– Zawsze były mi bliskie piosenki rosyjskie. Łatwo i przyjemnie je śpiewać, nie tylko dlatego że dobrze znam język. Zachwycają melodyjnością i swobodą głosową. By przekazać głębię tych piosenek powinno się je śpiewać wyłącznie po rosyjsku – mówiła German.

Miłość którą obdarzała tamtejszą publiczność wracała do niej w dwójnasób. Często podkreślała że ma z nią cudowny kontakt. – Rzadko się spotyka tak muzykalną, ciepłą i serdeczną, a zarazem surową w ocenie publiczność, jak w ZSRS. /…/ Wiem że czekają na moje piosenki. I ja czekam na spotkanie z nimi – mówiła. Dla Anny German pisali najlepsi rosyjscy kompozytorzy, dokładnie wiedzieli jaki repertuar będzie dla niej idealny. – Nigdy nie zaproponowano mi piosenki która w jakiś sposób mi nie odpowiadała. Mam też prawo wyboru utworów na płytę. Gdzie jest podobnie? – mówiła.

az/f. /30.III.2013/

***

Duża popularność „Anny German”

Ukraina była głównym miejscem zdjęć do serialu „Anna German”. Ta międzynarodowa produkcja od kilku tygodni podbija serca Polaków. Pierwsze trzy odcinki tego serialu obejrzało ponad 6 mln widzów

Anna German znana była prawie na całym świecie. Nagrała kilkadziesiąt płyt, śpiewała w siedmiu językach. Koncertowała m.in. w Polsce, USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii, Francji, Portugalii, Włoszech, na Węgrzech, w Mongolii, NRD, RFN, Czechosłowacji, Związku Sowieckim. W Rosji do dziś uważana jest za największą muzyczną legendę. Znają ją najmłodsi jak i najstarsi Rosjanie.

Ta więź sprawiła że to właśnie Rosjanie i Ukraińcy zdecydowali się na zrealizowanie serialu biograficznego „Anna German”. Ukraina stała się głównym miejscem zdjęć do tego serialu.

– Większość zdjęć odbywała się na Krymie. Część akcji ma miejsce w republikach azjatyckich. Scenograf ukraiński zaproponował nam zdjęcia na Krymie, który udawał większość lokacji. Realizowaliśmy ten serial przede wszystkim w okolicach Bakczysaraju – powiedział autor zdjęć Grzegorz Kędzierski.

Zanim jednak ukraińsko-polska ekipa weszła na plan reżyser Waldemar Krzystek razem z operatorem przebyli długą drogę po Ukrainie i Rosji w poszukiwaniu właściwych miejsc do realizacji zdjęć.

– Z operatorem Grzegorzem Kędzierskim w poszukiwaniu plenerów do filmu jeździliśmy po Rosji trafiając do miejsc niezwykłych i przepięknych: Lwów, Kijów, Krym, Bakczysaraj były na naszej trasie. Przyznam się do wzruszeń kiedy mogłem zobaczyć przestrzenie Stepów Akermańskich, czy znaleźć się jak Mickiewicz „na Judahu skale” – powiedział reżyser Waldemar Krzystek.

Filmowiec opowiedział także o znaczeniu miejsc wybranych na potrzeby serialu. – Z jednej strony trzeba było wybrać najwłaściwsze miejsca wiążące się z historią i losami Polaków podczas ich tułaczek po Rosji w czasie II wojny światowej, bo były też one udziałem bohaterki naszego serialu. Szukaliśmy też plenerów w których mogły się rozegrać sceny włoskie czy niektóre polskie. I tak w Jałcie nakręcono sceny z San Remo i wypadek na włoskiej autostradzie, a we Lwowie sceny z Wrocławia – zdradził Krzystek.

Zdjęcia do filmu realizowano także m.in. w Chorwacji. – Część zdjęć realizowaliśmy w Chorwacji, m.in. te sceny gdzie widoczne są dachy. Także w Polsce były zdjęcia, jednak my nie braliśmy już w nich udziału. Zabawne jest że zdjęcia realizowane na Ukrainie kręcili Polacy, a te kilka dni w Polsce kręcili Ukraińcy – powiedział Grzegorz Kędzierski.

Operatorem ze strony ukraińskiej był Andriej Worobjow, a reżyserem Aleksander Timienko.

Serial o German to opowieść produkcji rosyjskiej, ukraińskiej, polskiej i chorwackiej. W główną rolę wciela się pochodząca z Wilna polska aktorka Joanna Moro. Na ekranie zobaczyć można także inne polskie artystki, m.in. Marietę Żukowską, Olgę Frycz i Karolinę Gorczycę.

Serial „Anna German” liczy 10 odcinków.

Dotychczasowe odcinki śledziło w Polsce po około 6 mln widzów. Ogromną popularnością serial cieszył się także w Rosji, gdzie emitowany był od września 2012 r. Każdy odcinek przyciągał wówczas przed telewizory ponad 22 mln widzów.

int./pap /14.III.2013/

***

Międzynarodowa gwiazda

W czasach rytualnego ubolewania że nasze wokalistki nie potrafią przebić się za granicą tym bardziej warto przybliżyć historię Anny German – polskiej gwiazdy międzynarodowej

22 lutego TVP rozpoczęła emisję biograficznego serialu zatytułowanego po prostu „Anna German”. Reżyserii podjęli się Waldemar Krzystek i Aleksandr Timienko. W roli Anny German oglądamy Joannę Moro

Opowieść o życiu gwiazdy

Rosyjska wersja serialu, również z Joanną Moro w roli głównej, została wyemitowana jesienią 2012 r. w Rosji i cieszyła się dużym powodzeniem.

Trudno o lepszy pretekst by przypomnieć jedną z największych gwiazd polskiej piosenki.

Niezwykła mieszanka

Opisując karierę Anny German często sięga się po frazę „śpiewała w siedmiu językach na czterech kontynentach”, która rzeczywiście trafnie ilustruje karierę Polki o korzeniach niemiecko-holendersko-rosyjskich.

Skąd tak frapująco zawiłe pochodzenie? Mama Anny German była Rosjanką z rodziny holenderskich imigrantów. Nazywała się Irma secundo voto Berner z domu Martens. Tata był z kolei łodzianinem o niemieckim rodowodzie. Nazywał się Eugeniusz Hörmann. Z takim bagażem genów Anna German przyszła na świat 14 lutego 1936 r. w ZSRS, na terenie dzisiejszego Uzbekistanu. Rok później Eugeniusz Hörmann został aresztowany i rozstrzelany przez NKWD za rzekome szpiegostwo, a Anna z matką trafiły na zesłanie do Kirgistanu. Dopiero po wojnie, w 1946 r., udało im się zamieszkać w Polsce – głównie dzięki ojczymowi Anny, oficerowi Wojska Polskiego.

Największy wpływ na wychowanie przyszłej gwiazdy miała babcia. To ona sprawiła że Anna z wiekiem stała się głęboko wierząca, zwłaszcza pod koniec życia. Piosenkarka, tak jak jej babcia, należała do Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego.

„Babcia jest temu winna że nie umiem /ba, nie lubię!/ pić alkoholu, palić papierosów, kurzyć fajki, no i nie lubię kwiecistej mowy” – wspominała babcine wychowanie wiele lat później.

W uzbeckim Urgenczu, gdzie urodziła się German, główna ulica nosi jej imię. To zresztą niejedyny przypadek upamiętniania polskiej artystki w ten sposób. Chyba najbardziej spektakularnym przejawem pamięci o Annie German jest odkryta przez Rosjan asteroida, którą nazwano… 2519 Annagerman. W tym miejscu należy odnotować że imię Anny German otrzymał również amfiteatr w Zielonej Górze.

Ale to głównie w Rosji, a także na Ukrainie, legenda Anny German trwa najmocniej. Regularnie organizowane festiwale na jej cześć gromadzą tłumy i są transmitowane przez czołowe stacje telewizyjne. Jako jedyna nie-Rosjanka ma swoją tablicę w moskiewskiej Alei Gwiazd. Mąż artystki, Zbigniew Tucholski, tłumaczy tę popularność słowiańskim charakterem twórczości żony, a także faktem że mówiła biegle po rosyjsku, bez żadnych naleciałości. Jednak kiedy Leonid Breżniew zaproponował jej powrót do Związku Sowieckiego i sowieckie obywatelstwo, podziękowała i odparła że czuje się Polką.

Zanim jednak Rosjanie stwierdzili: „nazwijmy asteroidę imieniem Anuszki”, postawili jej pomnik w Moskwie i zaproponowali obywatelstwo, polska artystka zawojowała całą Europę – ze szczególnym wskazaniem na Włochy, Francję i Czechosłowację.

Sopot, Opole, Sopot, San Remo

Na poważnie śpiewać zaczęła pod koniec swoich studiów geologicznych na Uniwersytecie Wrocławskim. Kierunek ukończyła z wyróżnieniem w 1962 r.

Rok później zdobyła drugą nagrodę na festiwalu w Sopocie za utwór „Tak mi z tym źle”. W 1964 podbiła Opole, a potem znów Sopot, tym razem z wielkim przebojem „Tańczące Eurydyki”. W 1965 wygrała opolski festiwal z kolejną piosenką – „Zakwitnę różą”.

Po tym sukcesie talent Anny German odkryli Włosi i Francuzi. Jako pierwsza i jedyna Polka wystąpiła na festiwalu w San Remo /1967/ i jako pierwsza cudzoziemka na Festiwalu Piosenki Neapolitańskiej. Do tego doszedł jeszcze prestiżowy występ na scenie paryskiej Olimpii.

O fenomenalnym talencie żony tak opowiadał Zbigniew Tucholski na łamach „Znaków Czasu”: „Zdarzało mi się obserwować ją przy pracy w trakcie nagrań. Widziałem wtedy jak muzycy z orkiestry stukali smyczkami w pulpity, dając wyraz podziwu dla jej profesjonalizmu i sztuki. Co ciekawe Ania wcale nie miała wykształcenia muzycznego. Kiedy komponowała po prostu grała sobie melodię na fortepianie i nie zapisywała jej nutowo tylko nagrywała na magnetofon. Dopiero potem prosiła kolegów muzyków o zapisanie ostatecznej wersji utworu”.

Krótkie, dramatyczne życie

W momencie kiedy Europa po uszy zachwyciła się Anną German doszło do dramatycznego zdarzenia które brutalnie przerwało karierę artystki.

W 1967 r. wracając z koncertu we Włoszech uległa poważnemu wypadkowi na Autostradzie Słońca. Służby medyczne znalazły ją kilkanaście metrów od miejsca wypadku. Obrażenia okazały się na tyle poważne że nie było mowy o szybkim powrocie do śpiewania. Aż trzy lata zdeterminowana Anna German wracała do zdrowia poprzez trudną i bolesną rekonwalescencję.

Triumfalny powrót na scenę nastąpił w 1970 r. Piosenka „Człowieczy los”, która ów powrót pieczętowała, okazała się kolejnym wielkim przebojem wokalistki.

Kiedy w 1975 r. przyszedł na świat syn Anny, Zbigniew, wydawało się że jej życie stało się najpiękniejszą bajką: szczęśliwe małżeństwo, szczęśliwe macierzyństwo, pięknie rozwijająca się kariera.

I wtedy przyszła diagnoza: nowotwór. Nowotwór, z którym Anna German zmagała się przez kilka lat, by ostatecznie przegrać w sierpniu 1982. Nazywana Białym Aniołem piosenkarka zmarła mając 46 lat i będąc u szczytu sławy w ZSRS, gdzie stała się popularna na masową skalę dopiero w drugiej połowie lat 70.

Polscy sympatycy Anny German czasem złoszczą się że Rosjanie czy Ukraińcy o naszej artystce pamiętają, a my jakby zapomnieliśmy. Jest szansa że mocno promowany serial TVP zmieni ten stan rzeczy. Niezależnie od tego jak dobrze czy źle został nakręcony. Zresztą historia artystki jest tak piękna i ciekawa że trudno ją popsuć.

Michał Michalak/int. /22.II.2013/

***

Anna German wraca na ekran

Jedynka rozpoczyna emisję serialu o polskiej artystce który nakręcili Rosjanie. Oni nadal uwielbiają jej piosenki

Serial wyprodukowała rosyjska telewizja państwowa, ale jej decydenci postanowili że reżyserem powinien być Polak Waldemar Krzystek. Twórca „Małej Moskwy”, filmu o miłości Rosjanki i polskiego oficera, wydał się idealnym kandydatem by stworzyć opowieść o artystce której życie przebiegało między Polską a Związkiem Sowieckim

Anna German urodziła się w 1936 r. w sowieckim Uzbekistanie. Miała dziesięć lat kiedy z babką i matką /ojca rozstrzelało NKWD w 1938 r./ znalazła się we Wrocławiu. Nie mówiła słowa po polsku ale ukończyła liceum i studia geologiczne.

W poszukiwaniu grobu ojca

W wyuczonym zawodzie nie przepracowała ani jednego dnia. Za to w 1963 r. zdobyła  II nagrodę na festiwalu w Sopocie przebojem „Tak mi z tym źle”, rok później podbiła festiwal w Opolu „Tańczącymi Eurydykami”. Jako gwiazda estrady wielokrotnie jeździła do Związku Sowieckiego. Mimo traumatycznych przeżyć z dzieciństwa lubiła tam śpiewać. Publiczność ją uwielbiała i traktowała jak swoją. Sympatia była wzajemna.

Bezskutecznie też próbowała odnaleźć w tym kraju miejsce pochówku ojca. A pewnego dnia zaprosił ją na Kreml Leonid Breżniew i zaproponował sowieckie obywatelstwo. Anna German odmówiła, mówiąc że czuje się Polką. Scena ta znalazła się w serialu.

– Kiedy otrzymałem scenariusz składał się on z siedmiu odcinków – powiedział Waldemar Krzystek. – Życie Anny German było jednak tak dramatyczne i niezwykłe że zaczęliśmy opowieść rozbudowywać, a i tak ciągle odczuwaliśmy niedosyt.

Serial który od 22 lutego TVP będzie nadawać w piątkowe wieczory zatytułowano po prostu „Anna German”. Przedstawia całą biografię, pierwsze dwa odcinki poświęcone są dzieciństwu. Widz pozna rodziców: Eugena Germana, który był rosyjskim Niemcem, oraz Irmę z domu Martens, jej przodkowie byli holenderskimi protestantami. Kiedy ojca aresztowano matka z dziećmi musiała się ukrywać gdyż szukało jej NKWD. W czasie tułaczki po sowieckim imperium zmarł na szkarlatynę młodszy brat Ani Friedrich.

Wypadek we Włoszech

Narracja lat dziecięcych przeplata się z obrazami tragicznego wypadku samochodowego. W 1967 r. Anna German wystąpiła z sukcesem na słynnym festiwalu w San Remo, podpisała we Włoszech trzyletni kontrakt płytowy i zdążyła nagrać pierwszy longplay z piosenkami neapolitańskimi. Wszystko to dawało szansę na efektowną karierę, ale kierowca który wiózł Polkę z koncertu rozbił się na autostradzie. Anna German przeleżała kilkanaście godzin na poboczu nim ją odnaleziono, przed oczami stanęły jej sceny z przeszłości.

„Diagnoza lekarzy była surowa i kategoryczna: będzie pani żyła ale o powrocie na scenę proszę zapomnieć – wspominała potem w jednym z wywiadów Anna German. – Mój powrót do zdrowia trwał prawie trzy lata. Wtedy wydawało mi się że muszę zapomnieć o muzyce, ale ona wróciła do mnie!”.

Sceny z San Remo nakręcono w Jałcie, Lwów zmienił się we Wrocław, a festiwal w Opolu umieszczono w Kijowie, jednak cały serial zrealizowano z rozmachem. – Strona rosyjska usiłowała zainteresować produkcją Telewizję Polską, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi – powiedział Waldemar Krzystek. – Początkowo byłem zdumiony, potem stwierdziłem że może i dobrze że tak się stało. Rosjanie nie żałowali pieniędzy, Polacy na pewno by ich ciągle skąpili.

Krzystek pracował przy pierwszych odcinkach. Kiedy otrzymał propozycję miał już  terminy pracy nad swoim filmem „80 milionów”. Nadał jednak wyraźny kształt artystyczny serialowi, który przejął Aleksandr Timienko.

Dar od Boga

Serial jest trzyjęzyczny, aktorzy mówią po rosyjsku, polsku i włosku. Po długich poszukiwaniach do głównej roli wybrano pochodzącą z Litwy Polkę Joannę Moro. Jej atutem było też to że świetnie posługuje się polskim i rosyjskim.

– Zanim zgłosiłam się na casting niewiele wiedziałam o Annie German – powiedziała aktorka. – Potem okazało się że uwielbiali ją moi dziadkowie, a kiedy zagłębiłam się w jej biografię pochłonęła mnie całkowicie. Bardzo ważne było spotkanie z mężem pani Anny Zbigniewem Tucholskim. Właściwie rozmawialiśmy o sprawach obojętnych, ale to on ostatecznie zaakceptował moją kandydaturę.

Anna German nie odbyła regularnych studiów wokalnych, miała jednak ogromną muzykalność, bezbłędną intuicję oraz naturalnie piękny głos który pozwalał jej sięgać również do muzyki klasycznej. Wydała płytę z ariami Scarlattiego, wykonywała je na koncertach. Swój głos traktowała jako dar od Boga którym chciała się  dzielić z ludźmi. Jej interpretacje były perfekcyjne, a przede wszystkim szczere. Anny German nie da się podrobić dlatego w serialu wykorzystano dawne oryginalne nagrania.

Miała 46 lat kiedy przegrała walkę z rakiem, od śmierci artystki minie w sierpniu 31 lat. Wyszły z mody sentymentalne piosenki do których komponowała muzykę, opowiadające że „człowieczy los nie jest bajką ani snem”. Jej styl wokalny wydaje się dziś archaiczny, kolejne pokolenia nie wiedzą kim była, ale mimo wszystko legenda trwa. Na wpisane w google hasło „Anna German” pojawia się ponad 52 mln wskazań.

Rosja ciągle uwielbia Annę German, już po jej śmierci ukazało się tam kilkanaście płyt ze starymi i wcześniej niepublikowanymi utworami. Ciekawe czy emisja serialu będzie u nas jedynie okazją do wspomnień dla starszych telewidzów, czy też „Biały Anioł”, jak mówią o niej Rosjanie, zafascynuje tych którzy dorastali już bez jej piosenek.

Jacek Marczyński/rp /19-II-2013/

Kategoria Kultura

Comments