Tomek nie bij Szpilki!
Spore wydarzenie w naszym boksie. Znów oczywiście za sprawą Tomka Adamka, twardziela z Gilowic. Media piszą o ogromnym zainteresowaniu jego walką w Krakowie
Na galę sprzedano podobno wszystkie bilety. Ma na niej być więc 18 tysięcy kibiców. Większe zainteresowanie w naszym kraju w boksie z udziałem Polaka wywołała podobno tylko wcześniejsza walka Adamka, o mistrzowski pas z Kliczką, która odbyła się kilka lat temu na stadionie we Wrocławiu
Wypada zaapelować do Tomka Adamka by nie bił za mocno tego Szpilki, bo to nie po katolicku, nie wypada… Byłem na konferencji prasowej w Warszawie, kilka miesięcy temu, zapowiadającej tę walkę. Przed nią Adamek powiedział w jednej ze szmat /„gazet”/ że trafi mocno Szpilkę i będzie bolało… Podczas wspomnianej konferencji powiedziałem do „Górala” tak pół żartem pół serio by nie bił Szpilki za mocno, bo go zabije, a Szpilka to przecież też człowiek… Adamek odparł coś w stylu że nie ma zamiaru nikogo zabijać, a jak ktoś chce zabijać to niech jedzie do Afganistanu, czy do Iraku… Ja jednak apeluję do „Górala” by nie bił za mocno Szpilki, niech go zbije, owszem, ale nie za mocno, może jeszcze będzie z niego człowiek… Także Tomek, bij, ale nie za mocno, bij ale nie zabij!
Wracając jeszcze do wspomnianej konferencji muszę napisać dwa zdania o reakcji boksera z Wieliczki na tę moją uwagę do Adamka, o biciu młodszego przecież rywala… Szpilka odzywał się do mnie po konferencji jak głupi cham, wulgarnie, niemal chciał mnie od razu linczować… Taki to jest po prostu typ ten Szpilka…
Teraz ze względu na brak czasu, bo piszę ten tekst kilka godzin przed walką, chcę po prostu przedstawić trochę co ciekawszych rzeczy z mediów, rzeczy które akurat wpadły mi w oczy, na temat oczywiście starcia Adamka ze Szpilką
Rekordowe pieniądze
„Rekordowe pieniądze dla Tomasza Adamka. ‚Góral’ dostanie za walkę gigantyczne jak na polskie warunki pieniądze – donosi ‚Super Express’
Stawką zakontraktowanego na 10 rund pojedynku będą pasy IBF International oraz międzynarodowego mistrza Polski wagi ciężkiej. Gala która odbędzie się w sobotni wieczór w Kraków Arenie będzie pokazywana przez Cyfrowy Polsat w systemie Pay-Per-View
Jak donosi ‚Super Express’ Adamek za walkę ze Szpilką zarobi jak na polskie warunki rekordowe pieniądze. Na konto ‚Górala’ ma trafić 250 tys. dolarów, czyli w przeliczeniu ok. 850 tys. zł
Szpilka też nie może narzekać. Bokser wywalczył gażę 425 tys. zł, z czego 225 tys. otrzyma w gotówce, a pozostałą część w biletach na galę
Z innych bohaterów sobotniej gali w Krakowie Grzegorz Proksa ma otrzymać 100 tys. zł, Maciej Sulęcki ok. 30 tys., a Michał Syrowatka 20 tys.” /wp.pl 8.11.2014/
„Szpilka: ‚Chcę dojechać Adamka’. Adamek: ‚Niech chcę bić dzieci’” /onet.pl 8.11.2014/
„Bilety na walkę poszły jak świeże bułeczki. Widowisko w Kraków Arenie obejrzy 17.5 tys. widzów. Więcej kibiców w historii boksu zawodowego w Polsce było tylko na starciu ‚Górala’ z Witalijem Kliczką we Wrocławiu, ale wówczas stawką był pas mistrza świata wagi ciężkiej. Kto nie dostanie się do Kraków Areny będzie mógł obejrzeć galę w systemie pay-per-view. Cena 40 zł dotyczy abonentów cyfrowego Polsatu oraz użytkowników telewizji internet. IPLA. A jak sprzedaje się gala? – Popyt jest ogromny i jesteśmy spokojni o dobry wynik – powiedział Marian Kmita z Polsatu. Podobno ma on nie odbiegać od sprzedaży gal na których głównymi walkami były pojedynki Gołota – Saleta /130 tys./, czy Adamek – Kliczko /200 tys./. – Na pewno wynik 150-200 tys. w systemie pay-per-view będzie nas zadowalać – dodał Kmita” /tk/onet.pl 7.11.2014/
„Dziś najbardziej elektryzujące wydarzenie roku w polskim boksie. Czy 18 tys. widzów w wypełnionej po brzegi Kraków Arenie będzie świadkami zmiany warty w naszej wadze ciężkiej? ‚Szpila’ się rozwija, teraz ma zamiar potwierdzić że nie jest już kąpanym w gorącej wodzie ringowym zabijaką. Wielkim atutem ma być szybkość. Podkreśla że przeszedł długą drogę od porażki z Jenningsem i w sobotę fani zobaczą w nim zupełnie innego pięściarza. Andrzej Gmitruk stawia na Adamka, twierdząc że doświadczony ‚Góral’ lepiej zniesie trudne momenty i w przeciwieństwie do rywala nie będzie mieć problemów z utrzymaniem nerwów na wodzy. – Wiara góry przenosi, ja ją mam. Wygram na pewno, a jak? Musicie poczekać – powiedział Adamek” /mz 8.11.2014/
Cezary Dąbrowski/www.zawszepolska.eu /8.11.2014/
***
Adamek podziękował Bogu
Tomasz Adamek po wygranej walce z Dominickiem Guinnem nie oddał się błogiemu lenistwu lecz wybrał na trwającą ponad trzy dni pieszą pielgrzymkę do Amerykańskiej Częstochowy. Szedł z innymi pielgrzymami prawie 130 km. Nasz bokser dziękował Bogu za zdrowie i prosił o siłę w następnych walkach
Adamek nie tylko w ringu jest silny. Jego wiara w Boga jest mocna, a on nieraz dawał jej świadectwo. Kiedy mieszkał w Polsce często chodził na pielgrzymki na Jasną Górę. Od kilku lat przebywa w USA, w miasteczku Kearny /stan New Jersey/
I właśnie stamtąd 8 sierpnia, pięć dni po walce z Guinnem, ruszył na pielgrzymkę do Narodowego Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown, nazywanym Amerykańską Częstochową. To była nie tylko pielgrzymka, ale też swego rodzaju trening. Przez 3.5 dnia Góral przeszedł aż 76 mil /prawie 130 km/, dziękując Bogu za zdrowie. Prosił też o siłę w kolejnych pojedynkach.
– Miałem za co Bogu dziękować, bo nic się nie dzieje bez Niego. Wzmocniłem się duchowo. Mam nadzieję że Pan Bóg da siłę i zdrowie do tego bym nadal zwyciężał – powiedział o swojej pielgrzymce Adamek.
ryś/f. /13.VIII.2013/
***
Pielgrzym Adamek
Najważniejsze by Bóg dał mi siłę i zdrowie do dalszego boksowania. Teraz wybieram się z całą rodziną na pielgrzymkę. Idziemy 8 sierpnia do amerykańskiej Częstochowy. Przez trzy i pół dnia zrobimy 75 mil /130 km – red./ – powiedział Tomasz Adamek po zwycięstwie nad Dominickiem Guinnem
Mam za co Bogu dziękować, bo nic nie dzieje się bez Niego. Na pewno wzmocnię się duchowo. Mam nadzieję że Bóg da mi siłę i zdrowie bym nadal zwyciężał – powiedział Góral
Rozmowa z Tomaszem Adamkiem, najlepszym polskim bokserem ostatnich lat
Spodziewałeś się że tak łatwo pokonasz Dominicka Guinna? Dominowałeś w każdej rundzie.
Nigdy nie można zgadywać co się stanie w ringu. Rzeczywiście wszystko poszło po mojej myśli. Miałem walkę pod kontrolą.
Zastanawialiśmy się co pokażesz w ringu po siedmiomiesięcznej przerwie. Miałeś obawy?
Nigdy nie boję się tego co mnie czeka w ringu. Boję się tylko Boga i żony. W ubiegłym roku walczyłem cztery razy i byłem zmęczony. Porządnie odpocząłem i to było widać. Świeżość była taka sama w pierwszej i w dziesiątej rundzie. Z tego jestem zadowolony. I z szybkości jaką pokazałem. Guinn mocno bije, ale nie mógł mnie dopaść, bo byłem dla niego za szybki.
Podobno następny pojedynek stoczysz jesienią. Rywal bedzie groźniejszy?
Na pewno. Taki był plan, by po przerwie nie boksować z kimś bardzo wymagającym. W listopadzie rywal będzie z wyższej półki. Zwycięstwem nad Guinnem wróciłem do biznesu i nic się nie zmienia. Jesienią biję się o kolejną wygraną, a w przyszłym roku chcę boksować o mistrzostwo świata.
Kto może być twoim następnym rywalem?
Padają różne nazwiska, ale jest za wcześnie by jakiekolwiek podawać. Wszystko jedno z kim powalczę. Najważniejsze by Pan Bóg dał mi siłę i zdrowie do dalszego boksowania.
Podziękowałeś Bogu za zwycięstwo?
Dziękowałem za siłę i za to że obaj wyszliśmy z tego pojedynku bez szwanku. Teraz wybieram się z całą rodziną na pielgrzymkę. Idziemy do amerykańskiej Częstochowy. Wyruszamy 8 sierpnia. Przez trzy i pół dnia zrobimy 75 mil /130 km – red./. Mam za co Bogu dziękować, bo nic się nie dzieje bez Niego. Na pewno wzmocnię się duchowo. Mam nadzieję że Pan Bóg da siłę i zdrowie bym nadal zwyciężał.
Cel się nie zmienia, pas mistrza świata?
Po to walczę. Byłem już mistrzem świata w wadze półciężkiej, potem w junior ciężkiej. I chcę zostać pierwszym zawodowym bokserem który osiągnie to w trzeciej kategorii, ciężkiej. Głęboko wierzę że osiągnę mój cel.
rozm. ro/f. /6.VIII.2013/
***
Adamek pokonał Guinna
Tomasz Adamek pokonał jednogłośnie na punkty /98:92, 99:91, 99:91/ amerykańskiego boksera Dominicka Guinna w dziesięciorundowej walce w kategorii ciężkiej. Pojedynek odbył się w Uncasville /stan Connecticut/
Adamek nie miał żadnych problemów z rywalem który przed trzema laty był jego sparingpartnerem. Rywalizował z Guinnem na treningach przed wygranym w dobrym stylu pojedynkiem z Chrisem Arreolą /USA/.
Pierwotnie w Mohegan Sun Casino w Uncasville Góral miał zmierzyć się z innym zawodnikiem ze Stanów Zjednoczonych Tonym Grano, ale ten musiał wycofać się z powodu kontuzji. Zastąpił go Guinn.
Od początku walki dominował Adamek, wyraźnie górując nad Guinnem szybkością, ruchliwością i zwinnością. Polak wyprowadzał serie ciosów, dużo bił lewym prostym. Kiedy Amerykanin próbował zaskoczyć jakimś pojedynczym uderzeniem bokser pochodzący z Gilowic najczęściej sprytnie go unikał, odchodząc w bok. Guinn polował na lewy sierpowy, lecz mu się nie udało.
Adamek wrócił na ring po siedmiomiesięcznej przerwie; nie boksował od grudniowej wygranej, niejednogłośnie na punkty, ze Stevem Cunninghamem /USA/. Wygrał 49 raz w zawodowej karierze. Do tej pory przegrał tylko dwa razy.
Prawdopodobnie jesienią 36-letni Góral zmierzy się z bardziej wymagającym rywalem. „Chcę zasłużyć na kolejną walkę o mistrzostwo świata wagi ciężkiej” – twierdzi Adamek, który był już mistrzem kategorii półciężkiej i junior ciężkiej. Pierwsza próba wywalczenia pasa w królewskiej wadze mu się nie udała, przegrał z Ukraińcem Witalijem Kliczką przed 2 laty we Wrocławiu.
zmag /4-VIII-2013/
***
Nowy rywal Adamka
Nie z Tonym Grano ale z Dominickiem Guinnem zmierzy się Tomasz Adamek 3 sierpnia podczas gali boksu zawodowego w Uncasville
Na dwa tygodnie przed walką Grano doznał na treningu kontuzji dysku która wyeliminowała go z występu w Mohegan Sun Casino
38-letni Guinn legitymuje się bilansem: 34 zwycięstwa, 9 porażek i 1 remis. Potykał się z wieloma pięściarzami klasy międzynarodowej, między innymi Siarhejem Liachowiczem, Jamesem Toneyem, Tonym Thompsonem, Eddie’em Chambersem, Kubratem Pulewem i Denisem Bojcowem. Wszystkie te walki przegrał, ale ani razu przed czasem.
Adamek, choć zaskoczony nagłą zmianą rywala, nie widzi powodu do zmartwień.
– To boks i zdarzają się w nim niespodzianki. Sparowałem z Guinnem kiedy trenowałem w Teksasie. Pamiętam że to wysoki i uzdolniony bokser. Mam jeszcze dwa tygodnie na przystosowanie taktyki do nowego rywala. Na pewno dam radę – zapewnił 36-letni Góral.
Sparing o którym mówił Adamek miał miejsce w 2010 r. w Houston, gdzie polski bokser przygotowywał się do pamiętnego, zwycięskiego starcia z Chrisem Arreolą. Była to jego trzecia walka w kategorii ciężkiej.
op/adamek team /19.VII.2013/
***
Jak Bóg pozwoli będę mistrzem
Tomasz Adamek: Jak człowiek planuje to Pan Bóg się śmieje. Tylko On zna dzień i czas, my możemy sobie jedynie mówić i myśleć. Dlatego zobaczymy co pokaże przyszłość. Na pewno chciałbym stanąć do kolejnej walki o mistrzowski pas, to mój cel i moje marzenie
Tomasz Adamek: Gdybym mógł cofnąć czas, coś zmienić, to wyjechałbym do USA pięć lat wcześniej. Gdybym tak uczynił to być może dziś już bym nie walczył, bo miałbym na koncie wszystkie tytuły o jakich marzyłem
Rozmowa z Tomaszem Adamkiem, najlepszym polskim bokserem ostatnich lat
Jak forma kilka tygodni przed walką z Tonym Grano?
Od ostatniego mojego pojedynku ze Stevem Cunninghamem minęło sporo czasu, zdążyłem odpocząć, nabrać świeżości i głodu walki. Od kilku tygodni mieszka ze mną Roger Bloodworth, co oznacza że ciężko trenuję i przygotowuję jak najwyższą formę. Jestem dobrej myśli i wierzę że 3 sierpnia wyjdę na ring jak wojownik i wygram.
Grano, choć jego nazwisko przeciętnym kibicom nie jest specjalnie znane, nie będzie „chłopcem do bicia”.
Bo to dobry bokser, mocno bijący z prawej ręki. Zdecydowaną większość swoich walk zakończył przed czasem, co stanowi niezłą wizytówkę. Ja jednak jestem na to przygotowany, bo każdy kto walczy z Adamkiem jest przygotowany na 120 procent. Zaplanowaliśmy co najmniej osiem tygodni na treningi; wystarczająco długi czas by złapać maksymalną formę. Nigdy nikogo nie lekceważyłem i tak jest teraz.
Co będzie kluczem do sukcesu w starciu z Grano?
Moje atuty: szybkość, praca nóg. Kiedy to funkcjonuje należycie wtedy unikam ciosów, sam wyprowadzam własne i punktuję. A kiedy mocno trafię to mogę rywala posłać na deski.
Wprowadził pan jakieś nowinki do przygotowań?
Jest takie mądre powiedzenie że człowiek choćby nie wiadomo co robił to i tak wszystkiego w ciągu swojej kariery się nie nauczy. Mam 36 lat i ciągle coś poprawiam, a kiedy odłożę rękawice na półkę to i tak nie będę potrafić wszystkiego. Każdy trening, każde spotkanie z Rogerem powoduje jednak że staję się coraz lepszym bokserem i rozwijam talent.
Nadal ma pan taki sam głód wiedzy, głód pracy jak cztery, sześć, osiem lat temu?
Roger powiedział kiedyś że jestem zupełnie innym bokserem niż przed przylotem do Stanów. Wtedy byłem bardziej otwarty, przyjmowałem więcej ciosów. Przez kilka lat naszej współpracy dużo zmieniłem i zdaniem mojego trenera fakt że w tak krótkim czasie tyle poprawiłem świadczy że mam talent i szybko wychwytuję pewne rzeczy, niuanse. Potrafiłem zrozumieć szkołę boksu amerykańskiego, co nie było łatwą sztuką. Tak, nadal chce mi się pracować i rozwijać.
Ale coraz częściej wspomina pan o końcu kariery. Naprawdę 2014 będzie ostatnim rokiem Adamka jako boksera?
Jak człowiek planuje to Pan Bóg się śmieje. Tylko On zna dzień i czas, my możemy sobie jedynie mówić i myśleć. Dlatego zobaczymy co pokaże przyszłość. Na pewno chciałbym stanąć do kolejnej walki o mistrzowski pas, to mój cel i moje marzenie. Jeżeli wygram najbliższe dwa pojedynki, z Grano i jesienny, to na walkę o tytuł – w 2014 roku – zasłużę. A wtedy, jeżeli Pan Bóg pozwoli, być może zostanę mistrzem świata. Jeżeli nie to chyba będę powolutku szykować się do zejścia ze sceny na zasłużoną emeryturę. Zasłużoną, bo w sporcie trochę osiągnąłem, choć wielu patrzy na moją karierę przez pryzmat porażki z Kliczką.
Zatem tylko zwycięstwo w walce o tytuł może ewentualnie przedłużyć pana przygodę z boksem?
Wszystko zależy od formy, od zdrowia. Trener mówi: jeżeli jesteś szybki, unikasz ciosów, dobrze reagujesz, zdrowie dopisuje, walcz dalej. Ale kiedy reakcje stają się opóźnione, przyjmujesz coraz więcej uderzeń, to czas zejść z ringu. Życie i zdrowie ma się tylko jedno, a łatwo je stracić.
Patrząc wstecz na swoją karierę, zastanawia się pan czasem, co mógł zrobić inaczej, lepiej?
Jako katolik poddaję się woli Bożej, zatem wychodzę z założenia że było tak jak być miało. Oczywiście, gdybym mógł cofnąć czas, coś zmienić to wyjechałbym do USA pięć lat wcześniej. Gdybym tak uczynił to być może dziś już bym nie walczył, bo miałbym na koncie wszystkie tytuły o jakich marzyłem.
Nadal za pojedynek życia uważa pan walkę z Paulem Briggsem?
Tak. 3.5 tygodnia przed tą walką złamałem nos, lekarze nie dawali mi szans. Patrząc realnie powinienem się poddać, zrezygnować, a jednak wyszedłem na ring. W drugiej rundzie rywal ponownie złamał mi nos, ale biłem się nadal i wygrałem. Chyba wtedy udowodniłem że wszystko jest możliwe kiedy ma się wielką wiarę. Mój przyjaciel, jezuita ojciec Józef, umocnił mnie przede wszystkim duchowo, modlił się za mnie i mówił: zaufaj Panu Bogu, zaufaj Matce Bożej. Tak, to było moje największe zwycięstwo i takim chyba zostanie.
Ktoś kiedyś powiedział że Tomasz Adamek nie ma szczęścia, bo gdyby nie trafił na dekadę Kliczków to byłby pewnym mistrzem świata w królewskiej kategorii.
Nie zgadzam się. Gdybym do walki z Kliczką przystąpił świeży, optymalnie przygotowany, to wyglądałaby ona inaczej. Nie ma zawodników nie do pokonania, wiara góry przenosi. Jeżeli ma się serce do walki to można wygrywać nawet mając złamany nos. Jeżeli uwierzysz to Bóg da ci siłę ponad wszystko, i jeżeli taka jest Jego wola możesz osiągnąć cel o jakim marzysz. Ja wierzę że dostanę szansę powalczenia z Kliczką jeszcze raz, pewnie z bratem, i udowodnię że można zwyciężać większych i silniejszych.
Ma pan już pomysł na życie poza ringiem?
Coś się klaruje ale na konkrety jest za wcześnie bo nadal jestem czynnym bokserem. Prawdopodobnie zostaniemy w USA, nie ze względu na mnie, tylko na dzieci które tu się zadomowiły, poznały przyjaciół, tutaj się uczą. Ja na pewno coś będę robić, nie wysiedzę bezczynnie w domu. Jestem chłopakiem z gór, żadnej pracy się nie boję.
rozm. ps/nd /27.VI.2013/
***
Porażka ale bez wstydu i nokautu
Mariusz Wach nie został mistrzem świata wagi ciężkiej ale porażka z Władimirem Kliczką była honorowa
Sędziowie nie mieli wątpliwości punktując 120:107, 120:107, 119:109 dla 36-letniego Ukraińca. Posiadacz prestiżowych pasów organizacji WBA, IBF, WBO i magazynu The Ring nie zdołał jednak w Hamburgu znokautować Polaka, a nawet ani razu nie posłał go na deski
To drugi taki przypadek w ostatnich ośmiu latach. Pierwszym który nie padł był Anglik David Haye w ubiegłym roku. Statystyki są jednak bezlitosne dla Wacha. Młodszy z braci Kliczków zadał 121 mocnych ciosów, a on tylko 25. Ciosy proste to też miażdżąca przewaga Ukraińca (153-38).
Władimir (198 cm) pierwszy raz walczył na zawodowych ringach z wyższym rywalem, ale 4 cm różnicy na korzyść Wacha nie miało w sobotni wieczór żadnego znaczenia. Kliczko już w pierwszym starciu pokazał jaką ma receptę na zwycięstwo. Zaczynał precyzyjnym lewym prostym, bił prawym między rękawice Wacha i wydawało się że walka nie potrwa długo. Ale Polak okazał się niewiarygodnie odporny na ciosy. Co więcej pod koniec piątego starcia trafił mistrza świata prawym prostym i na chwilę zaświtała nadzieja że może będzie sensacja.
– Jednym ciosem nie da się jednak wygrać z takim mistrzem. Chciałem jeszcze coś dołożyć, pomóc szczęściu, ale zabrakło czasu – tłumaczył bokser z Nowej Huty.
Odpowiedź Kliczki była zdecydowana, szczególnie w ósmej rundzie, w której Ukrainiec całkowicie zdominował polskiego olbrzyma. – Nawet przez chwilę nie pomyślałem by się poddać, by choć na moment przyklęknąć. Obawiałem się tylko że trener może zatrzymać walkę, na szczęście tego nie zrobił, sędzia Eddie Cotton też nie – powiedział Wach i przyznał że nie zrobił w tym pojedynku tego co chciał, o co ma do siebie pretensję.
– Jego lewy prosty jest niesamowity. Prawy też. Nie mogłem znaleźć na nie recepty. Brakowało mi dynamiki i szybkości. To była dla mnie bardzo ciężka przeprawa, fizycznie i psychicznie, ale wytrzymałem, to najważniejsze. A przecież więksi kozacy niż ja padali – tłumaczył Polak.
Kliczko chwalił Wacha, podkreślał jego odporność mówiąc że nie sądził że ten wytrzyma 12 rund, ale dla niego to był tylko kolejny dzień w pracy. Zarobił kilka milionów euro, teraz poleci do USA na pogrzeb swojego trenera Emanuela Stewarda, którego w narożniku zastąpił sparingpartner Władimira Johnathon Banks, i pomyśli o kolejnej walce którą prawdopodobnie wygra równie łatwo jak tę w Hamburgu.
33-letni Wach twierdzi że czasami trzeba przegrać by zrobić krok do przodu. Przyznaje też że mógł dać z siebie więcej ale trema dała znać o sobie. – Zabrakło chyba wewnętrznego przekonania że mnie na to stać. Nie zaryzykowałem kiedy należało. W końcówce Kliczko był już zmęczony, klinczował, ale wciąż kontrolował sytuację.
Trudno się dziwić Wachowi że zabrakło mu doświadczenia. Czegoś podobnego jak w 02 Arena nigdy wcześniej nie przeżył. 16 tysięcy widzów, a wśród nich słynny Rocky (Sylvester Stallone) i miliony przed telewizorami, to nie jest świat w którym żył do tej pory. Dlatego niepotrzebnie przeprasza polskich kibiców że zawiódł. Zrobił przecież więcej niż inni, przetrzymał bombardowanie rywala lepszego o klasę. Były mistrz Polski amatorów, niepokonany do soboty zawodowiec, wciąż popełnia proste błędy w obronie, brakuje mu techniki, ale ambicji i odporności na ciosy ma za dwóch, dlatego wciąż warto w niego inwestować, bo poza Kliczkami są inni, których może pokonać.
Nie można mieć do Wacha pretensji że przyjął propozycję by już teraz walczyć z Kliczką. Takich ofert z powodów finansowych się nie odrzuca. Nie zrobił przecież tego w ubiegłym roku Tomasz Adamek, który we Wrocławiu stanął w ringu ze starszym z braci Witalijem i choć przegrał przed czasem to został milionerem. Wach zarobił kilkaset tysięcy euro i zrozumiał że jeżeli dalej będzie ciężko pracować to jeszcze wiele przed nim.
Zapewne nigdy nie będzie wielkim mistrzem bo brakuje mu trochę talentu, ale ma twardy charakter i ponad dwa metry wzrostu. A to liczące się argumenty. Może powinien pomyśleć o zmianie trenera bo Portorykańczyk Juan de Leon zbyt wiele go jednak nie nauczył, a bez lepszej defensywy i szybkości postępu nie będzie. Decyzję muszą podjąć sam Wach i jego promotor Mariusz Kołodziej, właściciel kilku piekarni i Globar Boxing Gym w North Bergen w stanie New Jersey.
Andrzej Gołota, znacznie lepszy bokser niż Wach, mistrzem świata nie został choć próbował cztery razy. Walk z Lennoksem Lewisem i Lamonem Brewsterem nie ma co wspominać, bo były krótkie i wstydliwe. Ale z Chrisem Byrdem i Johnem Ruizem zasłużył na zwycięstwo. Zabrakło szczęścia.
Dwaj pozostali polscy kandydaci na mistrzów wagi ciężkiej, Albert Sosnowski i Adamek, przegrali ze starszym Kliczką przed czasem. Adamek będzie jeszcze próbować dostać się na szczyt. Podobnie jak Wach, który wierzy że dostanie kolejną szansę.
Janusz Pindera/rp /12.XI.2012/
***
Cunningham zamiast Solisa!
Promująca Tomasza Adamka stajnia Main Events oraz Ziggy Promotions poinformowały że nasz bokser (47-2, 29 KO) kolejny pojedynek stoczy ze starym znajomym, Stevem Cunninghamem (25-4, 12 KO)
Góral walczył już z czarnoskórym Amerykaninem w grudniu 2008 r., w pamiętnej wojnie. Wygrał wtedy Adamek stosunkiem głosów dwa do jednego choć zdołał posłać Cunninghama trzykrotnie na deski. Tym samym odebrał mu tytuł mistrza świata federacji IBF kategorii cruiser, który przed przenosinami do wagi ciężkiej obronił jeszcze dwa razy
Do starcia Adamka z Cunninghamem dojdzie 22 grudnia podczas gali w Sands Casino Resort w Bethlehem. Stawką dwunastorundowego pojedynku będzie należący do Górala pas IBF Ameryki Północnej.
– To walka do jakiej chciałem doprowadzić z całym swoim obozem od czasu zakończenia pierwszego pojedynku. Nasze drogi się rozeszły lecz w grudniu znów się zejdą. Mam dla Adamka dużo szacunku bo dokonał wielkich rzeczy w swojej karierze, jednak jestem też przekonany że tym razem to ja wygram. 22 grudnia zobaczycie moją najlepszą wersję – odgrażał się Cunningham, dwukrotny mistrz świata dywizji junior ciężkiej.
– To szansa dla Stevea na rewanż. Kiedy walczyliśmy pierwszy raz trzykrotnie posłałem go na deski i obaj stworzyliśmy świetne widowisko. Kibice byli zachwyceni i zapewniam że znów zobaczą czego chcą. Jestem przygotowany na twardą, zaciętą walkę, bo takie najbardziej lubię. Właśnie one powodują że mam coraz więcej fanów. Będę gotowy – zapowiedział z kolei Adamek.
ODLANIER SOLIS WYCOFAŁ SIĘ
Odlanier Solis (18-1, 12 KO) nie będzie walczyć w tym roku z Tomaszem Adamkiem (47-2, 29 KO). Kubańczyk wycofał się z zaplanowanej na 22 grudnia walki w kasynie Sands w Pensylwanii
Wydawało się że złoty medalista olimpijski traktuje poważnie to wyzwanie i zrezygnował nawet ze starcia z Leifem Larsenem, by móc jak najlepiej przygotować się do walki z Góralem, byłym mistrzem dwóch kategorii wagowych.
Wśród głównych zastępców Solisa wymienia się Stevea Cunninghama (25-4, 12 KO). Były mistrz wagi cruiser na jednym z portali społecznościowych opublikował dość tajemniczą wiadomość.
„Niedługo usłyszycie wielkie wieści” – napisał USS. Czyżby chodziło właśnie o rewanż za pojedynek z 2008 r. z Adamkiem, w którym niejednogłośnie na punkty zwyciężył Polak?
bokser /16-17.X.2012/
***
Adamek – Solis 22 grudnia!
Na stronie peltzboxing.com widnieje informacja że 22 grudnia w Sands Casino Resort w Bethlehem (Pensylwania) dojdzie do walki blisko 36-letniego Tomasza Adamka (47-2, 29 KO) ze znakomitym Kubańczykiem Odlanierem Solisem (18-1, 12 KO)
Datę oraz miejsce podaje już także witryna boxrec.com która dwunastorundowy pojedynek o należący do Polaka pas IBF North American w wadze ciężkiej ocenia na pięć gwiazdek
Zwycięzca grudniowego starcia zapewne zostanie kolejnym pretendentem dla mistrza federacji IBF. Obecnie pas jest w posiadaniu Władimira Kliczki (58-3, 51 KO), który 10 listopada zmierzy się z Mariuszem Wachem (27-0, 15 KO).
W kolejce do tronu czeka już także mistrz Europy Kubrat Pulew (17-0, 9 KO) który przed tygodniem zdeklasował Aleksandra Ustinowa (27-1, 21 KO) w eliminatorze.
Lepszy z dwójki Adamek – Solis o mistrzowski pas może więc walczyć nie wcześniej niż w połowie 2013 r.
bokser /7.X.2012/
***
Kondolencje braci Kliczków
Witalij i Władimir Kliczkowie nie przeszli obojętnie wobec tragicznej śmierci Corriego Sandersa który zginął w wyniku postrzału. Odejście Snajpera zaskoczyło całe bokserskie środowisko. Ukraińscy królowie wagi ciężkiej wydali specjalne oświadczenie
Bracia Kliczkowie mieli okazję przekonać się na własnej skórze o sile pięści reprezentanta Republiki Południowej Afryki. Sanders w 2003 r. sprawił olbrzymią niespodziankę i pokonał przez techniczny nokaut w 2 rundzie Władimira Kliczkę, zdobywając pas WBO. Nieco ponad rok później zmierzył się z Witalijem i mimo porażki poważnie dał się we znaki Doktorowi
„Byliśmy w szoku kiedy dowiedzieliśmy się o nagłej śmierci Sandersa. Chcemy wyrazić nasze najszczersze kondolencje jego rodzinie” – napisali m.in. Kliczkowie.
„Zapamiętamy Corriego jako wspaniałą osobę, zarówno na ringu jak i poza nim. Był znakomitym bokserem, z wielkim sercem do walki, który zawsze godnie reprezentował nasz sport” – napisali ukraińscy bracia.
Karierę sportową Sanders zakończył w 2008 r. z dorobkiem 42 zwycięstw i czterech porażek na zawodowym ringu. W styczniu skończył 46 lat.
bokser /24.IX.2012/
***
Corrie Sanders nie żyje
Były bokserski zawodowy mistrz świata organizacji WBO w wadze ciężkiej Corrie Sanders zmarł w szpitalu w Pretorii w wyniki obrażeń jakich doznał wskutek postrzału podczas napadu rabunkowego w restauracji w miejscowości Brits
Pochodzący z RPA Sanders przebywał w restauracji z rodziną. W trakcie obiadu kiedy do środka wtargnął w celach rabunkowych bandyta Sanders próbował go obezwładnić. W wyniku zajścia został postrzelony w brzuch. Mimo szybkiej interwencji medycznej w szpitalu nie zdołano go uratować
8 marca 2003 r. Sanders odniósł największy sukces w karierze – w pojedynku o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej organizacji WBO pokonał Ukraińca Władimira Kliczkę, zwyciężając przez techniczny nokaut w drugiej rundzie.
Kilka miesięcy po tej walce zrezygnował z tytułu by móc walczyć z Witalijem Kliczką, starszym bratem Władimira, o wakujący tytuł mistrza świata organizacji WBC. Walka odbyła się 24 kwietnia 2004 r., a wygrał ją Kliczko przez techniczny nokaut w 8 rundzie.
Karierę sportową Sanders zakończył w 2008 r. z dorobkiem 42 zwycięstw i czterech porażek na zawodowym ringu.
pap /23.IX.2012/
***
W przyszłości z dala od ringu
Moja psychika to dar od Boga. Ale kiedy walkę mam już za sobą przychodzi odreagowanie. Długo nie mogę zasnąć, a jak już nad ranem się uda to czasami zrywam się zlany potem, bo myślę że za chwilę trzeba się rozgrzewać i wychodzić do ringu – powiedział nasz bokser wagi ciężkiej Tomasz Adamek
Rozmowa z Tomaszem Adamkiem
Nadal przed walkami nie odczuwa pan żadnego zdenerwowania i śpi jak dziecko?
Nic się nie zmieniło i oby było tak jak najdłużej. Moja psychika to dar od Boga. Ale kiedy walkę mam za sobą przychodzi odreagowanie. Długo nie mogę zasnąć, a jak już nad ranem się uda to czasami zrywam się zlany potem bo wydaje mi się że za chwilę trzeba się rozgrzewać i wchodzić do ringu.
Który z pana dotychczasowych pojedynków był najtrudniejszy?
Z Paulem Briggsem w 2005 r. w Chicago, jeszcze w wadze półciężkiej. Walczyłem ze złamanym nosem, krew zalewała mi opuchniętą twarz, ból był okrutny. Ale stawką mistrzostwo świata. Wygrałem z nim ale i z samym sobą też.
Myślałem że najtrudniejsze były te walki które pan przegrał. Z Chadem Dawsonem i Witalijem Kliczką.
Wyrzuciłem je z głowy. W obu pojedynkach z różnych powodów nie byłem sobą. Walki ze starszym Kliczką nie chciałem nawet później oglądać. A Dawson, prawdę mówiąc, wygrywając ze mną zrobił mi przysługę, bo wreszcie zmieniłem kategorię na cięższą. Nie musiałem już zbijać wagi, co w pewnym wieku jest torturą.
Przed pana walkami nie ma tej specyficznej otoczki która jest charakterystyczna dla świata zawodowego boksu. Nikt nikogo nie obraża, nie skacze sobie do oczu. A może trochę złej krwi by się dobrze sprzedało, tak jak przed pojedynkiem z Andrzejem Gołotą?
Chyba tak ale ja tego nie lubię, a moi ostatni rywale chyba też nie. Dlatego nie ma skandali. I niech tak zostanie. W boksie do rozmowy służą pięści.
Na co stawia w ringu pana trener Roger Bloodworth?
Na szybkość, na ciągły ruch i płynność akcji. Nie mogę nawet na chwilę stanąć i czekać na cios, bo stanę się łatwym celem. Do tego dochodzą pewne sztuczki o których nie będę mówić, ale zapewniam że są skuteczne. I lewy prosty. Podwójny, potrójny, absorbujący rywala. Muszę też pamiętać by zadawać dużo ciosów na korpus.
Nieżyjący Jerzy Kulej miałby zastrzeżenia, skąd te tendencje by z praworęcznym rywalem odchodzić w lewą stronę zamiast w swoją prawą. Co by pan odpowiedział?
Nie jestem idealny i popełniam błędy, ale to wcale nie jest tak oczywiste. Pamiętajmy że praworęczni równie mocno biją lewą ręką. Tak było w ostatniej walce z Travisem Walkerem. Zasada zwykle jest taka że raz chodzę w lewo, raz w prawo, nie mogę stać frontalnie do rywala i cofać się w linii prostej. Teraz boksuję bezpieczniej dla siebie niż kiedyś, czuję to na własnej skórze.
Czyli nie zamierza pan zmieniać trenera, jak niektórzy sugerują, nie myślał pan też by znów pracować z Andrzejem Gmitrukiem?
Roger Bloodworth jest nie tylko bardzo doświadczonym nauczycielem, ale też bardzo porządnym człowiekiem. Dla mnie to ważne. Gmitrukowi dużo zawdzięczam, to z nim wygrałem wiele ważnych walk, to on skłonił mnie bym podpisał zawodowy kontrakt. Ale dziś każdy z nas idzie swoją drogą…
Co jest teraz pana największym atutem?
Spryt. Nie siła ciosu, nie szybkość, choć ta jest bardzo ważna, ale umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach.
Czasami ten spryt nazywa pan jednak wiarą. Dalej uważa pan że siła idzie z góry, że decyzje co do pańskiej przyszłości zapadają właśnie tam?
Nigdy nie ukrywałem że jestem człowiekiem bardzo wierzącym i staram się odczytywać sygnały do mnie kierowane. Jestem przekonany że gdybym przegrał w czerwcu z Eddie Chambersem, bardzo bym się zastanowił co robić dalej. Rozmawialiśmy o tym z żoną. Podobnie teraz z Walkerem, trafił mnie w drugiej rundzie, byłem w trudnej sytuacji, ale nawet przez chwilę nie opuściła mnie wiara że sobie poradzę. Gdyby mi jej zabrakło to byłby znak że czas kończyć.
A ma pan jakiś pomysł na życie po karierze?
Jestem zaradny, potrafię podejmować decyzje, więc coś wymyślę. Na sali bokserskiej raczej nie zostanę, to nie dla mnie. Promotorem też nie będę, bo to zbyt ryzykowny biznes. Zajmę się czymś pewniejszym i spokojniejszym.
W Polsce czy w USA? Pana dom w Gilowicach wciąż czeka na rodzinę Adamków?
Nie sprzedałem go, ale to nie znaczy że wracamy do Polski. Córki znakomicie czują się w New Jersey, mówią już jak rodowite Amerykanki. My z żoną też radzimy sobie językowo coraz lepiej. Dorota skończyła studia pielęgniarskie w Polsce, jeżeli nostryfikuje dyplom, może liczyć na ciekawą pracę. A ja zamierzam jeszcze trochę powalczyć.
Spodobała się wam Ameryka?
Początki nie były łatwe, sam nie wiem co by było gdybym cztery lata temu przegrał w Newark walkę o mistrzostwo świata ze Stevem Cunninghamem. Stałem wtedy pod ścianą, musiałem wygrać bo inaczej znów trzeba było się pakować. Ale to przeszłość. Teraz mamy ładny, własny dom, ja już sporo zarobiłem, przyjaciół jest tu więcej niż w Polsce, więc powrót byłby trudny. Niczego nie można wykluczyć, ale tu się żyje łatwiej. Oczywiście jak są pieniądze…
rozm. jp/rp /17-09-2012/
***
Szybka podróż z piekła do nieba
Tomasz Adamek był na deskach ale wstał i wygrał z Travisem Walkerem przez techniczny nokaut w piątej rundzie
To była klasyka gatunku, thriller z najlepszych lat Tomasza Adamka. Przypominający jego walki z Australijczykiem Paulem Briggsem, jeszcze w wadze półciężkiej, czy zwycięski pojedynek ze Stevem Cunninghamem cztery lata temu w Newark, kiedy Góral odbierał Amerykaninowi tytuł mistrza świata w wadze junior ciężkiej
Tym razem jednak emocje były bez porównania większe. Niżej notowany, ale dobrze przygotowany do tej walki 33-letni Walker (39-8, 31 KO) w 2 rundzie rzucił prawym krzyżowym Adamka (47-2, 29 KO) na deski.
– Poleciałem na plecy ale nie straciłem przytomności. Wstałem szybko – powiedział później Adamek. Ale przyznał też że Walker bił mocniej niż się spodziewał. I to nie tylko prawą ręką. To były chwile grozy, do gongu kończącego to starcie było jeszcze 160 sekund. Adamek stał na krawędzi przepaści i niewielu było takich w Prudential Center którzy wierzyli że się uratuje.
Walker przyznał że za wcześnie uwierzył w swoje szczęście. – Próbowałem zrobić to samo co za pierwszym razem, zacząć lewym, skończyć prawym. Nie sądziłem że Adamka będzie jeszcze stać na kontrę. Ale stało się, nie widziałem tego ciosu – mówił Amerykanin nazywany „pociągiem towarowym”.
W jednej chwili szala przechyliła się na drugą stronę. Adamek wrócił z piekła do nieba. Teraz to Walkera liczył sędzia Ed Cotton, ten sam który 16 lat temu w Atlantic City był w ringu podczas rewanżowej walki Andrzeja Gołoty z Riddickiem Bowe.
W końcówce 2 starcia nad przepaścią stanął ten który był tak blisko sensacyjnego zwycięstwa. Nikt nie słyszał gongu kończącego tę rundę, taka była wrzawa. Roger Bloodworth, trener Adamka, w przerwie mówił tylko: – Boksuj, nie bij się. Później go trafisz!
Ale tej bitwy nie dało się już powstrzymać. Kości zostały rzucone. – Walker lubi wymiany, więc powinno być ciekawie. Odpowiada mi taki styl, będzie bitka – mówił przed walką Adamek, ale chyba nie przewidział że będą towarzyszyły temu tak dramatyczne okoliczności.
Polak pytany w szatni po zwycięskiej walce, co sprawiło że w tych trudnych chwilach nie stracił wiary w sukces, mówił: – Jak idziesz na wojnę musisz się liczyć że zostaniesz trafiony. Wtedy najważniejsze by się podnieść. Dziękuję Bogu że dał mi taką siłę. Gdybym stracił wiarę byłby to sygnał z góry że czas kończyć.
Bloodworth skomentował to co się wydarzyło krótko: – Tomasz przetrwał bo ma szczękę z tytanu i niewiarygodne serce do walki.
W 3 rundzie Walker znów boksował mądrze i wszystko jeszcze mogło się zdarzyć. W kolejnym starciu przewaga Polaka była już wyraźna, a jeden z ciosów, bity w okolicę skroni rywala, wyraźnie nim zachwiał.
– To były te chwile kiedy czułem że wcześniej czy później go złamię. Widziałem że słabnie, a jego ciosy nie mają już takiej mocy jak wcześniej – tłumaczył Adamek który poza kilkoma otarciami i niewielkim rozcięciem na czole nie wyglądał na kogoś kto stoczył tak dramatyczną ringową wojnę.
W 5 starciu bitwa się skończyła za sprawą Cottona który przerwał walkę po kolejnej serii kilkunastu ciosów Adamka. Sędzia podjął właściwą decyzję, nie protestował ani sam Walker, ani jego trener Dwight Pratchett. Później Amerykanin długie minuty siedział w swoim narożniku wykończony intensywnością pojedynku i uderzeniami Polaka. Adamek podbiegł do niego, podziękował za męską walkę.
– Do tanga trzeba dwóch. Tylko wtedy można stworzyć widowisko które zapamięta się na długo – powiedział nasz bokser z Gilowic.
Tym zwycięstwem Adamek zamknął usta wszystkim którzy go już skreślili. Pokazał że w wadze ciężkiej też może wygrywać efektownie. Oczywiście ktoś powie że Walker to druga liga tej kategorii, ale niekoniecznie trzeba się z tym zgadzać. Do tej walki bokser urodzony na Florydzie był dobrze przygotowany. Pierwszy raz od lat ważył tak mało (106.59 kg), był szybszy niż zwykle. I niewiele brakowało by wygrał, ale trafił na Adamka który się nigdy nie poddaje.
22 grudnia Polak stoczy kolejny pojedynek (niewykluczone że w nowojorskiej Madison Square Garden), który na otwartej antenie pokaże potężna amerykańska telewizja NBC.
Za wcześnie jeszcze na nazwisko rywala ale na pewno będzie to ktoś znany, wysoko notowany, być może Kubańczyk Odlanier Solis.
KLICZKO WYGRYWA
Witalij Kliczko obronił pas mistrza świata w wadze ciężkiej federacji WBC. Wygrał w Moskwie przez techniczny nokaut w czwartej rundzie z reprezentującym Niemcy Manuelem Charrem.
Janusz Pindera/rp /10-IX-2012/
***
Adamek kontra Solis?
W sobotę na gali w Prudential Center w Newark kolejną wygraną zanotował nasz Tomek Adamek (47-2, 29 KO). Góral pokazał ogromne serce do walki i zastopował Travisa Walkera (39-8-1, 31 KO) w piątej rundzie. Wcześniej sam padł na deski po mocnym ciosie Amerykanina
Znana jest już data następnego pojedynku Adamka – 22 grudnia, prawdopodobnie w Atlantic City. Przeciwnik nie jest jeszcze znany jednak promotorzy rozważają skonfrontowanie boksera z Gilowic z mocnym Kubańczykiem Odlanierem Solisem (18-1, 12 KO)
32-letni Solis nie tak dawno uchodził za jednego z nielicznych bokserów którzy mogli zagrozić braciom Kliczkom. Kubańczyk w marcu 2011 r. zmierzył się z Witalijem, ale z powodu kontuzji kolana przegrał walkę już w pierwszej rundzie. Walka Adamka z wracającym do formy po kontuzji Solisem na pewno byłaby jednym z największych wydarzeń w wadze ciężkiej w 2012 r.
Póki co pod uwagę nie jest brana kandydatura Stevea Cunninghama (25-4, 14 KO) który wczorajszej nocy zadebiutował w królewskiej dywizji właśnie na gali Adamka. USS nie miał większych problemów z Jasonem Gavernem (21-11, 10 KO) i ostatecznie sędziowie wypunktowali wysoko wygraną Amerykanina.
Adamek i Cunningham zmierzyli się 4 lata temu w dywizji cruiser, gdzie po niesamowitej wojnie Góral wygrał na punkty zdobywając tytuł federacji IBF. Do ich rewanżowego starcia może dojść w pierwszej połowie 2013 r.
Cunningham ponadto dwukrotnie boksował z innym naszym pięściarzem – Krzysztofem Włodarczykiem. Raz górą był Amerykanin, a raz Diablo.
URATOWAŁ KARIERĘ W CIĘŻKIEJ
Tomasz Adamek uratował swą karierę w kategorii ciężkiej – uważa amerykański portal BoxingInsider, komentując zwycięstwo Polaka nad Travisem Walkerem w Newark. W drugiej rundzie Polak leżał na deskach, ale przetrzymał kryzys i wygrał przed czasem w piątym starciu
„Po spokojnej pierwszej rundzie, w drugiej Walker potężnym prawym posłał Adamka na matę. Amerykanin próbował jeszcze poprawić kolejnymi ciosami, jednak Polak szybko wstał. W końcówce rundy Walker zupełnie się wystrzelał i skończyło się to jego nokdaunem” – opisywał BoxingInsider.
Od tego momentu Aadamek dominował w hali Prudential Center w Newark (stan New Jersey), a w starciu numer pięć zasypał przeciwnika, noszącego przydomek Pociąg Towarowy, gradem ciosów po których sędzia przerwał pojedynek.
„Adamek uratował swą karierę w kategorii ciężkiej. Gdyby przegrał miałby duże problemy. Okazało się jednak że potrafi podnieść się z desek i zastopować większego, silniejszego, ale słabiej wyszkolonego technicznie boksera” – napisał amerykański portal.
36-letni Adamek wygrał dziewiątą walkę w kat. ciężkiej (przegrał tylko rok temu z Ukraińcem Witalijem Kliczką – stawką był pas mistrza WBC), a łącznie już 47. Na koncie ma dwie porażki.
bokser/pap /9.IX.2012/
***
Nagroda dla Proksy za 15 lat pracy
1 września Grzegorz Proksa zmierzy się z Giennadijem Gołowkinem o należące do Kazacha pasy mistrza świata federacji WBA i IBO wagi średniej. – Ta walka jest nagrodą za 15 lat ciężkiej pracy – powiedział Proksa
Rozmowa z Grzegorzem Proksą
Podobno po kontuzji Dmitrija Piroga który miał pierwotnie boksować z Giennadijem Gołowkinem paru czołowych bokserów wagi średniej odmówiło walki z Kazachem. Pan długo się nie zastanawiał. Dlaczego?
Bo wiem że na takie pojedynki musiałbym czekać co najmniej 3 lata. Proszę nie zapominać ze jestem Polakiem i niestety ale nie mam takich możliwości jak bokserzy z innych krajów. Cieszę się tym bardziej że sam zapracowałem na ten sukces.
Gołowkin ma za sobą imponującą karierę amatorską, świetnie spisuje się również na zawodowym ringu. Jakie atuty rywala będzie pan musiał wyeliminować 1 września?
Będę starać się narzucić swój rytm i styl. To będzie bardzo trudne, ale najważniejsza jest chłodna głowa.
7 lipca stoczył pan rewanżowy bój z Kerrym Hopem, a równo 8 tygodni później ponownie pojawi się w ringu. Co może być problemem w tak skróconym okresie przygotowawczym?
Zmęczenie materiału. Jestem w treningu dziewiąty miesiąc, czuję zmęczenie i znudzenie, ale ciągle jest w głowie myśl że to ten czas, ta chwila. Wszystkie moje największe sukcesy przychodziły z największym trudem i poświęceniem. Pozostały trzy tygodnie, jak Bóg da w zdrowiu przebrnąć przez ten czas, będzie super.
Dziennikarze prestiżowego magazynu The Ring uważają że dobrze się stało że zamiast Piroga to pan zmierzy się z Gołowkinem, a stacja HBO mocno popierała pana kandydaturę. Czuje pan że to świetna okazja nie tylko do zdobycia pasów ale i do wypromowania się na amerykańskim rynku?
Na promocji mi nie zależy choć trudno tego uniknąć wygrywając z Gołowkinem. Dla mnie cel jest jeden – pokonać go 1 września. Styl i cała otoczka nie ma najmniejszego znaczenia.
Gołowkin słynie z mocnego ciosu, pan w defensywie bazuje na refleksie. Planuje pan zmiany w sposobie boksowania, czy znów zobaczymy pana walczącego efektownie, ale z ryzykownie opuszczonymi rękami?
Zapraszam przed telewizory.
Tomasz Adamek po porażce z Witalijem Kliczką przyznał że zrobił błąd w aklimatyzacji i za późno przyleciał do Polski. Kiedy pan wybiera się do USA i jak spędzi ostatnie dni przed walką?
Wybieram się dokładnie tydzień przed pojedynkiem, mam nadzieję że wystarczy to na aklimatyzację. Ostatnie dni będą poświęcone regeneracji i na lekki trening.
Możemy się tylko domyślać jak wielkie emocje towarzyszą wyjściu na ring i walce o mistrzowskie pasy. Jak pan zamierza poradzić sobie z presją i mentalnie przygotować się do tego?
Nie jestem już młodym zawodnikiem. Mam doświadczenie. Nie odczuwam presji tylko mobilizację. Ta walka jest nagrodą za 15 lat ciężkiej pracy. Nagrodą która sam sobie wydarłem.
rozm. dj/int. /16.VIII.2012/
***
Klęska amerykańskich bokserów
Amerykańscy bokserzy pierwszy raz w historii igrzysk nie wywalczyli żadnego medalu!… Po klęsce w Londynie Komitet Olimpijski USA (USOC) zamierza wprowadzić zmiany w krajowym związku
Prezes USOC Scott Blackmun szczegółów nie zdradza, ale nie ukrywa rozczarowania brakiem sukcesów. – Zamierzamy usiąść i ustalić dlaczego jesteśmy tu gdzie jesteśmy. Wprowadzimy odpowiednie korekty. Na razie nie chcę mówić więcej
W historii olimpiad amerykańscy bokserzy zdobyli 108 medali, co wciąż daje im pierwsze miejsce w tabeli wszech czasów. Ostatnio jednak amatorski boks w USA wyraźnie kuleje, co widać było nie tylko w Londynie ale i cztery lata temu w Pekinie, gdzie jedynym Amerykaninem który sięgnął po medal był Deontay Wilder.
– Jesteśmy zawiedzeni, szczególnie wynikami mężczyzn. Nie jesteśmy zawiedzeni postawą konkretnych osób, tylko ogólnie. Wiem że stać nas na więcej i musimy się zastanowić jak poprawić sytuację – powiedział Blackmun.
Lepiej od bokserów poradziły sobie w Londynie bokserki. W debiutującym na igrzyskach boksie kobiet brąz w kategorii muszej zdobyła Marlen Esparza, a po złoto w średniej sięgnęła Claressa Shields.
bokser /13.VIII.2012/
***
Mariusz Wach – Władimir Kliczko!
Mariusz Wach (27-0, 15 KO) podpisał kontrakt na walkę z Władimirem Kliczką (58-3, 51 KO). Polak zmierzy się z niepokonanym od ośmiu lat Ukraińcem pod koniec roku na stadionie Imtech Arena w Hamburgu. Stawką pojedynku będą należące do Kliczki pasy mistrzowskie WBO, WBA, IBF i IB
Obecnie obozy obu bokserów negocjują ostatnie szczegóły
Walka naszego Wikinga z panującym mistrzem odbędzie się pod koniec listopada bądź na początku grudnia. Wach z Kliczką będą boksować na mogącym pomieścić blisko 60 tys. widzów obiekcie piłkarzy HSV Hamburg /nie będzie tam za zimno w tym terminie?… – dop. CD/www.zawszepolska.eu/.
Wach od blisko dwóch lat promowany jest przez prężnie działającą na terenie Stanów Zjednoczonych grupę Global Boxing. 32-latek pokonał przed czasem siedmiu ostatnich rywali.
Polak z Krakowa w ostatnim występie pobił Tyea Fieldsa. Wcześniej jego ofiarami byli m.in. Jason Gavern czy Kevin McBride.
Mieszkający w Kijowie Władimir uchodzi za jednego z największych dominatorów wagi ciężkiej ostatnich lat. Młodszy z braci Kliczków od czasu porażki z Lamonem Brewsterem (kwiecień 2004) wygrał szesnaście kolejnych walk. 36-latek w tym roku rozprawił się z Tonym Thompsonem i Jeanem Marcem-Mormeckiem. Na rozkładzie ma również Davida Hayea (lipiec 2011).
bokser /2.VIII.2012/
***
Wielka szansa Grzegorza Proksy
Grzegorz Proksa będzie rywalem Giennadija Gołowkina w walce o tytuł mistrza świata kategorii średniej federacji WBA. Do pojedynku dojdzie 1 września w Nowym Jorku
Giennadij Giennadijewicz Gołowkin, mistrz federacji WBA kategorii średniej, będzie rywalem Grzegorza Proksy. 30-letni Kazach to amatorski mistrz świata, srebrny medalista olimpijski. Na zawodowych ringach stoczył 23 walki, wszystkie wygrane, 20 przez KO
Proksa niedawno udanie zrewanżował się Kerryemu Hope podczas gali w Sheffield – odzyskując pas EBU i legitymuje się bilansem walk (28-1, 21 KO). Teraz Super G czeka jedno z największych wyzwań w karierze – odebrać pas WBA Gołowkinowi, który należy do kazachskiego boksera od 2010 r.
Na odpoczynek nasz bokser nie miał właściwie ani chwili. Od kilku dni trenuje u siebie, w Węgierskiej Górce, a w poniedziałek rusza z trenerem Fiodorem Łapinem i pozostałymi jego podopiecznymi na obóz do Zakopanego.
Kazach ostatni raz bronił pasa w maju na Ukrainie, kiedy to wygrał przez techniczny nokaut w 3 rundzie z Makoto Fuchigamim.
onet/bokser /21.VII.2012/
KOMENTARZE INTERNAUTÓW
szafran: Moim zdaniem będzie to dla polskiego boksu walka roku
peter108: Kibicuję panu Proksie od dawna. Panie Grzegorzu sercem jestem z panem!
Tomek: Grzegorz, czekałem na tę walkę szmat czasu. U mnie cały dom będzie cię dopingować. Jesteś wielkim bokserem o nieprzeciętnych umiejętnościach. Dla twojego stylu warto zarywać noce. Powodzenia!!!
zygmunt27: Grzesiu, życzę żebyś wygrał i warto byłoby to zadedykować ś.p. Jurkowi Kulejowi który w ciebie wierzył
asd: Proksa to największy talent w polskim boksie, niestety długo niewykorzystany, teraz ma szansę jedną na milion. Gołowkin to najlepszy bokser tej kategorii, będzie niesamowicie trudno, ale nawet jeżeli Proksa przegra a da z siebie wszystko to w USA to docenią
Quick: Menedżer Proksy, pan Zbarski, tak zawalił karierę Proksy że w Polsce jest praktycznie nieznany. Jak do tej pory od 2004 r. walczył z samymi kelnerami, poza dwoma w miarę dobrymi zawodnikami. Proksa zasługuje na walkę z najlepszymi. Musi teraz ryzykować podejmując walkę do której nie jest przygotowany, by nadrobić zaległości menedżera
***
Andrzej Fonfara lepszy od legendy
W głównej walce wieczoru gali w Chicago boksujący w wadze półciężkiej Andrzej Fonfara odniósł największy sukces w karierze, pewnie pokonując na punkty byłego mistrza świata, legendarnego Glena Johnsona
Toczony w szybkim tempie pojedynek rozpoczął się dobrze dla Polaka który już w pierwszej rundzie swoimi atakami zasygnalizował że nie zamierza oddawać pola utytułowanemu rywalowi. W drugiej rundzie do głosu doszedł doświadczony Johnson, skutecznie zmuszając Fonfarę do walki w półdystansie
W trzecim starciu Polski Książę trafił Jamajczyka mocnym prawym po którym ten natychmiast przeszedł do defensywy. Zainkasował jeszcze kilka kolejnych czystych uderzeń naszego 24-letniego podopiecznego Sama Colonny.
Po czwartej rundzie, w której nieznacznie dominował Polak, w dwóch następnych lepiej wypadł bokser z Jamajki, akcentując swoją przewagę potężnym prawym sierpowym bitym z kontry.
Począwszy od siódmej rundy szala zwycięstwa coraz bardziej przechylała się na stronę aktywniejszego i skuteczniejszego Fonfary, który z biegiem czasu coraz częściej trafiał 19 lat starszego Dżentelmena, przeżywającego wyraźny kryzys kondycyjny. Polski Książę podkreślił swą dominację w ostatnim, dziesiątym, starciu, kilkakrotnie wstrząsając Johnsonem.
Sędziowie punktowali 99:91, 97:93, 97:93 dla Fonfary. Komentujący pojedynek dla stacji ESPN Teddy Atlas także wytypował wygraną Polaka, w stosunku 97:94.
ZAKOŃCZYŁ KARIERĘ JOHNSONA
Andrzej Fonfara zakończył trwającą od 1993 r. karierę słynnego Glena Johnsona. 43-letni Jamajczyk, mający na koncie zwycięstwa nad takimi mistrzami jak Roy Jones Jr czy Antonio Tarver, po przegranej z Polakiem oświadczył że już więcej nie wyjdzie do ringu
– Fonfara był lepszy, to była moja ostatnia walka – powiedział Johnson. – Powinienem był dziś wywierać większą presję, ale nie byłem w stanie. Fonfara to silny dzieciak i nie dałem rady. Jeżeli nie jestem już w stanie boksować we właściwy sposób i tak jak powinienem, nie mogę już tego dłużej robić.
Poproszony o ocenę umiejętności Polskiego Księcia i jego szanse w konfrontacji z innymi zawodnikami światowej czołówki Jamajczyk odparł: – Jest całkiem dobry. Potrafi mocno uderzyć i przyjąć cios. Powinien jeszcze trochę popracować nad obroną. Ale jest dobry! Lubię myśleć że przegrywam tylko z najlepszymi. Sądzę że on jest całkiem mocny.
ringpolska /14.VII.2012/
***
Haye znokautował Chisorę
David Haye w walce wieczoru gali w Londynie znokautował w 5 rundzie Derecka Chisorę i zdobył wakujące pasy WBA Inter-Conti i WBO International w wadze ciężkiej. Po walce bokserzy niespodziewanie podali sobie ręce, czym zaskoczyli kibiców
Pojedynek elektryzował cały bokserski świat. Nic dziwnego że stadion West Hamu pękał w szwach. Trzydzieści pięć tysięcy biletów rozeszło się jak świeże bułeczki
Dawno żadna walka bokserska nie wzbudzała tak olbrzymiego zainteresowania. Tym bardziej że waga ciężka w ostatnich latach została zdominowana przez braci Kliczków.
Krnąbrni bokserzy pobili się w trakcie konferencji prasowej kilka miesięcy temu. Ich skandaliczne zachowanie spotkało się z potępieniem brytyjskiego związku bokserskiego lecz wartość marketingowa i zainteresowanie walką znacząco wzrosło.
W sobotni wieczór Brytyjczycy zmierzyli się już według sportowych reguł. Faworytem był Hayemaker za którym przemawiały przede wszystkim osiągnięcia sportowe (były mistrz świata dwóch kategorii wagowych).
Z kolei za Del Boyem przemawiała waga bo od rywala był cięższy aż o 16 kg! Ważący 112 kg Chisora nie mógł jednak mówić o przewadze psychologicznej bo dwa ostatnie pojedynki przegrał, choć zaprezentował się w nich naprawdę nieźle.
Haye nie najlepiej rozpoczął batalię o wakujące pasy WBA Inter-Conti i WBO International. Już w pierwszej rundzie dał się zaskoczyć silnym lewym sierpowym. Ulubieniec publiczności zgromadzonej na Upton Park pozwolił narzucić rywalowi swój styl walki. Urodzony w Zimbabwe bokser od początku dążył do konfrontacji w półdystansie i wymiany ciosów.
Dopiero w czwartej rundzie inicjatywę przejął bardziej utytułowany Haye. Przede wszystkim zmienił taktykę i nie wdawał się w klincze które zabierały mu mnóstwo sił. Decydujące było jednak piąte starcie w którym Haye posłał Chisorę na deski. Del Boy zdołał się tylko podnieść na kilka sekund. Po serii sierpowych Hayemakera cięższy z wojowników nie zdołał już wstać. Sędzia Luis Pabon widząc zamroczonego Chisorę zakończył pojedynek.
Tuż po walce obaj zachowali się bardzo elegancko i podali sobie ręce, choć przed starciem ziali do siebie nienawiścią. Gest został ciepło odebrany przez zebraną publiczność, która nagrodziła bokserów za świetny spektakl rzęsistymi brawami.
kk/int. /14.VII.2012/
HAYE – WITALIJ KLICZKO?
Po zakończonej walce obaj rywale, którzy wcześniej wszelkimi sposobami prezentowali wzajemną niechęć, nieoczekiwanie wypowiadali się o sobie z wielkim szacunkiem i okazywali wiele serdeczności. Haye (26-2, 24 KO), który kolejny raz udowodnił że dysponuje naprawdę mocnym ciosem, docenił odporność pokonanego Derecka Chisory (15-4, 9 KO)
– On miał najtwardszą szczękę ze wszystkich moich rywali. To świetny bokser, będzie jeszcze mistrzem świata – mówił Haye.
Odniósł się również do swojej potencjalnej walki ze starszym z braci Kliczków.
– Witalij Kliczko miał okazję zobaczyć na co mnie stać. Mam nadzieję że nie będzie zasłaniać się polityką, tylko jak na odpowiedzialnego polityka przystało spełni obietnicę i spotka się ze mną w ringu – zapowiedział pewny siebie Haye.
bokser /15.VII.2012/
***
Danny Garcia mistrzem w WBC i WBA
Amerykański bokser Danny Garcia pokonał przez techniczny nokaut Brytyjczyka Amira Khana w walce o tytuły mistrza świata wagi junior półśredniej organizacji WBC i WBA
Arbiter przerwał już w czwartej rundzie pojedynek w Mandalay Bay Resort&Casino w Las Vegas
24-letni Garcia odniósł 24 zwycięstwo, a 15 przed czasem, na zawodowym ringu. Wciąż nie znalazł na nim pogromcy. Natomiast starszy o rok Khan został pokonany trzeci raz w karierze, w której wygrał 26 walk (trzy przez nokaut).
pap /15.VII.2012/
***
Jerzy Kulej nie żyje
W piątek 13 lipca w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim w Warszawie w wieku 71 lat zmarł wybitny polski bokser Jerzy Kulej – poinformował jego brat Marek
– Nie wiem jeszcze co było przyczyną zgonu. Jurek poczuł się źle kiedy przyszły upały – powiedział Marek Kulej, który jest lekarzem
W grudniu Jerzy Kulej doznał rozległego zawału podczas benefisu Daniela Olbrychskiego. Potem przechodził codzienną, żmudną rehabilitację. Pracował z fizjoterapeutą i logopedą. Jak mówił wówczas jego syn Waldemar, ojciec wracał na prostą i było coraz lepiej. Był nawet na pikniku olimpijskim w Warszawie 26 maja.
Kulej urodził się 19 października 1940 r. w Częstochowie. Oprócz dwóch złotych medali olimpijskich (Tokio 1964 i Meksyk 1968), w dorobku miał tytuły mistrza (1963, 1965) i wicemistrza Europy (1967). Ośmiokrotnie był mistrzem Polski (1961-1970).
Jerzy Kulej pierwszy złoty medal olimpijski zdobył w igrzyskach olimpijskich w Tokio w 1964. W walce finałowej pokonał wtedy reprezentanta ZSRS Jewgienija Frołowa. W 1965 został mistrzem Europy, a w 1967 wicemistrzem. W 1968 r. znów zdobył złoto olimpijskie, w Meksyku.
W karierze bokserskiej stoczył 348 walk, 317 wygrał, 6 zremisował i 25 przegrał. Był legendą polskiego boksu i ikoną polskiego sportu.
Po zakończeniu kariery sportowej zaangażował się w działalność społeczną i polityczną. W ostatnich latach był stałym komentatorem wydarzeń bokserskich w telewizji.
W 1995 Kulej otrzymał Nagrodę im. Aleksandra Rekszy, a w 1998, za wybitne zasługi dla ruchu olimpijskiego, za działalność na rzecz rozwoju i propagowania kultury fizycznej oraz osiągnięcia sportowe, został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
pap/or. /13.VII.2012/
TO NOWOTWÓR OKA
Po udarze i zawale serca u Jerzego Kuleja rozprzestrzenił się rak, czerniak oka. To właśnie on był bezpośrednią przyczyną zgonu – poinformował Krzysztof Marmurowicz z Ośrodka Rehabilitacyjnego Olimpijczyków w Michałowicach
ps /14.VII.2012/
WYDAWAŁO SIĘ ŻE POKONAŁ ŚMIERĆ…
– Zawsze w takich sytuacjach jest smutek. Umarł człowiek który – wydawało się – wygrał walkę ze śmiercią i że wszystko będzie w porządku – powiedział Janusz Pindera, znany specjalista od boksu o śmierci Jerzego Kuleja
– Nikt tak pięknie jak on nie opowiadał o starych czasach, o Feliksie Stammie, o tym co działo się wówczas w złotej erze polskiego boksu – dodał Pindera.
tk/onet /13.VII.2012/
TRUDNO O DRUGIEGO TAKIEGO
– Jerzy Kulej stoczył ponad 300 walk i nigdy nie padł na deski. Nie doczekamy drugiego takiego zawodnika – powiedział Marcin Najman, bokser, zawodnik MMA
– Był człowiekiem z pasją, erudytą, gawędziarzem. Nie znam drugiej osoby która miałaby do tego stopnia sztywny kręgosłup moralny. Zawsze dotrzymywał słowa, nigdy nikogo nie oszukał, nie skrzywdził. To ogromna strata nie tylko dla środowiska sportu.
– Poznaliśmy się w 2003 r., stosunkowo niedawno, ale od razu się zaprzyjaźniliśmy. Bardzo dużo razem podróżowaliśmy po Polsce i świecie. Byliśmy obaj pasjonatami i to nas połączyło. Łączyło nas wiele i nigdy nie odczułem dzielącej nas różnicy wieku. Kochał ludzi, uwielbiał bale, spotkania towarzyskie. Czuł się na nich jak ryba w wodzie.
– Przekazał mi ogromną wiedzę. Lubił się dzielić tym co miał. Jego doświadczenie było bezcenne. Podpowiadał mi i tylko dzięki jego wskazówkom zdołałem wygrywać walki – powiedział Najman.
– Ostatni raz widzieliśmy się trzy dni temu. Byłem u niego w domu. Nie mogę powiedzieć że się spodziewałem czegoś takiego. Dwa tygodnie temu podupadł na zdrowiu. Trafił ponownie do szpitala. Wyszedł na własna żądanie, choć próbowaliśmy mu to wyperswadować. Uparł się jednak. Chciał być w domu i cieszył się że wrócił do Jabłonnej. Na tarasie wystawiono mu kanapę na której mógł odpoczywać.
– W piątek rano zabrano go znowu do szpitala. Lekarze walczyli cały czas o jego życie. Po południu wydawało się że sytuacja jest opanowana i będzie coraz lepiej. Wierzyłem że kolejny raz uciekł śmierci ale niestety wieczorem przyszła ta okropna wiadomość – dodał Najman.
pap /14.VII.2012/
***
Możliwa walka Wach – Grant
Mariusz Wach 22 września we Wrocławiu może skrzyżować rękawice z Amerykaninem Michaelem Grantem. To transakcja wiązana i taka walka mogłaby się odbyć, jeżeli jednocześnie doszłoby do rewanżu Krzysztofa Włodarczyka z Francisco Palaciosem
– Grant ma bardzo dobre nazwisko, jest wymagającym bokserem, dlatego w walce z nim miałbym kolejny, solidny sprawdzian – powiedział Wach. – Z tego co wiem rozmowy z Grantem są zaawansowane. W ciągu najbliższych dni wszystko powinno się wyjaśnić – dodał
Michael Grant to nazwisko znane polskim kibicom. Amerykanin walczył już z Andrzejem Gołotą, którego 13 lat temu pokonał, po tym jak Polak odmówił kontynuowania walki kiedy był liczony. Znacznie lepiej z Grantem poszło Tomaszowi Adamkowi, bo Góral wygrał z nim na punkty.
dp/med. /13.VII.2012/
***
Tomasz Adamek chce walczyć
Kathy Duva, współpromująca z Ziggym Rozalskim, Tomasza Adamka (46-2, 28 KO), poinformowała że nasz bokser jest gotów wziąć udział w turnieju IBF mającym wyłonić obowiązkowego pretendenta dla Władimira Kliczki (58-3, 51 KO), posiadającego też tytuły mistrza świata WBO, IBO i WBA
IBF zamierza zorganizować „eliminator” w półfinałach którego Góral miałby walczyć z dwumetrowym Aleksandrem Ustinowem (27-0, 21 KO), a Odlanier Solis (18-1, 12 KO) z zawodowym mistrzem Europy Kubratem Pulewem (16-0, 8 KO)
Zdaniem Duvy do walki Polaka z mieszkającym w Mińsku Rosjaninem mogłoby dojść już 8 września podczas gali boksu zawodowego w szczęśliwej dla Górala Prudential Center w Newark.
– Po tym jak federacja IBF wysłała do nas maila z informacją że Adamek został zaproszony do udziału w tym turnieju powiedzieliśmy sobie że skoro nadal nie mamy podpisanego kontraktu na walkę z Jamesem Toneyem i nie zanosi się by do tego doszło postarajmy się przyjrzeć bliżej turniejowi IBF – stwierdziła szefowa Main Events.
Komentując doniesienia że w polskich mediach pojawiły się informacje jakoby Adamek zrezygnował z udziału w turnieju eliminacyjnym IBF Duva powiedziała: – Nie wiem skąd takie informacje… Nie rozmawiałam wprawdzie na ten temat z samym Adamkiem, tylko z Ziggym Rozalskim. Ziggy powiedział bym nie zwracała na to uwagi bo sam Tomasz nie wie skąd pojawiła się taka informacja…
Gotowość udziału w eliminatorze IBF – poza obozem Polaka – zgłosili też przedstawiciele Solisa.
bokser /12.VII.2012/
***
Grzegorz Proksa znów mistrzem
Grzegorz Proksa (28-11, 21 KO) pokonał w Sheffield przez techniczny nokaut w ósmej rundzie Kerryego Hopea (17-4, 1 KO) i odzyskał utracony tytuł mistrza Europy wagi średniej
W rewanżowym starciu Super G zaprezentował się o niebo lepiej niż w pierwszym pojedynku z Hopem. Bokser z Węgierskiej Górki od początku emanował pewnością siebie.
Już w drugiej rundzie Hope zachwiał się po kapitalnym lewym krzyżowym Polaka. W kolejnych przewaga Proksy rosła, ale dopiero w ósmej rundzie nasz bokser zdołał posłać rywala na deski po silnym lewym sierpowym. Ambitny Walijczyk próbował się jeszcze podnieść, ale sędzia widząc jego stan nie pozwolił kontynuować walki.
„Śniłem o rewanżu i dziś to marzenie się spełniło. Poprzedniej walki nie przegrałem, ale werdykt sędziów był inny” – powiedział Proksa.
Sprawdziły się przewidywania ekspertów prestiżowego brytyjskiego magazynu Boxing News z których pięciu na siedmiu typowało zwycięstwo Proksy.
Proksa po efektownym pojedynku pokonał Hopea będąc zdecydowanie lepszym. Polak mistrzem Europy federacji EBU w wadze średniej!
W zawodowej karierze Proksa stoczył 29 walk, z których 28 wygrał.
int.pl/onet /8.VII.2012/
***
Władimir Kliczko obronił pasy
Władimir Kliczko pokonał Tonyego Thompsona przez nokaut techniczny w szóstej rundzie walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej federacji IBF, WBA, WBO oraz IBO. Na Stade De Suisse w szwajcarskim Bernie nie było niespodzianki i Doktor Stalowy Młot zachował tytuły
Młodszy z Kliczków (57-3, 50 KO) już w 2008 r. walczył z Thompsonem (36, 2, 24 KO) i znokautował Amerykanina w 11 rundzie. Thompson tłumaczył porażkę kontuzją i teraz liczył na rewanż.
Walka rozpoczęła się od odważnych prób Thompsona, który ruszył do ataku, ale potem musiał uważać na lewą rękę Kliczki. Ukrainiec przeważał w 2 rundzie.
Kolejne dwie były wyrównane. Trudno było wskazać lepszego. Thompson po gongu zrywał się na chwilę, by potem uważnie się bronić i starać się trzymać rywala na dystans.
W 5 rundzie Amerykanin prowokował rywala aż w końcu nadział się na potężny prawy mistrza świata. Od razu siadł po ciosie. Sędzia zaczął go liczyć jednak Thompson chciał nadal walczyć. Ale widać było że jest na miękkich nogach. Kliczce brakło czasu by dokończyć to co zaczął bo rywala uratował gong kończący rundę.
Co się odwlecze to nie uciecze. W 6 rundzie Kliczko przeprowadził szturmowy atak, wyprowadził serię mocnych ciosów i znokautował rywala. Po wyliczeniu do dziesięciu Thompson jeszcze wstał, ale bał się puścić lin, by się nie przewrócić, po czym sędzia zdecydował że to koniec.
onet /7.VII.2012/
***
Dawid K. zatrzymany przed walką
Dawid K., bokser grupy zawodowej 12rounds Knockout Promotion, który 30 czerwca miał stoczyć walkę ze słynnym Royem Jonesem Jr., w nocy został zatrzymany w Warszawie – poinformowała Edyta Adamus z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji
– Zatrzymania dokonali funkcjonariusze z Wydziału Kryminalnego i Realizacyjnego ze względu na nakaz przymusowego doprowadzenia, który wydał Sąd Okręgowy w Rzeszowie. Dawid K. jest prawomocnie skazany za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą – powiedziała Adamus
Bokser o ringowym przydomku Cygan 30 czerwca miał walczyć w Łodzi z Royem Jonesem Jr. w umownym limicie wagowym 185 funtów (ok. 84 kg). Miała to być najważniejsza walka w jego karierze. W tym wypadku z Amerykaninem zmierzy się Paweł Głażewski z grupy Babilon Promotion.
– Godzinę rozmawialiśmy z Pawłem przez telefon. Doszliśmy do wniosku że nie można odrzucić takiej propozycji. Mam nadzieję że mój zawodnik wyjdzie z cienia i wykorzysta swoją szansę podobnie jak zrobił to Przemysław Tytoń na Euro 2012 – powiedział menedżer zawodnika Tomasz Babiloński.
Głażewski przygotowywał się do walki z Thomasem Ulrichem 18 sierpnia w Międzyzdrojach. Trenuje dopiero od czterech tygodni, po tym jak przeszedł operację kolana.
– Współczuję Dawidowi ponieważ chciał zapewnić swojej rodzinie środki do życia. Teraz jednak wszyscy chcemy zobaczyć w jakiej formie jest Jones Jr. Paweł trenuje dwa razy dziennie, a wkrótce będzie mieć sparingi – dodał Babiloński.
10 maja Sąd Apelacyjny w Rzeszowie podtrzymał wyrok skazujący Dawida K. na 2.5 roku bezwzględnego więzienia za współkierowanie grupą przestępczą. Menedżer zawodnika Andrzej Wasilewski zapewniał wtedy że nie ma zagrożenia odwołania walki.
pap /20.VI.2012/
***
Adamek ciężki jak nigdy
102.1 kg wniósł na wagę Tomasz Adamek (45-2, 28 KO) który dziś na gali w Newark zmierzy się z Eddie Chambersem (36-2, 18 KO) w pojedynku o pas IBF North American kategorii ciężkiej. Góral jeszcze tyle nie ważył
Zaskakująco mało ważył natomiast rywal Polaka – zaledwie 91.6 kg to najniższa waga jaką oficjalnie od momentu zawodowego debiutu zanotował Szybki Eddie i tylko niespełna kilogram powyżej limitu kategorii junior ciężkiej
Walka będzie dla obu bokserów szansą powrotu do gry o pas czempiona królewskiej dywizji. Zarówno Adamek jak i Chambers mają już na swoim koncie po jednej nieudanej mistrzowskiej próbie – Polak został zastopowany przez Witalija Kliczkę, Amerykanina znokautował młodszy brat Witalija – Władimir.
ringpolska /16.VI.2012/
***
Nie mam już czasu na średniaków
Oglądał pan walki Chambersa. Naprawdę jest tak dobry za jakiego się uważa?
Mówić każdy może, ja jednak patrzę na to inaczej. Wychodzę z założenia: po co tyle gadać, lepiej pokazać siłę w ringu. Samym gadaniem walk się nie wygrywa. Eddie siłaczem wprawdzie nie jest, ale boksować potrafi, choć myślę że dam sobie z nim radę. Kiedy spotkaliśmy się na pierwszej konferencji, był zaskoczony że jestem taki duży. Chyba sądził że będę mniejszy.
Jak sobie przypomnę Adamka sprzed lat, walczącego w czasach amatorskich w wadze średniej, później w półciężkiej, też jestem zdziwiony. Myślałem że przed tym pojedynkiem będzie pan ważyć mniej…
102 kg to dziś moja normalna waga. Czuję się znakomicie i nie zamierzam niczego zmieniać. Najważniejsze że nie straciłem szybkości, a biję mocniej. Tak mówią sparingpartnerzy i mój trener Roger Bloodworth. Powrót do niższej kategorii, co niektórzy sugerują, nie wchodzi więc w rachubę.
Pojedynek z Chambersem będzie efektowny?
Mam taką nadzieję, ale to w dużej mierze zależy od niego. Jak będzie chciał wojny, to ją dostanie, ale nie wierzę w taki scenariusz. Eddie to spryciarz. Oglądałem kilka jego walk, a Roger wszystkie najważniejsze. Będzie raczej czekać na moje błędy i kontratakować. To jego styl – przepuścić cios i uderzyć. Mówią że jest bardzo szybki, on też to podkreśla. Zobaczymy.
A pan rzuci się na niego od pierwszego gongu?
Nie ma takiej potrzeby. Będę z nim walczyć na dystans, mój lewy prosty powinien okazać się dla niego trudną przeszkodą. Nie będę wchodzić do półdystansu. Jak się zacznie cofać, to będzie pierwszy sygnał że przegrywa. Sądzę też że swoje zrobią ciosy na korpus, które będę zadawać jak najczęściej, bo Chambers lubi chować się za podwójną gardą.
W wadze ciężkiej bił się pan już z olbrzymami, takimi jak Witali Kliczko, Michael Grant czy Kevin McBride i znacznie niższym Jasonem Estradą. Z mniejszym rywalem jest łatwiej?
Trudno porównać Kliczkę czy McBridea. To dwa różne światy. Wśród tych mniejszych też są zawodnicy stylowo różni, ale zgadzam się że Chambers to taki trochę lepszy Estrada. I jak będzie w życiowej formie to łatwo nie pójdzie, choć nie spodziewam się po nim nadzwyczajnych rzeczy.
A po sędziach? Czasami potrafią zadziwić, chociażby w ostatniej walce Manny Pacquiao z Timothym Bradleyem, kiedy wypunktowali wygraną tego drugiego. Nie boi się pan podobnego werdyktu?
Nigdy się nad tym nie zastanawiam, wierzę że jak będę lepszy to wygram.
Najpewniejsza wygrana to nokaut. Nie będzie pan dążyć do takiego rozstrzygnięcia?
Jak się nadarzy okazja, to ją wykorzystam, ale nigdy nie szukam nokautu na siłę. To nie ma sensu, zresztą to nie jest moja specjalność.
Czuje pan że forma przyszła na czas?
Jak jestem szybki, to jestem w formie. A na szybkość nie narzekam.
Po przegranej z Witalijem Kliczką znów musi pan udowadniać swoją wartość.
O Kliczce już nie mówmy… Zawaliłem sprawę, to przeszłość. A Chambers to nowa historia. W mojej karierze większość walk była na zasadzie: być albo nie być. Zawsze tak jest: jak przegrywasz to spadasz w dół, jak wygrywasz – idziesz w górę. Ale jak pokonasz średniaka to stoisz w miejscu. Nie mam już na to czasu, muszę wygrywać z dobrymi, takimi jak Chambers, a później z jeszcze lepszymi. To jedyna droga.
rozm. Janusz Pindera/rp /15.VI.2012/
***
Zmarł Teofilo Stevenson
Trzykrotny mistrz olimpijski i świata w boksie Kubańczyk Teofilo Stevenson zmarł na atak serca – poinformowały w poniedziałek kubańskie media państwowe. Miał 60 lat
Kubańczyk wygrał igrzyska olimpijskie w Monachium (1972), Montrealu (1976) i Moskwie (1980). Startował w wadze ciężkiej, ale na koniec kariery walczył także w superciężkiej
Był także trzykrotnym mistrzem świata: w wadze ciężkiej w 1974 r. w Hawanie i 1978 r. w Belgradzie oraz w superciężkiej w 1986 r. w Reno (USA).
Boksowało z nim dwóch Polaków. W 1972 r. w Monachium w walce o awans do ćwierćfinału Ludwik Denderys przegrał przez nokaut w pierwszej rundzie. Osiem lat później w Moskwie Grzegorz Skrzecz starł się z nim w ćwierćfinale i też przegrał – w trzeciej rundzie przed czasem. Stevenson karierę zakończył w 1986 roku z bilansem 302 zwycięstw i 22 porażek.
Po zakończeniu kariery trenował kubańskich bokserów i został wiceprezesem krajowego związku bokserskiego.
Oprócz Stevensona trzy złote medale olimpijskie mają na koncie jego rodak Felix Savon i zmarły w 2003 r. Węgier Laszlo Papp.
pap /12.VI.2012/
***
Kostecki kontra Roy Jones jr.!
Dawid Cygan Kostecki (12rounds Knockout Promotion) zmierzy się z legendarnym amerykańskim bokserem Royem Jonesem juniorem. Pojedynek odbędzie się 30 czerwca w Łodzi lub w Gdańsku w umownym limicie wagowym 185 funtów (ok. 84 kg)
– Dwie noce nie spałem przez telefony do i ze Stanów Zjednoczonych. Szykuje się nam historyczne wydarzenie. Roy Jones junior nie jest już w szczytowej formie ale to wciąż fantastyczna postać zawodowego boksu, były mistrz świata w kilku kategoriach, celebryta, komentator HBO – powiedział promotor Kosteckiego Andrzej Wasilewski
– W poprzednich latach negocjowaliśmy możliwość walki Krzysztofa Włodarczyka, później Pawła Kołodzieja z Jonesem Jr. (skrzyżować rękawice chciał z nim też Tomasz Adamek – pap), ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Tym razem wszystko jest sfinalizowane. Współorganizatorem walki jest sam Roy i jego grupa bokserska Square Ring Promotions. Z pewnością lwia część zarobków przypadnie stronie amerykańskiej. Wysokość gaży Jonesa Jr. uzależniona będzie od sprzedaży transmisji w systemie ppv (pay-per-view) i biletów w hali. Szczegółowego podziału procentowego nie mogę ujawnić, ponieważ obowiązuje mnie tajemnica handlowa – dodał Wasilewski.
Jones junior ma 43 lata, w przeszłości był czempionem w czterech kategoriach, od średniej do ciężkiej. Ponad sto lat przed nim podobnego wyczynu dokonał Bob Fitzsimmons.
Amerykanin stoczył 63 zawodowe walki, z których 55 wygrał, a przegrał osiem. Z ostatnich czterech walk, triumfował w jednej. Uległ m.in. innej legendzie ringów, 45-letniemu wtedy Bernardowi Hopkinsowi.
– Stawką potyczki Kosteckiego z Royem nie będzie żaden pas. Pojedynek odbędzie się w 10 lub 12 rundach w umownym limicie wagowym 185 funtów (ok. 84 kg). Dawid (bilans 39-1), niezwykle ambitny i charakterny zawodnik, nie jest bez szans, zawsze marzył o takiej walce. To może być dla niego piękna historia – dodał Wasilewski.
Jones junior ostatnio rywalizował w kat. junior ciężkiej (90.7 kg), a Kostecki boksuje w półciężkiej (79.4 kg).
Menedżer zapewnił że nie ma ryzyka odwołania pojedynku z powodu niedawnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie, który podtrzymał skazanie Kosteckiego na 2.5 roku bezwzględnego więzienia za współkierowanie grupą przestępczą.
– Według zapewnień prawników data 30 czerwca nie jest zagrożona, Kostecki będzie wtedy na wolności. Dla niego to ważny występ także ze względu na sytuację życiową, ma na utrzymaniu rodzinę, jest ojcem trojga dzieci i zdaje sobie sprawę że musi zapewnić im byt na czas swej nieobecności – dodał Wasilewski.
pap /22.V.2012/
***
Wach na czwartym miejscu
Federacja WBC sporządziła nowy ranking za miesiąc maj, a w nim znalazło się jak zwykle miejsce dla naszych bokserów. Mariusz Wach cały czas jest wyżej od Tomasza Adamka
W wadze ciężkiej Wach (27-0, 15 KO) utrzymał czwartą pozycję. Jest on przymierzany na wrzesień do walki z panującym od dawna na tronie Witalijem Kliczką (44-2, 40 KO)
Cztery pozycje niżej widnieje natomiast nazwisko Adamka (45-2, 28 KO). Popularny Góral z kolei przygotowuje się do ciężkiej przeprawy z Eddiem Chambersem (36-2, 18 KO), do jakiej dojdzie już 16 czerwca.
Pierwszą piętnastkę zamyka Andrzej Wawrzyk (25-0, 13 KO), natomiast tak mocno promowany w Polsce Artur Szpilka (10-0, 8 KO) jest 35.
W kategorii junior ciężkiej, gdzie mistrzem od dokładnie dwóch lat pozostaje Krzysztof Włodarczyk (46-2-1, 33 KO), mamy także naszych. Ósma pozycja przypadła Pawłowi Kołodziejowi (30-0, 17 KO), a dziesiąta Mateuszowi Masternakowi (26-0, 20 KO). Z czołówki wypadli Tomasz Hutkowski oraz Łukasz Janik, a wszystko to przez ponad roczną absencję. Krzysztof Głowacki (16-0, 10 KO) jest na 22 miejscu.
W dywizji półciężkiej czwarty pozostaje Dawid Kostecki (39-1, 25 KO), ósmy Paweł Głażewski (17-0, 4 KO), a trzynasty robiący coraz większą karierę za oceanem Andrzej Fonfara (21-2, 12 KO). Trzecią dziesiątkę zamyka także próbujący swych sił w USA Grzegorz Soszyński (21-1-1, 10 KO), a pięć pozycji niżej widnieje nazwisko dawnego medalisty mistrzostw świata i dwukrotnego pretendenta do tronu WBO, Aleksego Kuziemskiego (23-4, 7 KO).
bokser /15.V.2012/
***
Jerzy Kulej uwierzył w cuda
– Czuję się jakbym dostał nowe życie. A wszystko dzięki łańcuchowi ludzi dobrej woli – powiedział Jerzy Kulej
Rozmowa z Jerzym Kulejem, dwukrotnym mistrzem olimpijskim w boksie
Wróciłeś z dalekiej podróży. Twoje zasłabnięcie w grudniu na 50-leciu pracy scenicznej Daniela Olbrychskiego i późniejsza wielodniowa śpiączka były szokiem dla środowiska.
Pamiętam ten moment doskonale. Wyszedłem na scenę warszawskiego teatru w towarzystwie Leszka Drogosza by wręczyć Danielowi kopię mojego złotego medalu z igrzysk olimpijskich w Meksyku. Byłem wzruszony bo wśród gości byli prezydent RP i premier. Padliśmy sobie z Danielem w objęcia i wtedy zaczęło się dziać ze mną coś dziwnego. Poczułem się jakby ktoś nagle próbował mnie podtapiać. Traciłem oddech choć cały czas widziałem zgromadzone wokół mnie osoby. Aż wreszcie nabrałem przekonania że umieram. Zapadła ciemność… Gdy po 10 dniach odzyskałem przytomność w szpitalu na Banacha, nie wierzyłem że żyję. Dotykałem stojących obok lekarzy, by się upewnić że mam znowu czucie w rękach. To cud że zasłabłem w chwili kiedy obok mnie znajdowało się tyle życzliwych osób i pomoc mogła być udzielona natychmiast. Okazało się że trafił mnie najpierw zawał serca, a zaraz potem udar mózgu. Sam już nie wiem co było wcześniej. Zbieg tych dwu przypadłości w zasadzie człowieka uśmierca. Mnie jednak udało się przeżyć. Może dlatego że przez całe życie uprawiam sport i mam w związku z tym wyjątkowo odporny organizm.
Miałeś naprawdę dużo szczęścia bo z widowni pośpieszyła na ratunek dwójka obecnych tam lekarzy – kardiolog Adam Torbicki i – o czym pewnie nie wiesz – moja siostra Krystyna Iwaszkiewicz, anestezjolog.
Że ratowała mnie również twoja siostra rzeczywiście nie wiedziałem. Jestem zarówno jej jak i doktorowi Torbickiemu niezmiernie wdzięczny. Gdyby nie ich błyskawiczna interwencja pewnie nie mielibyśmy okazji teraz rozmawiać w Michałowicach, w tym wspaniałym ośrodku rehabilitacyjnym dla olimpijczyków. Oczywiście moja przypadłość nie wzięła się z niczego. To rozwijało się w organizmie od dłuższego czasu, nim wystrzeliło. Znalazłem się prawdopodobnie w takim stanie jak znokautowany bokser. Walcząc na ringu nigdy nie przegrałem przez nokaut więc muszę to zdarzenie z teatru potraktować jako pierwsze k.o. w karierze. Cóż, nie da się ukryć że ponad 20 lat boksowania zrobiło swoje. Mój mózg był wielokrotnie narażany na mikrowstrząsy. Teraz objawiają się tego skutki. Kiedy przewieziono mnie z teatru do szpitala na Banacha, okazało się że w mózgu jest siedmiomilimetrowy wylew. Na szczęście wszystko się znakomicie wchłonęło, choć nie zostało bez śladu. Ten uraz mózgu spowodował bowiem że moja lewa ręka nie jest całkiem sprawna, mówię trochę niewyraźnie i mam lekkie zaburzenia wzroku. Muszę już raczej zapomnieć o prowadzeniu samochodu. Ale i tak wyszedłem z całej opresji obronną ręką. Pamięć mi dopisuje, jestem w stanie godzinami czytać i oglądać telewizję, a rehabilitacja sprawia że moja sprawność fizyczna poprawia się z dnia na dzień. Tym bardziej że cały czas czuwa nade mną ukochana żona Ala, która załatwiła nawet że specjalnie dla mnie przyjechał przedstawiciel jednego z banków, bym nie ruszając się z Michałowic mógł założyć konto. Najważniejsze że mogę normalnie chodzić i jeść. Nie stałem się osobnikiem uwstecznionym. Pewne zaburzenia w organizmie są do wyleczenia. Codziennie korzystam na przykład z pomocy logopedy i moja wymowa staje się coraz wyraźniejsza. Ćwiczę nawet odpowiednią intonację, a także mówienie bez dźwięku przez samo ruszanie ustami. Wszystkie te ćwiczenia są dla mnie bardzo ważne, bo bardzo chciałbym wrócić do komentowania boksu w Polsacie. Niewykluczone że będzie to możliwe już pod koniec tego roku. Lekarze doradzają tylko by na początek były to wypowiedzi w studiu – przed walką i po walce. Komentowanie w trakcie pojedynków byłoby dla mnie niebezpieczne, bo wiąże się ze zbyt dużymi emocjami.
Masz wreszcie możliwość doświadczyć jak czują się bokserzy po ciężkim nokaucie.
To prawda. Przekonuję się co to znaczy powrót do sprawności fizycznej. A swoją drogą wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego zły los zdecydował się znokautować właśnie mnie. Przecież prowadziłem higieniczny tryb życia. Cały rok bardzo dużo pływałem. Poddawałem się też systematycznym badaniom lekarskim. Okazuje się jednak że nie ma mocnych. Inna sprawa że już wcześniej miałem problemy z sercem. Kiedy byłem posłem zdarzyło mi się nagłe zasłabnięcie w sejmie. Potem w Ełku musiałem również oddać się w ręce kardiologów, którzy chyba popełnili błąd wypuszczając mnie ze szpitala. A już wtedy potrzebny był zabieg polegający na sztucznym doprowadzeniu krwi do tętnicy. Gdyby to zostało wtedy zrobione – pewnie nie doszłoby do udaru w Warszawie. Teraz mam już co trzeba, czyli standy po lewej stronie. Poddawałem się niedawno badaniom na Banacha i tamtejsi specjaliści orzekli że z moim sercem obecnie jest bardzo dobrze. Następna kontrola przewidziana jest dopiero za pół roku. Nie bez wzruszenia spoglądam teraz na zdjęcia z okresu kiedy pozostawałem w śpiączce, mając podłączoną rurę pompującą krew do mózgu. Po wybudzeniu starałem się uzyskać jak najwięcej dowodów że żyję. Prosiłem na przykład Alę by ugryzła mnie w piętę. Odczuwając to ugryzienie nabierałem pewności że udało mi się wrócić z tamtego świata. Stopniowo reagowałem na hasła otaczających mnie osób i tak krok po kroku dochodziłem do siebie. Nieocenionej pomocy udzielili mi lekarze neurolodzy w innym warszawskim szpitalu, przy Sobieskiego.
Czujesz się teraz jak nowo narodzony?
Czuję się jakbym dostał nowe życie. A wszystko dzięki łańcuchowi ludzi dobrej woli. By mnie ratować uruchomiono potężny aparat służb medycznych. Teraz korzystam ze wspaniałej opieki w Michałowicach, w ośrodku który stworzył niezastąpiony przyjaciel, niegdyś wspaniały szermierz Rysiek Parulski, prezes Towarzystwa Olimpijczyków Polskich.
Często oglądasz transmisje z ważnych imprez sportowych?
Oczywiście, śledzę też pilnie wszystko co się dzieje w polskim boksie. Jestem załamany że na igrzyskach olimpijskich w Londynie nie będzie ani jednego naszego pięściarza. Dobrze że szanse zakwalifikowania się na igrzyska mają jeszcze nasze mistrzynie pięści. A jeżeli chodzi o kadrę naszych bokserów, to nie dość że nie ma wyników, to jeszcze dochodzi do awantur. Dla mnie to trudne do zrozumienia że młodzi zawodnicy buntują się przeciw trenerowi Polskiego Związku Bokserskiego.
Sukcesy polskiego sportu to chyba dla ciebie najlepsze wsparcie psychiczne.
Jasne, podziwiam choćby Agnieszkę Radwańską. Cieszę się że zobaczymy ją w turnieju olimpijskim. Czekam na igrzyska licząc na udane występy Polaków. Moim faworytem jest młody tyczkarz Paweł Wojciechowski. Wierzę też że Tomkowi Majewskiemu uda się obronić tytuł mistrza olimpijskiego w pchnięciu kulą. Pamiętam wzruszający moment w 1972 r. w Monachium kiedy grano Mazurka zwycięzcy konkursu kulomiotów Władkowi Komarowi. Wierzę że w Londynie Mazurek zabrzmi również po wygranej Majewskiego. Czekam na taki dorobek medalowy jaki mieliśmy w igrzyskach w Tokio i Meksyku, kiedy w rolach głównych występowali właśnie lekkoatleci, bokserzy czy szermierze.
Do kiedy będziesz w ośrodku w Michałowicach?
Kochany Rysiek Parulski powiedział że mogę tu siedzieć jak długo chcę, biorąc przede wszystkim hydromasaże. Od pewnego czasu czuję się o wiele raźniej, bo na rehabilitację w Michałowicach trafił po wypadku na snowboardzie prawnuczek mojego ukochanego trenera Feliksa Stamma. To dopiero zrządzenie losu!
rozm. mp/ps /7.V.2012/
***
Będzie walka Wach – Kliczko?!
Być może już jesienią trzeci polski bokser – Mariusz Wach – zmierzy się z mistrzem świata wagi ciężkiej federacji WBC Witalijem Kliczką. Wcześniej pas World Boxing Council próbowali dwumetrowemu Ukraińcowi odebrać Tomasz Adamek i Albert Sosnowski – obaj polegli w dziesiątej rundzie
Obecnie w sprawie ewentualnego polsko-ukraińskiego starcia toczą się rozmowy. Możliwe daty pojedynku to wrzesień lub październik, a lokalizacje gali – USA, Niemcy lub Polska. Kontrkandydatem Polskiego Wikinga w wyścigu do potyczki z mistrzem WBC jest podobno Nowozelandczyk Chauncy Welliver
Gdyby doszło do konfrontacji Wacha z Kliczką, mierzący 202 cm Polak byłby najwyższym rywalem Dr Żelaznej Pięści od 2000 r., kiedy to Ukrainiec (201 cm) boksował z Timo Hoffmanem.
WYGRANA PROKSY W BUDAPESZCIE
Były mistrz Europy zawodowców w kategorii średniej Grzegorz Proksa odniósł 27 zwycięstwo w karierze. W czwartek podczas gali w Budapeszcie pokonał po trzech rundach Węgra Rudolfa Vargę
To był ostatni wymagany regulaminem pojedynek Proksy przed rewanżowym starciem z Walijczykiem Kerrym Hope o tytuł najlepszego w Europie. Zgodnie z przepisami ostatnia konfrontacja przed potyczką mistrzowską musi być wygrana.
‘Więcej było biegania niż boksu’ – przyznał Proksa po pokonaniu Vargi, dla którego była to dopiero trzecia walka w gronie profesjonalistów (bilans 1-2). Polak ma na koncie 27 zwycięstw i jedną porażkę. Uległ tylko Hopeowi i stracił wówczas mistrzostwo kontynentu. Rewanż zaplanowano na 7 lipca.
SZPILKA Z ARGENTYŃCZYKIEM
Argentyńczyk Gonzalo Omar Basile będzie rywalem Artura Szpilki w zakontraktowanym na dziesięć rund pojedynku na anonsowanej pod hasłem Noc wagi ciężkiej gali Wojak Boxing Night 2 czerwca w Bydgoszczy
Rywal Szpilki ma na koncie 54 zwycięskie pojedynki, z których 25 rozstrzygnął przez nokaut, i 6 porażek. Mierzy 198 cm, waży ok. 105 kg.
– Zetknąłem się już wcześniej z sylwetką Basilea. Wielki chłop i ma nieźle wytatuowaną twarz, ale tatuaże nie boksują. Będzie miał fajną wycieczkę do Polski z Argentyny, zobaczy trochę świata, ale walkę w Bydgoszczy skończy na deskach! Idę po tytuł mistrza świata i Basile na pewno mnie na tej drodze nie zatrzyma! – powiedział jak zwykle pewny siebie Szpilka.
Bilety na galę Wojak Boxing Night w Bydgoszczy podczas której oprócz Szpilki wystąpi jeszcze czterech innych polskich bokserów wagi ciężkiej dostępne są na stronie eventim.pl.
ringpolska/pap /10-11.V.2012/
***
Chad Dawson nowym mistrzem WBC
Amerykanin Chad Dawson pokonał niejednogłośnie na punkty w Atlantic City swojego rodaka Bernarda Hopkinsa i wywalczył tytuł mistrza świata wagi półciężkiej federacji WBC
Po dwunastu rundach walki dwóch sędziów orzekło wygraną Dawsona 117:111, a trzeci wypunktował remis 114:114
Pojedynek był rewanżem za październikowe starcie pięściarzy, które zakończyło się przedwcześnie w wyniku kontuzji ramienia Hopkinsa
29-letni Chad Dawson po mistrzowski pas w wadze półciężkiej sięgnął trzeci raz. Pierwsze mistrzostwo, również federacji WBC, wywalczył w 2007 r., pokonując na punkty Tomasza Adamka.
ringpolska /29.IV.2012/
***
Damian Jonak jest gotowy
Damian Jonak (33-0-1, 21 KO) pokonał jednogłośnie i zdecydowanie – 100:89, 97:92 i 99:90 – na punkty Brazylijczyka Andersona Claytona (37-7, 32 KO) w walce wieczoru podczas gali Wojak Boxing Night w Zabrzu. Polak obronił tym samym pasy WBA International i WBC Baltic w wadze junior średniej
– Nie do końca wykonałem plan taktyczny i walczyłem tak jak sugerowano w narożniku. Myślałem że rywal będzie więcej atakować, a ja będę mieć szanse kontrowania. Najważniejsze jednak że walka zakończyła się zwycięstwem – powiedział 28-letni podopieczny trenera Fiodora Łapina
Polak wygrał na punkty jednogłośnie, ale nie był to dla niego łatwy bój. Z ringu zszedł między innymi z rozbitym łukiem brwiowym. – Dostałem od Brazylijczyka w pewnym momencie głową i był fragment walki w którym nic nie widziałem na jedno oko – przyznał.
Wyjaśnił też dlaczego wyprowadzał więcej ciosów sierpowych, chociaż trener głośno zachęcał go do wyprowadzania ciosów prostych. – Okazało się że rzeczywiście te ciosy proste były decydujące, a te sierpy były efektem mojego zdenerwowania. Chciałem rywalowi za wszelką cenę oddać za to uderzenie głową – mówił chwilę po walce.
– Publiczność była wspaniała. Dla nich warto boksować choćby co miesiąc – dodał Jonak, któremu przygrywała zaprzyjaźniona orkiestra dęta.
Jonaka nieprędko zobaczymy ponownie w ringu. Najwcześniej możemy się tego spodziewać jesienią. – Teraz będzie gala w Bydgoszczy z naszymi ciężkimi, potem jest Euro 2012, igrzyska w Londynie, więc najwcześniej wrócę jesienią – powiedział jeszcze Jonak.
wd/onet /22.IV.2012/
Prawdziwa walka rozgorzała dopiero w ostatniej minucie 2 rundy. Brazylijski weteran trafił Damiana Jonaka potężnym prawym sierpowym, po którym pod Polakiem ugięły się kolana. Jonak doszedł do siebie bardzo szybko i sam zdecydowanie zaatakował. W 3 starciu miejscowy faworyt miał już całkowitą kontrolę, ale w 4 po zderzeniu się głowami przy prawym oku Jonaka pojawiło się groźne rozcięcie. Obaj zawodnicy wymieniali w tym starciu bardzo mocne ciosy, ale żaden nie był w tarapatach.
W końcówce 5 rundy Damian złapał Brazyliczyka mocnym prawym sierpowym, ale Clayton natychmiast się przykleił i nie dał zrobić sobie krzywdy. W 6 starciu Pantera nastawił się na lewe sierpowe, którymi celował w okolice rozbitego oka Jonaka, jednak Damian wygrał tę rundę. W 7 Polak w końcu naruszył rywala i był nokdaun po lewym prostym w okolice splotu słonecznego. Clayton kontynuował walkę, ale w narożniku wyglądał na zrezygnowanego. Jonak starał stosować się do poleceń Fiodora Łapina, który nakazywał by boksować lewym prostym i nie wdawać się w bezsensowne wymiany. 28-letni Polak bezpiecznie dowiózł wygraną do końca, a po ostatnim gongu oznajmił że jest gotowy walczyć o tytuł mistrza świata w wadze junior średniej.
/22.IV.2012/
WYGRANA JONAKA
Damian Jonak pokonał na punkty Brazylijczyka Andersona Claytona i obronił pasy pasy WBC Baltic oraz WBA International w wadze junior średniej podczas nocnej gali bokserskiej w Zabrzu. Polak jest niepokonany na zawodowych ringach – 33 zwycięstwa i remis
W 4 rundzie, po uderzeniu głową przez rywala, Polakowi pękł łuk brwiowy i wszystkie przerwy między kolejnymi starciami poświęcone były m.in. tamowaniu krwi. Jonak długo nie potrafił groźnie trafić szybkiego Brazylijczyka. Clayton upadł na deski i był liczony pod koniec 7 rundy po ciosie w tułów.
pap /22.IV.2012/
Damian Jonak urodził się we Włoszczowie, a do piątego roku życia wychowywał się we wsi Ogarka. W powiecie włoszczowskim nadal mieszka jego rodzina. Damian Jonak ma żonę Monikę i roczną córeczkę Laurę. W wolnych chwilach chętnie bierze udział w spotkaniach z młodzieżą i różnego rodzaju akcjach charytatywnych
Jonak na koncie ma też sukcesy w boksie amatorskim. Stoczył 168 walk, z których 153 wygrał. Dwukrotnie wywalczył tytuł mistrza Polski kadetów i juniorów. Następnie dwa razy został młodzieżowym mistrzem Polski wagi lekkośredniej. Jego największym sukcesem na ringu amatorskim było zdobycie brązowego medalu mistrzostw Europy juniorów w kat. 67 kg.
WYGRAŁ TEŻ KOSTECKI
W Zabrzu walczył też Dawid Kostecki (39-1-0, 25 KO), pokonując wysoko na punkty Sandro Siproszwilego (25-12-0, 12 KO)
Była to pierwsza walka Cygana po operacji barku. Polak kontrolował pojedynek. Dawid wyraźnie chciał przeboksować cały dystans, najbardziej było to widać w finałowej rundzie, w której ulokował lewy hak na wątrobę Gruzina. Ten po nim był gotowy paść na matę jednak Cygan nie ponowił ataku i pozwolił rywalowi dotrwać do końcowego gongu.
***
Jonak Wojak Boxing Night
21 kwietnia w Zabrzu odbędzie się kolejna gala Wojak Boxing Night. Głównym wydarzeniem będzie walka o pasy WBA International i WBC Baltic wagi junior średniej Damiana Jonaka z Brazylijczykiem Andersonem Claytonem
– Z pewnością kibiców czeka dużo emocji i mogą spodziewać się fajerwerków, bo ja i Clayton uwielbiamy ofensywny boks i soczyste wymiany ciosów. Ze swojej strony mogę zapewnić że zrobię wszystko co w mojej mocy by w Zabrzu to Polska była górą – zapowiedział Jonak
– Rywal Damiana ma bardzo wysoki współczynnik nokautów więc na pewno będzie trzeba uważać, ale jeżeli Damian myśli o walce o mistrzostwo świata, musi w Zabrzu wygrać – powiedział promotor boksera Andrzej Wasilewski.
Kibicom w Zabrzu zaprezentuje się też między innymi wracający po kontuzji Dawid Cygan Kostecki.
Bilety na galę Wojak Boxing Night w Zabrzu dostępne są na eventim.pl
ringpolska/onet /17.IV.2012/
***
Adamek z Chambersem 16 czerwca
Tomasz Adamek (45-2, 28 KO) podpisał kontrakt na walkę z Eddiem Chambersem (36-2, 18 KO). Bokserzy zmierzą się w sobotę 16 czerwca w Prudential Center w Newark
Walkę Adamka w Stanach pokaże stacja telewizyjna NBC Sports Network w Fight Night
– Cieszę się że sfinalizowałem sprawę przed Świętami Wielkanocnymi. Teraz mogę spokojnie świętować z rodziną – powiedział Góral.
– Chambers jest bardzo dobrym zawodnikiem, ma dobry bilans walk. Przegrał tylko z Władimirem Kliczko i Aleksandrem Powietkinem. Jest twardy – dodał Adamek. – Zapowiada się dobra walka, nie zawiodę moich kibiców. Bardzo dziękuję im za wsparcie i ciepłe słowa, które do mnie dotarły po mojej walce z Nagym Aguilerą (18-7, 12 KO).
Adamek już w Poniedziałek Wielkanocny poleci do St. Louis, gdzie z trenerem Rogerem Bloodworthem rozpocznie treningi przed walką z Chambersem.
Bokser ze Stanów Zjednoczonych jest praworęczny, o dwa cm niższy od mierzącego 1.87 m Adamka. Zasiąg rąk mają identyczny – 1.91 m. Chambers nosi ringowy przydomek Szybki (Fast) ze względu na błyskawiczne zadawanie ciosów. Podobnie jak Adamek, stoczył jeden mistrzowski bój w królewskiej wadze. Dwa lata temu po 12 rundach przegrał z młodszym z braci Kliczków – Władimirem.
int.pl /5.IV.2012/
***
Kulej wraca do aktywnego życia
Najwybitniejszy polski bokser w historii, dwukrotny mistrz olimpijski (1964, 1968) Jerzy Kulej wraca do aktywnego życia. Stan zdrowia 71-letniego mistrza znacząco się poprawił
Pan Jerzy po zaledwie trzech miesiącach po rozległym zawale serca (od 10 grudnia przez dwa tygodnie znajdował się w stanie śpiączki farmakologicznej) odzyskał władzę w sparaliżowanej lewej części ciała i wrócił do aktywnego życia, pojawiając się nieoczekiwanie na balu sportowców w Warszawie.
– Zachowuję się jakbym był rok po zawale, a nie trzy miesiące – powiedział Kulej. – Widać postępy w rehabilitacji – dodał.
Niezłomny mistrz pięści mówi już dość wyraźnie (jego krtań została uszkodzona w czasie kiedy w śpiączce farmakologicznej był karmiony rurką). Jak zapewnia opiekujący się nim lekarz-logopeda, 2-3 miesiące po wspomnianej dolegliwości nie powinno być śladu.
bokser /4.IV.2012/
***
Wach czwarty w rankingu WBC
Federacja WBC opublikowała swój kwietniowy ranking w którym największy awans z wszystkich sklasyfikowanych Polaków zanotował Mariusz Wach
Dwumetrowy Wiking – w porównaniu z ostatnim zestawieniem – przesunął się aż o 4 miejsca z ósmej na czwartą pozycję i wyprzedzają go już jedynie Chris Arreola, Denis Bojcow i Bermane Stiverne. Oprócz Mariusza, który jest zarazem najwyżej sklasyfikowanym bokserem znad Wisły w rankingu WBC, w wadze ciężkiej docenionych zostało jeszcze trzech innych Polaków: Tomasz Adamek (9), Andrzej Wawrzyk (14) i Artur Szpilka (36).
Tradycyjnie mocno obsadzoną przez Polaków kategorią jest junior ciężka, w której od maja 2010 panuje Krzysztof Włodarczyk. W kolejce za Diablo znajdują się Paweł Kołodziej (6), Mateusz Masternak (9), Tomasz Hutkowski (17), Łukasz Janik (18) i Krzysztof Głowacki (23).
W wadze półciężkiej tradycyjnie najwyżej stoją akcje Dawida Kosteckiego (5). Trzy miejsca za nim sklasyfikowany został Paweł Głażewski (8), a w pierwszej 15 jest też nazwisko Andrzeja Fonfary (14). W czwartej dziesiątce rankingu utrzymali się ponadto Aleksy Kuziemski (32) i Grzegorz Soszyński (36).
Spadek w rankingu zanotował niedawny zawodowy mistrz Europy Grzegorz Proksa, który jeszcze w ub. miesiącu znajdował się na 6 miejscu w kategorii średniej. Porażka z Kerrym Hope obniżyła jego pozycję do 18.
Mimo spadku o jedno miejsce, nadal bardzo wysoko stoją akcje Damiana Jonaka, który jest piąty w rankingu najlepszych junior średnich. Ostatnim z Polaków w zestawieniu WBC jest Rafał Jackiewicz, 22 w gronie najlepszych zawodników wagi półśredniej.
bokser /4.IV.2012/
***
Krótkie święta Jonaka
Przygotowujący się do walki w obronie pasów WBC Baltic i WBA International w wadze junior średniej Damian Jonak będzie mieć krótkie święta. – W domu spędzi tylko niedzielę – przyznał trener boksera Marek Okroskowicz
Jonak trenuje i sparuje do soboty w Warszawie, a zajęcia wznowi w poniedziałek. Rywalem 29-letniego Polaka będzie 21 kwietnia w Zabrzu Brazylijczyk Anderson Clayton.
– Damiana z wagą nie musimy pilnować, choć z pewnością okres świąteczny w trakcie ostatniej fazy sparingów i treningów to pewien problem – dodał jego szkoleniowiec.
Zdaniem promotora Piotra Wernera zapowiada się ciekawa walka, bo obaj zawodnicy raczej nie lubią się w ringu cofać.
W Zabrzu po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej operacją ręki będzie też walczyć Dawid Kostecki (półciężka). Jego rywal nie jest jeszcze znany.
pap /3.IV.2012/
***
Wach wolałby ze starszym Kliczką
– Niektórzy pytają mnie z którym z braci wolałbym walczyć. Odpowiadam że ze starszym, Witalijem. Jego styl chyba bardziej by mi odpowiadał – przyznał Mariusz Wach, który wyrusza na podbój wagi ciężkiej
Po przeprowadzce za Atlantyk polski bokser złapał wiatr w żagle i coraz pewniejszymi krokami zmierza do wymarzonej walki o mistrzostwo świata. 24 marca w Atlantic City krakowianin stoczy piąty pojedynek w barwach grupy Global Boxing Promotions. Jego rywalem będzie doświadczony Tye Fields (49-4, 44 KO)
32-letni Wach ocenił posiadaczy mistrzowskich pasów w wadze ciężkiej: Władimira Kliczkę (57-3, 50 KO), Witalija Kliczkę (44-2, 40 KO) oraz Aleksandra Powietkina (24-0, 16 KO).
– Do ostatniego starcia z Jeanem-Markiem Mormeckiem Kliczko z pewnością był znakomicie przygotowany i chciał wygrać w jak najlepszym stylu, ale z drugiej strony jego rywal nie pokazał w tej walce nic. W czterech rundach wyprowadził ledwie kilka ciosów. Wyglądało to jakby Mormeck spisał siebie na straty w szatni lub już kilka dni przed walką. Wiedział że nic z tego nie będzie. Chciał chyba uniknąć kontuzji, wyjść bez szwanku. Z tej walki nie mogliśmy się dowiedzieć na jakim poziomie sportowym jest Władimir. Co innego pojedynek z młodym bokserem, który nie ma nic do stracenia – wtedy poznalibyśmy jego prawdziwą wartość – powiedział Wach o aktualnym mistrzu świata federacji IBF, IBO, WBA i WBO oraz posiadaczu pasa magazynu The Ring dla najlepszego w całej kategorii.
Na temat starszego z Kliczków Polak miał nieco inne zdanie.
– Dereck Chisora się go nie przestraszył, naprawdę chciał wygrać i było to widać od pierwszej rundy. Cały czas nacierał na Kliczkę i w końcu Witalij nie wiedział co ma robić. Widać było że się pogubił. Trzeba właśnie takich zawodników jak Chisora, którzy do walk będą przystępować pewni siebie. Wówczas Kliczkowie będą się cofali i różnie może być…
– Styl starszego Witalija chyba bardziej by mi odpowiadał. Wiadomo że niedługo, góra za dwa lata, zakończy karierę. Ostatnia walka pokazała że wieku nie sposób oszukać. Kliczko oddychał ciężko już w trzeciej rundzie. Na pewno jest na tyle mądry że będzie wiedzieć kiedy odpuścić. Gdybym z jednym z braci miał walczyć 24 marca, to wybrałbym Witalija. Z nim miałbym większe szanse – tłumaczył Wach.
Pochodzący z Krakowa zawodnik wypowiedział się też na temat Powietkina, regularnego mistrza świata federacji WBA.
– Miałem przeczucie że walka z Marco Huckiem będzie dla Powietkina ciężka. Huck walczy niewygodnie dla rywali – przytrzymuje, klinczuje, przepycha się, fauluje. Przeciwników to denerwuje i podobnie było z Powietkinem. Rosjanin nie mógł się wstrzelić, a sam dostał parę mocnych ciosów – przyznał.
– Jako amator Powietkin nie miał sobie równych i wygrał wszystkie turnieje, które były do wygrania. Boks zawodowy to jednak nie to samo. Do walki na dystansie dwunastu rund trzeba mieć odpowiednie predyspozycje. Mam też wrażenie że Powietkinowi nie służyła współpraca z Teddym Atlasem i pobyty w USA. Źle się tu czuł. Ostatnio zmienił trenera i dopiero kolejne walki pokażą na co go stać. W walce z Władimirem Kliczką nie daję mu wielkich szans – prognozował Wach.
– Z Powietkinem dwa lub trzy razy walczyłem jako amator, sparowaliśmy też ze sobą jako bokserzy zawodowi. Ostatni raz spotkaliśmy się kiedy ja dopiero zaczynałem przygotowania, a on był już w ich decydującej fazie. Mimo to po sparingach podchodzili do mnie zdziwieni obserwatorzy i dopytywali się kim jestem, skąd przyjechałem i tak dalej – dodał nasz bokser.
– Czuję że do walk z takimi zawodnikami jak Powietkin jestem już gotowy. Możliwe że pojedynek z Aleksandrem potrwałby dwanaście rund. Myślę że nie stałbym na straconej pozycji – przewidywał.
bokser /15.III.2012/
***
Adamek nie był sobą
W czwartek 8 marca odbyła się telekonferencja Tomasza Adamka (44-2, 28 KO) przed jego walką z Nagy Aguilerą (17-6, 12 KO), którą stoczy w sobotę 24 marca w Aviator Sports Complex na nowojorskim Brooklynie
W konferencji wzięło udział kilkunastu dziennikarzy. Dotyczyła ona walki z Nagy Aguilerą, ale najwięcej pytań zadawano o wrześniowy pojedynek Tomasza z Witalijem Kliczką
– W walce z Kliczką nie byłem sobą. Ale mimo tamtej porażki i tego że mam już 35 lat – jestem ciągle głodny boksu. Walka z Aguilerą będzie dla mnie testem po dłuższej przerwie. Chcę pokazać wszystkim że mogę wygrać tę walkę. Po niej stoczę jeszcze prawdopodobnie dwa pojedynki i będę pracować by dostać szansę walki o mistrzostwo świata. Ciągle chcę zdobyć trzeci pas mistrzowski. Po tym pojedynku zawalczę w czerwcu w Prudential Center, ale za wcześnie jeszcze mówić z kim, bo najpierw muszę pokonać Aguilerę – mówił Adamek.
– Tomek w walce z Kliczką walczył jakby nie miał nóg. Przed najbliższym pojedynkiem w czasie treningów pracowaliśmy nad wieloma elementami i nie mogę się doczekać, by zobaczyć jak Tomasz zaprezentuje się w ringu z Aguilerą. Chciałbym by utrzymał wagę w granicach do 104.55 kg, bo z taką masą czuje się bardzo dobrze, zadaje szybkie i mocne ciosy. Przed Kliczką ważył 98 kg i nie była to dla niego odpowiednia waga – dodał trener Górala Roger Bloodworth.
int.pl /9.III.2012/
***
Witalij Kliczko – Haye blisko
Na 2 czerwca zarezerwowano w Niemczech dwa stadiony, na których może odbyć się pojedynek Witalija Kliczki z Davidem Hayem
Jeden z nich to 61-tys. Veltins Arena w Gelsenkirchen, na którym w 2010 r. Ukrainiec pokonał Alberta Sosnowskiego, a rok wcześniej jego młodszy brat Władimir wygrał z Rusłanem Czagajewem
Jeżeli walka o należący do 40-letniego Kliczki tytuł mistrza świata federacji WBC w wadze ciężkiej odbędzie się właśnie tam, to z zapełnieniem stadionu piłkarskiej drużyny Schalke 04 nie powinno być problemu. Starcie z Czagajewem zgromadziło 60 tys. widzów, pojedynek z Sosnowskim – ponad 40 tys.
Jeszcze kilka dni temu Bernd Boente, menedżer Kliczków oznajmił że 31-letni Haye nie jest uwzględniany jako potencjalny przeciwnik Witalija, gdyż stawiane przez niego żądania są niemożliwe do spełnienia. Brytyjczyk miał żądać 2 milionów funtów gaży oraz 50-proc. wpływów ze sprzedaży transmisji pay-per-view na Wyspach.
W rozmowach musiał nastąpić jednak przełom, bo w ostatni weekend Kliczko i Haye zgodnie oświadczyli że walka musi się odbyć. Niewykluczone że będzie to ostatni występ w karierze 40-letniego Ukraińca, którego pod koniec roku czekają wybory na burmistrza Kijowa.
Haye nie wychodził na ring od lipca ubiegłego roku, kiedy to w Hamburgu został pokonany na punkty przez Władimira Kliczkę i stracił tytuł mistrza świata organizacji WBA. O brytyjskim bokserze znów głośno zrobiło się kilkanaście dni temu, kiedy to na konferencji prasowej w Monachium po walce Witalija z Dereckiem Chisorą do spółki ze swoim rodakiem wywołali bójkę i olbrzymie zamieszanie.
Zastanawiający jest fakt że Chisorę ukarano za to zajście między innymi zakazem toczenia walk na terenie Niemiec. W przypadku Hayemakera takiego problemu nie będzie. Jego zachowanie określa się jako ‘obronę konieczną przed agresją Chisory’, a szef niemieckiego związku bokserskiego Thomas Puetz użycie przez niego statywu do uderzenia przeciwnika uznał jedynie za ‘przesadę’.
Transmisję pojedynku w Niemczech tradycyjnie przeprowadzi od lat współpracująca z braćmi Kliczkami stacja RTL. W Wielkiej Brytanii walkę w płatnym systemie pokaże Sky Sports lub Primetime, obecnie prowadzone są w tej sprawie negocjacje.
bokser /6.III.2012/
***
Kołodziej przed wielką szansą
17 marca w Krynicy w walce wieczoru o tytuł mistrza interkontynentalnego IBF walczyć będzie niepokonany kryniczanin Paweł Kołodziej
W hali MOSiR odbędzie się gala boksu zawodowego Wojak Boxing Night. W walce wieczoru rywalem Pawła Kołodzieja będzie Giulian Ilie. Będzie ona mieć status tzw. final eliminator, tzn. zwycięzca przesunie się na 2 miejsce rankingu federacji i otrzyma prawo do walki o mistrzostwo świata federacji IBF
Utalentowany bokser z Krynicy jest tylko krok od otrzymania szansy, o której marzy każdy sportowiec. Ponadto w innych walkach wystąpi czołówka polskich pięściarzy z Grupy Boksu Zawodowego KnockOut Promotions. Organizatorzy przewidzieli również 3 walki w formule K-1. Gościem specjalnym krynickiej gali będzie jedyny aktualnie polski mistrz świata w boksie zawodowym – Krzysztof Diablo Włodarczyk.
Grupa Boksu Zawodowego 12round KnockOut Promotions jest największą tego typu grupą w tej części Europy. W jej dorobku jest ponad 110 zorganizowanych gal bokserskich, tytuły mistrza świata WBC i IBF (dwie najbardziej prestiżowe organizacje bokserskie świata), pasy interkontynentalne, międzynarodowe oraz tytuły mistrza Europy. W grupie są bądź byli tacy zawodnicy jak: Krzysztof Diablo Włodarczyk, Tomasz Adamek, Przemysław Saleta, Maciej Zegan, Rafał Jackiewicz, Dawid Cygan Kostecki, Damian Jonak, Artur Szpilka czy Andrzej Wawrzyk.
Bilety na galę dostępne są na eventim.pl
BLOODWORTH SKOŃCZYŁ 68 LAT
Roger Bloodworth, najbardziej związany z karierami polskich bokserów trener amerykański (pracował z Andrzejem Gołotą, a obecnie jest szkoleniowcem Tomasza Adamka) obchodził 23 lutego swoje 68 urodziny
ALL THE BEST MR. BLOODWORTH! FROM WWW.ZAWSZEPOLSKA.EU!
– Niedawno oglądałem program w telewizji o facecie, który ma 102 lata i nie ma dnia by nie przychodził do sali trochę poćwiczyć. Coś jak ja… – powiedział Roger, który przygotowuje Górala do powrotu na ring na 24 marca. Swój urodzinowy wieczór Roger spędził z Tomaszem Adamkiem, Ziggym Rozalskim i ich rodzinami. Oprócz wspomnianych polskich bokserów, Bloodworth trenował w czasie swojej ponad 35-letniej już kariery mistrzów świata, tak znanych zawodników jak Pernell Whitaker, Evander Holyfield, Fernando Vargas czy David Tua.
PAWEŁ WOLAK WZNAWIA KARIERĘ!
Wygląda że Paweł Wolak (29-2-1, 19 KO) nie wytrzymał długo na sportowej emeryturze. Mieszkający na stałe w USA polski bokser w grudniu ogłosił zakończenie kariery po porażce z Delvinem Rodriguezem, jednak na jednym z portali społecznościowych potwierdził już że zamierza wrócić do zawodowego uprawiania sztuk walki. Co ciekawe, Wściekły Byk nie wyklucza że zaliczy swój debiut w MMA
– Wracam, ale jeszcze nie wiem czy będzie to ring czy klatka. Obecnie trwają na ten temat rozmowy. Trzeba pamiętać że mam cały czas kontrakt z grupą Top Rank i jestem słownym człowiekiem. Jeżeli Bob Arum będzie chciał bym go wypełnił, to na pewno to zrobię – powiedział 30-latek mieszkający w New Jersey.
Zanim Wolak trafił na salę bokserską kilka lat trenował zapasy. Zawodowy debiut w ringu Polak zaliczył w lipcu 2004 r. Większość profesjonalnych pojedynków stoczył za Oceanem.
ringpolska/asinfo /23-24.II.2012/
***
Chisora wypoczywa w Łomiankach!
Dereck Chisora, który w kilka dni temu przegrał z Ukraińcem Witalijem Kliczką pojedynek o mistrzowski pas federacji WBC w wadze ciężkiej, przyleciał w czwartek do Polski. Brytyjski bokser udał się na krótki odpoczynek do podwarszawskich Łomianek
‘Poznałem Chisorę przed paru laty w Warszawie i tak zaczęła się nasza znajomość. Lubi przyjeżdżać do Polski. W Łomiankach gościł już kilka razy. Ma tu możliwość odpoczynku’ – powiedział właściciel centrum hotelowego First Eryk Gorbaczyński
W czwartkowy wieczór Brytyjczyk rozdawał autografy, także na rękawicach bokserskich, pozował do zdjęć, a na pytania dziennikarzy odpowiadał w piątek, na konferencji prasowej. Na kolację zjadł dwie porcje żeberek oraz stek.
‘Po przylocie Dereck chce trochę odpocząć, dlatego z dziennikarzami spotkał się następnego dnia’ – dodał jego agent Jerzy Kopiec.
On jak i Chisora mają nadzieję że 14 marca British Board of Control będzie łaskawy w ocenie nagannego zachowania pięściarza przed walką z Kliczką w Monachium oraz bójce ze swoim rodakiem, byłym mistrzem federacji WBA Davidem Hayem po konferencji prasowej.
‘Trudno oceniać przyczyny zachowania Derecka. Nie wiemy co się zdarzyło w szatni. A swoją drogą bracia Kliczkowie nie są święci. Będziemy się odwoływać od decyzji World Boxing Council, która nałożyła na Chisorę karę w wysokości 50 tys. dolarów’ – wspomniał Kopiec.
SDUNEK ŻĄDA DYSKWALIFIKACJI
Trener bokserskiego mistrza świata organizacji WBC w wadze ciężkiej Witalija Kliczki – Fritz Sdunek – żąda rocznej dyskwalifkacji dla Brytyjczyka Derecka Chisory
W sobotę Kliczko w 12-rundowym pojedynku obronił mistrzowski pas pokonując w Monachium Chisorę jednogłośnie na punkty.
‘Chisora musi zostać zdyskwalifikowany na rok. Powinien także odczuć finansowo skutki swojego zachowania’ – powiedział 64-letni Sdunek. Szkoleniowiec uważa że dożywotnia dyskwalikacja byłaby zbyt surową karą dla boksera pochodzącego z Zimbabwe.
Podczas oficjalnego ważenia przed walką o mistrzostwo świata federacji WBC Brytyjczyk spoliczkował broniącego pasa Kliczkę (federacja ukarała go grzywną 50 tys. dol.), a następnego dnia, tuż przed walką, napił się wody i po chwili wypluł ją na twarz Władimira Kliczki, młodszego brata rywala. Pobił się także na konferencji prasowej z byłym zawodowym mistrzem świata organizacji WBA w kategorii ciężkiej oraz WBC, WBA i WBO w kategorii junior ciężkiej, Anglikiem Davidem Hayem, który w październiku oddał licencję bokserską.
Sdunek uważa że jego podopieczny będzie mógł stoczyć kolejny pojedynek we wrześniu. Potrzebuje bowiem czasu by zaleczyć kontuzję barku, której doznał w czwartej rundzie pojedynku z Chisorą.
CHISORA MINUS 100 TYS. DOL.
Niesportowe zachowanie Brytyjczyka Derecka Chisory będzie go kosztować 100 tys. dol. Taką sumę zamroził z jego honorarium Niemiecki Związek Bokserski po przegranej walce z Witalijem Kliczką o mistrzowski pas WBC w wadze ciężkiej
‘50 tys. dolarów kosztowało spoliczkowanie Kliczki, 25 tys. oplucie Władimira Kliczki, a pozostałe 25 tys. – bijatyka z Hayem’ – powiedział prezes Niemieckiego Związku Bokserskiego (BDB) Thomas Puetz.
Połowę tej sumy otrzyma BDB, a reszta przekazana zostanie na cele charytatywne. Tak więc honorarium za walkę Chisory zmniejszyło się do 400 tys. dol.
BDB zamierza zabronić Chisorze startów na terenie Niemiec, a decyzję podejmie po ukaraniu boksera przez macierzysty związek. Prezes Puetz wysłał pismo do Brytyjskiego Związku Bokserskiego w którym postuluje wymierzenie Chisorze dożywotniej dyskwalifikacji i grzywnę w wysokości 100 tys. dol.
pap /23-24.II.2012/
***
24 marca Adamek, Wach i Szpilka
24 marca w ciągu zaledwie kilku godzin nasi kibice boksu będą mogli oglądać czołówkę naszych ciężkich: Tomasza Adamka (44-2, 28 KO), Mariusza Wacha (26-0, 14 KO) i Artura Szpilkę (9-0, 7 KO)
– Udało mi się dojść do porozumienia z szefami Polsatu, który będzie transmitować na żywo naszą galę z Atlantic City, gdzie pasa WBC International bronić będzie Mariusza Wach w pojedynku z Tyem Fieldsem i gdzie wystąpi także Artur Szpilka – powiedział Mariusz Kołodziej, szef firmy Global Boxing
– Żeby nie kolidować z walką Tomka Adamka na Brooklynie i dać wszystkim możliwość wyboru, przesunąłem rozpoczęcie gali na czwartą po południu czasu Wschodniego Wybrzeża czyli na 22 czasu polskiego. Cieszę się że będzie pokazana cała gala i wszystkie pojedynki, także te z udziałem Kamila Łaszczyka (7-0, 5 KO) o WBO International w wadze super piórkowej i Przemka Majewskiego (17-1, 11 KO). Na 24 marca zapowiada się prawdziwe święto polskiego boksu – dodał Kołodziej, współpromujący galę w Atlantic City z CES Jimmy Burchfielda, Andrzejem Wasilewskim z 12round KnockOut Promotion oraz Frankiem Maloneyem.
Z Resorts Casino w Atlantic City na nowojorski Brooklyn jest około 2.5 godziny jazdy, więc ci którzy będą oklaskiwać Wacha i Szpilkę, będą mieli sporą szansę by nie stracić okazji zobaczenia w akcji, pierwszy raz od września 2011, Tomasza Adamka. Ze wstępnych ustaleń wynika że wieczór na Brooklynie rozpocznie się o godzinie 9 wieczorem, więc jeżeli ktoś ma szybki samochód (i znajomych policjantów), problemów z dojazdem nie powinno być. Trzeba mieć tylko bilety, bo zarówno Aviator Complex (około 900-1000 widzów), jak sala w kasynie (ok. 1300 miejsc) do gigantów nie należą…
pg/asinfo /18.II.2012/
***
Proksa zmierzy się z Hopem
30-letni Kerry Hope, Walijczyk 18 w rankingu EBU, będzie przeciwnikiem Grzegorza Proksy w pierwszej obronie pasa mistrza Europy w wadze średniej. Polak nie jest tym zachwycony
Pojedynek odbędzie się 17 marca w 14-tysięcznej Motorpoint Arena w Sheffield. Galę zorganizuje Barry Hearn, promotor Proksy z grupy Matchroom Sports
Walka będzie mieć charakter dobrowolnej obrony tytułu. Super G cieszy się że trwające kilkanaście tygodni poszukiwania rywala ma za sobą, lecz ich rezultatem zachwycony nie jest.
Drzwi się nie otworzyły
– Jeżeli porównamy Hopea do Sebastiana Zbika (były mistrz świata WBC był oficjalnym pretendentem EBU, ale zrezygnował z walki – przyp. red.), to oczywistym jest że nie mogę być zadowolony. Po październikowej wygranej z Sebastianem Sylvestrem sądziłem że drzwi do wielkich walk szybko się przede mną otworzą, tymczasem może być odwrotnie. Dzisiaj bokserzy nie chcą ryzykować, ale zarabiać – powiedział 27-letni zawodnik z Węgierskiej Górki.
– Biorąc pod uwagę klasę sportową, przewyższam rywala. Nie widzę w nim nic nadzwyczajnego. Jest twardy, potrafi przyjąć cios i oddać, do tego będzie mieć za sobą widownię. Widziałem go w akcji już kilka lat temu i mam wrażenie że kiedyś był lepszy. Wygląda to tak jakby dopadła go jakaś blokada. Oczywiście będę musiał uważać. To ja będę mieć wiele do stracenia, on może jedynie zyskać – tłumaczył Proksa.
Chce powalczyć dłużej
2 marca w Cardiff Hope miał walczyć o tytuł mistrza Walii z Garym Cooperem (3 wygrane, 10 porażek i remis). Po propozycji z obozu Polaka z tej walki oczywiście zrezygnuje. Jako że stawką potyczki będzie tytuł mistrzowski, została ona zakontraktowana na dwanaście rund. Dla Proksy to kolejna okazja zdobycia ringowego doświadczenia i nasz pięściarz zamierza w pełni ją wykorzystać. Dotychczas na zawodowym ringu stoczył tylko dwie dłuższe walki. W 2006 r. po 10 rundach wygrał na punkty z Ignacio Lucero Fragą, a w kwietniu ubiegłego roku potrzebował 9 rund, by zakończyć potyczkę z Pablo Navascuesem.
– Jeżeli w ringu będę czuć się bezpiecznie, to postaram się boksować jak najdłużej. Czy sędziowie na Wyspach będą patrzeć na Walijczyka przychylnym okiem? Nie myślę tymi kategoriami. Chcę walczyć tak by nikt nie miał wątpliwości kto okazał się lepszy. Dlatego najbardziej koncentruję się na zbudowaniu znakomitej formy. On też powinien być dobrze przygotowany, w końcu trenował już pod kątem walki planowanej na 2 marca – wyjaśnił Proksa.
Do Sheffield bez Łapina
W pojedynkach z Navascuesem i Sylvestrem (w tej drugiej Polak zdobył pas EBU) Proksę prowadził Fiodor Łapin. W Sheffield rosyjskiego szkoleniowca zabraknie. W Polsce zatrzyma go zaplanowana na 17 marca gala grupy 12 Rounds KnockOut Promotions, w której pracuje jako pierwszy trener. – Jestem mocno zawiedziony, ale nie dramatyzuję. Przede mną wiele pracy, bo walka z mańkutem wymaga całkowitej zmiany taktyki, nawyków. Muszę szybko znaleźć trenera. Może to być Jacek Dąbrowski lub Laszlo Veres, z którymi pracowałem w przeszłości – tłumaczył Proksa.
Bokser zastanawia się też gdzie będzie kontynuować przygotowania. W grę wchodzi pozostanie w Warszawie z Łapinem (nowy szkoleniowiec uczestniczyłby w zajęciach, w stolicy zjawiliby się sparingpartnerzy) lub wyjazd do Sheffield, gdzie Proksa trenowałby w tej samej sali co Kell Brook. W Motorpoint Arenie Anglik stoczy walkę wieczoru ze swoim rodakiem Matthew Hattonem. – Szanse pozostania w Warszawie oceniam na 60 procent. Wszystko powinno być jasne za kilka dni – mówił Proksa.
Starcie z Hopem pokaże w Polsce stacja nSport, a na Wyspach Sky Sports.
po/ps /13.2.2012/
***
Kołodziej kontra Wilson lub Ilie
Paweł Kołodziej kontra Garrett Wilson lub Giulian Ilie, a stawką pozycja nr 2 rankingu federacji IBF w wadze junior ciężkiej. Tak mogą wyglądać najbliższe plany polskiego boksera
Walka Kołodzieja najprawdopodobniej odbędzie się 17 marca w Krynicy Górskiej. – Na razie jesteśmy na etapie gromadzenie funduszy. Samych opłat na rzecz federacji IBF jest ponad dwadzieścia tysięcy dolarów. Do tego dochodzą znacznie wyższe gaże
– Galę pokazałby Polsat – powiedział promotor polskiego boksera z grupy 12 Round KnockOut Promotions Andrzej Wasilewski i dodał że organizacja takiego pojedynku i, co ważniejsze zwycięstwo, otwiera przed Kołodziejem drogę do wielkich walk.
Wszystko dlatego że w tej chwili pozycje numer jeden i dwa w rankingu są nieobsadzone. Pozycja druga teoretycznie dałaby gwarancję że Kołodziej nie może być pominięty w planach aktualnego mistrza świata tej federacji, Kubańczyka Yoana Pablo Hernandeza, oczywiście nie biorąc pod uwagę starć unifikujących tytuły. Gdyby jednak ktoś chciał przeskoczyć Polaka w rankingu, musiałby z nim walczyć przy podziale gaży 75 do 25 procent dla naszego zawodnika.
Trudno jednak powiedzieć kiedy Kołodziej mógłby walczyć o tytuł. Hernandez, który dziesięć dni temu pokonał Stevea Cunninghama, musiał poddać się operacji, bo okazało się że ma złamaną lewą rękę. – Tak czy inaczej warto zdobyć to drugie miejsce. Dzięki temu Paweł zszedłby z ławki rezerwowych – powiedział Wasilewski, który na razie skupia się głównie na szukaniu pieniędzy. Stąd między innymi pomysł z walką w Krynicy Górskiej, rodzinnym mieście Kołodzieja.
– Czasu mamy mało bo IBF chce takiej walki do końca marca. W Krynicy już robiliśmy gale, jest tam hala która może pomieścić ponad trzy i pół tysiąca widzów. Problem jest taki że choć władze chcą nam pomóc to jednak niewystarczająco – powiedział Wasilewski.
Osobna kwestia to wybór rywala dla niepokonanego w zawodowym ringu Kołodzieja, który dzisiaj jest wysoko notowany w prawie wszystkich federacjach. Przeciwnikiem byłby ktoś z pierwszej piętnastki rankingu.
– Kilku od razu odpada, jak choćby Troy Ross, Antonio Tarver, Ola Afolabi, Mateusz Masternak, Lateef Kayode, BJ Flores czy Shane Cameron – wyliczył Wasilewski i przyznał że najbardziej prawdopodobne wybory to Amerykanin Wilson lub Rumun Ilie.
kw/ps /14.II.2012/
***
Jerzy Kulej w domu
Ponad miesiąc spędził w szpitalu Jerzy Kulej. Dwukrotny mistrz olimpijski cudem został uratowany po rozległym zawale serca. Teraz lekarze pozwolili mu spędzić dwa dni w domu
– Tata był bardzo szczęśliwy i… wreszcie się wyspał, bo w szpitalu słabo sypia – powiedział Waldemar Kulej, syn boksera. Jerzy Kulej doznał zawału serca 11 grudnia podczas benefisu aktora Daniela Olbrychskiego. Kilka minut był w stanie śmierci klinicznej. Lekarze kilka dni utrzymywali go w stanie śpiączki farmakologicznej, z której powoli go wybudzili
– Tata od początku walczył o życie i z początku nie wyglądało to dobrze. Teraz z dnia na dzień dokonuje ogromnych postępów w rehabilitacji. Lekarze są zaskoczeni, że tak świetnie mu idzie – powiedział Waldemar Kulej. – Postępy są tak duże, że tata dostał zgodę na spędzenie weekendu poza szpitalem
Legendarny bokser wrócił do domu, gdzie był pod troskliwą opieką przyjaciółki i syna. – Był bardzo szczęśliwy że mógł pobyć trochę u siebie. I wreszcie się wyspał. Tata zawsze źle sypia poza domem, kiedy musi nocować w hotelu czy w szpitalu – wyjaśnił syn Kuleja. – Takie wyjście do domu, choćby na krótko, bardzo pomaga psychicznie. Po bardzo długim pobycie w szpitalu pacjent może tracić nadzieję, że kiedyś z niego wyjdzie. Teraz tata dokładnie wie, dlaczego musi tak ciężko pracować na zabiegach rehabilitacyjnych.
Lekarze nie wykluczają że najbliższy weekend Jerzy Kulej także będzie mógł spędzić w domu. A jeżeli postępy w rehabilitacji będą równie szybkie, mistrz olimpijski z Tokio i Meksyku wkrótce może zostać wypisany ze szpitala.
– Tata zadziwia wszystkich swoją wolą walki. Zawsze był twardy, i w ringu, i w życiu. Teraz wszyscy jesteśmy pewni że ten pojedynek też wygra, choć był już na deskach – dodał Waldemar Kulej.
jc/su /7.II.2012/
***
Komentarze z internetu
~a.: W 1994 amerykańska organizacja zdrowia złożyła wniosek o delegalizację boksu. Lekarze argumentowali że jest to sport który ma na celu wyrządzenie krzywdy drugiemu człowiekowi. Faktycznie nie jest więc sportem, bo rywalizacja nie ma nic wspólnego z duchem sportu. Co roku giną bokserzy. Co roku ludzie na ringach tracą zdrowie. Cierpią na tym oni i ich rodziny. Nie brak jednak chętnych do wejścia pomiędzy liny. W boksie jest kasa. Zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie się chciał bić na pięści za pieniądze
15 gru 2011
~mick-belgia: Ja z dwojga złego wolałbym dostać w twarz ręką aniżeli nogą. Dlatego nie można sprowadzać tego problemu tylko do boksu. Nikt nikogo nie zmusza do trenowania boksu, tak samo jak nikt nikogo nie zmusza do bycia kierowcą formuły 1. Zgadzam się że boks to jest wybór każdego z nas
15 gru 2011
~coolio: Giną w piłce nożnej, kolarstwie, narciarstwie, sportach motorowych itd. Wszędzie giną. Zaczynając treningi każdy wie jakie to ryzyko. Sport to zdrowie, ale uprawiany amatorsko
15 gru 2011
~antylewak: Wam lewakom przez głowę nie przejdzie że ludzie odpowiadają za swoje decyzje. Dlaczego wy wszystko i wszystkich chcecie kontrolować? Życie jest proste – to czy ktoś zapnie pas w samochodzie, założy kask na motorze, czy będzie bokserem to sprawa tego człowieka i nic lewakom do tego. Oddzielmy państwo od osobistych decyzji ludzi! Wy jesteście strasznie przewrotni. Chcecie kontrolować wszystko to, gdzie ludzie sami ponoszą konsekwencje swoich decyzji, natomiast zezwalać na swobodę tam gdzie naruszana jest wolność innej istoty ludzkiej, która nie może się bronić. Każdy człowiek ma wolną wolę, a my ludzie powinniśmy bronić się nawzajem tylko w sytuacji gdy wolna wola jednego człowieka narusza wolę innego! To wszystko jest takie oczywiste, takie proste, ale nie dla lewactwa…
15 gru 2011
sport.onet.pl/forum/kulej-nie-jest-juz-w-spiaczce-istnieje-podejrzenie,0,521515,74586464,czytaj.html
BOKS NIE DLA WSZYSTKICH
Jak się okazuje, boks to sport nie dla wszystkich, a na pewno nie dla dzieci. Lekarze odradzają i alarmują – dzieci i młodzież do 19 roku życia nie powinny uprawiać boksu. To dla nich zbyt niebezpieczny sport
su /12.IX.2011/
***
Jerzy Kulej nie dał się wyliczyć
Na pierwsze spotkanie z Jerzym Kulejem po przejściu przez niego ciężkiego zawału serca oraz udaru mózgu, który spowodował paraliż lewej strony ciała, szedłem z duszą na ramieniu
Bałem się że mój stary przyjaciel będzie schorowany, przygnębiony, kontakt z nim będzie utrudniony. Wyszedłem radosny, z wiarą że Jurek wróci w pełni do życia
– Śmierć omal mnie nie znokautowała, ale wstałem na 7. Nie dałem się wyliczyć – śmiał się Kulej, przyjmując bokserską postawę i puszczając oko.
Miesiąc temu po zawale serca tak naprawdę nie żył przez kilka minut. Potem był przez kilkanaście dni w śpiączce. Gdy został z niej wybudzony, początkowo nie mówił, uciekała mu świadomość. Teraz samodzielnie chodzi (chociaż jeszcze nie tak pewnie jak dawniej), gasi światło, opowiada (głosem jeszcze momentami niewyraźnym), rozmawia przez telefon.
O pierwszych wrażeniach, gdy wrócił z zaświatów, mówi ze śmiechem tak: – Byłem na polu bitewnym, ciemno, pełno zabitych, rannych. Pomiędzy nimi chodzi lekarz z latarką i świeci. ‘Zabity, zabierać’, ‘zabity, zabierać’… Podszedł do mnie, popatrzył: ‘Będzie żyć, do szpitala’ – wydał rozkaz. Patrzę na niego i rozpoznaję w ciemności, że ten lekarz to przecież mój przyjaciel, doktor Boguś Kościejczuk z Białegostoku. ‘Boguś, co mi tak świecisz w oczy?!!!’ – krzyknąłem do niego podenerwowany.
Imponuje humorem
Do tej pory Kulej miał w warszawskiej klinice przy ul. Sobieskiego zabiegi rehabilitacyjne dwa razy dziennie po godzinie. Od tego tygodnia sesje rehabilitacyjne mają być wydłużone do w sumie czterech godzin dziennie, plus zajęcia z logopedą. Najważniejsze że imponuje dobrym humorem i pamięcią.
– Kiedyś lecieliśmy na turniej przedolimpijski do Meksyku – opowiadał. – Wysiadł jeden z silników, traciliśmy wysokość, już było widać fale morskie. Stewardesy zbierają paszporty, jedni płaczą, inni się modlą. Ja też przestraszony się wiercę. Tylko Felo Stamm (legendarny trener, który doprowadził Kuleja do dwóch złotych medali olimpijskich – przyp. red.) spokojny, popija kolejny koniaczek i strofuje mnie: ‘Jurek, co ty tak się martwisz? Przecież to nie twój samolot!’.
Już kiedyś Jurek opowiadał mi tę historię. Jak to miło było usłyszeć ją od niego jeszcze raz, w takich okolicznościach.
Fantastyczne postępy rehabilitacyjne
Cały czas są przy nim na zmianę najbliżsi: syn Waldemar i Alusia. Postępy w jego rehabilitacji są fantastyczne, co na pewno ma związek z ich troskliwą opieką i twardym charakterem Jurka, który nigdy się nie poddawał, zawsze dawał z siebie podczas treningu i podczas walki sto procent i więcej.
– Tata wygrywa swój trzeci pojedynek o olimpijskie złoto, to którego nie zdobył w Monachium, bo tam nie pojechał. Przed nami długa, trwająca wiele miesięcy wspinaczka na Mount Everest, z ciężkim plecakiem. Ale jest nadzieja na sukces, pełny powrót do zdrowia – mówił Waldemar Kulej.
ak/su /16.1.2012/
***
Fonfara 17 marca w Chicago
17 marca w Chicago kolejną zawodową walkę stoczy sklasyfikowany na 9 pozycji rankingu WBO wagi półciężkiej Andrzej Fonfara
– Są różne możliwości, być może będę boksować o jakiś pas. Jeszcze mamy trochę czasu. 15 stycznia wyjeżdżam do Colorado, gdzie będę się przygotowywać do pojedynku. Nazwisko oponenta i stawka walki wyjaśnią się w przeciągu 2-3 tygodni – powiedział Polski Książę, który w 2011 r. znokautował sześciu rywali
Fonfara jeszcze niedawno był bardzo blisko starcia o tytuł mistrza świata WBO z Nathanem Cleverlym, jednak obóz angielskiego czempiona zdecydował się ostatecznie na konfrontację z Amerykaninem Tommym Karpency. Zdaniem polskiego boksera team Cleverlyego wybrał po prostu bezpieczniejsze rozwiązanie.
– Mieli nam już przesłać kontrakt, odezwali się dwa tygodnie przed moją ostatnią walką w Chicago. Chcieli przesłać nam kontrakty, nawet powiedzieli że z trzema różnymi opcjami, ale po moim ostatnim pojedynku nie odezwali się już i kontraktów nie przysłali(…) Ja nie gwarantowałem Cleverlyemu łatwej walki, mam mocny cios prawą ręką i myślę że tego się obawiał – dodał mieszkający na stałe w Wietrznym Mieście Fonfara.
Uważa on też że jeżeli wygra w marcu, w drugiej połowie roku być może pierwszy raz od 2006 r. zaboksuje nad Wisłą. – Chciałbym walczyć w Polsce, myślimy już o tym od dłuższego czasu. Teraz pojawiła się możliwość by po Euro boksować w Polsce – zdradził 24-letni bokser.
ringpolska /8.1.2012/
***
Dawid Kostecki najwyżej
Federacja WBA opublikowała nowy ranking uwzględniający bokserskie wydarzenia z listopada i grudnia. Wśród sklasyfikowanych znalazło się sześciu Polaków. Najwyżej jest Dawid Kostecki (waga półciężka) – utrzymał 2 miejsce
W zestawieniu najlepszych zawodników kategorii ciężkiej zadebiutował Andrzej Wawrzyk – 14 pozycja. W wadze junior ciężkiej 2 miejsce stracił Paweł Kołodziej – jest trzeci. Liderem jest tymczasowy mistrz świata WBA Denis Lebiediew. Drugi jest Lateef Kayode. O dwie pozycje – z 11 na 9 awansował Mateusz Masternak
Wśród najlepszych w wadze średniej z 5 na 6 pozycję spadł nasz mistrz Europy Grzegorz Proksa, wobec pojawienia się na 1 pozycji Hassana N’Dam N’Jikama, tymczasowego mistrza WBA. Drugi jest Sebastian Zbik, niezbyt palący się do podpisania kontraktu na walkę o pas EBU z Proksą.
Ostatnią kategorią z naszym reprezentantem jest dywizja junior średnia. 9 miejsce utrzymał Damian Jonak. Z zestawienia musiał wypaść Paweł Wolak, który po przegranym rewanżu z Delvinem Rodriguezem ogłosił zakończenie kariery.
bokser /5.1.2012/
***
Paweł Wolak znów wyróżniony
Paweł Wolak, który po grudniowej porażce z Delvinem Rodriguezem oficjalnie zakończył karierę, zbiera wyróżnienie za wyróżnieniem w podsumowaniach minionego roku, za wspomnianą, remisową, walkę z Dominikańczykiem
Ringową wojnę do której doszło w lipcu na ringu w Nowym Jorku wyróżniono teraz również w popularnej audycji radiowej On The Ropes Boxing Radio
‘W tej walce było wszystko! Dramatyzm, zwroty akcji, krew, groteskowa opuchlizna, wybuchowe wymiany ciosów oraz zachwycająca determinacja i serce do walki z obu stron. To była klasyczna konfrontacja stylów, w której Wolak wywierał nieustanną presję i szedł naprzód, gdy Rodriguez starał się unikać uderzeń i odpowiadać precyzyjnymi kontrami. To był po prostu jeden z tych pojedynków które z entuzjazmem obejrzy zarówno przypadkowy widz jak i wierny kibic boksu’ – napisano w uzasadnieniu werdyktu do nagrody za Walkę Roku 2011 On The Ropes Boxing Radio.
Wcześniej pojedynek Wolaka z Rodriguezem wyróżniły między innymi ESPN i Sports Illustrated.
ringpolska /3.1.2012/
***
Kulej rozpoczął rehabilitację
Jerzy Kulej – który 10 grudnia przeszedł rozległy zawał serca – w poniedziałek został przewieziony do kliniki neurologicznej w Warszawie. Stan zdrowia słynnego boksera się poprawia. Próbuje chodzić, na razie z rehabilitantem
– Ojciec został przewieziony ze szpitala na Banacha do kliniki neurologicznej na Sobieskiego. Od wtorku rozpoczyna codzienną, żmudną rehabilitację. Będzie pracować z fizjoterapeutą i logopedą – powiedział Waldemar Kulej, syn dwukrotnego mistrza olimpijskiego
– Widać że jest coraz lepiej. Przed nami długa droga ale są przesłanki i wierzymy że znów wszystko będzie dobrze – dodał syn.
71-letni Kulej doznał zawału serca podczas benefisu znanego aktora i miłośnika boksu Daniela Olbrychskiego.
– W poniedziałek tata pokonał wraz z rehabilitantem około 100 metrów. Wcześniej próbował chodzić ale pierwszy raz przeszedł tak długi odcinek. Ma jeszcze problemy z mówieniem, ale na przykład wszystko pamięta z dnia w którym doszło do nieszczęścia. Wie też że cała rodzina, z wnukami Karoliną i Piotrem, bardzo go wspiera – dodał syn Kuleja.
pap /2.1.2012/
***
Grzegorz Proksa zarobi pół miliona
Najbliższym rywalem Grzegorza Proksy, polskiego mistrza Europy w wadze średniej, będzie Sebastian Zbik. Niemiec jeszcze w czerwcu był mistrzem świata federacji WBC, jednak przegrał z Julio Cesarem Chavezem juniorem, ponosząc pierwszą porażkę w 31 walce
Grzegorz Proksa jest niepokonany w 26 pojedynkach. W październiku znokautował innego byłego niemieckiego mistrza świata, Sebastiana Sylvestra
20 grudnia w Rzymie odbył się oficjalny przetarg na organizację pojedynku Proksy ze Zbikiem. Promująca Polaka firma Matchroom Sport zaproponowała 100 001 euro, ale niemiecka grupa Sturm Box Promotion przebiła tę ofertę o 76 100 euro. Standardowy podział tej puli to 60 proc. dla mistrza i 40 proc. dla pretendenta.
To oznacza że Proksa może liczyć na ponad 105 tys. euro (prawie pół miliona zł). To będzie zdecydowanie największa wypłata w jego karierze.
jc/su /21.12.2011/
***
Osiem walk, osiem nokautów
Andrzej Fonfara (20-2, 11 KO) potrzebował niespełna trzech rund by wygrać swoją kolejną, ósmą walkę w wadze półciężkiej przez nokaut, pokonując w pierwszej minucie i 25 sekundzie trzeciego starcia w hali UIC Pavilion w Chicago Phila Williamsa (11-5, 10 KO)
Rozmowa z Andrzejem Fonfarą, sklasyfikowanym na 8 miejscu rankingu WBO
Sprawę załatwiłeś szybko…
W trzeciej rundzie naruszyłem go lewym sierpowym, a resztę załatwiła prawa ręka na skroń i było po walce. Byłem jakiś zły tego wieczoru, naładowany, i to nie tylko dlatego że moja Legia przegrała z Happoelem. /Polski Książe o swojej miłości do warszawskiego klubu nie musi nikogo przekonywać; na prawym bicepsie ma wytatuowany znak Legii/.
To twoja ósma walka w wadze półciężkiej i ósme zwycięstwo przez nokaut. Opisz dwie pierwsze rundy i tę ostatnia, trzecią pojedynku z Philem Williamsem.
Czułem że Williams ma siłę, dwa razy mnie trafił swoim prawym, ale na szczęście niezbyt czysto, dostałem delikatnie na oko. Widziałem że jestem od niego szybszy, że wyprzedzam jego ciosy. Dobrze chodziła w pierwszych rundach moja lewa ręka, mogłem go rozbijać tymi ciosami. Dwie pierwsze rundy biłem mocno, ale chciałem je przede wszystkim przeboksować. Sam Colonna cały czas mi mówił bym bił lewym hakiem. W trzeciej rundzie zrobiłem zwód, naruszyłem go lewym sierpowym, a sprawę załatwiła prawa ręka na skroń i było po walce.
Kibice widzieli że na ring wchodziłeś, nazwijmy to delikatnie – zły. To była jakaś specjalna sportowa złość? Z czego to wynikało? Z ostatniej porażki Legii z Happoelem?
To może też. Przede wszystkim chciałem być skoncentrowany na sto procent, więc pewnie miałem taką minę troszeczkę złą, a nie inną. Byłem pewny siebie, ale to chyba dobrze że czułem się mocno. Bokser powinien taki być. Cały mój zespół zrobił naprawdę dobrą robotę przygotowując mnie do tego pojedynku.
Przyznam się że trochę obawiałem się tej walki. Nie dlatego że Williams jest lepszym od ciebie bokserem – bo nie jest – ale wokół ciebie zrobiło się w ostatnich dniach spore zamieszanie. Plotki o twojej lutowej walce z mistrzem WBO Nathanem Cleverly w Cardiff, możliwy wylot do Afryki – a o Williamsie nikt nie wspominał. To zawsze niebezpieczne.
Cały czas te informacje dochodziły. Dopiero co wróciłem z Australii, gdzie sparowałem z rywalem Krzyśka Włodarczyka, później była ta możliwa walka w Ghanie, później propozycja z Anglii. Było zamieszanie, ale ja miałem cały czas w głowie że muszę wygrać z Willliamsem, a dopiero później będą rozmowy z kim będę walczyc i kiedy. Pozdrawiam wszystkich moich kibiców i oczywiście wszystkich kibiców Legii!
rozm. pg/asinfo /17.12.2011/
***
Wolak podobał się najbardziej!
Nowojorska organizacja Ring 8, będąca jedną z najstarszych na Wschodnim Wybrzeżu, przyznała Pawłowi Wolakowi nagrodę za walkę roku. Na wyróżnienie Polak zasłużył dzięki swojemu pierwszemu pojedynkowi z Delvinem Rodriguezem, który zakończył się remisem
Na zorganizowanej w Nowym Jorku gali, nagrodzeni zostali także m.in. Tomasz Adamek i Ziggy Rozalski
– To było miłe spotkanie z kolegami i ludźmi z którymi na Wschodnim Wybrzeżu pracuję już od lat, choć z tych wszystkich ludzi których spotkałem w niedzielę chyba najlepiej znam Roya Jonesa Juniora, więc pogadaliśmy trochę. Cieszy mnie wyróżnienie otrzymane za ostatnie lata boksowania. To zawsze przyjemne dla zawodnika kiedy jest doceniany – powiedział Tomasz Adamek który także otrzymał nagrodę w ramach dorocznego już 25 świątecznego spotkania stowarzyszenia New York Boxing Hall of Fame – Ring 8.
To był polski wieczór w Nowym Jorku – nagrodę otrzymał również menedżer Górala Ziggy Rozalski (promotor roku 2011) oraz nieobecny na imprezie Paweł Wolak, wyróżniony za Walkę Roku 2011 – pierwszą potyczkę z Delvinem Rodriguezem.
Inicjatorem spotkania był długoletni działacz Nowojorskiej Komisji Sportowej Bob Duffy, pełniący także rolę dyrektora Bokserskiej Galerii Sław w NY.
– Tacy ludzie jak Rozalski pomagają boksowi nie tylko na Wschodnim Wybrzeżu, ale w całych Stanach Zjednoczonych. Pozwalają nam, Amerykanom poznać prawdę że dobrzy bokserzy są nie tylko w Stanach, ale i w dalekiej Polsce. Ziggy był najpierw z Andrzejem Gołotą, bardzo mu pomógł, teraz pomaga Tomaszowi Adamkowi, jednemu z naszych głównych gości wieczoru. Dostaje nagrodę za rok 2011, ale tak naprawdę powinien ją dostać za wiele więcej lat przepracowanych dla boksu – powiedział Duffy.
– Wszyscy wiemy jak dobrym bokserem jest Tomek Adamek, ja to wiem lepiej od innych – powiedział jego niedawny rywal Vinny Maddalone, podkreślając jeszcze przede wszystkim fakt jak szybko od przenosin z Polski do USA Adamkowi udało się zdobyć dwa tytuły mistrza świata i walczyć o trzeci. –Adamek do tego ma coś czego wielu dzisiejszym bokserom brakuje, szacunek dla rywala. Zawsze jest dżentelmenem, przed walką i po walce, choć w trakcie pojedynku o tym zapomina – żartował Maddalone.
Podczas wieczoru prowadzonego przez Davida Diamante, anonsera HBO Boxing, oprócz Adamka specjalnym gościem był Roy Jones Junior, który otrzymał nagrodę Pięściarza Dekady lat 90 oraz John Ruiz, któremu wręczono nagrodę dla pierwszego latynoskiego mistrza świata wagi ciężkiej. – Uważam że jeszcze mogę walczyć na mistrzowskim poziomie. Chcę tytułu w wadze junior ciężkiej, a moje zwycięstwo nad Alexandrem to dopiero początek – mówił 42-letni Jones.
Nowojorska organizacja Ring 8, będąca jedną z najstarszych na Wschodnim Wybrzeżu, nie tylko nagradza wybitnych bokserów, ale także stara się pomagać tym którym kariery nie przyniosły fortun.
Wszystkie pieniądze otrzymane ze sprzedaży biletów na niedzielną imprezę zostaną przekazana na fundusz pomocy bokserom w ramach akcji będącej mottem organizacji – Bokserzy Pomagają Bokserom.
asinfo /19.12.2011/
***
Czeka go długa rehabilitacja
Stan ogólny Jerzego Kuleja przebywającego na oddziale intensywnej opieki kardiologicznej w warszawskim szpitalu przy Banacha ustabilizował się, nie ma zagrożenia życia. Normalnie sam oddycha, dobrze pracuje serce i inne organy (m.in. żołądek)
Niestety, wciąż nie odzyskał przytomności. Wspaniałego boksera i sportowego komentatora czeka jeszcze długa rehabilitacja. Może to potrwać tygodnie, nawet miesiące
Podczas benefisu Daniela Olbrychskiego Jerzy Kulej przeżył śmierć, serce się zatrzymało. W efekcie – co wykazała tomografia komputerowa – w mózgu nastąpiły zmiany. Kiedy ustąpią? – na to nie ma odpowiedzi.
Gdyby były na świecie jakieś cudowne leki, które pomogłyby dwukrotnemu mistrzowi olimpijskiemu, na pewno znalazłyby się w szpitalu przy Banacha. Niestety, takich leków nie ma. Jerzego Kuleja czekają więc długie ćwiczenia i żmudna rehabilitacja.
aks/ka/su. /16.12.2011/
***
Proksa najwyżej w rankingu WBO
Grzegorz Proksa jest najwyżej sklasyfikowanym polskim pięściarzem w najnowszym rankingu bokserskiej federacji WBO. Aktualny mistrz Europy zajmuje obecnie 4 pozycję wśród zawodników kategorii średniej
Oprócz Super G WBO w swoim zestawieniu uwzględniła jeszcze trzech naszych reprezentantów. W kategorii junior ciężkiej siódmy jest Mateusz Masternak, a ósmy Paweł Kołodziej. W wadze półciężkiej, dziewiąta pozycja należy do Andrzeja Fonfary, który być może w przyszłym roku otrzyma szansę walki o mistrzowski pas federacji World Boxing Organization, należący obecnie do Walijczyka Nathana Cleverlyego.
W porównaniu z zeszłomiesięcznymi zestawieniami, tym razem na listach rankingowych WBO zabrakło miejsca dla dwóch innych Polaków: Pawła Wolaka (Wściekły Byk po porażce z Delvinem Rodriguezem ogłosił zakończenie kariery) oraz byłego mistrza Europy kat. super średniej, Piotra Wilczewskiego.
Ranking WBO nie uwzględnia czempiona kategorii junior ciężkiej konkurencyjnej federacji WBC – Krzysztofa Włodarczyka.
ringpolska /15.12.2011/
***
Gortat modli się za Kuleja
Jerzy Kulej nie jest już w stanie farmakologicznej śpiączki, ale niestety wciąż nie odzyskał przytomności, jest nadal w ciężkim stanie. Lekarze mają dziś wydać oficjalne oświadczenie w sprawie stanu zdrowia najwybitniejszego polskiego boksera
– Na razie nie będziemy komentować żadnych informacji – powiedział doktor Robert Kowalik, kierujący zespołem opiekującym się mistrzem olimpijskim na Oddziale Intensywnej Opieki Kardiologicznej warszawskiego szpitala przy ulicy Banacha
O powrót do zdrowia Kuleja modlą się sportowi kibice z całego świata, wśród nich Marcin Gortat, koszykarz ligi NBA, przebywający teraz w Stanach Zjednoczonych.
Środkowy Phoenix Suns doskonale zna Jerzego Kuleja. Pochodzi przecież z bokserskiej rodziny – jest synem dwukrotnego brązowego medalisty olimpijskiego w boksie w wadze półciężkiej Janusza Gortata – dobrego kolegi Kuleja z czasów wspólnych występów w reprezentacji Polski. Gortat junior, który jako dziecko poznał Kuleja na obozach bokserskich, bardzo przejął się stanem mistrza olimpijskiego z Tokio i Meksyku.
– Jestem całym sercem z Jerzym Kulejem. Znam go całe moje życie, byłem z nim na obozach, a teraz taka tragedia – napisał Gortat na swoim blogu. – Widziałem się z nim na walce Tomka Adamka z Witalijem Kliczką i wyglądał na silnego człowieka z energią do życia. Będę się modlić o jego zdrowie!
O powrót do zdrowia Kuleja modlą się nie tylko znani sportowcy tacy jak Gortat, ale również normalni kibice. I ci którzy pamiętają go jeszcze jako wspaniałego boksera, i ci którzy znają go tylko jako sportowego komentatora.
ka/mż/su. /15.12.2011/
***
Stan Kuleja coraz lepszy
– Stan zdrowia ojca jest coraz lepszy, stabilny, ale nadal poważny. Wszystkie organy pracują prawidłowo, a serce jest coraz silniejsze – poinformował syn dwukrotnego złotego medalisty igrzysk olimpijskich w boksie Jerzego Kuleja – Waldemar
71-letni bokser doznał zawału serca podczas sobotniego benefisu Daniela Olbrychskiego. W poniedziałek została przeprowadzona próba wybudzenia Kuleja ze śpiączki farmakologicznej, ale postanowiono ponownie go uśpić
– Ojciec był bardzo aktywny, a to mogło być niebezpieczne. Zaczął wykonywać ruchy, kręcić się, co mogło grozić wyrwaniem podłączeń do urządzeń medycznych, dlatego lekarze zdecydowali się na podanie ponownie leków usypiających – powiedział syn.
Waldemar Kulej dodał że serce ojca bardzo dobrze się regeneruje, a wszystkie pozostałe organy pracują prawidłowo.
– Teraz to tylko kwestia powrotu ojca do świadomości. Proces wybudzania nie jest jednak natychmiastowy. Polega on na tym że stopniowo odstawia się leki. Cały czas dawka jest zmniejszana, ale lekarze mówią że całkowite wybudzanie może potrwać nawet tydzień – dodał.
Doktor Marek Kulej dodał że jest bardzo zadowolony z poprawy stanu zdrowia brata. – Cieszę się że jest lepiej i nie ma oznak niestabilności.
pap /13.12.2011/
***
Uratował życie Kulejowi?
71-letni Jerzy Kulej, dwukrotny złoty medalista igrzysk olimpijskich, zasłabł w sobotę wieczorem na benefisie Daniela Olbrychskiego. Najprawdopodobniej życie legendy polskiego boksu uratował mąż znanej prezenterki Grażyny Torbickiej – Adam Torbicki
Do dramatycznych wydarzeń doszło w sobotę ok. godz. 23 podczas benefisu znanego aktora Daniela Olbrychskiego, miłośnika boksu, w jednym ze stołecznych teatrów
– Na scenę poproszeni zostali Jurek Kulej, Leszek Drogosz i ja. Kulej zaczął mówić i w pewnym momencie źle się poczuł, osunął się na mnie – opowiadał Jerzy Rybicki, także mistrz olimpijski, obecnie prezes Polskiego Związku Bokserskiego.
Na szczęście, jak informuje jeden z serwisów, na sali w towarzystwie żony Grażyny obecny był profesor Adam Torbicki. Wybitny kardiolog przeprowadził błyskawiczną reanimację. Jak się później okazało Kulej doznał zawału serca, a prof. Torbicki uratował mu życie.
ofsajd/plejada/onet /12.12.2011/
WSKOCZYŁ NA SCENĘ…
Kulej który od lat przyjaźni się z Olbrychskim podczas benefisu miał wręczyć aktorowi swój olimpijski medal. Dynamicznie wskoczył na scenę, powiedział kilka słów i zawiesił aktorowi (który kiedyś grał w filmie ‘Bokser’ i prywatnie trenował boks) medal na szyi. Po sekundzie nagle osunął się na scenę.
Ponoć w ciągu 10 sekund pojawiło się trzech wybitnych lekarzy. Na sali był również ratownik medyczny, który też pomagał ratować Kuleja.
Gdy po 15 minutach nadjechała karetka pogotowia, bokser już odzyskał przytomność i puls. Teraz jego zdrowiem zajmują się lekarze z warszawskiego szpitala przy Banacha.
Sportowiec przeszedł operację poszerzenia naczyń krwionośnych. Wczoraj był utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej.
O 2 MIAŁ KOMENTOWAĆ
– Po uroczystości mieliśmy jechać do domu i Jurek miał się zdrzemnąć. Na 2 w nocy miał nastawić budzik i jechać do Polsatu Sport na nocną galę bokserską, którą miał komentować. Gdyby wtedy doszło do zawału, szansę na jego uratowanie byłyby mniejsze – powiedziała przyjaciółka Kuleja.
Kulej to twardziel. Ostatnio miał trochę kłopotów zdrowotnych, problemy z okiem i barkiem, który źle został złożony po złamaniu na nartach. Nigdy się jednak nie poddawał.
Kiedy Kulej dostał od Requeiferosa z Kuby straszliwy cios w olimpijskim finale w Meksyku, usłyszał – jak to sam opowiadał – ‘jak dzwony biją w Warszawie’. Teraz pewnie usłyszał dzwony niebios. Ale i wtedy, i teraz nie dał się wyliczyć. Znów wygrał.
UŚMIECH ZAMARŁ
– To była dramatyczna sytuacja, niespotykana. Wszyscy bardzo to przeżyli. Całe wydarzenie nabrało niespodziewanego obrotu. Nagle uśmiech zamarł na twarzach gości i pojawił się niepokój. Wszystko wyglądało dramatycznie. To była już końcówka benefisu. Na scenę weszło kilku bokserów a wśród nich pan Jerzy. Przemawiał jako drugi. Bardzo sprawnie, mówił o tym że przygotował kopię medalu olimpijskiego z Meksyku i że chce go wręczyć Danielowi, bo on przecież zawsze był związany ze sportem. I nagle to się stało podczas wręczania tego medalu na scenie. Na szczęście na wyciągniecie ręki byli wybitni lekarze, którzy udzielili mu pierwszej pomocy. Zresztą cała obsługa stanęła na wysokości zadania. Karetka również szybko przyjechała. I później wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy dowiedzieliśmy się że jest w szpitalu i że nie stało się to najgorsze. Życzę panu Jerzemu jak najszybszego powrotu do zdrowia. Przecież tak nam imponował swoimi osiągnięciami. Jesteśmy z panem, panie Jerzy! – powiedział Maciej Orłoś, dziennikarz.
– Wydarzyła się strasznie przykra sytuacja. Pan Jerzy tak strasznie się wzruszył, podekscytował całą przemową i wydarzeniem. Oczywiście życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia. To fajny i bliski nam człowiek – dodała aktorka Grażyna Wolszczak.
aks/mag/medzia /12.12.2011/
NIGDY NIE BYŁ NA DESKACH…
– Silny facet, do końca miał pełną świadomość. Powiedział: Daniel, nigdy nie byłem na deskach, teraz mnie trzymaj – powiedział Daniel Olbrychski w rozmowie z jedną ze stacji radiowych.
– Myślałem że to część jego wspaniałego przemówienia. Jeszcze szepnął ‘słabnę’ i zobaczyłem białka jego oczu. Położyłem go na scenie i zawołałem lekarza – mówił aktor, dodając że i tę walkę dwukrotny mistrz olimpijski na pewno wygra.
Sławny bokser został zawieziony najpierw do pracowni hemodynamiki, potem trafił na oddział intensywnej opieki kardiologicznej. Znajduje się w śpiączce. Jego stan jest ciężki, ale stabilny. W poniedziałek ma być wybudzany ze śpiączki.
Pochodzący z Częstochowy Kulej jest najwybitniejszym polskim bokserem w historii. Oprócz dwóch złotych medali olimpijskich, w dorobku ma tytuły mistrza Europy (1963, 1965) i wicemistrza (1967). Ośmiokrotnie był mistrzem kraju (1961-1970). Ostatnio pracował jako komentator telewizyjny.
wp.pl /12.12.2011/
ROZLEGŁY ZAWAŁ
Stan Jerzego Kuleja jest bardzo ciężki, miał rozległy zawał – poinformował mistrz olimpijski w boksie z Montrealu Jerzy Rybicki
– Rozmawiałem z przyjaciółką Jurka Kuleja. Przekazała że jego stan jest bardzo ciężki, miał rozległy zawał – powiedział Rybicki.
71-letni Kulej przebywa w warszawskim szpitalu na Banacha. – Jestem w szoku. W sobotę widziałem się z Jurkiem podczas spotkania przedstawicieli Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Czuł się dobrze, zresztą nigdy nie narzekał na kłopoty zdrowotne – przyznał Wiesław Rudkowski, wicemistrz olimpijski z Monachium.
SĄ JESZCZE STARSI…
– Rozmawialiśmy w atmosferze przedświątecznej, podzieliliśmy się opłatkiem, złożyliśmy życzenia świąteczno-noworoczne, przede wszystkim chcieliśmy częściej się spotykać. Śmieliśmy się że jesteśmy coraz starsi, ale są jeszcze starsi od nas. Na poniedziałek mieliśmy zaplanowaną wizytę w siedzibie PZB. Wierzę z całego serca że to tylko chwilowe problemy Jurka – dodał szkoleniowiec reprezentacji Polski.
– Jestem bardzo zaskoczony, przecież niedawno widziałem się z Jurkiem i nic nie wspominał o złym stanie zdrowia. Lata uciekają, nie mamy już po 20-30, tylko sporo więcej, ale on czuł się lepiej jak na swój wiek. Niestety, ta sytuacja to przestroga, trzeba czasem odpuścić sobie pewne rzeczy i zwrócić większą uwagę na zdrowie. Musimy regulować wysiłek fizyczny i psychiczny, który także wpływa na obciążenie organizmu. Życzę mu z całego serca powrotu do zdrowia – powiedział mistrz olimpijski Józef Grudzień.
kka/pap/f. /11.12.2011/
***
Paweł Wolak zakończył karierę!
Paweł Wściekły Byk Wolak (29-2-1, 19 k.o.), który był już blisko walki o mistrzostwo świata, ogłosił po porażce w rewanżowym pojedynku z Delvinem Rodriguezem że… już nie będzie walczyć
– Z pełną świadomością podjąłem decyzję o odejściu z boksu. W tym sporcie dawałem z siebie wszystko i niczego nie żałuję, żadnej walki. Jestem dumny że stoczyłem tyle walk. Nadal będę trenować boks jak to czyniłem od 17 roku życia. Będę służyć radą i doświadczeniem młodym bokserom – ogłosił Wolak, dodając że nie będzie przez jakiś czas… udzielać wywiadów
Przed swoją ostatnią walką Wolak zdradził że wybiera się z żoną na rejs statkiem po malowniczych wyspach.
mk-r/su /9.12.2011/
***
Adamek nigdy nie zapomni
– Dziękuje wszystkim którzy mimo porażki z Witalijem są ciągle w moim narożniku, przesyłając mi życzenia urodzinowe. Nigdy o was nie zapomnę – powiedział Tomasz Adamek, były mistrz świata wagi junior ciężkiej IBF i niekwestionowany mistrz w tej kategorii magazynu Ring oraz były mistrz świata WBC wagi półciężkiej, świętując 1 grudnia wraz z żoną Dorotą i gronem przyjaciół swoje 35 urodziny
– Skończyłem 35 lat, a jak pokazuje historia dla wielu ciężkich po tym roku życia zaczynał się najlepszy czas kariery. Mam nadzieję że nie będę wyjątkiem – mówił Adamek.
– Wiem jak ciężkim sportem jest boks, więc zanim wypiłem kieliszek wina i zjadłem kolację w towarzystwie bliskich, spędziłem na sali treningowej ponad dwie godziny, pracując nad siłą i elastycznością. Wszystko po to by w 2012 roku wrócić na ring i tylko wygrywać – dodał Góral.
ringpolska /2.12.2011/
Do urodzinowych życzeń dołączam się także ja. Panie Tomku – wszystkiego najlepszego od Pana Boga i ludzi!
Cezary Dąbrowski portal www.zawszepolska.eu /2.12.2011/
MARZY O PASIE!
Tomasz Adamek 1 grudnia skończył 35 lat. Swoje urodziny świętował w ekskluzywnym, górskim pensjonacie Mirror Lake Inn w Lake Placid
Właścicielem pensjonatu jest Ed Weibrecht, ojciec amerykańskiego mistrza w slalomie olimpijskim Andrew Weibrechta. Zarówno Ziggy Rozalski jak i Adamek przyjaźnią się z rodziną Weibrechtów i są regularnymi gośćmi w ich pensjonacie. Tomasz na urodziny otrzymał czekoladowe ciasto, zdmuchując na nim świeczki miał tylko jedno życzenie. – Do szczęścia nie brakuje mi niczego, mam kochającą rodzinę, wspaniałych przyjaciół, zdrowie mi dopisuje. Moje życzenie urodzinowe jest tylko jedno – móc jeszcze raz walczyć o pas w wadze ciężkiej. I zrobię wszystko by je spełnić – powiedział Aadamek, który przez ostatni weekend szalał na nartach na stokach w Lake Placid.
Wieczorami Adamek relaksował się grając w bilard i pływając w basenie. Po powrocie z nart do swego domu w New Jersey poleciał na treningi do St. Louis.
/7.12.2011/
***
Wach miał ofertę od Kliczków
Notowany na 9 pozycji rankingu WBC wagi ciężkiej Mariusz Wach potwierdził że po wygranej walce z Kevinem McBridem otrzymał z obozu braci Kliczków ofertę pojedynku mistrzowskiego
– Była już propozycja walki na luty ale moi trenerzy i promotor stwierdzili że to za wcześnie. Pytali się mnie a ja odparłem że skoro jest taka okazja to bierzemy, ale przekonali mnie że (Kliczkowie, przyp. red.) jeszcze się zgłoszą do nas z podobną ofertą – powiedział mierzący 202 cm zawodnik Global Boxing Promotions.
Mariusz Wach na ring wróci najprawdopodobniej w lutym przyszłego roku. Jednym z potencjalnych rywali polskiego Wikinga jest dwumetrowy Tye Fields.
ringpolska /6.12.2011/
***
Wściekły Byk tylko do 10 rundy
Pawła Wolaka (29-2, 19 KO), kiedy zapowiadał go w Madison Square Garden Michael Buffer przywitały oklaski, Delvina Rodrigueza (26-5, 14 KO) gwizdy. Po walce o tytuł IBO obaj dostali owacje
I znów była ta dziesiąta runda i znów klasyk, ale tym razem klasyk bez polskiego happy endu. Kiedy wydawało się że to Polak ma więcej siły, jednak Rodriguez zaskoczył go znakomitą serią kolejnych siedmiu uderzeń
Jak Wolak ustał na nogach przez środkowe 60 sekund tej rundy wie tylko on sam, a sędziowie nie mieli tym razem wątpliwości ogłaszając jednogłośne zwycięstwo Rodrigueza (98:91, 98:92, 100:90). Wolak przegrał bo w tej walce znacznie rzadziej trafiał czystymi ciosami: 257 uderzeń Rodrigueza doszło celu (tylko 167 Wolaka), a na 237 mocnych ciosów boksera z Dominikany, nasz Wściekły Byk tym razem odpowiedział ponad stu ciosami mniej.
Wściekły Byk już w pierwszej rundzie pokazał że wiele zapamiętał z pierwszej walki. Lewy prosty, a przede wszystkim lepsze poruszanie się podczas ataków sprawiały Rodriguezowi sporo kłopotów. Od trzeciej zaczęła się wojna jak w pierwszej walce. Tylko wtedy, dopiero od siódmej czy ósmej rundy, zaczęły wchodzić ciosy podbródkowe boksera z Dominikany. Teraz sprawiały one Pawłowi kłopoty znacznie szybciej i… znacznie częściej niż na początku pierwszej walki. Rodriguez był jednak skuteczny – niezłe prawe proste strzelane na atakującego Wolaka – do kiedy starczyło mu siły i wytrzymywał presję ciągle atakującego i wyprowadzającego mnóstwo ciosów Pawła.
Im dłużej trwała walka tym częściej Rodriguez się mylił w kontrach, a Wolak skracał dystans tak szybko że rywal nie potrafił odbijać go podbródkowymi. Tradycyjnie była krew Polaka, ale wiadomo było że przynajmniej w tej walce nie skończy z nienaturalnie, koszmarnie napuchniętym okiem. Ostatnie rundy znowu nie były korzystne dla Wolaka, który zbyt często zostawał w tym samym miejscu po zadaniu serii ciosów, co Rodriguez wykorzystywał coraz częściej trafiając nad lewą ręką Polaka.
Kryzys przyszedł w najgorszym z możliwych momentów – w dziesiątej rundzie, kiedy Rodriguez zaskoczył Wolaka znakomitą serią kolejnych siedmiu uderzeń. Paweł z trudem utrzymał się na nogach (sędzia John McKie dał tę rundę Rodriguezowi różnicą dwóch punktów). Jeszcze próbował ale było już wiadomo że tej walki Wściekły Byk nie wygra.
ringpolska /4.12.2011/
***
Jest gotów i czuje się świetnie
Trwa ostatnie odliczanie przed rewanżową walką Pawła Wolaka z Delvinem Rodriguezem, jedną z głównych atrakcji sobotniej gali bokserskiej w słynnej nowojorskiej hali Madison Square Garden
W czwartek obaj rywale, których pierwszy niezwykle dramatyczny pojedynek zakończył się remisem, spotkali się na ostatniej konferencji prasowej w restauracji BB King’s na Times Square
Będziecie świadkami kolejnej wspaniałej walki, pewnie jeszcze lepszej niż poprzednia – oświadczył zgromadzonym dziennikarzom Rodriguez, który głos zabrał jako pierwszy. – Miałem znakomity obóz przygotowawczy i zamierzam się dobrze bawić w ringu z Pawłem, tak jak za pierwszym razem. Obiecuję wam że będę tym razem szybszy, silniejszy i jeszcze bardziej zdeterminowany niż w pierwszej naszej walce i nie mam żadnych wątpliwości że to ja będę w sobotę zwycięzcą.
Riposta Wolaka była zdecydowanie krótsza. – Jestem gotów, czuję się świetnie. Walczymy! – powiedział Polski Wściekły Byk który w przypadku wygranej ma otrzymać szansę walki o mistrzostwo świata wagi junior średniej.
ringpolska /2.12.2011/
***
Musical ‘Rocky’ z Kliczkami
Wczoraj w Hamburgu firma Stage Entertainment oficjalnie zapowiedziała powstanie musicalu ‘Rocky’, który zostanie stworzony na bazie filmów o życiu Rocky Balboy
W oficjalnej prezentacji wzięli udział Sylvester Stallone, scenarzysta i odtwórca roli boksera z Filadelfii, a także bracia Witalij i Władimir Kliczkowie, obecni mistrzowie świata w kategorii ciężkiej
Ukraińscy bokserzy, obok Stallonea współproducenci przedsięwzięcia, mają współpracować z reżyserami przy realizacji typowo bokserskich elementów widowiska. Pomagać ma również gwiazdor z Hollywood.
– Zawsze byłem zdania że filmy o Rockym to odpowiedni materiał dla muzycznego dzieła i taki pomysł od dawna chodził mi po głowie. Sądzę że moja pomoc przyda się odtwórcy roli tytułowej, by mógł lepiej poznać ‘język ciała’ Rockyego, jego przeżycia i osobowość. Bokser cały czas musi być skoncentrowany i cały czas się ruszać, a przecież każdy porusza się w inny sposób – tłumaczył Stallone.
Światowa premiera ‘Rockyego’ ma odbyć się w Hamburgu w listopadzie 2012 r. W najbliższym czasie mają rozpocząć się pierwsze castingi, które wyłonią wykonawców.
35 lat temu, po napisaniu scenariusza pierwszego filmu o ‘Włoskim Ogierze’, Stallone nie znalazł lepszego od siebie wykonawcy głównej roli. Swojego udziału w musicalu jednak nie planuje. – Z moim śpiewem prezentację musicalu trzeba byłoby kończyć dzień po premierze – żartował aktor.
bokser /21.11.2011/
***
Adamek mądrzeje na błędach
Tomasz Adamek wznowił treningi ale nie szybko będzie walczyć o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej. Nasz bokser przyznał że za wcześnie zmierzył się z Witalijem Kliczką. Teraz potrzebuje kilkunastu miesięcy by znowu stanąć do pojedynku o tytuł
– Popełniłem błąd. Dwa lata boksowania w wadze ciężkiej to za mało by pokonać Kliczkę. Poza tym za późno przyleciałem do Polski. Nie zdążyłem się zaaklimatyzować. W ringu nie byłem sobą. Teraz nie zrobię tego błędu. W marcu będę walczyć w USA, a w lecie zechcę pokazać się kibicom w kraju – powiedział Adamek.
Jednocześnie Góral zdradził kiedy zamierza stoczyć pojedynek o mistrzostwo świata. – Muszę się odbudować po porażce z Kliczką. Do walki o pas nie chcę wychodzić wcześniej niż w 2013 r. Wtedy zostanę mistrzem – dodał.
f. /15.11.2011/
***
Proksa zawodowym mistrzem Europy
Grzegorz Proksa został zawodowym mistrzem Europy w bokserskiej wadze średniej. W niemieckim Neubrandenburgu pokonał zawodnika gospodarzy Sebastiana Sylvestra
Noszący ringowy przydomek Super G Proksa wprost zdemolował Sylvestra, byłego mistrza świata federacji IBF, któremu marzyło się odzyskanie pasa czempiona kontynentu, a później i całego globu. Tymczasem Niemiec nie miał nic do powiedzenia i nie wyszedł do czwartej rundy…
Od początku walki wyraźną przewagę miał 27-letni bokser z Węgierskiej Górki. Proksa skutecznie punktował mocnymi ciosami lewą rękawicę na korpus, a przede wszystkim rozbijał twarz Sylvestra. Polak do tego stopnia był rozluźniony, że praktycznie nie trzymał gardy, jedynie nisko pochylał głowę, za to znakomicie balansował ciałem, był bardzo szybki i ruchliwy oraz unikał uderzeń przeciwnika.
W trzeciej rundzie Proksa co chwilę trafiał Sylvestra, a ten ograniczał się do obrony. W ogóle nie zagrażał niepodzielnie panującemu podopiecznemu trenera Fiodora Łapina. Przebieg pojedynku wskazywał że Polak może wygrać przez nokaut.
Proksa jest drugim polskim bokserem który posiada pas mistrza Starego Kontynentu, w wadze junior półciężkiej tytuł należy do Piotra Wilczewskiego. W przeszłości takim trofeum mogli pochwalić się też Przemysław Saleta, Albert Sosnowski (obaj w kategorii ciężkiej) i Rafał Jackiewicz (półśrednia).
Dla Sosnowskiego i Jackiewicza tytuł europejski stał się przepustką do walki o mistrzostwo świata. Obaj szansy nie wykorzystali. Styl w jakim Proksa pokonał Sylvestra otwiera drzwi przed wicemistrzem Europy juniorów z 2003 r. na światowe salony.
W profesjonalnym rekordzie Grzegorz Proksa ma same zwycięstwa – 26. Jego sobotni rywal, o cztery lata starszy Sylvester, ma w bilansie 34 wygrane, pięć porażek i remis.
– Spodziewałem się trudniejszej walki, byłem przygotowany na wojnę. Kluczem do zwycięstwa była szybkość – powiedział tuż po walce 26-letni Polak, którego cytuje portal bokser.org. – Spełniło się moje marzenie, boks to moje życie. Dziękuję Fiodorowi Łapinowi i całemu teamowi za przygotowanie mnie do tego pojedynku. Byłem bardzo skoncentrowany, pomogła mi polska publiczność. Wszystko poszło zgodnie z planem. Sylvester to klasowy rywal, ale to po prostu był mój dzień. Jestem gotowy wykonać kolejny krok w mojej karierze, wkrótce nadejdzie czas na jeszcze większe wyzwania – dodał.
pap /2.X.2011/
Kategoria Sport