Tłumy żegnały Andrzeja Zalewskiego
– Niech nas usłyszą wszystkie rozgłośnie radiowe na świecie. Tu Andrzej Zalewski i niebieskie Eko-Radio z Niezapominajką – mówił w homilii wzruszony ks. bp Józef Zawitkowski
Andrzej Zalewski, znany i bardzo lubiany dziennikarz Polskiego Radia, spoczął w środę na warszawskich Starych Powązkach
Żegnali go m.in. wysłannik przeora jasnogórskiego klasztoru, AK-owcy, dziennikarze, przyrodnicy, leśnicy i tłumy słuchaczy
– Dziś zachodu słońca już nie będzie. Dlaczego, panie Andrzeju? – pytał w homilii ks. bp Zawitkowski.
‘Ciepłym głosem i dobrym słowem witał co rano słuchaczy Polskiego Radia. Należał do osób które swoim usposobieniem promieniowały na innych. Miłość ojczyzny wiązała się z konkretem: krajobrazem, wsią, lasem, a nade wszystko z drugim człowiekiem’ – napisano w liście z okazji nadania pośmiertnie zmarłemu Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski.
– Dużo mówił także o problemach zwykłych ludzi. Ta prostota nas wielu tu dzisiaj przywiodła. Wszyscy straciliśmy kogoś bliskiego. Znał doskonale kulturę polskiej wsi, polskiej prowincji, mimo że sam był warszawiakiem – powiedział minister rolnictwa Marek Sawicki.
– Pan Andrzej mówił a tak naprawdę z nami rozmawiał. To nie były przemowy. Czasem się z zżymaliśmy że za oknem padało a on mówił ‘idźcie, nie bójcie się’ – wspominał współpracownik A. Zalewskiego. – Jego audycje to była nauka przyrody i wychowania patriotycznego w najlepszym tego słowa znaczeniu.
– To był przede wszystkim człowiek który kochał polskość i Polskę. I kochał ludzi – mówił jeden z dziennikarzy radiowych.
– Był bardzo radosny, otwarty, życzliwy i mądry – powiedziały zgodnie Kasia Kucharska oraz Dorota i Ania Wypychowicz, uczennice Zespołu Szkół im. Wojciecha Górskiego w Pamiątce (powiat piaseczyński) którą A. Zalewski odwiedził w październiku 2010 r.
ZA ŻYCIA BYŁ LEGENDĄ
Rodzina, przyjaciele, pracownicy Polskiego Radia, przedstawiciele środowisk rolniczych i ekologicznych oraz warszawiacy pożegnali Andrzeja Zalewskiego. Wieloletni dziennikarz Polskiego Radia i krzewiciel ochrony środowiska pochowany został na warszawskich Powązkach
Ks. biskup Józef Zawitkowski – który przewodniczył uroczystościom pogrzebowym i był w Kapitule Polskiej Niezapominajki – nazwał Andrzeja Zalewskiego zwiastunem pogodnych dni. – To ostatni z tych którzy potrafią patrzeć w niebo, słyszeć jeszcze modlitwę lasów – powiedział ks. biskup.
Podczas uroczystości wspominano liczne audycje które od kilkudziesięciu lat w Polskim Radiu prowadził Andrzej Zalewski, w tym ostatnią – słynne Ekoradio. Można było usłyszeć opinie że odszedł człowiek który jeszcze za życia był legendą Polskiego Radia i polskiego dziennikarstwa.
O twórcy Dnia Polskiej Niezpominajki nie zapomnieli uczniowie szkół w których Andrzej Zalewski prowadził akcję. Mimo wakacji specjalnie przyjechali by zarecytować mu wiersze o ojczyźnie i niezapominajce.
Pogrzeb Andrzeja Zalewskiego odbył się w kościele pw. Św. Karola Boromeusza na Powązkach.
at/rp/mg/tvpinfo/iar/dp/tk /28.7.2011/
***
Andrzej Zalewski spoczął na Powązkach
Na warszawskich Powązkach pochowano Andrzeja Zalewskiego, dziennikarza przez kilkadziesiąt lat związanego z Polskim Radiem
W pogrzebie oprócz rodziny i przyjaciół tłumnie uczestniczyli współpracownicy oraz przedstawiciele organizacji ekologicznych
Ks. biskup Józef Zawitkowski który przewodniczył uroczystościom pogrzebowym i był w Kapitule Święta Polskiej Niezapominajki nazwał Andrzeja Zalewskiego zwiastunem pogodnych dni.
W ostatniej drodze Andrzejowi Zalewskiemu przygrywał zespół sygnalistów myśliwskich.
Byli też przedstawiciele służb leśnych, m.in. Adam Janka z regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu.
– Andrzej Zalewski był przyjacielem lasów. Często mówił o lasach. Był miłośnikiem lasów. Mówił często o Puszczy Świętokrzyskiej, o Puszczy Kozienickiej, gdzie często bywał w ośrodku edukacyjnym w Jedlni. Jeden z tamtejszych budynków jest nazwany Niezapominajką – wspominał ze wzruszeniem Adam Janka.
Na pogrzeb przyjechali też mieszkańcy Jedlni w Puszczy Kozienickiej. Byli ubrani w tradycyjne stroje.
– Był u nas na festynach, zawsze. Dlatego przyjechaliśmy go pożegnać – mówili mieszkańcy Jedlni. Andrzej Zalewski odwiedzając ich był wzruszony tym jak w Jedlni kultywowane są tradycje historyczne.
Mimo wakacji, na pogrzeb przyjechali nauczyciele i uczniowie ze szkół w których Andrzej Zalewski organizował Święto Polskiej Niezapominajki. Była dyrektorka Szkoły Podstawowej w Wielkiej Wsi w gminie Wąchock, razem ze swoimi uczniami. To tam Święto Polskiej Niezapominajki odbyło się pierwszy raz.
iar/gs /27.7.2011/
***
Dziś już nie będzie zachodu słońca
Homilia ks. bp. Józefa Zawitkowskiego wygłoszona na pogrzebie śp. Andrzeja Zalewskiego; Warszawa, Powązki, 27.7.2011
PANI BOŻENKO, ANIU, MARKU I MICHALE!
DO SERCA WAS PRZYTULAM I POCIESZAM SŁOWAMI WIARY
PANIE ANDRZEJU
CZCIGODNY I KOCHANY
ZWIASTUNIE POGODNYCH DNI
Czcigodni Bracia Kapłani
pracownicy Polskiego Radia
I wszyscy kochani moi
którzy modlicie się ze mną
za śp. Andrzeja Zalewskiego
Niech nas słyszą wszystkie
rozgłośnie radiowe:
Tu Andrzej Zalewski
i niebieskie Ekoradio
z niezapominajką
Dziś zachodu słońca
już nie będzie
Dlaczego?
Bo wiem że kiedyś wzejdzie słońce
i już świecić nie przestanie
chmury pozostaną w dole
słońcem moim będziesz, Panie!
Panie Andrzeju
powiedz nam dziś
jak to jest z tą śmiercią?
Czy to boli
czy jest duszno
i ciemno?
Czy jest życie po życiu?
Boję się śmierci
Całe życie Wam mówiłem:
Przypatrzcie się ptakom niebieskim;
Nie sieją ani nie zbierają plonów
ani nie gromadzą w spichrzach
a jednak nasz Ojciec żywi je…
Popatrzcie na lilie polne
na niezapominajki
jak rosną!
A przecież nie pracują
ani nie przędą
A nawet Salomon
w całym swoim blasku
nie był tak ubrany
jako jedna z nich
Przecież jesteście więcej warci
niż stado wróbli
Jeżeli [niezapominajkę]
Bóg tak przyodziewa
to czyż nie więcej uczyni
dla Was, o ludzie małej wiary?…
Nie troszczcie się więc
o dzień jutrzejszy
Dosyć ma dzień swojej biedy
(por Mt 6, 25-34)
Tu Ekoradio!
Po minionych deszczach i burzy
Powrócą złe burze i deszcze
Ale ciągle nadzieja mi wróży
Że to, czego czekam
przyjdzie jeszcze (L. Staff)
Co przyjdzie jeszcze?
Chyba dosyć już burz, piorunów
nawałnic i deszczy
Panie Redaktorze
a spotkał już Pan Pana Boga?
Nie
To przyjdzie jeszcze
Ale Bóg powiedział do mnie:
Wyjdź stąd i idź na górę
Bo tamtędy będę przechodzić…
Najpierw była wichura
tak gwałtowna i silna
że rozdzierała góry
i kruszyła skały
ale to jeszcze nie był Bóg
Potem przyszło trzęsienie ziemi
a po trzęsieniu ziemi
ukazał się ogień palący głazy
ale i w ogniu nie był jeszcze Bóg
Dopiero potem dał się słyszeć
jakby powiew łagodnego wiatru
Eliasz zasłonił twarz płaszczem
i usłyszał słowa:
Eliaszu, co ty tu robisz?
Andrzeju, co Ty tu robisz?
Tu Ekoradio!
Przenikasz i znasz mnie Panie!
Wiesz o moim spoczynku
i moim powstaniu
Zanim słowo wypowiem
Ty znasz moje myśli…
Gdzie się ukryję przed Twoim obliczem?
Do niebios wstąpię
– Ty tam jesteś
Ucieknę w zaświaty – wychodzisz mi naprzeciw
Wstąpię w głębokości morza
– i tam dosięgnie mnie Twoja ręka
Przedziwna jest dla mnie Twoja wiedza
Zbyt wielka, abym mógł ją pojąć
(por. Ps 139)
Andrzeju kochany
ale powiedz nam tak prosto
jak mówiłeś w Sygnałach dnia:
Jaka jutro będzie pogoda w Polsce?
Przecież wszystko umiecie
Wieczorem mówicie:
będzie ładna pogoda
bo niebo jest czerwone
Rano mówicie:
będzie deszcz, bo niebo
jest pochmurne
Pogodę przepowiadać umiecie
a znaków czasu
odczytać nie potraficie
(por. Mt 16, 1-4)
Oj, Polacy, Polacy!
Kiedy Wy nauczycie się
czytać znaki czasu?
Ja już patrzę strudzony wśród dróg
w niebiosów mych błękit przeczysty
i tam jest wszystko: i Bóg
i Polska, i dom ojczysty (J. Tuwim)
Pytacie, skąd mi ta wiara?
Kto ją zrozumie, odczyta?
Najlepiej latem iść wśród żyta
kiedy od traw i ponad kłosy
ziemia uderza w niebogłosy…
O, graj mi ziemio, organistko!
Zasłuchaj się…
I to wszystko (K. Wierzyński)
Miejcie oczy otwarte
i serce co czuje
Ta jedna licha drzewina
nie trzeba dębów tysięcy
z szeptem się ku mnie nagina:
Jest Bóg i czegóż ci więcej?
(J. Kasprowicz)
Tak, Panie Andrzeju
ale powiedz to Polakom
Tym skłóconym, nienawistnym
i bezbożnym
Wytłumacz im, co to jest
Ekoradio?
Oikos – to znaczy dom, domostwo
środowisko, moja Ojczyzna
Rozumiem
Dlatego tak kochałeś
Wszystko, co nasze, co polskie
A to dlatego, Bracia, że:
Ojczyzna moja to ta ziemia droga
Gdziem ujrzał słońce
I uwierzył w Boga
Gdzie ojciec, bracia
I gdzie matka miła
W polskiej mnie mowie
Pacierza uczyła (M. Konopnicka)
A przecież Ty jesteś
Andrzeju szlachetny – warszawianinem
A ród Twój z Sieradowic, z kieleckiej
ziemi
Więc śpiewam Ci rodzimą piosnkę:
Oj, Kieleckie jakieś cudne
gdzie jest drugi taki kraj?
Tu są domy dobrych ludzi
i jodłowy szumi gaj
A Jan z Czarnolasu prosi Cię
w drodze do Nieba:
Gościu, siądź pod mym liściem
I odpocznij sobie
Dobrze, dziękuję, ale się spieszę
Matka Boska Zagrzewna, Jagodna
i Siewna już na mnie czeka
To weź dla Niej polskie kwiaty
i niezapominajkę dla Papieża Polaka
Jana Pawła II
– błogosławionego
i naucz Ich w Niebie polskiej litanii:
Zorzo poranna
Rzeko błękitna
Lipo pachnąca
Kłosie dojrzały
Wierzbo płacząca
Opiekunko skowronków
Jaskółek matko (J. Ejsmond)
A tatę swego też poproś
by zadyrygował chórami Aniołów
i polską pieśnią:
Chwalcie łąki umajone
Tylko przy fortepianie niech będzie
Fryderyk Chopin z Żelazowej Woli
Ach ty, moja Polsko!
Ziemio moja rodzona!
Kocham ciebie jak matkę
Boś mnie zbożami swoich pól
jak mlekiem wykarmiła
(M. Konopnicka)
Patrz!
Tam jest Twój pałac
tam poza górami…
Gdzie łzy nie płyną
wszystkie troski przeminą
Tam Ci nasz Zbawca
Koronę da
Andrzeju, czujesz
jak zapachniało niezapominajką?
Zostań z Bogiem!
Niech już dla Ciebie
nie będzie zachodów słońca
a światłość wiekuista
niechaj Ci świeci
Amen
***
Zmarł Andrzej Zalewski
Legendarny dziennikarz Polskiego Radia nie żyje. Andrzej Zalewski zmarł w wieku 87 lat. Znany był przede wszystkim z audycji poświęconej pogodzie i przyrodzie – Ekoradio
Urodził się 14 kwietnia 1924 r. w Warszawie. Podczas II wojny światowej był zaangażowany w działalność konspiracyjną; był uczestnikiem Powstania Warszawskiego
W latach 50 rozpoczął pracę w Polskim Radiu gdzie tworzył audycje poświęcone przyrodzie, ochronie środowiska i wsi.
W 1964 r. został stypendystą Organizacji Wyżywienia i Rolnictwa Narodów Zjednoczonych oraz rządu Austrii, w 1978 – Departamentu Stanu USA. Po powrocie został odsunięty od pracy w telewizji. W 1985 r. przeszedł na emeryturę.
Trzy lata później rozpoczął współpracę z Programem Czwartym Polskiego Radia. W 1990 r. zaczął prowadzić audycję Ekoradio która była jego autorskim pomysłem. Audycja była emitowana m.in. w Lecie z Radiem, Sygnałach Dnia oraz Czterech Porach Roku. Prowadził ją do czerwca 2011 r.
W 2001 r. Andrzej Zalewski zaproponował radiosłuchaczom by obok Walentynek wprowadzić w Polsce Święto Polskiej Niezapominajki.
Dzień Polskiej Niezapominajki jest obchodzony 15 maja od 2002 r. Ma promować polską przyrodę i dbałość o środowisko ale też przypominać że warto zachować od zapomnienia ważne osoby, chwile i miejsca.
Ogromną popularnością cieszyły się jego rozszerzone prognozy pogody które prezentował na antenie radia i na stronie internetowej. Jego inicjatywą było też zaproponowanie w audycji Polskiego Radia w 1955 r. organizowania ‘wczasów pod gruszą’. Wówczas to pierwsze 600 gospodarstw na wsi podjęło ten pomysł który współcześnie nosi nazwę agroturystyki.
Andrzej Zalewski – z wykształcenia inżynier rolnik – był laureatem wielu wyróżnień, w tym Złotego Ekranu za indywidualność i nagrody Benemerenti – Dobrze zasłużonym.
Podczas II wojny światowej był zaangażowany w działalność konspiracyjną, najpierw jako harcerz, a potem – żołnierz Armii Krajowej. Był uczestnikiem Powstania Warszawskiego.
tsz/iar/polskieradio /21.7.2011/
***
Z radiem był związany od 1949
Wybitnego dziennikarza wspominali na antenie Jedynki przyjaciele
– Trzy dni po obronie pracy magisterskiej otrzymał propozycję współpracy z radiem – wspominał wieloletni przyjaciel Zalewskiego, Henryk Urbaś, dziennikarz sportowy
Pierwszą audycję którą stworzył wyemitowano na antenie 19 marca 1949 r. To był początek wielkiej przygody z Polskim Radiem. – W latach 50 Andrzej Zalewski był już stałym gościem w naszych domach, zwłaszcza w domach rolników – mówił Urbaś.
– Te komunikaty były wówczas powiązane z prognozą pogody dla rolników. Były dobrze odbierane dopóki Andrzej jak sam wspominał nie chlapnął czegoś, a mianowicie dopóki nie powiedział że ‘od wschodu naciska zimny, chłodny niż rosyjski’ – wspominał Urbaś. Wtedy audycję zdjęto z emisji.
Jednakże w 1955 r. Zalewski wrócił na antenę z Porannymi Rozmaitościami Rolniczymi. Audycja emitowana była na antenie Polskiego Radia wiele lat. – W sygnale miała piejącego koguta nagranego w gospodarstwie pod Sochaczewem. Do tej audycji przychodziło trzysta listów tygodniowo – odtwarzał fakty przyjaciel Zalewskiego. Urbaś wspominał że to wtedy Zalewskim zainteresowała się telewizja.
W 1958 r. w polskiej telewizji Zalewski zainicjował pierwsze programy dla wsi pt. Niedzielne biesiady. Do wiejskich świetlic i szkół na trzygodzinny program schodziły wówczas całe wsie.
W 1964 r. został stypendystą Organizacji Wyżywienia i Rolnictwa Narodów Zjednoczonych oraz Rządu Austriackiego, w 1978 – Departamentu Stanu USA. Po powrocie odsunięto go od pracy w telewizji. W 1985 r. przeszedł na przyspieszoną emeryturę.
W 2001 r. Zalewski zaproponował radiosłuchaczom by obok walentynek wprowadzić w Polsce Dzień Polskiej Niezapominajki. W akcję – poza radiową Jedynką w której nadawane było Ekoradio – zaangażowały się także inne media oraz szkoły, Państwowy Instytut Geologiczny i Lasy Państwowe.
Dzień Polskiej Niezapominajki jest obchodzony 15 maja od 2002 r. Ma promować polską przyrodę i dbałość o środowisko ale też przypominać że warto zachować od zapomnienia ważne osoby, chwile i miejsca.
pr/mb /22.7.2011/
***
Miał 15 lat i był w konspiracji
Andrzej Zalewski wychowywał się w bardzo muzykalnej rodzinie. Gdy wybuchła wojna został wciągnięty do konspiracji ZHP
Twórca audycji Ekoradio który od lat był wyrocznią w sprawach pogody dla słuchaczy I Programu Polskiego Radia opowiadał o swoim życiu jednej z gazet
ANDRZEJ ZALEWSKI: – Moje dzieciństwo to niesłychanie odległa przeszłość, gwałtowanie przerwana przez wojnę.
– Mieszkałem w Warszawie. Mój ojciec Teodor był muzykiem i adwokatem. Żyło mi się może nie w dużym luksusie ale z pewnością w dostatku. Ale 7 września 1939 spłonął nasz dom przy ul. Świętokrzyskiej 16, dzisiaj są tam chodniki i betony. Zaczęło się zupełnie inne życie. Zostałem w tym co miałem na sobie, czyli w mundurze harcerskim.
– W tym czasie ewakuowano ze stolicy wielu młodych mężczyzn. Piechotą doszliśmy aż do Chełma. Wróciłem z Chełma do Warszawy 3 października 1939 na róg Świętokrzyskiej i Czackiego. Pamiętam że kiedy dotarłem przed mój dom, zapadał zmrok. Wszedłem na schody i gdy stawiałem nogę na trzecim schodku wszystko zaczęło się walić. Mój dom zmienił się w ruinę.
– W październiku 1939 skończyło się ale i zaczęło moje inne niż do tej pory dzieciństwo. Zaraz po powrocie zostałem wciągnięty do konspiracji jako harcerz ZHP. Jestem z pokolenia Kolumbów czyli tego które przyjęło ciężar i tragedię wojny na swoje barki.
– Jestem Polakiem ale mam też pochodzenie angielskie i rosyjskie. Moja babcia Helena była Rosjanką. Zakochała się ok. 1860 r. w młodym eleganckim Polaku który przyjechał do Moskwy uczyć się śpiewu bo chciał być śpiewakiem. Babcia zakochała się w nim tak skutecznie że od 18 roku swego życia zaczęła uczyć się polskiego. Doszła do tego że mnie, swojemu wnukowi, pomagała w odrabianiu lekcji z języka polskiego. Dziadkowie uciekli przed rewolucją bolszewicką do Polski. Najpierw dziadek, a babcia jako Rosjanka przyjechała za swoim ukochanym mężem. Była wybitnym pedagogiem operowym.
– Jako mały chłopiec dużo czasu spędzałem pod fortepianem taty. Mój dom rodzinny tętnił muzyką. Do wybuchu wojny pilnie uczyłem się gry na fortepianie. Duet muzyczny babcia-ojciec był mi bardzo bliski. Gdy ktoś czasem pyta mnie jaki jest mój zawód mówię że z wykształcenia jestem rolnikiem, a uprawiam zawód dziennikarski zaprawiony muzyką.
kawi/su /23.5.2011/
***
Na początku był rolnikiem
Andrzej Zalewski przez lata był wyrocznią pogodową. Jednak zanim Polska poznała jego głos, radiowiec był… rolnikiem
ANDRZEJ ZALEWSKI: – Uczyłem się w słynnym warszawskim gimnazjum Wojciecha Górskiego. To co udało nam się zrobić w czasach niepodległości – to wykształcić liczną, znakomitą grupę młodzieży polskiej inteligencji. Ta szkoła Górskiego podobnie jak kilka innych szkół warszawskich to były kuźnie wybitnych talentów. Moim starszym kolegą był ksiądz kardynał Stefan Wyszyński. Trzymano nas tam twardą ręką, w każdej chwili można było stamtąd wylecieć. Wybitni pedagodzy, ciemnozielone mundurki w zimie, w lecie letnie szare czapki francuskie. Mój ojciec podpisywał przy wejściu do szkoły deklarację że przyjmuje do wiadomości wszystkie zasady regulaminu szkolnego. Jeżeli ich nie wypełnię to w każdej chwili mogę być zwolniony… Zarówno ja jak i moi koledzy kochaliśmy tę szkołę. Z mojej klasy w Powstaniu Warszawskim zginęło 16 kolegów. Ja nie zginąłem bo w czasie wojny przerzucono mnie w lasy świętokrzyskie
– Mój ojciec i moja matka mieli olbrzymie zmartwienie bo ja ni z gruszki ni z pietruszki jako 6-letni chłopiec zapytany kim będę, odpowiedziałem że rolnikiem. Tata tłumaczył mi że nie ma ani ziemi, ani zagonu, więc nie ma możliwości bym był tym rolnikiem. Odpowiadałem mu że nie wiem ale będę rolnikiem
– Zrealizowałem swój plan. Skończyłem studia rolnicze, otrzymałem kilka stypendiów światowych. W 1964 zostałem stypendystą Organizacji Wyżywienia i Rolnictwa Narodów Zjednoczonych oraz Rządu Austriackiego, a w 1978 Departamentu Stanu USA, przez co po powrocie do kraju zostałem wyrzucony z pracy z telewizji
– Ale wróćmy do czasów wojny. Kiedy wybuchła miałem nieskończoną małą maturę. Poszedłem do szkoły rolniczej w Warszawie bo na to zezwalał okupant niemiecki. Jako że byłem w konspiracji zaczęto coś podejrzewać i po dwóch latach konspiracja przerzuciła mnie do partyzantki w Góry Świętokrzyskie. Uważam do dziś że to była bardzo dobra decyzja. Chłopak z warszawskiej inteligencji poznawał środowisko chłopskie i ziemiańskie. Miałem tam podwójne życie. Byłem rządcą w majątku a jednocześnie pracowałem logistycznie dla polskiego wojska – informacje, przerzuty broni, zaopatrzenie. W majątku w którym mieszkałem, idąc do stajni przywitałem się z każdym. Dziedzic był oburzony że podaję rękę służbie…
kawi/su /24.5.2011/
***
Zwolnili za zimny wyż rosyjski
Za słowa o ‘nadciągającym zimnym wyżu rosyjskim’ Andrzeja Zalewskiego wyrzucono z pracy. Ale dzięki rolnikom wrócił do radiowej Jedynki. Najsłynniejszy radiowy pogodynek opowiada o swoim życiu
ANDRZEJ ZALEWSKI: – Moja przygoda z radiem i telewizją zaczęła się przypadkiem. Po wojnie skończyłem SGGW. Po obronie pracy magisterskiej podszedł do mnie jeden z profesorów. Powiedział że interesująco mówię a on pomaga w przygotowaniu redakcji rolniczej w Polskim Radiu. I tak się zaczęło. To był marzec 1949
– Trochę bałem się na stałe wiązać z radiem z powodów czysto politycznych. Nie miałem ochoty zajmować się propagandą, ale oświatą rolniczą. I to mi się udało. Komuniści nie zmuszali mnie do politycznych audycji
– Prognozowanie pogody z którego jestem najbardziej znany pojawiło się na samym początku mojej drogi zawodowej w 1951 r. Przyszedł mi wówczas do głowy pomysł że dla rolnika pogoda to jedna z ważniejszych spraw. Poszedłem do dyrektora i zapytałem czy byłaby szansa by komentować prognozy pogody. Otrzymałem zgodę. Dyrektor powiedział że ma do mnie zaufanie. Komentarze które pisałem były emitowane o 5 rano. O tej porze w radiu nie było cenzora więc sam sobie te komentarze cenzurowałem. Z roku na rok moje pogodowe audycje zdobywały coraz większą popularność
– Pewnego dnia napisałem że ‘nadciąga zimny wyż rosyjski’. Następnego dnia już nie pracowałem w radiu. Nie na długo mnie zwolniono bo rolnicy zaczęli pisać i niepokoić się gdzie zniknął Zalewski
– Potem prowadziłem audycję ‘Kogucik radiowy’. ‘Poranne rozmaitości rolnicze’ do dziś dnia są na antenie radia, a ja zacząłem je nadawać od 1955
– Dziś wciąż robię to co lubię. Wymyśliłem Święto Niezapominajki. Prywatnie też jestem bardzo szczęśliwy. Z pierwszą żoną rozstałem się, z drugą – Bożeną – żyję już ponad 20 lat. Mam z pierwszego małżeństwa córkę Annę która mieszka w Kanadzie. Mam też dwóch przybranych synów mojej żony – Michała i Marka
kawi/su /25.5.2011/
***
Komentarze z internetu
Takich ludzi jak pan Andrzej to ze świecą szukać. To człowiek z wielką charyzmą i przede wszystkim kochał naszą Polskę całym sercem. I jej stan ekologiczny był mu bliski. Politycy winni brać wzór z prawości pana Andrzeja. Było nam z mężem bardzo smutno, gdy usłyszeliśmy o jego odejściu. Zapewne Panu Bogu będzie sadzić nad strumieniem polskie, błękitnookie niezapominajki. Niech spoczywa w pokoju
Niektórych ludzi żal nawet jeżeli umierają w starszym wieku. Do nich należał pan Zalewski
Nawet moje małe dziecko rozumiało że jest ‘Zalewski’ i mama słucha
Do zobaczenia Panie Andrzeju! Nadejdzie czas że i ja PÓJDĘ BOSO. Och, Panie Andrzeju od Niezapominajki i Ekoradia, smutno i cicho bez Pana będzie! Był Pan ulubieńcem mojej Mamy i nie tylko
To wielka strata. Brakować będzie ciepłego głosu pana Andrzeja i jego ciekawych opowieści o przyrodzie
Kochany panie Andrzeju, nie usłyszymy już pana głosu, ale pozostanie on w naszej pamięci na zawsze!
Panie Andrzeju! Ja sobie nie wyobrażałem porannej kawy bez Pana obecności w moim domu! Był Pan jak ktoś bliski, ktoś z rodziny i zawsze czekałem i słuchałem od czasów mojej młodości. Pański program to był luksus dla ucha i rozumu w przeciwieństwie do tych kokot, które nic nie prezentują poza… ciuchami! Bardzo Pana lubiliśmy chociaż nigdy na wsi nie mieszkaliśmy. Cała moja rodzina milczała gdy Pan do nas mówił! To był perfekcjonizm którego nikt w tym względzie nie posiadał!
To był prawdziwy radiowiec, znający perfekcyjnie problemy prognozowania i przepowiadania pogody w radiu
Już nam brakuje aksamitnego głosu Pana Andrzeja, niech odpoczywa w pokoju
Rzeczywiście brakuje nam charakterystycznego głosu Pana Andrzeja Zalewskiego i jego profesjonalnych prognoz
***
Ta audycja to coś więcej
W maju 2011 Andrzej Zalewski w czasie nagrania dla IAR mówił że jego audycja Ekoradio to coś więcej niż tylko prognoza pogody
– Ekoradio powstało w 1999 r. Wtedy pierwszy raz w polskim eterze pojawiło się kojarzenie pogody, zdrowia, przyrody; a więc komentarz do prognozy pogody z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa eko-biometeorologicznego – wspominał Andrzej Zalewski
Program od powstania, a także poświęcona mu strona internetowa cieszyły się ogromną popularnością. Andrzej Zalewski podkreślał że wciąż spotykał się z dowodami sympatii słuchaczy.
Niezapominajka to symbol
Z inicjatywy Andrzeja Zalewskiego powstało także obchodzone 15 maja Święto Polskiej Niezapominajki. Dziennikarz podkreślał że choć jest to kwiat ‘skromny’ to utrwalił się w polskiej pamięci narodowej jako symbol.
– Wywożeni na wschód, na Syberię, Polacy otrzymywali z Polski zasuszone niezapominajki lub też prosili o takie przesyłki. Niezapominajki kojarzyły im się z utraconą ojczyzną – mówił Zalewski.
Jednocześnie – jak wspominał – to symboliczne znaczenie niezapominajki budziło kontrowersje wokół idei powstania święta.
– Początki Niezapominajki były trudne bo politycznie byliśmy po roku 1990 w trudnym czasie przyzwyczajania się do odzyskanej wolności. Niektórych, zwłaszcza polityków, niepokoiły akcenty patriotyczne w Święcie Polskiej Niezapominajki. Mam nadzieje że mamy to już za sobą i dzisiaj można kojarzyć niezapominajkę z pamięcią narodową, z pamięcią rodzinną, z każdą pamięcią która jest bogactwem narodu i każdego społeczeństwa – mówił Andrzej Zalewski.
gs/iar /21.7.2011/
***
Pan nie tylko od pogody
Przez kilkadziesiąt lat dla milionów Polaków był wyrocznią w sprawach pogody. Swoje audycje wykorzystywał do promowania zdrowego trybu życia i szacunku dla przyrody. A także do dbania o tradycję i historię Polski
O swojej dziennikarskiej misji tak mówił: ‘Mnie się wydaje że w sytuacji kiedy zniszczenie środowiska postępuje, kiedy urbanizacja przenosi ludzi coraz bardziej ze wsi, z kraju za miastem, do betonowych domów, ulic, musimy przypomnieć ludziom o tym że są zaledwie cząstką wielkiej, wspaniałej, Boskiej przyrody’. Słowa te padły podczas spotkania z abp. Sławojem Leszkiem Głódziem, pierwszym ordynariuszem polowym Wojska Polskiego w III RP, który przyznał Andrzejowi Zalewskiemu – legendzie Polskiego Radia Nagrodę Benemerenti – Dobrze zasłużonym. O tym że Andrzej Zalewski dobrze zasłużył się społeczeństwu najlepiej świadczą miliony wiernych słuchaczy. To oni przez kilkadziesiąt lat czekali na prognozę pogody przygotowaną przez ‘Szanownego Pana Andrzeja’ – jak się do niego zwracali w tysiącach listów i e-maili.
‘Rolnik ze stolicy’
Przygodę z radiem Andrzej Zalewski rozpoczął dość przypadkowo. W marcu 1949 r. ukończył z wyróżnieniem Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego. Przyszły magister inżynier rolnictwa o specjalności żywienie krów na studiach myślał raczej o pracy na wsi lub w instytucie. Ten pociąg do roli czuł od najmłodszych lat. ‘Ojciec był prawnikiem, miłość do wsi zaszczepił mi dziadek’ – wspominał.
Plany młodzieńca pokrzyżował jeden z profesorów SGGW który nieoczekiwanie zaproponował mu prowadzenie audycji skierowanej do rolników: – ‘Ma Pan swobodę mówienia, ładny głos…’ – opowiadał dziennikarzom ‘Niedzieli’ o spotkaniu które zaważyło na jego drodze życiowej. I dość szybko zrobiło go ‘rolnikiem z Marszałkowskiej’ jak sam siebie nazywał lub ‘rolnikiem z Warszawy’ jak nazywała go część słuchaczy.
19 marca 1949 r., dokładnie trzy dni po obronie magisterki, Andrzej Zalewski zadebiutował na antenie Polskiego Radia. Przygotowywane przez niego audycje miały charakter informacyjno-poradnikowy a skierowane były głównie do mieszkańców wsi.
Dla osób pracujących w polu jedną z najważniejszych informacji była – i jest nadal – prognoza pogody, bo to od aury zależy czy można siać, nawozić czy zaczynać żniwa.
Zalewski od samego początku mówił o zmianach atmosferycznych zachodzących nad Polską. I od samego początku starał się objaśnić słuchaczom skąd te wyże, niże, słoty, deszcze, upały i wichury się biorą. Ta dociekliwość, nieograniczająca się tylko do podawania suchych faktów lecz poszukująca przyczyn danych zdarzeń, w przyszłości stała się znakiem rozpoznawczym Zalewskiego. Jednak na początku kariery zawodowej przysporzyła mu nie lada kłopotów.
Rozstania i powroty
Podczas jednej z audycji powiedział że od wschodu nadciąga ‘zimny niż rosyjski’. W czasach stalinowskich – a więc w okresie wiecznej i kwitnącej przyjaźni między Związkiem Sowieckim a bratnią socjalistyczną Polską – za takie wypowiedzi traciło się pracę.
Formalnie Zalewskiego z radia wyrzucić nie można było bo nie miał etatu. Ale prowadzoną przez niego audycję natychmiast zdjęto z anteny a on musiał rozstać się ze słuchaczami.
W przyszłości jeszcze raz decydenci usunęli go z pracy. Wrócił po latach i natychmiast odzyskał popularność, dzięki której z czasem stał się niekwestionowanym autorytetem w sprawach prognozowania pogody.
Osoby które spędzały urlopy w gospodarstwach agroturystycznych zapewne nieraz słyszały jak miejscowi mówili turystom: – Zalewski mówił że dzisiaj u nas padać nie będzie!
I przeważnie nie padało. Swoją drogą to właśnie jemu zawdzięczamy początki agroturystyki w Polsce. Ponad pół wieku temu w jednej ze swoich audycji zaproponował mieszkańcom wsi organizowanie wczasów pod gruszą dla mieszczuchów. Pomysł za jego namową podjęło od razu 600 gospodarstw w kraju.
Pierwszy raz Andrzej Zalewski wrócił do Polskiego Radia w 1955 r. z Porannymi Rozmaitościami Rolniczymi. Program który rozpoczynał się charakterystycznym pianiem koguta zyskał taką popularność że autorowi zaproponowano pracę w telewizji. W 1958 r. radiowiec zadebiutował na szklanym ekranie Niedzielnymi biesiadami.
Podobnie jak audycje radiowe także program telewizyjny był skierowany do mieszkańców wsi. Należy jednak pamiętać że wówczas telewizor był towarem niezwykle deficytowym. Najczęściej we wsi był jeden odbiornik. Stał w remizie, świetlicy bądź bibliotece. Trzygodzinny program oglądały więc wspólnie nie tylko całe rodziny ale nieraz całe wsie.
W połowie lat 60 i pod koniec lat 70 XX w. Andrzejowi Zalewskiemu przyznano stypendia zagraniczne. Jedno z nich ufundował mu Departament Stanu USA. Władze komunistyczne chciały jednak by do Stanów poleciał kto inny. Zalewskiemu delikatnie zasugerowano by poważnie zachorował.
‘Rolnik z Marszałkowskiej’ nie poszedł na układ ale z kraju nadal nie chciano go wypuścić. Dopiero po tym gdy w jego sprawie interweniowała Ambasada Amerykańska mógł pojechać do USA. Wyjazd w takich okolicznościach mógł mieć tylko jeden finał. Gdy Zalewski wrócił ze Stanów Zjednoczonych nie było dla niego miejsca na antenie.
EkoRadio
Popularność, zdobyta za granicą wiedza i kompetencje okazały się nic nie wartymi atutami gdy w PRL zadarło się w wysoko postawionymi towarzyszami. W 1985 r. zniechęcony Zalewski przeszedł na wcześniejszą emeryturę. Słuchacze usłyszeli go dopiero trzy lata później w Programie IV Polskiego Radia. A w 1990 r. zadebiutowało EkoRadio.
Po latach przerwy początki nie były łatwe. Kiedy pierwszy raz zaproponował program o pogodzie, zdrowiu i przyrodzie, jeden z ważnych jeszcze dzisiaj decydentów skwitował jego pomysł słowami: – A kogo to jeszcze dzisiaj obchodzi?
Bardzo szybko okazało się że obchodzi i to od razu kilka milionów słuchaczy. Gdy przed laty spotykał się z reporterami ‘Niedzieli’ dawał do zrozumienia że to właśnie wysoka słuchalność była tarczą broniącą jego program. ‘Dzięki Bogu ludzie akceptują to co mówię i może nawet wyciągają jakieś wnioski’ – wyjaśniał.
W międzyczasie powstawały prywatne stacje radiowe a prognozy pogody stały się bardzo ważnym punktem również programów telewizyjnych w stacjach komercyjnych. Jednak niepowtarzalnego stylu Zalewskiego nikt nie był w stanie podrobić.
Mówił nie tylko o pogodzie ale także o zdrowiu, przyrodzie, sprawach ekologii. I – jak przystało na byłego harcerza Szarych Szeregów i żołnierza Armii Krajowej – w swoich programach przypominał także o ważnych rocznicach, wydarzeniach z historii naszego kraju. To wyróżniało go od innych prezenterów pogody. I uczyniło osobą o znacznym autorytecie społecznym.
Raz wspomniał na antenie że jeden z sadowników popełnił samobójstwo po kataklizmie jaki przeszedł nad jego ogrodem. Wkrótce z kraju i zagranicy przyszły oferty pomocy pieniężnej dla osieroconej rodziny.
We wspomnienie św. Zofii
Pewnego razu powiedział że walentynki są ciekawym świętem lecz – jego zdaniem – nie najlepszym pomysłem jest deklarowanie miłości w zimie. W polskiej tradycji lepszym czasem na wyznawanie uczuć osobom bliskim byłby maj. To miesiąc Maryjny, gdy przyroda rodzi się do życia.
Tak też w 2002 r. zrodziła się idea Święta Polskiej Niezapominajki. Pomysł Zalewskiego podchwycili wspólnie leśnicy i słuchacze. Do radia przyszło kilkanaście tysięcy listów popierających ustanowienie święta w dniu wspomnienia św. Zofii – 15 maja.
Nowe święto którego symbolem jest niezapominajka, kwiat – jak mówił Zalewski – przynoszący na ziemię barwę nieba, stało się zachętą nie tylko do budowania głębokich więzi z najbliższymi ale także zaczęło promować szacunek dla przyrody ‘małych Ojczyzn’ i tradycji.
Nawiązywały do tego hasła towarzyszące kolejnym świętom: ‘Zdobywamy polskie serca miłością wzajemną do Ojczyzny z jej piękną przyrodą i tradycją – stanowiącą część wielkiej Europy’ czy ‘Ocalić od zapomnienia pamiątki naszych Ojców’.
Kiedy niebo płacze
W tym roku – po ponad 20 latach od powstania EkoRadia – głos Andrzeja Zalewskiego zniknął z eteru. Przed Wielkanocą wierni słuchacze przysyłali mu listy z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Bo – jak napisała Wanda z Parczewa: ‘Mimo iż Redaktorzy prowadzący Radiową Jedynkę wiernie starają się przekazać słuchaczom wiadomości pogodowe, to ‘czegoś’ w tych wypowiedziach brak…’. Z kolei Igor Franczuk dopytywał się o ‘Rolnika z Marszałkowskiej’, kiedy go będzie można znowu usłyszeć, bo – jak stwierdził: ‘nie wyobrażam sobie dnia bez Pańskich informacji o pogodzie’. ‘Młodzi też są z Panem’ – deklarował inny słuchacz w mailu.
Andrzej Zalewski zmarł 21 lipca 2011 r., miał 87 lat. W tym czasie nad naszym krajem ścierały się niekorzystne fronty atmosferyczne. Trąby powietrzne oraz grad zniszczyły uprawy rolników, sadowników i ogrodników w województwach łódzkim i mazowieckim. Z kolei intensywne opady deszczu podniosły poziom wód w wielu regionach południowej Polski.
Niebo nad Warszawą płakało także 27 lipca, tego dnia Andrzej Zalewski został pochowany na Powązkach.
at/niedz. /32-2011/
***
Pogoda dla Polaków…
…czyli ojczyźniana ekologia
Pod względem popularności mógłby rywalizować dziś z wieloma gwiazdami ekranu jednak na łamach kolorowych pism nie gości. Popularność popularnością a szefów radia i telewizji swoją osobowością niepokoił od zamierzchłych lat PRL-u
Nieraz słyszymy: ‘Andrzej Zalewski powiedział że ma być ciepło to będzie ciepło’. Wierni słuchacze EkoRadia traktują go niczym wyrocznię, nie tylko zresztą w sprawach pogody. ‘Panie Andrzeju z przerażeniem patrzę w jak bezmyślny sposób ludzie podchodzą do ochrony przyrody, w jak brutalny sposób traktują nasz dom – lasy, rzeki, jeziora, nigdzie na świecie nie niszczy się tak bezmyślnie przyrody’.
Jego EkoRadio nie jest nawet osobną redakcją. To tylko dziennikarz na emeryturze podłączony do komputerów rozgłośni radiowej. Niczym Don Kichot walczy o lepszą świadomość ekologiczną Polaków. Ma swojego Sancho Pansę. Jest nim dyplomowany leśnik wychowany na mchach Puszczy Świętokrzyskiej Michał Farys. Niestety jest w tej swojej walce dość bezradny. Polscy dziennikarze i politycy uciekają od ekologii, bo temat – jak mówią – nie jest nośny. – Dzięki Bogu, zwykli ludzie akceptują to co mówię i może nawet wyciągają jakieś wnioski…
Misją EkoRadia jest przedstawianie podstawowych zagrożeń bezpieczeństwa ludzkości. Zalewski wymienia tu wojnę i terroryzm, deficyt energetyczny i zagrożenie bio-eko-meteorologiczne. Podkreśla że to trzecie jest najbardziej lekceważone. – Alarm podnosi się dopiero wówczas gdy gdzieś na świecie jest potop, a u nas Podkarpacie spływa wodą. Wtedy nawet politycy robią zatroskane miny, a dziennikarze przez pewien czas mają gorący temat. I na tym sprawa się kończy bo zbyt nudne jest mówienie o przyczynach takich zjawisk, a pouczanie ludzi nie licuje z dzisiejszym etosem dziennikarza, zaś ostrzeganie może być odebrane jako straszenie.
Andrzej Zalewski to właśnie stara się robić. W swoich krótkich audycjach przekazuje w sposób najprostszy nie tylko prognozę pogody ale też uparcie poucza, moralizuje, uderza w najbardziej patetyczne struny, bywa patriotycznie sentymentalny i religijnie ckliwy. Lubi używać wielkich słów i czyni to celowo, z przekonaniem. Czasem przemawia po ojcowsku: ‘Włóż czapeczkę, chowaj głowę, bo idzie zimno’. Nazywa to humanizowaniem przekazu radiowego. Potrafi też nakrzyczeć jeżeli trzeba bo np. trafia go szlag z powodu zaśmieconych lasów. Strofuje rodaków którzy nie szanują ojczystej przyrody. Te zaledwie kilka minut na dobę na antenie przyciągnęło na jego stronę internetową: www.niezapominajki.pl ponad 1.1 mln internautów, w tym aż ok. 40 proc. spoza Polski.
Będę dziedzicem
Gdy miał pięć lat na pytanie: ‘Jędrusiu kim ty będziesz?’ odpowiadał że dziedzicem albo rolnikiem. Skąd u chłopaka wychowanego w mieście wziął się ten pociąg do wsi i przyrody?
– Chyba po dziadku – analizuje – który był synem ziemianina spod Bodzentyna. Najwięcej dowiedziałem się o nim z pamiętników Stefana Żeromskiego który przez pewien czas dojeżdżał do majątku Sieradowice na korepetycje do krnąbrnego leniwego młodego człowieka którym był właśnie mój dziadek.
Tuż przed wojną mieszkał z rodzicami przy Świętokrzyskiej 16, róg Czackiego. Już w szóstym dniu wojny mieszkanie spłonęło doszczętnie, został w mundurku harcerskim.
We wrześniu 1939 r. kończył 14 lat, już w październiku był w konspiracji harcerskiej Szarych Szeregów. – Większość dzisiaj czczonych bohaterów Powstania Warszawskiego to moi wspaniali koledzy z 25 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej i ze szkoły Górskiego – wspomina.
W 1942 r. ukończył dwuletnie konspiracyjne technikum rolnicze (gdzie wykładali ukrywający się profesorowie SGGW). ‘Pakuj się, jedziesz w Góry Świętokrzyskie!’ – przyszedł rozkaz. I tak dokonał się nieoczekiwany powrót do rodzinnych korzeni. Miał być mediatorem w tak odległych od siebie środowiskach ziemiańskim i chłopskim.
– I dzięki temu że byłem oddelegowany poza Warszawę przeżyłem Powstanie bo większość moich kolegów z drużyny, ze szkoły Górskiego, zginęła… Przeżyłem wspaniałe lata w zgrupowaniu Ponurego – opowiada – byłem organizatorem ‘dobrowolnej kontrybucji wojennej’. Przyjeżdżałem do pana dziedzica i w cztery oczy zadawałem pytanie czy pan dziedzic byłby skłonny jakoś wspomóc nasze oddziały. Pan dziedzic brał mnie na podwórze i pokazywał co i gdzie jest do wzięcia, ja to notowałem. W nocy przychodził oddział z krzykiem i awanturą: ‘Kontrybucja, zabieramy’. To była taka udawana przemoc by ochronić darczyńcę. Zabieraliśmy to co było na kartce.
Poranny kogut
W kwietniu 1945 r. był już na SGGW. Grupa złożona z około 100 studentów i profesorów, przedwojennych absolwentów, partyzantów AK, BCh, zabrała się do przywracania starej uczelni do życia. – Delegacja naszej grupy udała się do rządu lubelskiego, przekonaliśmy komunistów że przed wojną SGGW nie było uczelnią paniczyków i ziemiaństwa, że studiowało na niej ponad 50 proc. dzieci chłopskich! ‘Pozwólcie odbudować tę ponad 200-letnią uczelnię’ – mówiliśmy. Pozwolili, a ja należałem do tej awangardy – mówi z dumą.
Ukończył SGGW jako magister inżynier rolnik, z pracą dyplomową na temat wpływu żywienia pastwiskowego na płodność krów. Najwyższa ocena, wyróżnienie za obronę.
– W 1949 r. prof. Ryszard Manteufel z SGGW zakładał w Polskim Radiu Redakcję Rolną, zaproponował mi udział w tym przedsięwzięciu: ‘Ma pan swobodę mówienia, ładny głos…’. To miała być redakcja oświatowa.
Miał zaszczyt terminować u sławnych radiowców: prof. Jana Żabińskiego, Karola Stromengera, Leonarda Chociłowskiego (leśnika) i inż. Wacława Tarkowskiego. Wszyscy oni stali się popularni w Polskim Radiu przed 1939 r. Wrócili do pracy w PRL-u. W 1955 r. Zalewski wprowadził do Radia ‘Poranne Rozmaitości Rolnicze’, z sygnałem koguta, który sam wymyślił. Uważa, i nie jest w tym odosobniony, że do dziś to jeden z piękniejszych sygnałów radiowych…
Najpierw był tylko współpracownikiem PR, po rewolucji gomułkowskiej zdecydował się na etat. Sprawa stała się poważna. – Wezwał mnie prezes Radiokomitetu Sokorski: ‘Słuchaj, Zalewski, co ty tam wczoraj wygadywałeś!’. Pytam prezesa, co złego powiedziałem. On na to: ‘Wszystko dobrze, tylko nie użyłeś słów: ze Związkiem Radzieckim na czele’. Nie żartował, ale też nie ukrywał cynizmu. Wysłał mnie na wymianę doświadczeń do radia moskiewskiego, skąd szybko wróciłem. Potem kiedyś znowu mnie zawołał: ‘Słuchaj, w telewizji trzeba otworzyć wieś, rolnictwo. Ty zrobisz to najlepiej’. I założyłem Redakcję Rolną w telewizji.
Przygotował cykliczny program o rolnictwie i wsi, ale nie tylko dla rolników, pt. Niedzielna Biesiada, który sam prowadził. Wśród widzów szybko zyskał przydomek ‘rolnika z Marszałkowskiej’, nieco prześmiewczy ale przecież dokładnie tak było. Do dziś nie kryje tego że jest ‘rolnikiem z Warszawy’.
Przez wiele lat był wyspecjalizowanym komentatorem Dziennika Telewizyjnego. Po wizycie Cartera z Brzezińskim w 1978 r. dostał z ambasady USA imienne zaproszenie na podróż studyjną do Stanów. – Władze TV poleciły mi symulować chorobę bym nie mógł jechać. Prezes miał oczywiście zastępczego kandydata. Dopiero po interwencji ambasady, dwa dni później siedziałem w samolocie do Waszyngtonu. Ale po powrocie prezes odebrał mi moją audycję, a potem przy pierwszej sposobności, w 1985 r., wyeksmitował na emeryturę.
Niezapominajki i ogrody
Gdy w 1990 r. zaproponował Polskiemu Radiu EkoRadio, czyli audycję pod hasłem: ‘Pogoda – Zdrowie – Przyroda’, usłyszał częste wówczas w debatach redakcyjnych: ‘A kogo to obchodzi? To nikogo nie obchodzi’.
Z wielkimi oporami ze strony młodych redaktorów jednak jakoś udało się przebić. W zalewie szumu informacyjnego znalazł sobie niszę w której mógł swoim głosem mówić o sentymentalnej miłości do historii, do przyrody, do Ojczyzny.
Aż tu pewnego razu znowu wezwanie na dywanik do kolejnego szefa. Roman Czejarek zniecierpliwiony zapytał: ‘Panie Andrzeju, czy musi pan mówić: ‘witam państwa, pogoda dla Polaków’?’…
Im bardziej Andrzej Zalewski nie był ulubieńcem młodych radiowców tym bardziej lubili go słuchacze. Pomysł na audycję miał bardzo nietypowy, spojrzenie na meteorologię holistyczne. Mówi o związkach pogody ze zdrowiem ale też o ochronie przyrody, o pięknie ojczystych krajobrazów, o znaczeniu polskich lasów państwowych. Młodzi koledzy coraz wyraźniej patrzyli na niego jak na dziwoląga który zupełnie nie mieści się w nowych mediach. Prawdopodobnie dlatego że zbyt często używał niepoprawnych politycznie słów, np. ‘Polska’, ‘ojczyzna’, ‘rodacy’ itp. Do dziś nie mogą pojąć dlaczego słuchaczom tak bardzo podoba się ten jego patriotyczny styl.
Czara koleżeńskiego zdegustowania przepełniła się gdy niepoprawny Zalewski wymyślił święto Polskiej Niezapominajki.
Niewinna niezapominajka wywołała radiową burzę. Był luty 2002 r., Polska z zapałem obchodziła walentynki. A tu Zalewski na antenie mówi: ‘Dzień dobry państwu, dzisiaj walentynki, bardzo polubiliśmy to amerykańskie święto ale drodzy państwo, walentynki to miłość, kochanie, a w lutym pogoda u nas w Polsce bardzo utrudnia kochanie. A może byśmy zatem obok walentynek zaczęli obchodzić w maju, miesiącu kwiatów, nasze własne święto?’.
Ledwie zszedł z anteny – telefon. Dzwoni prezes Andrzej Siezieniewski: ‘Panie Andrzeju ja pana bardzo lubię ale dlaczego zaproponował pan zastąpienie walentynek jakąś niezapominajką? Kto to kupi?’.
Odpowiedział: ‘Panie prezesie, jeżeli będzie cisza, to przynoszę panu butelkę francuskiego szampana, a jeżeli będzie jakaś reakcja słuchaczy, to pan wpuści moją niezapominajkę na antenę, chociaż trochę pozwoli pan o niej mówić’. W dwa tygodnie przyszło 15 tys. listów! Siezieniewski powiedział: ‘Pan jest nie do pokonania!’.
Jestem Don Kichotem
Kolega z Niemiec powiedział mu niedawno: ‘Stary, gdybyś u nas coś takiego robił, to byś miał kilkunastu współpracowników’. Andrzej Zalewski pracuje sam, przeważnie w zaciszu domowym, skąd ma łączność z kolegami po fachu z całego świata, bliższą niż z tymi w Polsce. Zastanawia się czasami, skąd to lekceważenie. Czy chodzi o osobę, czy o temat?
– Media unijne potroiły czas dla ekologii a w Polsce Zalewski jest jedyny. We francuskich mediach obowiązuje zasada – tyle czasu dla ekologii ile dla sportu. A u nas – zżyma się – sport jest najważniejszy.
Zastanawia się jak by tu zmusić polskie społeczeństwo do ekologicznego myślenia. – Czy musi dojść do jakiejś większej katastrofy by ludzie się obudzili? – pyta, uderzając w patetyczny ton, ale zaraz dodaje coś ciepłego, jak to Zalewski: – Czy nie pora pomyśleć o ogrodach? Polskie ziemiaństwo miało przed wojną 40 tys. ogrodów, zniknęły prawie wszystkie! Ja ciągle jeszcze jestem Don Kichotem i będę nim zawsze. Niech się śmieją.
wl/niedz. /44-2008/
***
Miesiąc niezapominajki
Spotkanie z najlepiej poinformowanym prezenterem pogody
– Udało mi się stworzyć autorski model prezentowania prognozy pogody. Mówię nie tylko o pogodzie ale również o przyrodzie, zdrowiu, ekologii, rolnictwie i wartościach patriotycznych – mówił Andrzej Zalewski w 2006 r.
W maju, razem ze słuchaczami, obchodził Święto Polskiej Niezapominajki.
Niezapominajka to ulubiony kwiat red. Zalewskiego. Często wspominał o nim w swoich programach. – To kwiat wychwalany przez poetów, obecny w naszych ogródkach, obejściach gospodarczych, mający swoje stałe miejsce w wiejskich bukietach. Ten kwiatek jest po prostu wszechobecny i dlatego 5 lat temu ustanowiliśmy Święto Polskiej Niezapominajki – tłumaczył.
Święto przypada 15 maja, we wspomnienie św. Zofii, ale przez cały ten miesiąc, uważany przez wielu za najpiękniejszy w roku, odbywały się ‘niezapominajkowe’ imprezy i festyny. Cieszyły się one co roku ogromną popularnością. – Świadczy to o tym że ludzie są już znudzeni bezustannym pompowaniem kultury zachodniej. Bardzo się cieszę że udało nam się stworzyć nowe święto – polskiego kwiatka – mówił Andrzej Zalewski który na radiowej antenie zachęcał wszystkich do włączenia się w obchody tego święta.
13 maja /w 2006 r./ w Warszawie w historycznym Ogrodzie Botanicznym w Alejach Ujazdowskich zaprezentowane zostały różne odmiany polskich niezapominajek.
Równocześnie botanicy tego ogrodu zaproponowali sposoby ukwiecania domów wiejskich oraz obejść domowych w gospodarstwach rolnych. Również na terenie Puszczy Kozienickiej tego dnia odbyła się wyjątkowa majówka, podczas której przedstawiciele Ambasady Królestwa Holandii dokonali otwarcia specjalnej ścieżki ekologicznej wiodącej w głąb królewskich lasów kozienickich.
Spodziewano się udziału kilku tysięcy młodzieży szkół warszawskich, radomskich i mazowieckich oraz wielu turystów którzy przyjeżdżają tam na wycieczki. Natomiast 20 maja o godz. 14 odbyła się szczególna majówka na terenie Ogrodu Botanicznego PAN w Powsinie pod Warszawą. W czasie tej imprezy został zasadzony dąb papieski – jeden z kilkuset podobnych sadzonych tej wiosny w Polsce. Żołędzie, z których te dęby wyrosły, trzy lata wcześniej zostały poświęcone w Watykanie przez Jana Pawła II. W drugiej części spotkania uczestnicy wysłuchali koncertu chopinowskiego oraz deklamacji wierszy o przyrodzie, przygotowanych przez uczniów szkół mazowieckich.
To tylko niektóre z wielu ciekawych imprez ‘niezapominajkowych’ które przez cały maj odbywały się w całej Polsce. Szczegółowe informacje i program można było znaleźć na stronie www.niezapominajki.pl
O Święcie Polskiej Niezapominajki red. Andrzej Zalewski mówił także podczas swoich oryginalnych prognoz pogody których – przypomnijmy – można było wysłuchać w Programie I Polskiego Radia o godz. 6.57, 7.57 i 8.57.
Żegnając się z najsłynniejszym i najlepiej poinformowanym polskim prezenterem pogody, nie można było nie zapytać o pogodę na najbliższe miesiące. – W maju będzie deszczowo. Dni mogą być chłodniejsze. Ale mniej więcej od początku czerwca zaczną się upały – prognozował red. Zalewski w 2006 r.
pch/niedz. /2006/
Kategoria Polska